Łączna liczba wyświetleń

piątek, 1 października 2021

#recenzjePi "Pewnego dnia, niedźwiadku" Stephanie Stansbie (tekst), Frances Ives (ilustracje)


Piękno tej książeczki polega na tym, że to od nas zależy, czy stanie się ważna dla dziecka."Pewnego dnia. niedźwiadku" jest idealną pozycją dla mam, które chcą ze swoją pociechą budować czułe wspomnienia. Dlaczego uważam, że dla mam? Bo główni bohaterowie to mama i synek... niedźwiadek, który bardzo chce być taki, jak jego rodzicielka.


To, co pierwsze rzuca się w oczy, to wspaniałe ilustracje i znakomite wydanie. Frances Ives dobrała kolory wyjątkowo celnie, jej paleta jest jesienna, delikatna, ciepła. Obrazy są ogromne, na całe dwie strony i prezentuje się to cudownie. Myślę, że właśnie ilustracje są największą zaletą tej książki.



Jeśli chodzi o tekst, to mógł być lepszy. Liczyłam na coś bardziej emocjonalnego, wzruszającego, bo pomysł był znakomity. Jednak muszę przyznać, zresztą wspomniałam o tym już na początku, że tylko od nas zależy, jak bardzo ta pozycja urośnie w oczach dziecka. Oczywiście trochę się czepiam tekstu, ale to nie znaczy, że jest źle. Chyba po prostu miałam większe oczekiwania, zwłaszcza że ilustracje olśniewają a relacja mama - synek, to wspaniałe pole do popisu.



Pozwólcie, że wstawię cytat i zaznaczę, co mi w nim wadzi :

"Będziesz sam wspinać się na szczyty drzew,
tam, gdzie rosną najsłodsze owoce.
Przed oczami staną ci wtedy nasze
jagodowe uczty."

I ja uważam, że drugie zdanie jest zupełnie niepotrzebne. Jest zbyt tkliwe, zbyt nachalne. To pierwsze ma w sobie moc, a to drugie, tę moc osłabia. Tak jest często i gdy przeczytacie całą książkę lepiej zrozumieć, o co mi chodzi. Ja bym po porostu zrezygnowała z fraz, które patetycznie dobierają wyobraźni i intelektowi szansę wykazania się - zwłaszcza, że dostajemy również przepiękną ilustrację, która dopowiada i znakomicie puentuje. Lecz POWTARZAM, to śliczna książeczka i moja ocena jest wysoka (8/10 to sporo) tylko tak, czepiam się, bo mogę :)



To tego typu książka, która po latach, gdy już mama będzie stara, albo odejdzie... w "dorosłym dziecku" wznieci żywe wspomnienia czytającej rodzicielki. Myślę, że wtedy nawet takiemu "dorosłemu dziecku" przypomni się ton głosu, zapach, czułość mamy, która czytała przed snem opowieść o niedźwiadku, który chciał być duży. Ach i oczywiście książka przejdzie z pokolenia na pokolenie.



Jest to też bardzo mądra książeczka, która uczy dziecko, że fajnie jest być dzieckiem i warto się tym cieszyć. Czas szaleńczo pędzi i ani się obejrzymy, a będziemy w zupełnie innym miejscu, z bolącymi stawami, zmęczeni pracą i marzący o - właśnie - beztroskim dzieciństwie.



"Pewnego dni, niedźwiadku" wydano znakomicie. Mamy duży, kwadratowy format, twardą okładkę i piękny papier. Kolory i ilustracje są zaś czystą poezją. POLECAM!

twórzmy razem wspomnienia
8/10
Wydawnictwo Wilga
π


10 komentarzy:

  1. Mam w bibliotece podobną "Pocałunek na dobranoc", też o misiach, tez ślicznie ilustrowana.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pomysł rzeczywiście świetny. Szkoda, że wykonanie już gorsze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Te bolące stawy to już moja codziennośc ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. No cudowna! Przepiękne ilustracje :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Such a sweet book! To be read again and again. Lovely artwork! Thanks so much!

    OdpowiedzUsuń