Łączna liczba wyświetleń

sobota, 31 grudnia 2022

#recenzjePi "NARODZINY BOHATERA" Jin Yong

Moją uwagę przykuła okładka i określenie, że jest to chiński WŁADCA PIERŚCIENI. Może nie użyłabym takiego porównania, ale cieszę się, że sięgnęłam po tę książkę, a jest to dopiero tom pierwszy, więc sporo przygód jeszcze przede mną.

Jin Yong napisał bardzo oryginalną powieść, a przynajmniej dla mnie oryginalną, ponieważ nie czytuję chińskiej literatury a okazało się, że jest ciekawsza niż myślałam. Zaraz rzuca się w oczy styl, różny od tego europejskiego, amerykańskiego, ogólnie dobrze mi znanego zachodniego. Wcześniej czytałam sporo pozycji japońskich i myślałam, że ta chińska (o ja niemądra), będzie podobnie napisana. Otóż różni się od wszystkiego, co do tej pory poznałam. Ma specyficzny charakter, zdania są chłodne, waleczne a sama opowieść kusi innością, kulturą, z którą nie mam wiele do czynienia, a która prezentuje co najmniej ciekawy punkt widzenia - na fantastykę i na człowieka, jako istotę myślącą, czującą i decydującą o swym losie.


NARODZINY BOHATERA, to historia epicko rozbudowana, która rozkręca się szybko, potem trochę zwalania, by znów nas czymś zaskoczyć. Jest też filozoficzna, co bardzo mi się podobało, bo jak to bywa w przypadku dobrej fantastyki, tak i tu pod płaszczem niepojętego i nierealnego ukrywa się rzeczywistość i realizm.
Walka, to słowo klucz i tego też się spodziewałam. Sztuki walki są podstawą, lub może bardziej drabiną, na którą wspina się główny bohater i poznaje siebie, oraz swoje otoczenie. To książka o przebudzeniu JA, o drodze ku chwale i wolności i o decyzjach, które raz podjęte nie będą mieć dla nas litości w przyszłości.


Może nie jestem zachwycona, co raczej wynika z mojej miłości do literatury fantastycznej - tolkienowskiej, ale uważam, że jest to dobry początek serii, której wróżę fanów także w Polsce. Opisane zdarzenia są angażujące, a bohaterowie różnią się od tych, do których przywykł zachodni czytelnik.

gdy ktoś walczy, najczęściej walczy o wszystko
tom I
Legendy Bohaterów Kondora
Wydawnictwo Zysk i S-ka
π

czwartek, 29 grudnia 2022

#recenzjePi "MORDERSTWO NA ŚWIĘTA" Francis Duncan

Detektyw Mordecai Tremaine jest bardzo dobrze napisaną postacią, wyróżnia się i co najważniejsze, da się lubić. Już po MORDERSTWO MA MOTYW wiedziałam, że będzie mi miło wrócić do tego bohatera i nie myliłam się. MORDERSTWO NA ŚWIĘTA jest lepsze!


Nie wiem, czy to ten klimat Świąt, czy sama historia, czy może sposób narracji, te świetne, mądrze budujące atmosferę opisy - a może to wszystko razem sprawia, że ten kryminał dobrze się czyta. Francis Duncan, a właściwie William Underhill stworzył interesującą mieszankę charakterów, a pomysł, by trupem był Święty Mikołaj i to pod choinką - złoto. Mamy tu "czarny humor", naprawdę udany "czarny humor".


Trudno nie dać się wciągnąć w tę plątaninę zależności, powiązań, interesów - każdy mógł zabić... ale kto faktycznie to zrobił? Tego już trzeba się dowiedzieć czytając. Jeśli lubicie intrygi w stylu Christie, te ciasne przestrzenie, klaustrofobiczne relacje, to to jest idealna pozycja dla was - i oczywiście świetnie się czyta w okresie świątecznym... czyli teraz.


Chętnie poznałabym więcej przygód tego detektywa, może Wydawnictwo Zysk i S-ka jeszcze nas czymś obdaruje. Polecam sięgnięcie po tę książkę, dobrze przy niej spędziłam czas i czułam odprężenie i zainteresowanie fabułą. Nie jest to kryminał "zimny", raczej "ciepły", do poduszki, choć Mordecai często zaskakuje filozoficznymi przemyśleniami i swoją wrażliwą na miłość naturą.

Gdzie jest Mikołaj? Pod choinką!
Mordecai Tremaine
tom 2
Wydawnictwo Zysk i S-ka
π

poniedziałek, 26 grudnia 2022

#recenzjePi "MOTEK książka o uczuciach" Agata Widzowska (autor), Ewa Poklewska-Koziełło (ilustracje)

Uczucia w życiu, to sprawa podstawowa. Są tak samo ważne dla dziecka, jak i dla dorosłego. Kształtują naszą rzeczywistość, czasem z pożądanym skutkiem, czasem nie. Wiele o nich napisano, wiele powiedziano, ale czy je kiedyś zrozumiemy? Raczej nie...

MOTEK książka o uczuciach, to pozycja dla dzieci, która stara się nieco odsłonić wielką tajemnicę uczuć. Agata Widzowska wykorzystała kota i jego włóczkę-kłębuszek, która gubi się, a raczej wyrusza w podróż, a kotek wyrusza w ślad za nią. Przezywa różne przygody i czuje.... odczuwa, złość, niepokój, odwagę. Gdzie go to doprowadzi? Sami się przekonajcie.
Książka została ślicznie zilustrowana przez Ewę Poklewską-Koziełło. Są to rysunki barwne, pełne energii, ciekawe, zabawne i pomysłowe. Spodobała mi się kreska artystki i uważam, że jej dzieła są wielkim plusem tej publikacji.


Sama opowieść, choć ciekawa i bardzo miła, to jednak nie jest jakaś wyjątkowa. Bazuje na prostym pomyśle, a napisana jest w sposób niesamowicie prosty. Oczywiście, to nie jest wielki zarzut, bo pozycja ta jest skierowana do małych dzieci, ale jednak wolałabym czytać ładniejsze zdania. Jednak całość pięknie wygląda i może być początkiem ciekawych rozmów z dzieckiem.


Książka została świetnie wydana, ma dobry format i piękny papier,. Ogólnie polecam, bo to miła, ciepła opowieść, a kotek jest rozkoszny. Dobry pomysł na prezent.

uczucia - kto je zrozumie?
Wydawnictwo Wilga
π

niedziela, 25 grudnia 2022

#recenzjePi "SEZON DUCHÓW osiem upiornych opowieści na długie zimowe wieczory" Bridget Collins, Imogen Hermes Gowar, Kiran Millwood Hargrave, Andrew Michael Hurley, Jess Kidd, Elizabeth Macneal, Laura Purcell, Natasha Pulley

Nie spodziewałam się, że ten zbiór opowiadań będzie aż tak dobry. Są to teksty współczesnych autorów, ale mają w sobie czar dawnych opowieści o duchach. Niesamowicie klimatyczne i momentami naprawdę niepokojące - wywołują dreszcz na plecach i straszą z klasą.

SEZON DUCHÓW składa się z ośmiu upiornych opowieści na długie zimowe wieczory i śmiało mogę napisać, że każda trzyma poziom. Bardzo podoba mi się to, w jakim stylu zostały napisane, Każda w innym, ale zarazem każda świetnie.


Pierwsze opowiadanie jest tradycyjnie nawiedzone - a nawiedzony konkretnie jest pewien dom... czarno biały, z motywem przewodnim w postaci szachów. Drugie prezentuje nam niechcianego lokatora, a ja autentycznie miałam ciarki, gdy główna bohaterka słyszała w nocy kroki. Jest to także historia z ważnym przekazem i trudną historią w tle. Trzecie także ma ciekawy pomysł i świetnie wykonanie a piękna nieboszczka i jej fotograf potrafią namieszać w głowie... i tak do ósmego. Same ciekawe i wciągające opowieści.


Bardzo polecam do podczytywania w wolnej chwili. Ich cenną właściwością jest pewnego rodzaju łagodność w przedstawianiu strachu. Te teksty straszą z klasą, arystokratycznie (w dobrym tego słowa znaczeniu). Lubię takie historie i zawsze się nimi cieszę. Cieszę się także z poznania stylu autorów, o których wcześniej słyszałam, ale nic z ich dorobku nie czytałam.


SEZON DUCHÓW bardzo polecam, to jedna z lepszy antologii i prezentuje dużą różnorodność. Jeśli mówię, że lubię grozę, to mam na myśli właśnie taką gorzę - subtelną, delikatną, ale w swej czułej duchowości straszną. Warto i idealnie nadają się na zimowe wieczory.


Książka została świetnie wydana. Projekt okładki jest rewelacyjny, obwoluta i sama twarda oprawa wyglądają świetnie, elegancko, gotycko. Takie książki zawsze mnie ogromnie cieszą - ucieszcie się razem ze mną... tzn. przestraszcie się razem ze mną.

osiem nawiedzonych historii
Wydawnictwo Zysk i S-ka
π

piątek, 23 grudnia 2022

#recenzjePi "OGIEŃ I KREW część II" George R.R. Martin (autor), Doug Wheatley (ilustracje)

Nikogo nie zdziwi, gdy napiszę KRWAWO. Mam świadomość, że Martin nas już do tego braku sentymentów, do tej bezwzględności względem swoich bohaterów - przyzwyczaił... a mimo to ja nadal łapię się na zdziwieniu tym, że nie jestem w stanie przewidzieć, komu wbije nóż w plecy i z jakich powodów. Tzn. powód jest zazwyczaj jeden - władza.


OGIEŃ I KREW część II, to świetnie skrojona fantastyka, którą napisano kronikarsko, bo i to jest kronika. Czuć tę raportową solidność, tę dbałość i rzetelność w przedstawianiu faktów z tego wymyślonego świata, który zdaje się być prawdziwy, namacalny, niebezpiecznie bliski.


Jestem pod wielkim wrażeniem sprytu pisarza, jego wyczucia emocji czytelnika, jego wpływu na te emocje... można rzec, że wręcz nami manipuluje, ale on tylko opowiada.


Nim zaczęłam czytać OGIEŃ I KREW porównanie do Silmarillionu wydało mi się na wyrost - a nawet zdecydowanie na wyrost, ale teraz już tak nie uważam. Przede wszystkim zrozumiałam ów porównanie - mianowicie OGIEŃ I KREW jest dla świata Westeros tym, czym Silmarillion dla Śródziemia i rzeczywiście tak właśnie jest. Oba te dzieła wyjaśniają przeszłość, odkrywają korzenie własnego uniwersum. To fascynujące i zwyczajnie wspaniałe, ponieważ stwarza w czytelniku poczucie autentyczności, mocuje fikcyjny świat w ramach konkretnej - fikcyjnej - ale jednak rzeczywistości. Te książki nie są stylistycznie, językowo podobne, ale łączy je funkcja, bez której wypełnienia zawsze by czegoś tym światom brakowało.


Nadal ubolewam nad tym, że nie mam tych pozycji w twardej oprawie, ale także nadal podkreślam, że ta również jest ładna. Przede wszystkim posiada świetne ilustracje Doug'a Wheatley'a i te ilustracje pełnią rolę przewodniczki, która bierze nas za rękę i odsłania rąbek świata skrywanego za zasłoną wyobraźni.

dopala się historia RODU SMOKA
OGIEŃ I KREW
część II
Wydawnictwo Zysk i S-ka
π

wtorek, 20 grudnia 2022

#recenzjePi "OGIEŃ I KREW część I" George R.R. Martin (autor), Doug Wheatley (ilustracje)

I na dobre wgryzłam się w prozę Martina, choć nic tego specjalnie nie zapowiadało. OGIEŃ I KREW część I, to książka, którą lepiej mi się czytało, niż GRĘ O TRON. Składam winę na to, że GRĘ O TRON potraktowałam po macoszemu, bardzo szybko, bez należytej uwagi, a OGIEŃ I KREW część I czytałam spokojniej. Lecz to nie jedyny powód - w tej powieści bardzo podoba mi się narracja, jej kronikarski charakter, a przyznaję, że właśnie styl Martina mi nie pasował, coś mi zgrzytało przy LODOWYM SMOKU, przy W DOMU ROBAKA... a tu rewelacyjnie, lekko, szybko i przejrzyście, ale nie za prosto.


Muszę też wspomnieć o tym, co poprzedzało moje czytanie tej pozycji. Więc oglądałam recenzje serialu i to takie z omówieniem każdego odcinaka, choć samego serialu nie czytałam i oczywiście ma rewelacyjnie PANOWANIE SMOKA, które świetnie objaśnia niuanse władzy i władców Westeros. To wszystko sprawiło, że ta opowieść stała mi się bliższa od GRY O TRON, pod której oczywiście wrażeniem także jestem, ale jeśli miałabym wybrać, to wolę OGIEŃ I KREW, a przynajmniej jak dotąd, bo przede mną jeszcze część II.


jak już wspomniałam, to napisana w kronikarskim stylu, raportowana historia RODU SMOKA Targaryenów. Ma wielką moc, wciąga od pierwszych stron, a pokrętne rodzinne i nie tylko rodzinne relacje wprowadzają w konsternację niejednego, nawet najbardziej skłóconego z własną rodziną. Lecz to, co na początku wydaje się wręcz niedorzeczne, po jakimś czasie zaczyna być cieniem prawdy o ludziach, bezwzględną jak kostucha.


Nie radzę się jakoś przywiązywać do bohaterów, bo po pierwsze, właściwie trudno komuś kibicować z racji ich zjadliwych charakterów, a po drugie... ich życie bywa krótkie. Martin jest z tego znany, choć tutaj chyba jest tego trochę mniej, a przynajmniej mniej jest to bolesne niż w GRZE O TRON.


Żałuję tylko, że nie mam wydania w twardej oprawie (może kiedyś), ale to serialowe też jest bardzo ładne. Okładka o dziwo podoba mi się, ma klimat, choć chyba wolałabym samego smoka. Książka jest bogato i przepięknie zilustrowana przez Douga Wheatley'a. Może nie jest to moja ukochana kreska, ale.... te obrazy robią wrażenie! Są realistyczne, niemal wypukle i bardzo drapieżne. Nie pozostaje mi nic, jak tylko polecić i zacząć CZĘŚĆ II.

pali się - spala się
OGIEŃ I KREW
część I
Wydawnictwo Zysk i S-ka
π

niedziela, 18 grudnia 2022

#recenzjePi "ODPORNOŚĆ podróż w głąb tajemniczego układu, który utrzymuje nas przy życiu" Philipp Dettmer

Myślę, że choć na rynku jest wiele książek popularnonaukowych o tematyce biologicznej, z naciskiem na nasze, ludzkie ciało, to jednak nie jest wcale tak łatwo znaleźć książkę naprawdę dobrą, która pozwoli czytelnikowi wniknąć w opisywane kwestie niemal jak w wartką fabułę prozy fikcyjnej. Philipp Dettmer zdobył ponad 19 mln subskrybentów na swoim kanele na YouTube i mnie to kompletnie nie dziwi, bo opowiada o ODPORNOŚCI w zaskakująco ciekawy sposób i tworzy z naszego UKŁADU ODPORNOŚCIOWEGO pełnoprawnego bohatera.


Czytam ODPORNOŚĆ - PODRÓŻ W GŁĄB TAJEMNICZEGO UKŁADU, KTÓRY UTRZYMUJE NAS PRZY ŻYCIU z rosnącym zainteresowaniem. Jestem pewna, że powodem jest właśnie ten sposób, to podejście do tematu. Dettmer angażuje nas w tę historię, nie tylko dlatego, że temat dotyczy każdego człowieka, ale także dlatego, że np. sprytnie posługuje się analogiami. Normalnie jest tak, że jeśli autor używa wielu metafor, to zaczyna drażnić czytelnika. Tutaj jest inaczej, ponieważ metafory Dettmer'a są wyjątkowo trafne i potrzebne. Wynika to z potrzeby zrozumienia, a gdyby podać te wiadomości bez tych analogii, to dostalibyśmy kolejną popularnonaukową pozycję, średnio angażującą i trochę męczącą.



Jedną z pierwszych i moich ulubionych metafor, którą będę posługiwać się prawdopodobnie w nadmiarze, jest ta, która opisuje nas jako rurę. I tak! Jesteśmy RURĄ i jest to genialne porównanie, które zadziwia prostotą i celnością. Jest trochę zabawne i trochę niepokojące, bo zaraz budzi się w człowieku ciąg nieprzyjemnych skojarzeń i zaczyna się zastanawiać nad niezręcznym i krępującym odkryciem tej prawdy. Jednak, gdy damy sobie czas, to przyjdzie do nas EUREKA, światło, które pomoże zrozumieć fantastyczną prostotę i zarazem złożoność tego, czym jesteśmy.


UKŁAD ODPORNOŚCIOWY, prawdopodobnie na co dzień niedoceniany, a przecież pracujący bez przerwy dla nas, na nasze konto - tak, ten bohater zasługuje na książkę, którą odda mu cześć i szczęściem doczekał się jej. Im więcej czytam, tym bardziej kocham swoje ciało, bo ono jest genialne, jest wyjątkowe i walczy, bym mogła cieszyć się życiem takim, jakie ono jest, bez szczególnych poświęceń. UKŁAD ODPORNOŚCIOWY, to moja prywatna armia, która jest w stanie wysłać swoich rycerzy na śmierć, bym tylko ja, ich królowa, mogła czuć się dobrze.


Książka Philipp'a Dettmer'a ma jeszcze coś. Coś więcej, niż celne analogie i ambitna treść i tym czymś jest doświadczenie autora. Twórca wie, o czym pisze, a wiedzę tę zdobył "na własnej skórze". Dettmer walczył z rakiem i właśnie ta walka doczekała się hołdu, bo należą się niskie pokłony ciału i umysłowi, którzy się nie poddali.


Książka została doskonale wydana i jest bogato ilustrowana. Dostajemy piękny, albumowy papier i świetny, barwny projekt okładki. Jednak z najlepszych pozycji w tym temacie i jedna z najlepszych popularnonaukowych jakie miałam w rękach w tym roku. Zdecydowanie warto mieć tę książkę u siebie i ze względów intelektualnych i estetycznych.

moja armia jest we mnie
Wydawnictwo Zysk i S-ka
π

czwartek, 15 grudnia 2022

#recenzjePi "Myszka zwana Miiką" Matt Haig (autor), Chris Mould (ilustracje)

Wielką sympatią darzę książki Matta Haig'a a zwłaszcza te, które ilustrował absolutnie genialny Chris Mould. Świat, który wykreował pisarz i obrazy, które na podstawie tego świata stworzył fantastyczny artysta, na stałe zamieszkały w moim sercu. To pełne ciepła opowieści świąteczne i cała seria o GWIAZDCE roztacza magiczny urok, któremu nie da się oprzeć.

MYSZKA ZWANA MIIKĄ, to tom 1.5 i pewnie najlepiej go czytać w tej kolejności, ale nie jest to konieczne. Ja z uśmiechem na twarzy wróciłam do znanych mi bohaterów. Mikołaj, renifery, elfy, trolle, przewspaniała i moja ulubiona Wróżka Prawdy (Prawdomówka)... Oczywiście nie mogę pominąć Myszki Miiki, który to jest postacią kluczową nie tylko dla tej konkretnej pozycji, ale dla całego cyklu.


Od pierwszych zdań poczułam to, co zawsze czuję sięgając po prozę Haiga - poczułam ciepełko. To takie przyjemne, ale też i urwisowate ciepełko, dzięki któremu codzienność wydaje się bardziej znośna. Przepadam za piórem tego pisarza, jest dowcipne, bezpośrednie, uszczypliwe, radosne i bardzo świąteczne. Gdy czytałam o przygodach Miiki czułam się jak dziecko, a ja bardzo lubię się czuć jak dziecko - nie zdarza się to często, więc gdy już się zdarza, to staram się tę chwilę celebrować.


MYSZKA ZWANA MIIKĄ opowiada o pragnieniach tego małego stworzenia, o jego ambicjach. Dowiadujemy się o nim więcej, np. autor ujawnia nam historię Miiki sprzed poznania Mikołaja. Tutaj pozornie akcja toczy się wokół najpyszniejszego sera, ale tak naprawdę jest to książeczka o samoakceptacji i dążeniu do celu, spełnianiu swych marzeń. Wszystko to podane w lekki, dowcipny, wręcz rozbrajający sposób.


Nie mogę nie napisać paru zdań o ilustracjach jednego z moich ulubionych ilustratorów, a już na pewno jest moim nr jeden jeśli chodzi o ilustrację współczesną. Tak sobie myślę, że bez nich, te książki nie byłby tak dobre, bo te obrazy wręcz narzucają interpretację i odsłaniają w sposób doskonały charaktery bohaterów.


Książka została ślicznie, bardzo starannie wydana i pasuje do pozostałych. Bardzo się cieszę, że posiadam cały komplet... tzn. to, co zostało w Polsce wydane. Z niecierpliwością czekam na drugi dom WRÓŻKI PRAWDOMÓWKI (mojej ulubionej odsłony z tego świątecznego uniwersum). Zysk i S-ka usłyszcie mnie i nie karzcie czekać do kolejnej GWIAZDKI.

ser, to jest sprawa poważna
tom 1.5
seria GWIAZDKA
Wydawnictwo Zysk i S-ka
π

wtorek, 13 grudnia 2022

#recenzjePi "WTORKI Z MORRIEM" Mitch Albom

To już moje czwarte spotkanie z twórczością Mitcha Alboma i jak dotąd chyba najmocniejsze. Owszem, podobał mi się NIEZNAJOMY NA TRATWIE, również PIĘĆ OSÓB, KTÓRE SPOTYKAMY W NIEBIE było dobre, gorzej z kontynuacją, czyli KOLEJNĄ OSOBĄ, KTÓRĄ SPOTKAMY W NIEBIE... ale WTORKI Z MORRIEM mają moc - bo są autentyczne.

Albom opowiada, w właściwie relacjonuje nam ostatnie rozmowy ze swoim profesorem. Morrie Schwartz umiera, a on, jego dawny student postanawia, zbiegiem okoliczności, odnowić tę znajomość... Nie planował tego, można powiedzieć, że los rzucił mu temat przed oczy, a on podjąl rękawicę i razem ze swym, jak go nazywa "trenerem" dotyka sedna ludzkiego życia.
Bo co jest w życiu ważne? Ale tak naprawdę ważne? Niby każdy wie, ale jak co do czego, to akurat najważniejsze mamy gdzieś (aby nie rzec mocniej - słowo na "d" i ma cztery litery). Świadomość końca zmienia perspektywę i nagle OKNO znaczy świat, a świat, znaczy niemożliwie. To trudna książka, trudny wywiad z człowiekiem z "terminem ważności". Jest w tej rozmowie jednak tyle ciepła i paradoksalnie ŻYCIA, że śmierć zdaje się tylko napędzać przyjaźń i wzajemne zrozumienie.


Śmierć? Kto o niej myśli? Kto pamięta, że jest nasza? Że nie można się jej wyprzeć? Że przyjdzie? Ponownie - niby każdy wie, ale jak przyjdzie co do czego... to mamy śmierć w ... no właśnie. A ona nas nie ma gdzieś - ona pamięta i czeka.
WTORKI Z MORRIEM, choć mają słabsze momenty, chociażby minusem jest to, że samych rozmów nie jest aż tak wiele, spodziewałam się raczej całej KSIĄŻKI - ROZMOWY i jest problem z pierwszym wrażeniem, gdy czytelnik może odnieść wrażenie, że oni rozmawiają posługując się złotymi myślami, że to banały, a przynajmniej slogany... Lecz, jak się nad tym zastanowić, to na końcu zostaje nam właśnie ten banał. To oczywista prawda, która ze śmiercią na ramieniu staje się największym pragnieniem.


Polecam, Mitcha Alboma czyta się bardzo dobrze, ma lekkie pióro i porusza delikatne struny naszej egzystencji i myślenia o niej. Trochę mi przypomina Coelho, choć zdecydowanie Alboma bardziej lubię, ma coś też z CHATY (której akurat fanką nie jestem), ale roznosi właśnie takie wibracje i porusza właśnie takie tematy.
Książka jest ślicznie wydana, spójnie z innymi pozycjami tego pisarza/dziennikarza. Myślę, że ta książka, jak i pozostałe są nam, gdy trafią na odpowiednią chwilę, mogą wiele w życiu odbiorcy zmienić i stać się ważnym krokiem w podjęciu jeszcze ważniejszych decyzji. Polecam.

oby każdy na swej drodze miał szczęście spotkać swojego Morriego
Wydawnictwo Zysk i S-ka
π

niedziela, 11 grudnia 2022

#recenzjePi "SPRZEDAM DINOZAURA paleontolodzy, kolekcjonerzy i przemyt skamielin" Paige Williams

O DINOZAURACH lubię czytać i mam u siebie sporo książek w tej tematyce, ale nigdy jeszcze nie czytałam o tych wymarłych gadach w takim kontekście - i jestem niesamowicie zadowolona, że SPRZEDAM DINOZAURA trafiło w moje rączki. To ciekawy reportaż, bardzo dobrze napisany i mądrze skonstruowany. Paige Williams odznacza się lekkim, ale konkretnym piórem, co owocuje książką wciągającą i uczącą.

Jakiż to inny kontekst mam na myśli? Nawet kilka kontekstów: handlowy, kolekcjonerski, a nawet przemytniczy. Otóż DINOZAURY, TO ŚWIETNY BIZNES. Ta storna medalu jest zdecydowanie rzadziej poruszana, raczej omijana, ja spotkałam się z nim dopiero w reportażu Williams. Dziennikarka potraktowała temat bardzo ambitnie, nie poszła na skróty, a chwyciła się jednej historii i połączyła ją z masą innych. Dała nam bohatera z krwi i kości, człowieka z pasją, z którym można się utożsamić. Ja po tej lekturze, mimo dramatów, które się na moich czytelniczych oczach zdarzyły, mam ochotę rzucić wszystko w cholerę i zacząć kopać.


Nie jest to książka, którą pochłoniecie w jeden wieczór, jest dość gruba i wymaga - mimo naprawdę lekkiego stylu - naszej uwagi. Uwaga jest potrzebna, ponieważ Paige łączy wiele tematów, rzetelnie prezentuje fakty i dlatego odbiorca, by w pełni skorzystać z tej książki, musi się skupić. Autorka jednak zgrabnie nam opowiada i opowiada - co szalenie ważne - ciekawie.
Chętnie odnalazłabym szkielet TYRANOZAURA, a chociaż zamrożone w chwili uniesienia dwa robaki. Ten reportaż pobudził moją wyobraźnię, która ostatnio zdziadziała (mam takie wrażenie), zachłysnęła się codziennością i musi koniecznie odbić się od dna - dla zdrowia fizycznego i psychicznego... więc nie jest powiedziane, że nie wezmę tej łopaty i nie pójdę kopać zostawiając za sobą nudny świat. Niby się śmieję, ale ta wizja jest niesamowicie pociągająca, choć Williams wcale nie przedstawia historii na "i żyli długo i szczęśliwie". Cóż... życie to walka.


Oczywiście polecam ten reportaż. Warto poczytać o DINOZAURACH, o tym, co z nich mamy, co nam dają, co nam dać mogą i dlaczego to złoto, ale i może być przekleństwem. Nawet jeśli ktoś nie interesuje się DINOZAURAMI, to tak książka może mu się spodobać, bo nie jest o ich biologicznej naturze, a raczej o tym, co można zrobić z ich szczątkami - o człowieku, który z tego korzysta, na tym wygrywa, lub przegrywa.

kopiemy, kopiemy
seria MUNDUS
bo.wiem
Wydawnictwo Uniwersytety Jagiellońskiego
π