Łączna liczba wyświetleń

piątek, 31 grudnia 2021

#recenzjePi "SCENY Z ŻYCIA MAŁŻEŃSKIEGO" Ingmar Bergman


Teatr paru aktorów - czyli coś, co lubię najbardziej. Treść, emocje, relacje, ciężar bycia razem - ciężar drugiego człowieka. SCENY Z ŻYCIA MAŁŻEŃSKIEGO, to wybitna analiza rozpadu związku, który "nie miał problemów". Jest to tak naprawdę scenariusz, z tradycyjnym podziałem na role i didaskaliami, ale wciąga, angażuje - jak mało jaka powieść.


Ingmar Bergman, to wybitny twórca filmowy, który potrafi z banału zrobić arcydzieło. Przyznam się, że nie widziałam ani serialu, ani filmu SCENY Z ŻYCIA MAŁŻEŃSKIEGO, ale zdecydowanie mam w planach to nadrobić. Książka jest zaś rewelacyjna, wwiercająca się w głowę. Niby zapis takich tam rozmów, takich tam relacji, a napięcie sięga nieba. Iskry strzelają już od pierwszych stron, ale to dopiero zapowiedź wielkiego pożaru.



Uwielbiam takie klimatyczne opowieści, gdzie bohaterów jest parę, a w dialogu zawarte jest wszystko. To mi trochę przypomina twórczość mojego ulubionego reżysera Romana Polańskiego, którego filmy podziwiam odkąd pamiętam - i podziwiam je właśnie za tę kameralność i brak efekciarstwa... bo tam zawsze chodzi o relacje, z których wypływa prawda o człowieku.



SCENY Z ŻYCIA MAŁŻEŃSKIEGO olśniewają prostotą. Nie ma tu okrągłych zdań, chyba że mówimy o zdaniach pustych, wypowiadanych przez małżonków - gdy jeszcze wierzą w swoją doskonałość i szczęście. Bergman fantastycznie rozpracował ich charaktery, ich popędy, ich kłamstewka, małe grzeszki, które ostatecznie składają się na wielką katastrofę.
To jak autor dialogiem buduje napięcie, jest majstersztykiem. W wypowiadanych do siebie i do innych słowach małżonkowie ujawniają swoje obawy. Chowają się za ścianą pozorów, ale taka ściana zawsze się kiedyś wali, a im grubsza, tym głośniej upada.



Nowe tłumaczenie Agaty Teperek zostało uwspółcześnione, czyta się je świetnie, a ja mam potworną słabość do scenariuszy, bo i sama kiedyś je pisywałam, tylko że do filmów dokumentalnych. Była to dla mnie czysta przyjemność i świetna lekcja fachu! I naprawdę czyta się to z pełnym zaangażowaniem, a ze strony na stronę atmosfera się zagęszcza tak, że siekierę można powiesić. Ogromnie polecam! Popis talentu i świadectwo ponadprzeciętnego zmysłu obserwacji.

małżeństwo idealne... rozpada się spektakularnie
8.5/10
Wydawnictwo Zysk i S-ka
π


czwartek, 30 grudnia 2021

#recenzjePi "JENNY I KOCI KLUB" Esther Averill


Czarna kotka w czerwonym szaliku? To może być tylko Jenny Linsky! Ikoniczna bohaterka stworzona przez Esther Averill... choć może, jak szama autorka twierdziła, wcale nie taka "stworzona", a raczej podglądana, bo ów sprytna istotka ponoć istniała naprawdę, a pisarka tylko opowiedziała jej przygody. Uznajmy, że Averill była kronikarzem Kociego Klubu.



Osobiście kocham literaturę dziecięcą, a zwłaszcza mam słabość do tej klasycznej, która już swoje lata ma. JENNY I KOCI KLUB, to ciepła i mądra historia o przyjaźni, o nieśmiałości, o współpracy i akceptacji. W tym wydaniu znajduje się pięć pierwszych opowieści o czarnej kotce i ja absolutnie przepadłam.



Książka przede wszystkim jest MĄDRA. To, co dzieje się na jej kartach uczy i małych i dużych wiary w siebie, siły do przezwyciężania przeciwności, umiejętności zawierania nowych przyjaźni i tego, jak ta przyjaźń jest w życiu ważna. Nie będzie tu wzniosłego stylu, nie będzie patosu, będą tylko prawdziwe emocje. Język jest prosty, ale piękny, jasny zrozumiały, łagodny. JENNY I KOCI KLUB czyta się świetnie i po cichu i na głos.




Lecz ta pozycja, to nie tylko tekst, ale również wspaniałe ilustracje, które wykonała autorka! Nie dość, że talent literacki, to jeszcze i artystyczny! Z miejsca zakochałam się w jej stylu, to są właśnie ilustracje, które uwielbiam. Mają w sobie zarówno prostotę, jak i giętkość, energię i charakter. Toż to jest cudowne! Sama JENNY jest postacią rewelacyjnie wykreowaną, z "pazurem", a czerwony szalik fantastycznie odcina się na jej czarnym futerku.



Uważam, że jest to książka naprawdę dla każdego. Pokazuje kotkę, która jest z początku bardzo nieśmiała i w siebie nie wierzy, ale dzięki opiekunowi kapitanowi Tinkerowi i Kociemu Klubowi nabiera pewności siebie i przeżywa wspaniałe przygody.



I... to przepięknie wydana pozycja. Mamy nawet elegancką tasiemkę, świetne szycie, miły w dotyku i czytaniu papier, duże litery i ...... te ILUSTRACJE! Cudeńko! Nie może tej książki zabraknąć na waszych półkach, zwłaszcza gdy jesteście takimi maniakami literatury dziecięcej jak ja!

czarna kotka w czerwonym szaliku podbija podwórko
8/10
Wydawnictwo Zysk i S-ka
π

środa, 29 grudnia 2021

#recenzjePi "MOCNI LUDZIE" Antoni Ferdynand Ossendowski


Antoni Ferdynand Ossendowski, to jeden z tych pisarzy, których bardzo cenię i cenię go nie tylko za to, co napisał, ale także za życie, które prowadził. MOCNI LUDZIE, to moje trzecie spotkanie z jego twórczością po SŁONIU BIRARA (przepiękna opowieść o wielkim przywiązaniu zwierzęcia do człowieka) i NAJWYŻSZYM LOCIE (rewelacyjny, wyjątkowy, piękny zbiór opowiadań). I cóż... MOCNI LUDZIE również mnie zachwycili.


Jest to opowieść o Polakach wygnanych na Syberię. Mamy tu do czynienia z rodziną, która trafia w nieznane, obce miejsce i musi pokonać strach i przeciwności. Jednak w tym trudnym czasie spotykają ludzi, którzy pomagają im przetrać. Są to prości mieszkańcy wioski, którzy podobnie jak nasi rodacy, nie przepadają za Rosjanami (z oczywistych powodów). Nawiązuje się między nimi głęboka więź, przyjaźń, dzięki której życie na wygnaniu staje się znośniejsze.



Ossendowski potrafi pięknie opowiadać o historii, którą czasem koloryzuje, podkręca, ale którą zawsze szanuje i traktuje z wielką czcią. Książka ta przypomina o nieludzkiej tułaczce, o skazaniu na wieczną tęsknotę za Ojczyzną. To ogromnie ważne byśmy pamiętali o katordze, na jaką byli wysyłani Polacy przez Rosjan. Nie można o tym zapominać! Ta czarna karta powinna być lepiej znana nie tylko w Ojczyźnie, ale moim skromnym zdaniem - na całym świecie, bo świat często pamięta o tym, co jest wygodne, ale o tym, co stanowi kość niezgody z Rosją... niekoniecznie - bo przecież Putin do niedawna był uważany za wielkiego demokratę, zresztą nadal by się niejeden zachodni demokrata z nim poprzytulał i tak się tuli np. z Niemcami. Ach, ale dajmy temu pokój! Od polityki boli głowa, a ja nie mam przy sobie teraz żadnej tabletki.



MOCNI LUDZIE są napisani w sposób bardzo "ossendowski", że się tak wyrażę. Jest w tym jego pisaniu wrażliwość, taki piękny romantyzm, ale nieprzesadzony. Jest lekko patetycznie, ale to pasuje, a nawet tak trzeba. Bardzo lubię opisy, bo mają w sobie dzikość, świeżość i zachwyt nad krajobrazem, w przypadku Syberii zimnym, nieprzyjaznym, a jednak wciąż oszałamiającym.



Książka ta jest tania i myślę, że każdy może wydać te paręnaście złotych by wrócić myślami do naszych rodaków, by zrozumieć, jak świat się zmienił i jak zmienił się dla nas na lesze. To wyjątkowa opowieść, pełna ciekawych wątków, nazewnictwa, zwyczajów i opisów życia na "nieludzkiej ziemi". Warto!

być MOCNYM w kontekście Syberii...
8/10
Wydawnictwo Zysk i S-ka
π


wtorek, 28 grudnia 2021

#recenzjePi "KSIĄŻKA DLA PSA" Monika Hanulak, Grażka Lange


Psy od zawsze były w moim życiu. Od dziecka pamiętam wpatrzone we mnie, ufne oczy czworonożnego przyjaciela i wiem, że to wielki przywilej wychowywać się z psem w domu. Te zwierzęta uczą nas oddania, wierności i oczywiście miłości... czyli tego, czego często nam brakuje. Psy nie kłamią, nie oszukują, nie kręcą (chyba że ogonem z radości) i zawsze bezbłędnie odczytują nasz nastrój.


Psem mojego życia była suczka Koka - "rasowy kundel" ma się rozumieć. Była z mną bardzo długo i wniosła w moje życie radość, energię, trochę pogryzionych butów i ruch... a jak wiemy, ruch to zdrowie. Koka była niezwykła i kiedy zdechła poczułam, że już takiej drugiej Koki nigdy nie znajdę. Wesoły, mały, sprytny piesek z wielkim sercem - tak... to była moja przyjaciółka, bo naprawdę PIES JEST NAJLEPSZYM PRZYJACIELEM CZŁOWIEKA. I tak jak koty uwielbiam, tak psy kocham.



KSIĄŻKA DLA PSA Moniki Hanulak i Grażki Lange jest ciekawą propozycją dla wszystkich, którzy z psami są za pan brat. To książka dla nich, dla tych czworonożnych, oddanych nam wariatów. Uważam, że jest to niezwykle interesujący projekt, trochę zabawny, trochę przekorny, trochę wystawowy. Mamy tu do czynienia z minimum tekstu i maksimum ilustracji - a ilustracje są specyficzne, merdająco-rozszczekane i czasem nawet kleszcz się zdarzy między jedną a drugą kartką. Powiedziałabym, że wszystko jest tu jednak minimalistyczne, bo nawet wielkie obrazy mają w sobie prostotę, zabawę formą, kształtem i stonowanym kolorem. Tworzy to wrażenie schludności, które połączone z wielkim formatem i pięknym papierem robi świetną robotę.




KSIĄŻKA DLA PSA, podobnie jak jej siostra KSIĄŻKA DLA KOTA, to pozycja bardzo dobra na prezent dla miłośnika tych zwierząt. Możecie być pewni, że będzie to podarunek sprytny i wywoła uśmiech na twarzy psiarza, lub kociarza. Widzę te pozycje jako oryginalne, fikuśne książki z konkretnym przeznaczeniem.



Jak już wyżej wspomniałam piękny papier, wieki format i do tego okładka zrobiona z grubej tektury sprawiają, że pozycja ta jest ładna i zdecydowanie przykuwa wzrok. Więc wszyscy psi przyjaciele - książka w dłoń i Hau! Hau!

dla wiernego Hau! Hau!
7/10
Wydawnictwo Dwie Siostry
π


poniedziałek, 27 grudnia 2021

#recenzjePi "PIERWSZY KROK W CHMURACH opowiadania" Marek Hłasko


Życie, w całej swej złożoności i autor, z całym tym smutkiem i pretensją. Marek Hłasko już tak miał. Niedosłownie, melancholijnie, ale brutalnie i zawsze refleksyjnie. Nawet jeśli tekst jest o prostym robotniku, o budowaniu mostu - ot, takie tam przyziemne rzeczy - nie dajcie się zwieść... tu zawsze jest drugie dno.


Bardzo cenię u tego pisarza wiarę w czytelnika. Hłasko nie daje prostych odpowiedzi... właściwie on nie daje żadnych odpowiedzi. Pozostawia odbiorcy dokończenie jego opowieści, wyczytanie sensu. Bo, choć mamy pewne podpowiedzi, mocne zdania opisujące ponadczasowe prawdy, to i tak zostajemy z interpretacją sami. Dzięki temu te powieści są ponadczasowe i każdy może w nich wyczytać swój własny koniec. Jest w tym coś pięknego, coś nieśmiertelnego, coś naszego.




PIERWSZY KROK W CHMURACH OPOWIADANIA, to zbiór szesnastu historii, które z wyjątkiem opowiadania pt. "Baza Sokołowska, są raczej krótkie, zdecydowanie do połknięcia na raz. Ktoś by mógł powiedzieć, że skoro tekst liczy sobie parę stron, to musi zawierać w sobie dynamikę, szybkość, akcję... ale właśnie to jest przedziwne. Hłasko pisze jakby bez akcji, a raczej akcja, którą znajdujemy w jego opowieściach, jest jakby poboczna, jest dodatkiem. Miałam wrażenie, że czytam raczej jakieś manifesty, filozoficzne rozprawy, które pisarz sprowadził do codzienności i pokazał, w mistrzowski sposób, życie szarego człowieka.




W tym konkretnym zbiorze jest opowiadanie, w którym znajduje się chyba jeden z najbardziej znanych cytatów Marka Hłaski "Bo dziś wiem już, że często najbardziej kochamy tych ludzi, te sprawy i te rzeczy, od których bieg życia każe nam odchodzić - nieraz na zawsze." Jest to zaledwie jedno zdanie, które stało się podsumowaniem "Robotników" i jest absolutnie wybitne, zwłaszcza w kontekście całej historii, po której zdecydowanie nie spodziewałabym się takiego końca.



Jestem pod ogromnym wrażeniem talentu Hłaski, jego ostrej myśli, którą choć ubiera w powolny dialog z codziennością - rzuca na kolana człowieka i pokazuje mu, że szarość też ma odcienie. Ta wielość dróg, którą może podążyć czytelnik, ta swoboda, a zarazem kaganiec jaki nakłada nam autor - to wszystko razem działa. Naprawdę działa i dotyka. Jest to dotyk, który sprawia ból, ale jest to znany ból, nasz ból, można rzec patetycznie "ból istnienia".



Marek Hłasko, faktycznie, czasem moralizuje, ale mi jego sposób na "pouczanie" odpowiada. Jest to bowiem moralizatorstwo oparte na fundamencie wypracowanym z jego własnych doświadczeń, z jego buntu, z jego złości, z jego bezsilności i wreszcie z jego przeżywania samotności. To czuć, że autor pisze o czymś, co go uderza, a może nawet niszczy i nie pozwala zwolnić. Ponure teksty, pełne zimnego deszczu - choć na dworze upał - tak.. drżymy i ten dreszcz rozumiemy.



Polecam, bo warto czasem poznać szarość, którą skrywa każdy z nas. Czasem trzeba się z nią po prostu pogodzić. Niby łatwe, ale przecież takie trudne, bo każdy z nas szuka emocji rodem z filmu, uczuć wielkich i czystych... lecz może perły leżą w błocie?

szesnaście znakomitych opowiadań
9/10
Wydawnictwo ISKRY
π



niedziela, 26 grudnia 2021

#recenzjePi "KSIĄŻKA DLA KOTA" Monika Hanulak, Grażka Lange


Mam cztery koty... tzn. nie mam, bo te koty, to mnie tylko odwiedzają. Uwielbiają polować na myszy w moim ogrodzie, a jak się na siebie przypadkiem natkną, to obrzucają się złymi spojrzeniami - dokładnie takimi, jakie pada z okładki KSIĄŻKI DLA KOTA. Jeden jest cały czarny i on zdecydowanie jest nastawiony na człowieka. Drugi jest czarno-biały i on zdecydowanie nie jest nastawiony na człowieka. Jest też rudy grubas, który przypomina potwora do tego stopnia, że moja mama się go wystraszyła i powiedziała, że w ogrodzie jest jakieś dziwne stworzenie. Ostatni to istna śnieżna pantera, a każdy z tych kotów jest absolutnym dachowcem, nieucywilizowanym wolnoduchem. Cóż... czytanie im książki będzie ode mnie wymagało pewnego wysiłku i zwinności.... ale spróbuję. Lecz zanim to, sama zapoznałam się z ów pozycję i jestem zadowolona.



KSIĄŻKA DLA KOTA jest dokładnie tym, czym ma być - KSIĄŻKĄ DLA KOTA. Kot jest tu na każdej stronie, pięknie wyeksponowany, on i jego pazury, oczy, miny, giętkie ciało, ogon zwiadowcy... taaaaaak to są koty. Zdecydowanie KOTY.




Dla mnie jest to bardzo interesujący projekt. Ma w sobie świeżość, a wykonano go z fantazją godną kociej sprawy. Tekst, który jest zawsze prosty, czasem dostajemy krótkie zdanie typu "To nie jest koszyk", a czasem jest to tylko słowo "Myszka!" Jest w tym spryt, bo przecież chodzi tu o kota, a nie o Dickensa. Kot nie ma zamiaru marnować czasu na opisy. Jemu potrzebna jest akcja i... zachwyt. Tak! Kotem trzeba się zachwycać.




Ilustracje - nie takie zwyczajne, a takie bardzo artystyczne. Są niesamowicie charakterystyczne, rozpoznawalne, ale przede wszystkim DRAPIEŻNE! Dzikie! Wolne! Kocurkowate! Świetnie oddają "osobowość" tego sprytnego i niezależnego zwierzęcia.




Wydanie jest obłędne! Naprawdę niesamowite! Duży DUŻY seria DUŻY format. Okładka jest twarda, taka grubaaaaaa tektura, a papier... cudo! Ta książka wygląda trochę jak projekt artystyczny, jak jakiś album na wystawę.



Wspomniałam na początku o kotach moich/nie moich DACHOWCACH, ale na koniec chcę wspomnieć o najlepszej kotce pod słońcem Xeni, która także była dachowcem, niezależnym stworzeniem. Tyle razy ile chcieliśmy ją w zimie sprowadzić do ciepłego domu - nie macie pojęcia! Ale ona nie chciała. Mieszkała sobie w naszej starej szopie i tam czuła się najlepiej. Nie dla niej kocyk i kocimiętka. Xenia to był KOT! Szkoda, że jej już nie ma.

wszystkie KOTY czytają MIAUUUUUUUUUUuuuuuuuuuuu
7/10
Wydawnictwo Dwie Siostry
π



piątek, 24 grudnia 2021

#recenzjePi "ŚWIĄTECZNE TAJEMNICE najlepsze opowiadania kryminalne TOM II" Otto Penzler (wybór i redakcja) wielu autorów


TOM 2 ŚWIĄTECZNYCH TAJEMNIC pod rewelacyjnym opracowaniem Otto Penzler'a musiał odnaleźć drogę do mojego domu! I tak, jak uwielbiam pierwszą cześć zbioru opowiadań świątecznych, tak zakochałam się w drugiej bez reszty. Jestem naprawdę wdzięczna Wydawnictwu Zysk i S-ka, że postawił na te książki, że nam je podarował. Są to skarby literatury - rewelacyjny przegląd krótkiej formy - przez wieki, lata, epoki. Coś cudownego!


Mamy tu moc opowiadań! Absolutne przepełnienie! Jak dobrze policzyłam, to jest tu aż 30 historii! Różnych, przeróżnych autorów! Od klasyków, pod współczesnych! Smaczne! Wyróżniające się, odróżniające się, wciągające, bawiące i straszące! Ach! Czegoż tu nie ma! Aż mi same wykrzykniki się piszą!!!!!!!!



Otto Penzler, to chyba mój ukochany zbieracz opowieści. Ma do tego niebywałą smykałkę. Słuchałam ostatnio z nim wywiadu właśnie to tych jego zbiorach opowiadań i przyznał, że powstanie książki trwa rok, a on w trakcie jego trwania czyta tysiące historii! I to widać. Ten człowiek kocha książki, prowadzi znaną w Nowym Jorku księgarnię i jest prawdziwym magikiem, jeśli chodzi o dania złożone ze słów.



Jak ta książka wygląda? Została podzielona na 5 części : (1) PRZERAŻAJĄCE OPOWIADANIA ŚWIĄTECZNE, (2) ZASKAKUJĄCE OPOWIADANIA ŚWIĄTECZNE, (3) WSPÓŁCZESNE OPOWIADANIA ŚWIĄTECZNE, (4) ZAGADKOWE OPOWIADANIA ŚWIĄTECZNE, (5) KLASYCZNE OPOWIADANIA ŚWIĄTECZNE. Już sam ten podział przyprawia o pozytywny zawrót głowy.



Znajdziecie tu Agathę Christie i Mary Higgins Klark, jest też mój ulubieniec G.K. Chesterton, moim odkryciem stał się O. Henry ze swoim krótkim cowboyskim tekstem. Niezwykła, klimatyczna Ethel Lina White i wspaniały Robert Louis Stevenson... a to dopiero początek. Penzler sypie prezentami z rękawa, który zdaje się być nieskończony.



Nie wiem jak wy, ale ja przepadam za sięganiem po opowiadania w okresie zimowym, pod koniec starego i z początkiem nowego roku krótka forma dla mnie smakuje najlepiej. Jest też to idealny sposób na poznanie pióra autora i rozeznanie się, czy warto sięgnąć po jakąś większą rzecz ów twórcy.



PIĘKNIE wydane książki, TOM I i TOM II robią niesamowite wrażenie i są naprawdę gruuuuuuuube. Oprawa twarda z klimatycznym obrazem na okładce, z elegancką obwolutą. Wspaniała na prezent! Nie macie pojęcia, jak się cieszę, że posiadam te zbiory u siebie. Wszystkim BARDZO POLECAM.

WESOŁYCH ŚWIĄT!
9/10
tom 2
seria ŚWIĄTECZNE TAJEMNICE
Wydawnictwo Zysk i S-ka
π