Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 31 sierpnia 2023

#recenzjePi "TAJEMNE RYSUNKI" Jason Rekulak (autor), Will Staehle i Doogie Horner (ilustracje)

Nie mogłam doczekać się lektury TAJEMNYCH RYSUNKÓW. Marketing tej książki był po prostu genialny. Raz, że sam pomysł autora na połączenie tekstu z niepokojącymi, dziecięcymi rysunkami był strzałem w dziesiątkę - dwa, Wydawnictwo Zysk i S-ka świetnie wykorzystało tę autorską inwencję i rozkręciło na tej podstawie bardzo ciekawą akcję. Ostatecznie trudno było nie przeczytać opowieści Jasona Rekulaka.


A jakie są TAJEMNE RYSUNKI? Bardzo sprawnie napisane i wciągające. Mają w sobie mrok, ale też i fabuła ostatecznie nie była dla mnie aż tak oryginalna, jak się początkowo spodziewałam. Jednak jest to dobra pozycja na zapomnienie o codziennej rutynie. Książka - jak wspomniałam - wciąga, Została napisana w pierwszej osobie i autor dość dobrze sobie z tą narracją poradził.



Główna bohaterka jest po przejściach, teraz czysta, kiedyś ćpała - demony z przeszłości nadal nie dają o sobie zapomnieć, ale dobrze sobie radzi i jest zdeterminowana. Podejmuje się opieki nad chłopcem, Teddy'm, synem bogatych ludzi ze spokojnych przedmieść. Wszystko wygląda pięknie, póki chłopiec nie zaczyna rysować dziwnych i strasznych scen. Mallory postanawia odkryć, co się kryje za koszmarnymi wizjami dziecka.


Ta książka to nie tylko tekst. Mamy tu bardzo dużo rysunków i ilustracji począwszy od tych "dziecięcych", po te artystyczne. Autorzy Will Staehle i Doogie Horner wykonali dobrą robotę, bo obrazy wywołują pożądane zainteresowanie i wyzwalają w czytelniku niepokój. To mocna strona tej lektury.


TAJEMNE RYSUNKI może nie spełniły w pełni moich oczekiwań, bo nie uważam, że jest to coś wyjątkowego, czy oryginalnego, ale dobrze mi się tę historię czytało. To książka na raz, szybko się prze nią płynie i czytelnik chce wiedzieć, jak ta opowieść się skończy. Podsumowując, jest to książka dobra, która została świetnie przygotowana pod względem marketingowym. Spokojnie mogę ją polecić każdemu, kto szuka czegoś lekkiego, na raz, by zapomnieć o świecie i oderwać się od własnych problemów.

narysuj mi prawdę
Wydawnictwo Zysk i S-ka
egzemplarz recenzencki
 π

sobota, 26 sierpnia 2023

#recenzjePi "HOTEL DZIWNY Wyspa Lawapali" Florian i Katherine Ferrier

Miło jest wrócić do HOTELU DZIWNEGO. Jest to miejsce, w którym chciałabym zamieszkać, zniknąć dla świata i pojawiać się dla mieszkańców tego zakręconego zakątka wyobraźni Ferrier'ów. Z każdą przewracaną stroną utwierdzam się w przekonaniu, że jest to komiks przepięknie narysowany i pokolorowany. Barwy są intensywne, wesołe i stwarzają niepowtarzalny klimat zaczarowanego świata.



Jak zwykle Kaki dokucza i jak zwykle robi to w przeuroczy, rozkoszny sposób. Marietta jest zaś rozsądną duszyczką, podczas gdy Celestyn (wypisz, wymaluj Włóczykij) wymyśla nowe przygody. Pan Leclair profesoruje i swym zamiłowaniem botanicznym przypomina Paszczaka (sporo mi się kojarzy w tej serii z Muminkami i myślę, że autorzy inspirowali się tą wybitną literaturą i kreską Tove). Oczywiście nie mogę zapomnieć o Panu Snarfie, który swą zagadkową fizjonomią i spokojnym, cichym acz stanowczym stylem życia odsyła do Lurch'a z Rodziny Addamsów.



WYSPA LAWAPALI, to już piąty tom tej uroczej serii, ja niestety poznałam tylko cztery (jedynka jest nieosiągalna... mam nadzieję, że Kultura Gniewu ją wznowi). W tym tomie nasza gromada wyrusza na ponoć (jak zapewnia Celestyn) bezludną wyspę... ale ona nie jest bezludna, a osobnik imieniem Pan Właścicielski wszystko ścina, kroi, podcina i karczuje - bo wszystko jest jego, a jego jest, bo tak mówi. Bohaterowie muszą coś z tym jego zuchwalstwem i smykałką do niszczenia - zrobić... zwłaszcza, że na wyspie spotykają jeszcze kogoś i ten ktoś bardzo potrzebuje ich pomocy.



To nie tylko bajka, lekka opowiastka, ale także opowieść, która niesie ze sobą mądrość, przesłanie. MOJE, MOJE, MOJE! Słowa, które potrafią tyle złego wyrządzić - zwłaszcza, gdy to rzekomo "MOJE", okazuje się dobrem służącym wielu.



Komiksy serii HOTEL DZIWNY są ślicznie wydane. Jestem pod wrażeniem staranności z jaką Wydawnictwo Kultura Gniewu wypuszcza na rynek każde swoje "dziecko". Florian i Katherine Ferrier stworzyli wizualną ślicznotkę. To radośnie, energicznie, baśniowo namalowany świat, od którego nie można oderwać oczu... a Hotel Dziwny już od dawna marzy mi się w realu.

MOJE, MOJE, MOJE
Hotel Dziwny
tom 5
krótkie gatki
Wydawnictwo Kultura Gniewu
egzemplarz recenzencki
 π

piątek, 25 sierpnia 2023

#recenzjePi "POWIEDZ MI, KIM JESTEM" Paola Mastrocola (tekst), Franco Matticchio (ilustracje)

POWIEDZ MI, KIM JESTEM - już tytuł sugeruje filozoficzną podróż, ale to wspaniała okładka polskiego wydania nie pozwala przejść obojętnie obok tej pozycji. Zaraz ostrzegam, nie sprawdzajcie wydań zagranicznych, bo ich okładki są okropnym, bezmyślnym spoilerem! Wydawnictwo Dwie Siostry, a dokładnie Ewa Stiasny zrobiła rzecz cudowną - projekt graficzny tej konkretnej książki, jak i nowej serii FILIGRANY! To jest prawdziwy skarb! Mam nadzieję zebrać całą kolekcję.


Wrócę jednak do POWIEDZ MI, KIM JESTEM. Książka ta odznacza się oryginalnym stylem. Paola Mastrocola pisze proste zdania, które są rozbrajająco dosłowne, przez co trafiają w samo sedno. Czytając tę opowieść czułam, jakbym była w głowie głównej "postaci", choć narracja jest prowadzona tradycyjnie, w trzeciej osobie. Jest to jednak tak sformułowane, że ma się wrażenie prywatności, kameralności, poufałości, jakby czytelnik był zaufanym powiernikiem bohaterów.



W tej niepozornej książeczce pisarka porusza bardzo ważne tematy. Po pierwsze temat tytułowy, czyli poszukiwanie odpowiedzi na prawdopodobnie najważniejsze pytanie - kim jesteś? Niby wiemy, co widzimy w lustrze, ale aby poznać tę osobę potrzebujemy czasem nawet całego życia.


Mastrocola w czuły, ale i dowcipny sposób prowadzi czytelników przez podróż w poszukiwanie szczęścia. Szczęście, to słowo klucz, to ten sens, za którym każdy biegnie. Mamy w tej szalonej i trochę dziwnej historii samotność, przyjaźń, zdradę, miłość. To książka dla dzieci? Tak, ale nie tylko. Z tą książką jest dokładnie tak, jak z MAŁYM KSIĘCIEM - im starszy jesteś, tym więcej dostrzegasz.


A wszystko zaczyna się od Bożego Narodzenia i pewnego wypadku, w którego konsekwencji COŚ się rodzi, a za mamę ma kapcia. To piękna opowieść, która trafnie pokazuje, jak świat potrafi nami manipulować, a my próbujemy ten zakłamany świat zadowolić... Ktoś nam mówi, kim jesteśmy - my w to wierzymy, ale czy naprawdę warto wierzyć innym? A może lepiej poszukać odpowiedzi w sobie?


Brawurowa, barwna historia, którą spokojnie można nazwać HISTORIĄ WIELKIEJ MIŁOŚCI. Jestem wzruszona i zachwycona tym, jak pisarka czule i niestandardowo podeszła do tematów, które nurtują ludzkość, odkąd ta zaczęła zadawać pytania.


Jednak wspaniała fabuła, to nie wszystko. Franco Matticchio stworzył genialne, zabawne i jednocześnie bardzo melancholijne ilustracje. W tej kresce jest wszystko, co cenię. Jest delikatność, pozorna łatwość w pociągnięciu i doskonały skrót, który dla prezentowanej treści jest tym, czy silnik dla samochodu.


Ogromnie polecam tę książkę. Jest zwyczajnie piękna! To mistrzowskie wejście w nową serię FILIGRANY od Wydawnictwo Diwie Siostry. Nie mogę się doczekać kolejnych tytułów!

kim jestem? czym jestem?
filigrany
Wydawnictwo Dwie Siostry
egzemplarz recenzencki
 π

środa, 23 sierpnia 2023

#recenzjePi "CYTONICZKA" Brandon Sanderson



CYTONICZKĘ już poznałam, w innym wydaniu, w miękkiej oprawie, ale oczywiście musiałam mieć w tej twardej z naprawdę mocnym projektem całej serii. To jak dotąd jedyna historia Sandersona jaką przeczytałam, ale zdecydowanie chcę więcej. Mogę tylko polecić całą serią. Każdy tom świetny, choć trzeci zaskakuje i może się niektórym nie podobać, ale dla mnie to naprawę ciekawa i bardzo wciągająca opowieść.




link do recenzji :

https://portretyswiata.blogspot.com/2023/03/recenzjepi-cytoniczka-brandon-sanderson.html



radość z czytania
tom 3
DO GWIAZD
Wydawnictwo Zysk i S-ka
egzemplarz recenzencki
 π

niedziela, 20 sierpnia 2023

#recenzjePi "(BARDZO) KRÓTKA HISTORIA ŻYCIA NA ZIEMI 4,6 miliarda lat w dwunastu rozdziałach" Henry Gee

Tak się składa, że często sięgam po książki popularnonaukowe poruszające tematy początków życia na Ziemi, opisujących dinozaury i to co było przed nimi... i po nich. Ciągnie mnie do tego typu literatury, więc chyba po prostu ją lubię. Ponieważ mam pewne doświadczenie w tym gatunku, to też i wiem, że lekkiej książki tu nie łatwo znaleźć. Ostatnio owszem, czytałam bardzo przyjemną pozycję w tych klimatach, która była jednak skierowana do dzieci, młodzieży - dla dorosłego czytelnika wybór jest albo taki, że czytamy coś skrajnie banalnego, albo naprawdę trudnego. A jak jest z (BARDZO) KRÓTKĄ HISTORIĄ ŻYCIA NA ZIEMI?

Jest bardzo dobrze! Henry Gee, w dwunastu rozdziałam opisał rodzenie się życia na naszej planecie i zrobił to nie tylko lekko, ale i mądrze. Wiemy, że czytamy coś, co jest naukowo rzetelne, a jednocześnie wiedzę przyswajamy w sposób rozrywkowy.



Wielkim atutem tej książki, poza oczywistym - informacjami, jakie niesie - jest to, jak ta pozycja została podzielona. Gee nie dość. że podzielił treść na 12 rozdziałów, to jeszcze każdy rozdział na malutkie podrozdziały i to ogromnie ułatwia czytanie. Równie dobrze można sobie wyrywkowo przeczytać jakiś podrozdział i gwarantuję, że nie poczujecie się specjalnie zagubieni.


Książka jest faktycznie krotka, ponieważ liczy sobie 234 str. (pomijając indeks, podziękowania, przypisy, dodatkowe lektury). Jest to ekspresowa, ale i jednocześnie rzetelna i profesjonalna podróż przez 4,6 miliarda lat.


Zupełnie nie dziwi mnie tak duża popularność tej książki. Jeśli miałabym dorosłemu czytelnikowi polecić coś, co w sposób klarowny, spójny i satysfakcjonujący omawia genezę życia na naszej planecie - to w ciemno (BARDZO) KRÓTKA HISTORIA ŻYCIA NA ZIEMI. Książka ta jest pełna ciekawostek!

życie jest zawzięte i zajadłe
Wydawnictwo Zysk i S-ka
egzemplarz recenzencki
 π

sobota, 19 sierpnia 2023

#recenzjePi "DONG co ma świecący NOS i inne wierszyki Pana Leara" Edward Lear (tekst), Bohdan Butenko (ilustracje)

Można zapytać: A cóż to u licha jest? Ten cały DONG CO MA ŚWIECĄCY NOS? Co to za okładka i co to za wierszyki? Co to za bohaterowie abstrakcyjni? I co to w ogóle się w tej książce wyprawia? Jasne... można o to zapytać, a można po prostu wpaść w świat absurdu i zwinnej kreski.


Edward Lear, ze wstydem przyznaję, nie był mi wcześniej znany - ach co za strata! Lecz już jest i się w jego humorze, całkowicie oryginalnym świecie skocznych słów... zakochałam. Uwielbiam ten dowcip, angielskie szpileczki, bystre oko obserwatora, który rzeczywistość tłumaczy na swoje. To jest po prostu genialne!



A do tego ilustracje mistrza! Bohdana Butenki! Tak doskonale pasują do tego absurdu, tak idealnie wrzucają czytelnika w dziwność - nie wyobrażam sobie lepszych obrazów to tych tekstów.



Mamy tu kilka wierszyków i limeryków, które na każdej stronie zaskakują i słowem i ilustracjami. Nie mogę się oderwać od tej, przecież pozornie naiwnej sztuki. Takie to wszystko proste, a takie trudne do wymyślenia. Jaki umysł trzeba mieć, by urodzić Akonda ze Skwaka? A jaki, by go narysować?

"I w każdą noc, noc całą w krąg
Błądzi rozległą pustką Dong..."

Piękne i genialne, proste i trudne, pełne dziwnej prawdy - prawdy, która ubrała spodnie na lewą stronę i maszeruje przez wieś pod nosem mówiąc "Takie coś - takie ani to, ni sio, Żyło sobie w kraju Dżolibolibo..."


Mistrzostwo Leara i Butenki polega na prostocie i celności. Jeden zbzikowanym słowem skacze w rzeczywistość, a drugi szybką kreską ją podsumowuje. Ich talenty się dopełniają i ja jestem przeogromnie wdzięczna Wydawnictwu Dwie Siostry, które wskrzesiły, tak subtelnie, dokładnie, starannie - tę perełkę. Dla mnie to wielkie źródło inspiracji, to jak album, który przegląda się z uśmiechem i z uśmiechem pragnie się tworzyć swą własną interpretację codzienności.


Nie mogę nie wspomnieć o arcywspaniałym tłumaczeniu Andrzeja Nowickiego. To musiało być trudne, bo przecież nie da się dosłownie - a on zrobił to lekko, naturalnie, przyjemnie. Trudno mi sobie wyobrazić lepsze spolszczenie. Myślę, że to była bardzo wymagająca praca - praca wymagająca także wielkiego talentu.


W tej naprawdę pięknej książeczce znalazłam filozoficzne rozważania, zabawne mrugnięcia okiem, zabawę i tęsknotę, podróż... za jeden uśmiech, albo dwa. Oczywiście śmiałam się, ale także były chwile wzruszenia, bo to nie jest dosłowne, bo to jest głębsze, niż mogłoby się wydawać.

Takie sobie coś!
Wydawnictwo Dwie Siostry
egzemplarz recenzencki
 π

piątek, 18 sierpnia 2023

#recenzjePi "BOMBA" Alcante & LF Bollee (scenariusz), Denis Rodier (rysunki)

Człowiek, to taka przedziwna istota - niby jesteśmy jednym gatunkiem, a mordujemy się, jakbyśmy byli z innej planety. Wymyślamy masę powodów, dla których wojna ma sens, podczas gdy sens w wojnie jest tak jasny, jak zgon sąsiada, którego ziemia od teraz będzie nasza. Tworzymy bohaterów i pomniki, bo nikt nie nauczył nas bohaterstwa codzienności, nie pokazał, że warto walczyć o medal ciszy i spokoju. Szukamy rozwiązań siłą - wykorzystując naukę, a nauka pokazuje rozwiązania różne od siły. Nie widzimy wyjścia, więc wymyślamy je - jak marny poeta rym do śmierci.

To przydługie wprowadzenie postanowiłam napisać, ponieważ BOMBA - komiks totalny - wskrzesił we mnie armię myśli. W trakcie lektury byłam pod wrażeniem... po niej nie mogłam opędzić się od rozmyślań, od ciągłego wracania do koła historii, które z każdym nowym obrotem prezentuje nam to samo oblicze ludzkości.


Choć jest to pozycja o powstaniu bomby atomowej, to tak naprawdę jest to historia o nas. BOMBA jest tylko pretekstem, by umyć pokrytą karykaturalnym makijażem, wykrzywioną twarz ludzkości. W tym komiksie możemy się przeglądnąć jak w lustrze i to, co w nim zobaczymy... nie spodoba nam się.


Alcante i Bollee napisali scenariusz, który obejmuje wiele wątków. Połączyli świat cienkimi, czerwonymi liniami i stworzyli pajęczynę oplatającą Ziemię. Stany Zjednoczone, Niemcy, Rosja, Anglia, Japonia... - mocarstwa grające pionkami pomniejszych, ustawiające żołnierzyki na zaminowanej planszy. WIELKA POLITYKA - wielki przekręt? Grupa ludzi, którzy decydują o życiu i śmierci i ten mały człowiek, ja i ty - człowiek, który nic nie znaczy, proch, pył.


To, co budziło we mnie najwięcej emocji, to sposób w jaki BOMBA pokazuje obłudę, nieadekwatne do sytuacji, do ludzkiej tragedii dialogi - które wypowiadają ci lepsi, ci będący zawsze najedzeni i bezpieczni. Te abstrakcyjne wręcz połączenia źle rozumianej wiary i nadziei, te tłumaczenia zła dobrem, ta próba zrozumienia swojej natury kłamcy i manipulatora...


W BOMBIE nic nie jest proste. Nie da się ocenić wojny, nie da się wycenić ludzkiego życia, nie da się z całą pewnością stwierdzić, że historia powinna potoczyć się inaczej - nie można być niczego pewnym, bo nic nie jest takie, jakie na pierwszy rzut oka wygląda.


I STAŁEM SIĘ ŚMIERCIĄ, NISZCZYCIELEM ŚWIATÓW..." zdanie - potęga. Pada w tym komiksie w momencie przełomowym, w chwili ciszy, która staje się dla czytelnika kropką nie pozwalającą spokojnie zasnąć.


Mistrzowskim posunięciem był pomysł głównej narracji - nie chcąc zdradzać wiele nadmienię, że ZŁODZIEJKA KSIĄŻEK nasuwa się automatycznie, choć nie jest to jeden do jeden. Tutaj autorzy wybrali narratora i ten narrator budzi się do życia z czarnym jak smoła sercem. Ma moc i jest tej mocy świadom - zna także ludzi i wie, że jego panowanie jest tylko kwestią czasu.


BOMBA, to komiks totalny, łączący wiele wątków. Mamy Pearl Harbor, D-day, śmierć Hitlera, Poczdam, Kamikaze, Hiroszima... to tylko parę haseł spośród wielu, które autorzy połączyli z mistrzowską precyzją. Ten komiks naprawdę nie pozwala o sobie zapomnieć.


Lecz komiks, to przecież nie tylko słowa - to przede wszystkim obraz. W tym wypadku za obraz odpowiada Denis Rodier i jest to doprawdy BOMBA! Dokładność, precyzja, szczegółowość, emocje i fakt, że każdy rysunek jest doskonale zmontowany z kolejnym. Tutaj nie ma słabej sceny, tu wszystko żyje i fakt, że są to obrazy czarno białe nie znaczy, że nie zobaczycie tu kolorów. Ta opowieść wręcz mieni się kolorami, gwałtownymi uczuciami, mrokiem, rozpaczą, rezygnacją, bezsilnością, frustracją, genialnością, bystrością, zawiścią, przemocą, zaborczością, chciwością, pazernością, dumą, miłością.


Rodier wyrysował na twarzach napięcie, którego nie da się opisać. Czytelnik czuje pot na karku, czuje podekscytowanie, oczekiwanie na BOMBĘ i ten szalony wyścig... W krajobrazach, planach ogólnych jest zaś przestrzeń, oddech, który ucina detal zaciśniętych zębów, złożonych do modlitwy rąk, uniesionego w niebo spojrzenia. Nagle rozumiemy, że dobry - to głupi, dobry - to naiwny i ta prawda bije nas po twarzy, kopie po brzuchu, ciska granatem w błagające, otwarte dłonie, które żebrzą o życie.


BOMBA jest piękna i straszna i zdecydowanie jest jednym z najlepszych, najbardziej dopracowanych, najbardziej spektakularnych komiksów, jakie w życiu czytałam. To fantastycznie wydana WIELKA OPOWIEŚĆ, do której wraca się - artysta wraca po inspirację, czytelnik po to porażające uczucie odrętwienia, które i straszy i kusi.

Zatem to będzie Hiroszima!
Wydawnictwo Kultura Gniewu
egzemplarz recenzencki
 π