Łączna liczba wyświetleń

piątek, 30 lipca 2021

#recenzjePi "FALE" Virginia Woolf


Życie - krótkie słowo, zwyczajne, pospolite... Jakże takie słowo, może być tym wszystkim? Tą całością? Tym od poczęcia? Tym po grób? Virginia Woolf w "Falach" jest poetką, jest malarką, fotografem. Kreśli falą emocji głosy sześciu przyjaciół, ludzi, którzy się spotkali, których losy zostały złączone. Ich życia płyną, wzbierają, cofają się i w końcu uderzają o brzeg.


Ta niezwykła pisarka ukazała nam w swojej książce zmienność krajobrazów, która łączy się ze zmiennością dni. Każdy "niby" rozdział rozpoczyna opisem fal, opisem miejsca, opisem chwili - by wrzucić czytelnika w morze słów, bezkresną gadaninę bohaterów.



Próg wejścia w tę powieść jest - nie ukrywam - trudny. Do połowy szukamy sensu, odpowiedzi, próbujemy złapać się kogoś, czegoś, ale nadaremnie, bo słowa płyną, postaci zlewają się w jedną, spójną całość. Aż od połowy coś się zmienia, coś się dzieje, coś - co każe nam się mocniej skupić. To znak przemijania, to nieodwołane, niepokonane, goniące nas po ulicach, w szkołach, autobusach, łóżkach... pragnienie przetrwania. Mimo wszystko - przetrwać. Lecz trwać wiecznie nie da się... NIE DA SIĘ.



Pisarka wyraźnie pokazała w swej książce, że nie ma życia czystego. Każde życie jest gromadą, jest zbirem twarzy, które spotykamy, głosów, które słyszymy, pocałunków, które widzimy i które składamy. Życie, to przypadek, który się nam zdarzył i który zdarza się każdego dnia.



Nie sposób napisać o fabule tej książki, bo ona nie ma fabuły, nie ma akcji. Tutaj wszystko płynie i jest opowieścią toczącą się w głowie. Myślę, że im starszy człowiek jest, tym bardziej, mocniej do niego "Fale" przemówią. To ostra, bardzo brutalna historia miłości do życia. Jest to trudna miłość, skomplikowany związek, w którym serce walczy z rozumem... dopóki nie stanie - jedno i drugie.



Virginia Woolf, to była wyjątkowa postać, o wyjątkowym talencie. Widziała tę przeklętą, wijącą się pod skórą rozpacz, która wypływa porami z naszych ciał. To był jej dar, ale i przekleństwo. Warto się zmierzyć z jej piórem, bo warto się zmierzyć z "Falami", które nas tworzą... by się w końcu rozbić o brzeg.

jesteś mną, a ja jestem tobą - jesteśmy falami
8/10
Wydawnictwo Literackie
π


środa, 28 lipca 2021

#recenzjePi "BAJKA NA KOŃCU ŚWIATA 5. odległe krainy" Marcin Podolec


Po czwartym tomie OPOWIEŚCI GOŁĘBIA wprost nie mogłam doczekać się kolejnego iiiii MAM! "BAJKA NA KOŃCU ŚWIATA 5. odległe krainy", to genialna kontynuacja serii i razem z (właśnie) tomem 4. są - jak do tej pory - moimi ulubionymi.



BAJKA poznaje Ćmę, z którą postanawia się zaprzyjaźnić i wspólnie kontynuować podróż. Dostajemy tu wiele smaczków, nowych bohaterów, ale wracają też ci starzy... jak zmiennokształtny (kto czyta BAJKĘ, ten wie). Heh mamy nawet historię pewnej miłości. Jednym słowem FANTASTYCZNIE! I trochę niebezpiecznie... bo nasi przyjaciele wpadają w poważne, naprawdę poważne kłopoty.



Marcin Podolec jak zawsze czaruje kolorem, kształtem, pomysłem. W jego komiksach jest wiele ciepła, dobroci, humoru i tego, czego wszyscy pragniemy - towarzystwa. BAJKA NA KOŃCU ŚWIATA, to wspaniała towarzyszka, z którą można się pośmiać, powzruszać, zdenerwować, przestraszyć, by w końcu móc wpaść na kumpla, który wszystkie złe emocje odgoni i przytuli i pocieszy i pogłaszcze i poliże po policzku... taka właśnie jest BAJKA.




Mam szczerą nadzieję, że autor nie zamierza jeszcze kończyć tej serii, bo potencjał jaki stworzył może wypełnić jeszcze wiele tomów - takie moje zdanie. Mam u siebie jeszcze tom 6. i już nie mogę się doczekać, aż go przeczytam... ale jak na tę chwilę, to ostatni - choć jest jeszcze bonus tom 0. No nic, ja czekam na więcej! Ach i pamiętajcie - BAJKĘ dobrze poznawać od tomu 1, bo to historia spójna i sięganie po tomy nie po kolei psuje wszystko.



Na koniec wspomnę o wspaniałym wydaniu. Te komiksy wyglądają PRZEPIĘKNIE. To wspaniały prezent dla dziecka. PREZENT NA LATA.

bez strachu nie byłoby odwagi
8/10
tom 5
BAJKA NA KOŃCU ŚWIATA
krótkie gatki
Wydawnictwo Kultura Gniewu
π


wtorek, 27 lipca 2021

#recenzjePi "TAŃCOWAŁA IGŁA Z NITKĄ" Jan Brzechwa (tekst), Stanisław Zamecznik (ilustracje)


Jan Brzechwa, to moje dzieciństwo i domyślam się, że nie tylko moje. Bardzo się cieszę, że został wznowiony i to tak - wyjątkowo wznowiony, z nietypowymi ilustracjami Stanisława Zamecznika. Teraz kolejne pokolenia będą mogły wzrastać wśród cudownych rymów jednego z najznakomitszych polskich autorów - o ile nie światowych, bo moim skromnym zdaniem Jan Brzechwa, to talent "ogólno-globalny", że się tak wyrażę.



Pamiętam swoje stare, żółte wydanie, które gdzieś diabeł przysiadł ogonem, a które bardzo lubię i mam do niego wielki sentyment. Lecz obok tego, co zrobił Stanisław Zamecznik nie można przejść obojętnie. Są to czasem dziwne, czasem kanciaste, czasem miękkie, czasem sztywne obrazy, które w bardzo celny, artystyczny sposób opisują nam kształtem i barwą genialny tekst.




W tym zbiorze znajdziemy dwadzieścia jeden utworów, z których moimi ulubieńcami są : "KATAR" (idealny na dzisiejsze, pandemiczne czasy), "ŻURAW I CZAPLA" (to w sumie najsmutniejszy z wierszy, mówiący o niemożności dojścia do porozumienia i łatwego przecież - szczęścia), "RZEPA I MIÓD" (krótki, ale jaki celny, jaki ostry i jaki brutalny), "TYDZIEŃ" (doskonałe, miłe, zabawne, zakręcone, jak tylko potrafi być zakręcony tydzień), "KRASNOLUDKI" (to mój faworyt, humor i mądrość w jednym, o sprawach krasnoludków - nie dla krasnoludków, o rozmowach jałowych...) i wiele innych.




Czuję, że do Brzechwy nie trzeba nikogo przekonywać. Co bym tu nie napisała, to będzie za mało i za banalnie. Tego autora po prostu TRZEBA czytać dzieciom. Może się nam wydaje, że maluchy nie zapamiętują, że teraz ważniejsze są elektryczne hulajnogi, wypasione komórki, gry w telefonie, komputer... To, co może dać dziecku książka przeczytana przez rodzica - tego nie może dać dziecku żaden gadżet.




Jasna sprawa - POLECAM! Cóż to za trywialne słowo! Jan Brzechwa od Dwóch Sióstr na was i na wasze dzieci czeka. Wpuśćcie go do domu, nie dajmy pięknej naszej polskiej mowie zgnić.

sroka, śledź, żuk i rak - czekają - na straganie
9/10
Wydawnictwo Dwie Siostry
π


#recenzjePi "DZIELNY KOSMATEK bałagan w ogrodzie" Pierre Bailly (rysunki), Céline Fraipont (scenariusz)


Cóż za przemiła, cudowna opowieść baz słów, a z takim ładunkiem emocji, prostej mądrości, że serduszko się cieszy. "DZIELNY KOSMATEK bałagan w ogrodzie", to książeczka dla najmłodszych, dla dzieci, które jeszcze nie potrafią czytać, ale które mogą przy okazji poznawania przygód KOSMATKA opowiadać, co widzą.



Koniecznie usiądźcie ze swoimi pociechami nad tym komiksem pozbawionym słów. Mówcie wy, pozwólcie mówić dziecku, dopełniajcie się. Obiecuję, że będzie to zawsze z wielką korzyścią i dla was - dorosłych, i dla nich - maluszków.




To doskonała lekcja empatii, o którą ostatnio chyba coraz trudniej w świecie. Jest to też zobrazowanie gniewu, który często wynika z niezrozumienia, ze strachu, z obrony. Piękne tematy do rozważań i właśnie od maleńkości powinno się z takimi sytuacjami oswajać, by potem, w dorosłym życiu łatwiej sobie z nimi radzić.




KOSMATEK jest przepięknie zilustrowany i wygląda wspaniale. To bohater, który zapada w pamięć, wyróżnia się, jest słodki i kochany, ale przy tym odważny, waleczny, mądry. Ma bardzo dobre serduszko i potrafi zobaczyć smutek w oczach innych, nawet najbardziej złośliwych i - wyciągnąć pomocną dłoń.



BAŁAGAN W OGRODZIE, to pierwszy tom z przygodami KOSMATKA na polskim rynku, który wydała dla nas Kultura Gniewu w swoim cyklu KRÓTKIE GATKI. Zakochałam się w tej historii i mam wielką nadzieję, że wydadzą pozostałe tomy, a jest ich sporo. No cóż... jest na co czekać, bo to przepiękny bohater.

osa zła - osa samotna
8/10
tom 1
Dzielny KOSMATEK
krótkie gatki
Wydawnictwo Kultura Gniewu
π



poniedziałek, 26 lipca 2021

#recenzjePi "O ósmej na arce" Ulrich Hub (autor), Jörg Mühle (ilustracje)


Po tę - przyznaję - niezwykłą książkę, sięgnęłam głównie ze względu na ilustracje Jarga Muchle'a, którego bardzo lubię za prostotę, celność, spójność i ciepło, które bije z każdego jego obrazka. "O ósmej na arce" napisał Urlich Hub i jest to moje pierwsze spotkanie z tym autorem. Dowiedziałam się, że książeczka została doceniona i jest bardzo popularna... i nie dziwię się, bo napisano ją w przemiłym stylu.


Mamy tutaj wariację na temat historii biblijnej o Arce Noego. Trzy pingwiny kłócą się, aż jedne, mały, odchodzi obrażony. Wtem pojawia się gołąb, który zawiadamia ich o potopie i daje dwa bilety na arkę. Właśnie! DWA BILETY! A ich przecież jest trójka. Koniec końców małego przemycają do arki w walizce... ale co tam się będzie działo! Ohoho!



Uwielbiam humor z jakim jest napisana ta historia, a do połowy uważam ją za genialną. Od połowy trochę traci klimat, chyba dlatego, że zaczyna opierać się na komizmie sytuacyjnym i nie ma już tajemnicy, co nie znaczy, że jest od połowy zła. To opowieść z przymrużeniem oka, ale nie bez morałów.



Jak już wspomniałam, jest świetnie zilustrowana, co całości wiele dodaje. Przepadam za minimalizmem Jorga i zawsze będę wypatrywać książek z jego dziełami. Jeśli maiłabym porównać tę opowieść do czegoś, to chyba do "Flipa i Flapa", ale dla dzieci. Miła, urocza, może mogła być w całości utrzymana w nieco lepszym napięciu i samo rozwiązanie mogło być mniej sentymentalne, ale ogólnie, bardzo mi się podobała.



Rozmowy o Bogu, to chyba słabsza część tej pozycji, bo gdzieś w powietrzu odczuwalny jest banał, ale rozmowy między bohaterami, to w jaki sposób autor ukazał ich przyjaźń, ich rozterki - to jest coś wspaniałego. Myślę, że z perspektywy dziecka, to bardzo ciekawa opowieść, ale i dorosły powinien się z nią zapoznać, bo czyta się to w mig. Ja nie mogła się oderwać.



Pięknie wydana. Zgrabny format. Twarda oprawa. Świetne ilustracje. Porywający humor. Zapadający w pamięć bohaterowie. WARTO sprawdzić.

bo na Arce było ciasno
7/10
Wydawnictwo Dwie Siostry
π


sobota, 24 lipca 2021

#recenzjePi "Uratować Missy" Beth Morrey


Rzadko sięgam po obyczajówki... i chyba jest ku temu powód - nie czuję ich, rozmijam się z nimi i niestety, ale też tak się stało z "Uratować Missy", książką dobrą, ale nie dla mnie. Mam też wrażenie, że autorka w tej jednaj, jednak dość lekkiej pozycji upchnęła wszystkie problemy świata, a przynajmniej te najgłośniejsze : Brexit, homoseksualizm, aborcję, choroby, poronienie, samotność, starość, młodość, niewierność, walkę o prawa kobiet, emigrację, męża bijącego żonę, samotną matkę, waleczną singielkę, wojnę, sufrażystki ufffffffffffffffffffffffffffffffff czego tu nie ma! Chyba trochę jednak przesadziła.


Nie byłam w stanie polubić żadnego bohatera, wszyscy wydali mi się płytcy, powierzchowni, stworzeni pod problem, który pisarka chciała wcisnąć, a że wcisnęła ich tak wiele na tak jednak małej przestrzeni i podanej w obyczajowym stylu - no cóż, zwyczajnie ta opowieść mnie nie ruszyła, a wręcz wywołała uczucia obrzydzenia do nakreślonych w niej bohaterów - tylko pies wyszedł z tej batalii cało... choć to chyba nie jest dobre określenie wiedząc, jak książka się kończy.
Właśnie - pies, suka Bob, zwana Bobby jest najmilszym elementem tej opowieści. Myślę, że gdyby Beth Morrey skupiła się na tej relacji - relacji 79-letniej kobiety z psem, to mogłoby być naprawdę dobrze, wzruszająco i co najważniejsze - prawdziwie.



Dlaczego sięgnęłam po tę książkę? Cóż... powód jest głupi i na nim się wyłożyłam... co było przecież do przewidzenia - spodobała mi się okładka. Ta starsza pani, od tyłu, wygląda obłędnie, elegancko, marzę, by mieć tak cudowne włosy w tak posuniętym wieku... i ogólnie chciałabym tak wyglądać od tyłu w wieku 80 lat (jak dożyję), bo o przód wtedy już martwić się nie ma co.
Wiem, że książka została bardzo pozytywnie przyjęta i nawet to rozumiem. Dwie linie czasowe TERAZ i RETROSPEKCJA mogą się podobać. Jest jednak tak wiele dziwactw i upiększeń, jak np. chwila w której główna bohaterka Missy spotyka swojego przyszłego męża Leo - no naprawdę musiała zostać obrzygana? To trąci kiczem.
Jednak nie skreślam tej książki, bo jest lekka i ludzie lubią trudną treść podaną w banalny sposób - to się sprawdza. "Uratować Missy" ma lepsze i gorsze momenty, może ująć, choć może też zniesmaczyć powierzchownością. To debiut i czuć, że to debiut. Po raz kolejny utwierdzam się w przekonaniu, że obyczajówki powinnam omijać z daleka.



Pamiętajcie jednak, że to moje zdanie i jeśli lubicie takie historie, to sięgnijcie. Mnie przyciągnęła starsza kobieta, która nagle została sama - z jakiegoś niepokojącego powodu lubię czytać o samotności. Szkoda, że autorka nie pokusiła się na zgłębienie właśnie tego tematu, a w zamian za to dała nam gromadę postaci, które nie mają duszy, głębi - mają tylko problemy.
W ramach ciekawostki wspomnę, że mamy tu także polski akcent - który mi się spodobał. To bardzo uprzejme, ważne zdanie - miło, że problem uprzedzeń został tutaj jakoś zaznaczony, choć niestety, taj jak inne problemy zawarte w tej książce - jest to tylko kamyk rzucony w morze zapomnienia.

Missy jest zagubiona... ja po jej poznaniu również
5/10
Wydawnictwo Zysk i S-ka
π


#recenzjePi "Witaj, przedszkole!" Patrycja Wojtkowiak-Skóra (autor), Patrycja Fabicka (ilustracje)


"Witaj, przedszkole!", to - jak łatwo się domyślić - książeczka, która ma oswoić dziecko z myślą o przedszkolu i ułatwić mu wejście w nową rzeczywistość. Świetny pomysł, który myślę, że każdy rodzic doceni, bo jak wiemy, pierwszy dzień w przedszkolu, to wielki stres dla malucha, ale i dla mamy i taty.



Patrycja Wojtkowiak-Skóra stworzyła ciepłą i pełną ważnych, przyjaznych informacji oraz argumentów, które może śmiało wykorzystać rodzic w rozmowach ze swoją pociechą. Jest to pozycja przede wszystkim edukacyjna. Została napisana prostym językiem, bo i opisuje proste czynności. Pisarka zadbała, by dziecko wszystko zrozumiało. Każdy dialog jest wyjaśnieniem, pomocą i choć może dorosłemu wydać się banałem, to właśnie takich oczywistości nasz przedszkolak potrzebuje, by śmiało wejść do przedszkola.



Dostajemy tu krótkie scenki z życia przedszkolaków. Mamy mycie rąk, jedzenie, leżakowanie, zabawę. Każdy takie rzeczy kojarzy z własnego doświadczenia i można uśmiechnąć się do wspomnień, jak i - co najważniejsze - pomóc malcowi w tym ważnym czasie.



Do tej książki ilustracje wykonała Patrycja Fabicka i zrobiła to w miły, kolorowy, uroczy sposób. Książeczka wygląda śliczne, ma duży, kwadratowy format, twardą oprawę - wygląda pięknie! Myślę, że warto zainwestować w tę lekturę, bo przecież warto oszczędzić dziecku niepotrzebnego stresu.

do przedszkola z uśmiechem
7/10
Wydawnictwo Wilga
π


czwartek, 22 lipca 2021

#recenzjePi "WIERSZYKI I ZABAWY LOGOPEDYCZNE z pingwinkiem Piko" Małgorzata Korbiel (autor), Ilona Brydak (ilustrator)


Wasze dziecko ma problemy z wymową, lub po prostu chcecie z nim poćwiczyć trudne słowa? No to mam dla was coś idealnego. "WIERSZYKI I ZABAWY LOGOPEDYCZNE z pingwinkiem Piko", to cudowna książeczka z humorem, ciepłem, rymem i masą ćwiczeń, które zostały tak podane, by malec nie czuł, że ćwiczy, ale że się bawi.



Małgorzata Korbiel stworzyła uroczego bohatera, pingwinka Piko, który zabiera nas w podróż, a obiecuję, że będzie to podróż miła, ale też czasem groźna - ale tak to jest z dobrymi podróżami. Autorka prowadzi pingwinka w rymowanym stylu, niezwykle przyjaznym i wpadającym szybko w ucho. Dziecko z miejsca chce powtarzać wierszyki i ćwiczyć wymowę.



Sama podróż Piko, to nie wszystko, bo na każdej kartce dostajemy również opis konkretnego ćwiczenia np. ćwiczenie podniebienia miękkiego. To rewelacyjny zabieg, bo możemy razem z dzieckiem robić miny, wygłupiać się, ale przede wszystkim uczyć naszą pociechę pięknej polszczyzny.




Dodatkową atrakcją są słowniczki obrazkowe na marginesie kartki. Dzięki temu prostemu zabiegowi dziecko poznaje słowa, powtarza je i uczy się prawidłowej, wyraźnej wymowy zgodnie z wcześniejszymi wskazówkami. Świetne!



Ilona Brydak zilustrowała tę książeczkę przesłodko. Są to przyjazne, odmalowane pięknymi kolorami obrazy, które waszemu dziecku dadzą wiele radości. Każda strona tryska energią i przygodą.




"WIERSZYKI I ZABAWY LOGOPEDYCZNE z pingwinkiem Piko", to pozycja wręcz obowiązkowa dla każdego, kto chce pomóc swemu dziecku w naszej pięknej, polskiej mowie - a i my, dorośli, jestem pewna, że skorzystamy. Ślicznie wydana, w twardej oprawie, z fantastycznymi barwami i na bardzo dobrym papierze - nic tylko brać!

pięknie mówić ? zaproś Piko !
8/10
Wydawnictwo Wilga
π