Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 31 stycznia 2021

#recenzjePi "FUNGARIUM Muzeum Grzybów" Katie Scott, Ester Gaya i in.


Coś PIĘKNEGO! Całkowity zachwyt! Nie zdawałam sobie sprawy, że to jest takie arcydopracowane. Wydanie zwala z nóg. Wielki format, przepiękny papier, ilustracje wprost niewiarygodnie wspaniałe, perfekcyjne i moc informacji, o których nie miałam pojęcia. Ta książka robi wrażenie i nie da się obok niej przejść obojętnie.


"Fungarium", to najnowsza pozycja z serii W Muzeum (dostępne są "Botanicum", "Animalium", "Planetarium", "Dinozaurium" - wszystkie oczywiście ukazały się nakładem Wydawnictw Dwie Siostry). Ja niestety poprzednich nie posiadam, ale z tej jestem ogromnie szczęśliwa. Okazało się, że o grzybach wiedziałam mniej niż mało... ale to nic, bo teraz już wiem więcej. Dostałam w końcu Złoty Bilet do Muzeum Grzybów.



Chcę wszystkich oświecić, czyli poinformować, że nie jest to książka wyłącznie dla dzieci. "Fungarium" zapewni "FUN" przedstawicielom każdej grupy wiekowej - nie żartuję. To idealna książka na prezent, dla np. babci, która kocha zbierać grzyby, lub taty, ze smykałką do wiedzy encyklopedycznej, młodsza siostra pokocha ilustracje, a starszy brat poczyta razem z rodzeństwem i będzie tłumaczył trudniejsze fragmenty... to też dobra książka dla wrednej ciotki, która chce otruć wrednego wujka (żart oczywiście - to żart!).



Katie Scott rewelacyjnie odmalowała nam grzyby rozmaitych kształtów i kolorów. To świat wielce barwny, fascynujący i wręcz magiczny. Jest też tajemniczy... okazuje się bowiem, że na tę chwilę ludzie poznali tylko 5% gatunków grzybów, a szacuje się, że istnieje ich aż 2,2-3,8 miliona! Nieźle co?



Jedne z najpiękniejszych ilustracji przedstawiają leśne ekosystemy. Tak też mamy lasy strefy umiarkowanej, lasy tropikalne, a także np. ekosystem górski. Możemy poznać z bliska nie tylko grzyby jadalne, czy trujące, ale również takie przedziwne jak pasożyty roślin, grzyby o leczniczym działaniu i np. grzyby entomopatogeniczne (brzmi odjechanie, choć to nie są miłe grzybki, oj nie, nie - wiedzą o tym chociażby owady).



Ta książka ma same zalety. Jest ona z gatunku tych, którymi możemy się chwalić, ze względu na ich wyjątkową urodę i z tych, dzięki którym możemy się popisywać wiedzą w towarzystwie... lub po prostu w lesie - dla własnego bezpieczeństwa i pysznego obiadku.


Zachęcam do nabycia 'Fungarium", bo to książka na zawsze, na lata i na pokolenia. Ma wielką wartość, już ze względu na samo wydanie, ale nie możemy zapominać o informacjach, jakie nam przekazuje i o wartości sentymentalnej, o którą już musimy sami zadbać.

Złoty Bilet do Muzeum Grzybów czeka właśnie na Ciebie
8/10
seria W Muzeum
Wydawnictwo Dwie Siostry
π



piątek, 29 stycznia 2021

#recenzjePi "Księga Drogi i Dobra" Lao Tzu / Ursula K. Le Guin


Sięgając po "KSIĘGĘ DROGI i DOBRA" właściwie nie maiłam żadnych oczekiwań. Poza faktem, że byłam jej ciekawa, nic o tym dziele nie wiedziałam... tzn. słyszałam o Lao Tzu, o taoizmie, lecz wcześniej nie maiłam potrzeby zgłębiana tematu - moja wiedza była więc podstawowa i raczej szczątkowa. Muszę teraz przyznać, że trochę żałuję, bo to była wyjątkowo ciekawa lektura - a raczej tutaj bardziej pasuje stwierdzenie - wyjątkowo ciekawe doświadczenie. Ciekawe i pouczające.


"KSIĘGA DROGI i DOBRA" z ludźmi jest już od dwudziestu pięciu wieków, trzeba przyznać, że to sporo i jej życie jest nie tylko długie, ale i udane. Zawarte w Księdze mądrości są wciąż aktualne, a najlepsze w nich jest to, że każdy, kto je zacznie czytać, zostanie porażony ich osobistym charakterem - czujesz, że są Twoje, osobiste, prywatne. Porównałabym tę poezję do drzwi, które choć jedne, otwierają przejścia do różnych światów - w zależności od klucza, a klucz każdy ma swój... i każdy pasuje.



Ursula K. Le Guin we wstępie napisała, że to nie jest "kropka w kropkę" Lao Tzu, lecz jest to jej interpretacja, nastawiona na współczesnego odbiorcę, oczywiście przy zachowaniu ducha oryginału. Jak wspomina Le Guin, trudnym i w zasadzie niemożliwym jest idealne, dokładne odwzorowanie słów Lao Tzu. Pisarka podarowałam nam również swoje przemyślenia, które znajdziemy pod niektórymi z wierszy - dla mnie były one bardzo ciekawe i pomocne.



Ja odnalazłam tu sporo wsparcia, pewnego rodzaju wyciszenia, które bardzo było mi potrzebne. Nie jestem z tych, co jakoś wielce filozoficznie i z mistycznym oddaniem czytają te teksty, ale czytam je raczej z uwagą i staram się je przekuć w codzienną mądrość, która pomoże mi w życiu - po prostu próbuję być praktyczna i zarówno nie wchodzić w tę filozofię na hop hop hurrrra, jak i nie odtrącać jej z założenia. Z tej Księgi naprawdę można skorzystać, należy tylko mieć otwarty umysł. Ja większości zapewne nie zrozumiałam, więc będę jeszcze ją odkrywać nie raz... a może właśnie o to chodzi, by za każdym razem odkrywać w niej coś nowego?



Jest to też tekst, który warto poznać ze względu na jego historyczną wartość. Jak już wspomniałam, dwadzieścia pięć wieków, to nie mało i wiersze te wiele widziały i wielu je czytało przed nami. Już tylko w tym jest tajemnica, kuszący wiatr z przeszłości, który ma wpływ na teraz.



Nie mogę nie wspomnieć o pięknym wydaniu! Prószyński i S-ka znów spisali się na medal. Książka wygląda rewelacyjnie, a w środku znajdziemy teksty w języku angielskim i polskim - bardzo podoba mi się ten zabieg. Muszę również pogratulować tłumaczom Justynie Bargielskiej i Jerzemu Jarniewiczowi - to rzeczywiście było wyzwanie.

zaglądnij i weź, co Twoje
8/10
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
π




środa, 27 stycznia 2021

#recenzjePi "KSIĘGA MAGII" wielu autorów (wybór Gardner Dozois)


Dawno nie trafiłam na tak równy, trzymający poziom zbiór opowiadań. Tutaj wszystkie teksty są przynajmniej dobre. Naprawdę każdy zasługuje na uwagę, a to, że któryś mi się mnie podobał spowodowane jest nie tym, że jest zły, tylko osobistymi preferencjami. KSIĘGA MAGII skupia w sobie świetną fantastykę, której motywem przewodnim jest - magia, czarownice, wiedźmy, czarnoksiężnicy i magowie. Świetna sprawa! Tak bardzo spodobał mi się ten tom, że już niedługo będę pisać o tomie I tej serii, czyli KSIĘDZE MIECZY. Nie wiem, czy aż tak przypadnie mi do gustu, jak ten, głównie dlatego, że tutaj autorzy skupiają się w swych krótkich formach na bohaterstwie w stylu króla Artura (zgaduję), a ja zdecydowanie wolę magię. Lecz! jestem właściwie pewna, że KSIĘGA MIECZY mnie nie zawiedzie, choćby biorąc pod uwagę styl i światy wykreowanie.


KSIĘGA MAGII składa się z siedemnastu opowiadań współczesnych autorów i każde z tych opowiadań jest inne, w niczym niepodobne do poprzedniego. Zadziwiło i zachwyciło mnie to bogactwo fantazji. Tak, np. "Prace społeczne" (Megan Lindholm) prezentują historię osadzoną w "naszym" świecie, w której bohaterowie zmagają się z tajemniczą staruszką - no dobra, po prostu wiedźmą - która zjada zabawki. Rewelacyjnie mi się to czytało, choć sam pomysł był prosty i może nie jakiś głęboki, ale wykonany w taki sposób, że tekst daje przyjemność. Jednym z moich ulubieńców jest opowiadanie pt. "Przyjaciele Masquelayn'a Niezrównanego" (Matthew Hughes). Świat przedstawiony z miejsca wciąga, narracja jest płynna, a morał - co to za mocne zakończenie! Rewelacja! Interesującą opowieścią jest też "Biografia terroru podskakującego chłopca" (Ysabeau S. Wilce), która to została napisana żartobliwie i w dziwaczny sposób, który bardzo mi się podobał. Nie mogę nie wspomnieć o opowiadaniu premierowym George'a R.R. Martina "Noc w Oberży przy Stawie". Ja nie jestem fanką stylu tego autora, ale klimat tej historii bardzo mi odpowiadał - warto!



Wielce wam polecam KSIĘGĘ MAGII. Długo ją sobie podczytywałam i teraz szkoda mi, że to koniec... ale nie! Wcale nie koniec! Mam przecież KSIĘGĘ MIECZY! Uff... Moim zdaniem to pozycja obowiązkowa dla fanów gatunku. Gardner Dozois wybrał nam rewelacyjne teksty do czytania o każdej porze roku i o każdej porze dnia. Polecam.

magia dobra i niedobra - opowiadania znakomite
8/10
tom II
Wydawnictwo Zysk i S-ka
π



niedziela, 24 stycznia 2021

#recenzjePi "PIKNIK NA SKRAJU DROGI i inne utwory" Arkadij / Boris STRUGACCY


Mam wrażenie, że mój umysł po tej lekturze już nigdy nie będzie taki, jaki był. Co za dziwne opowieści zostały zawarte w tej grubej, grubaśnej, gargantuicznej książce. Pięć dzieł klasyków radzieckiego SF! Musiałam to mieć i musiałam to przeczytać. Bardzo lubię ten gatunek, a STRUGACKICH jeszcze nic nie czytałam. Przyznaję, że było to dla mnie wyzwanie, ale oficjalnie mogę się pochwalić, że wyzwaniu sprostałam. Bardzo doceniam te historie, są błyskotliwe, jedne mroczne (jak PIKNIK NA SKRAJU DROGI), drugie zabawne (jak PONIEDZIAŁEK ZACZYNA SIĘ W SOBOTĘ), lecz wszystkie mądre i świetnie napisane. Bracia STRUGACCY mieli dziką fantazję i pewnie jeszcze długo będę się zastanawiać nad tym, jak można było coś takiego wymyślić. Te opowieści się wcale nie zestarzały, ale warto czytać je ze świadomością, że to klasyki radzieckie - ten kontekst jest tu istotny i wiele wyjaśnia, choć poruszane kwestie można spokojnie odnosić do całego świata (tego współczesnego i tego z odległej przeszłości), do znaczenia człowieka w tym świecie i jak na tej Ziemi ludzie sobie fikają.


Przejdźmy więc do konkretów, czyli krótko opiszę swoje wrażenia dla każdego z zawartych w tym zbiorze dzieł.



"PIKNIK NA SKRAJU DROGI", to niepokojąca wizja świata po wizycie obcych, którzy... Właśnie... Którzy co? Nikt nie wie dlaczego odwiedzili Ziemię, co było ich celem i czym są pozostałości ich bytowania na naszej planecie. Miejsca, w których przebywali zostały skażone i są bardzo niebezpieczne dla człowieka - nazwano je Strefami, a tzw. Stalkerzy parają się ryzykownym wyciąganiem dziwnych przedmiotów, które przybysze porozrzucali, a które to mają przedziwne właściwości. Główny bohater tej opowieści Redrick Schuhart jest jednym z nich i poznajemy go podczas takiej właśnie akcji. To człowiek młody, który wplątał się w ryzykowną grę - grę, którą zdaje się, że nie można wygrać. Bracia Strugaccy zafundowali nam przerażającą wizję, apokaliptyczną wręcz wizję świata, lecz nie całego świata, tylko świata Stref, z których nawet jeśli chcesz się wydostać, to nigdy do końca ci się to nie uda. To obraz niszczącego człowieka systemu i szalonej pogoni za pieniądzem - pogoni na śmierć i życie. Nikt już nie będzie taki sam po wyjściu ze Strefy, a Strefa wpłynie nie tylko na niego, ale i na jego bliskich. To opis więzienia, które ludzie narzucili sami sobie. Dziwna to historia i trzeba na nią patrzeć w kontekście Rosji - tylko wtedy można ją zrozumieć i wyczytać opowieść w opowieści... ach i jest to oczywiście historia walki o duszę, o człowieczeństwo... kto zwycięży? Strefa? Czy Człowiek?



PONIEDZIAŁEK ZACZYNA SIĘ W SOBOTĘ, to niezwykła opowieść, przesiąknięta ogromem odniesień literackich, baśniowością, legendami, historią i oczywiście filozofią, lecz tutaj znajdziemy również poczucie humoru i nietuzinkowych bohaterów. Przyznaję, że musiałam wielu rzeczy nie dostrzec, bo ten tekst jest przepastnie bogaty w treść, która dzieli się na tę oczywistą, widniejącą na powierzchni i tę podskórną, to drugie dno. Czuję, że będę wracać to tej historii, bo czytanie jej było wielką przygodą i chciałabym dotrzeć do wszystkich ukrytych znaczeń. Bracia Strugaccy bardzo mi się spodobali w tej nieco lżejszej formie, gdzie chatka stoi na kurzej nóżce, kot mówi ludzkim głosem i ma sklerozę, a ze szczęścia można pęknąć. odnajdziecie tu przedziwne istoty, a każdy rozdział oparzony został błyskotliwym cytatem. Polecam tę podróż w świat magii i łamiących się praw natury, oraz czasu... bo jak to mawiają Irlandczycy "Gdy Bóg tworzył czas - stworzył go w dostatecznej ilości" (H.Boll). Jeśli zaś miałabym tę opowieść porównać do jakiejś innej, by przybliżyć wam jej klimat, to "Mistrz i Małgorzata" załatwia wszystko.



TRUDNO BYĆ BOGIEM, to opowieść, która wymaga od czytelnika skupienia, ale która w zamian za nie dostarcza mu głęboką, filozoficzną analizę świata, w którym dobro i zło ścierają się w odwiecznej walce, a zwycięzca, nawet jeśli podczas walki jest dobry, po walce zamienia się w swego przeciwnika - staje się zły. Bracia Strugaccy przyzwyczaili mnie do tego, że komentują społeczne zależności, podział na role panów i niewolników, lecz w tej historii poruszają jeszcze jedną, bardzo ważną kwestię: czy warto, i czy można pomagać słabo rozwiniętym państwom? Interesujące są to pytania i nie wiem, czy znalazłam na ie tu odpowiedź, ale wiem, że poruszyła mnie ta próba naprawy świata... tylko, że świata nie da się naprawić, bo ten świat, to ludzie. Moją ulubioną sceną jest rozmowa głównego bohatera don Rumaty/Antona z doktorem Budachu (rozdział VIII). Rumata pyta doktora, co by powiedział Bogu, o co by Boga poprosił, by ludziom było lepiej... wymowny dialog, który świetnie podsumowuje całą tę historię.



MILIARD LAT PRZED KOŃCEM ŚWIATA świetnie ukazuje niebywałą fantazje braci Strugackich. Napisali opowieść, która pomimo swej lekkości i żartobliwości niesie na barkach ciężar życia, jego absurdy i człowieczy, marny los. Ta historia, to taki "Proces" Kafki w wersji SF i z przymrużeniem oka. Główny bohater zostaje wciągnięty w przedziwną grę, która odwraca jego świat do góry nogami. Jestem zachwycona dialogami, błyskotliwymi i naturalnymi - całość bardzo dobrze mi się czytało. Ja właśnie jestem fanką Strugackich w tej wersji - humorystycznej. Uwielbiam też narrację, która potrafi wytrącić czytelnika z równowagi (w pozytywnym sensie). Jest z jednej strony bezpośrednia. a z drugiej tajemnicza i oporna w tłumaczeniu opisywanej rzeczywistości, a to buduje niepowtarzalny klimat. Gwarantuję wam, że czytając tę historię będziecie nie raz łapać się za głowę.



ŚLIMAK NA ZBOCZU, to taka "kubistyczna" opowieść, którą można porównać do obrazów Picassa. Dziwaczna, kanciasta, w odbiorze nie zawsze przyjemna i przepełniona dojmującą samotnością. Strugaccy zawarli tu dwie historie, które przeplatają się i dopełniają, tworząc dość trudny do zniesienia dla człowieka świat pełen pułapek, absurdów i labiryntów, których architekt zapomniał o zbudowaniu wyjścia. Jest w dwójce głównych bohaterów coś z Don Kichota, jest to pragnienie wolności i zwycięstwa, a zarazem ciężar niemożliwości. Napisałam o dwójce głównych bohaterów, ale głównych bohaterów jest tu tak naprawdę trzech - trzecim jest Las - pociągający, lecz diabelnie niebezpieczny - zupełnie jak piękna, acz niezrównoważona psychicznie kobieta.



Na koniec jeszcze się trochę pozachwycam wydaniem. Znakomity projekt okładki! ZNAKOMITY! Jedna z najpiękniejszych jakie mam na swoich półkach. Moje ogromne gratulacje dla Dark Crayon/Piotr Cieśliński - to jest arcydobre! I oczywiście POLECAM tę książkę - WARTO.

kubistyczny odlot literacki
8/10
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
π



poniedziałek, 18 stycznia 2021

#recenzjePi "DZIEWCZĘTA MYŚLĄ O WSZYSTKIM genialne wynalazki genialnych kobiet" Catherine Thimmesh, Melissa Sweet


Właśnie przeczytałam "Dziewczęta myślą o wszystkim" i uważam, że jest to bardzo miła i inspirująca pozycja idealna na prezent dla małej kobietki i nie tylko małej. odkąd zobaczyłam okładkę chciałam ją mieć u siebie - uważam, że jest świetna - a i sama tematyka mnie zainteresowała.


Catherine Thimmesh wpadła na mądry pomysł przedstawienia nam kobiet, które coś wynalazły, czegoś dokonały i to wcale nie chodzi o jakieś tam drobiazgi, ale chociażby o skale Apgar (każdy był tej ocenie poddany), lub kosmiczny zderzakk który chroni astronautów przed kosmicznymi śmieciami, lub kevlar, którego to historia mnie najbardziej porwała i od tej chwili to moje ulubione włókno.



Autorka w tej krótkiej książce postanowiła pokazać nam kobiety, kobietki, dziewczęta, które są bardziej i mniej znane. Czasem bywa tak, że korzystamy z jakiegoś wynalazku, ale nie wiemy kto się za nim kryje, jaka historia wiąże się z jego "narodzinami".



Tak jak wspomniałam, mamy tu bardziej i mniej znane bohaterki świata wynalazków. Oczywiście można zastanowić się, dlaczego akurat te zostały wybrane do ów publikacji, lecz chyba nie o to w tej książce chodziło, by pokazać jak najwięcej kobiet, ale by pokazać, że kobiety nie są słabsze, czy mniej pomysłowe od mężczyzn. Pomimo trudnej historii i dyskryminacji dawały radę i choć często to smutne opowieści, bo wiele z nich nie zarobiło nic na sowich pomysłach, to te opowieści mają moc inspirowania nowego pokolenia.



"Dziewczęta myślą o wszystkim" to pozycja, która spełnia funkcję edukacyjną, poznawczą, jak i właśnie inspirującą. Warto też wspomnieć o walorze estetycznym, bo książka została bardzo ładnie wydana, a ilustracje Melissy Sweet idealnie pasują do tematyki. POLECAM
* Pamiętaj - Ty też możesz odmienić świat!

świetna na prezent dla małej kobietki
7/10
Wydawnictwo Zysk i S-ka
π


sobota, 16 stycznia 2021

#recenzjePi "Ostatni" Maja Lunde


Maja Lunde - wiele o niej słyszałam, zwłaszcza o jej "Historii pszczół", którą to powieścią podbiła serca czytelników na całym świecie, lecz do tej pory niczego, co wyszło spod jej pióra, nie czytałam. "Ostatni", to trzecia część tzw. kwartetu klimatycznego, trzecia i jak do tej pory najświeższa - czwarta odsłona ów cyklu zgaduję, że się pisze. Książki można czytać w dowolnej kolejności, bo nie łączą się ze sobą i mają innych bohaterów - elementem wspólnym jest katastrofa klimatyczna... taka, czy inna.


W "Ostatnim" pisarka wplątuje nas w trzy różne historie, które dzielą lata, lata, lata i - zmiany, zmiany, zmiany. mamy więc ROK 1882 i Michaiła, zoologa z Petersburga, który wyrusza do Mongolii by złapać nowy gatunek koni - KONIE PRZEWALSKIEGO, ROK 1992 i Karin, weterynarz, która próbuje KONIOM PRZEWALSKIEGO zwrócić wolność (również Mongolia) i wreszcie 2064 i Eve, której rzeczywistość polega na ciągłej walce o przetrwanie pośród świata nękanego katastrofą klimatyczną, ona również ma KONIE PRZEWALSKIEGO i za wszelką cenę próbuje je ocalić przed wyginięciem. Mamy też wiele innych bohaterów, jak chociażby syna Karin - Mathiasa, który w życiu jest dość pogubiony, lub córkę Evy - Isę, zbuntowaną nastolatkę, samotną młodą dziewczynę, która pragnie matczynej uwagi. Cóż, postaci mnóstwo i każda z tych postaci nosi, że tak się wyrażę "swój krzyż". Ilu ludzi, tyle tragedii, a może i więcej, bo w czasie deszczu nie spada na nas jedna kropla, nie od jednej kropli przecież mokniemy, a ci ludzie są przemoczeni tragediami.



Może to też mnie trochę przytłoczyło. Czasem czułam sporą dezorientację i nie wiedziałam o kim właściwe czytam. Bohaterowie zlewali mi się w jedną całość, lecz - już po lekturze - sama nie wiem, czy to zaleta, czy wada tej książki. Zdecydowanie ta powieść niesie ze sobą sporo emocji, które na początku, a raczej przez większość czasu zdają się wprowadzać chaos, a czytelnik nie wie, czy lubi bohaterów i nawet nie wie, czym się oni od siebie różnią i czy w ogóle się różnią. Sądziłam, że to błąd, bo charaktery postaci nie zostały prawidłowo zarysowane, ale naprawdę teraz, po przewróceniu ostatnich stron nie wiem. Te opowieści mają w sobie pewną uniwersalność, pokazują, że jesteśmy do siebie bardzo podobni i nie tylko my, jako ludzie, ale też my, jako istoty żywe.
I wreszcie słowo o sercu książki - KONIE PRZEWALSKIEGO, są kręgosłupem całej tej powieści, są łącznikiem w czasie, punktem wspólnym. Uwielbiam pracować z końmi, to wspaniałe zwierzęta, a pisarka wykonała moc pracy, zebrała informacje, zadbała o szczegóły - jestem pod wrażeniem tej jej skrupulatności BRAVO! Świetnie wyszły jej opisy zachowań zwierząt i to nie tylko zachowań koni, bo mamy tu do czynienia również np. ze zwierzętami gospodarczymi. Ludne stanęła na wysokości zadania, nie mamy tu bzdur.



Muszę się wam przyznać, że niemal do końca nie wiedziałam, czy ostatecznie napiszę, że ta książka mi się podobała, czy że mnie zawiodła - ale to, jak autorka zamknęła te opowieści sprawiło, że serce zabiło mi mocniej. Od początku wiedziałam, że "Ostatni" jest powieścią dobrą, bo styl nie budził moich zastrzeżeń, lecz nie mogłam zżyć się z bohaterami, lecz teraz, po poznaniu całej historii czuję brak - pustkę, bo skończyła się książka, która tak wiele mówi o emocjach, o uczuciach, o bólu, o tym, jacy jesteśmy, czego się wstydzimy, jak się krzywdzimy i na ile mocno podlegamy instynktom. To była interesująca przygoda.
Nie rozumiem jednak tytułu, ponieważ w oryginale jest to "Koń Przewalskiego"/"Konie Przewalskiego" i uważam, że to byłby lepszy tytuł, niż "Ostatni". Do tłumaczenia nie mam jednak zastrzeżeń, bardzo dobrze się mi tę książkę czytało i polecam ją przeczytać. Wiem jednak, że będą tacy, co ją pokochają, tacy co ją docenią (w tym ja), tacy dla których będzie obojętna i tacy, którym się nie spodoba. Warto sprawdzić to których "takich" należycie.

bardzo dobra, choć nieco przytłaczająca (co jednak, nie musi być w tym przypadku wadą)
7/10
cykl: Kwartet Klimatyczny
część III
Wydawnictwo Literackie
π



środa, 13 stycznia 2021

#recenzjePi "WIERSZE PRAWIE WSZYSTKIE" (tom II) Agnieszka Osiecka


Osieckiej chcę więcej i więcej i zawsze jest mi jej brak. Wydawnictwo Prószyński i S-ka chyba usłyszało to moje wołanie, bo podarowało swoim czytelnikom przepiękny zbiór tekstów tej niezwykłej autorki, poetki, pisarki, tekściarki. To DWA GRUBE TOMY pięknych słów, wierszy, które znałam, ale większość było dla mnie nowością (ogromna większość). To, co rozpoznałam, to piosenki, które śpiewali celebryci dawnych lat i dzięki tym popularnym piosenkom kojarzyłam tekst, ale nie zawsze wiedziałam, że słowa stworzyła Agnieszka Osiecka.

Potrafiła sięgnąć głęboko, hen do duszy i nigdy nie pisała banałów. Każdy jej wiersz ma przynajmniej drugie dno, o ile nie trzecie, czwarte, piąte... Są to teksty często na pozór zabawnie, śmieszne, drwiące nawet, ale gdzieś, między słowami straszy smutek, tęsknota za marzeniem, za światem dobrym i prostym, za uczciwym człowiekiem.


Czytam te wiersze z ogromną ciekawością, bo są to mini powieści, w tym jest treść, nie tylko (tak jak to dzisiaj bywa) dwa słowa i nic. Czuję ciężar tematu, ten ładunek emocji, który jest jak fala uderzeniowa, jak tsunami, wystarczy tylko chcieć, wystarczy tylko się zatrzymać.


W jednym i drugim tomie podzielono tematycznie dorobek autorki. Każdy "rozdział" rozpoczyna się pięknym zdjęciem Agnieszki Osieckiej, które wprowadza w atmosferę prezentowanej na kolejnych stronach twórczości. Wydanie jest CUDOWNE! Eleganckie okładki, delikatne kolory, cudowny projekt graficzny. Ogromne, OGROMNE gratulacje dla Pani Marii Bożyckiej! Brawo! Są to książki, które nie będą zbierać kurzu na półce, bo człowiek sięga, ja nawet codziennie, po choć jeden wiersz. W tym cała wartość tego bogatego zbioru. W tym jego moc!


Jeden z pierwszych wierszy w TOMIE II pokazał mi całą potęgę słowa Osieckiej. BEZRADNIE ZNÓW DO DOMU WRACAM, to przesączona smutkiem opowieść o codzienności, o braku nadziei i rezygnacji. Nie widzę tu szczęśliwego końca, bo jest tylko to, co zawsze :

"Przy lampce ćma się tłucze wściekle -
prawnuczka ćmy, co znała mnie (...)"


Trudno nie kochać tych wierszy, trudno się od nich dystansować. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Coś, co będzie tylko jego, bo Osiecka pisała osobiście, ale uniwersalnie. Nie wiem, jak jej się to udało, ale nie muszę wiedzieć, bo talent jest czymś niewyjaśnionym i dobrze gdy służy (tak jak w tym przypadku) wielu.


Zapewniam was, że te pisane wierszem opowieści pozostawią w sercu ślad (jeśli serce macie). Obcowanie z tymi tekstami ubogaca i odsłania prawdziwą twarz świata. Znajdziecie tu duszę Osieckiej, jej tęsknoty, zmartwienia, obawy, małe radości - wszystko, a najpiękniejsze w tym jest to, że jesteśmy w tym razem z nią. Nagle okazuje się, że przecież my też się czegoś boimy, za kimś tęsknimy, na coś złościmy. Piękne! Naprawdę piękne!


Jeszcze raz polecam i polecać będę jeszcze nie raz. To wydanie, treść. Każdemu przyda się raz na jakiś czas, zatrzymanie. By zapalił się w głowie czerwony sygnał - ostrzeżenie przed złymi ludźmi, bo oni istnieją i nie o to chodzi, by w nich nie wierzyć, ale by ich rozpoznawać. Musimy też nauczyć się słuchać, innych i UWAGA siebie. My się liczymy, nasze potrzeby mają znaczenie. Niezwykłe, jak wiele te wiersze mówią, jak ciskają nam prawdę przed oczy w ten najpiękniejszy, najdelikatniejszy, poetycki sposób.

Idą ludzie -
śmiechu warci,
idą ludzie -
źli, uparci (...)

my tacy nie bądźmy i po Osiecką do księgarni chodźmy
10/10
TOM II
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
π


poniedziałek, 11 stycznia 2021

#recenzjePi "SPLĄTANE DRZEWO ŻYCIA nowe, radykalne spojrzenie na historię ewolucji" David Quammen


Dość często sięgam po pozycje popularnonaukowe, więc i ta mnie skusiła. Nie jest to jednak lektura prosta i nie czyta się jej jak powieść. SPLĄTANE DRZEWO ŻYCIA, to wymagająca książka i każdy, kto po nią sięgnie, z miejsca się o tym przekona. Oczywiście, to nie zarzut, bo nie może być zarzutem określenie - ambitna pozycja. Muszę jednak podkreślić, że nie jest to książka dla każdego i najlepiej, gdy "zaopatrzą" się w nią ludzie, których żywo interesuje ten temat, lub którzy pragnę poznać historię ewolucji - w szczególe.


David Quammen zabiera nas w bardzo drobiazgową podróż po historii ewolucji. Nieźle się nagimnastykowałam (umysłem), zwłaszcza przy fragmentach czysto biologicznych, chemicznych, przyrodniczych - w ujęciu naukowym. Lżej czytało mi się fragmenty historyczne, bo mamy tu ich całą masę - właściwie to o tę historię tutaj chodzi. Dobrze poznaje się sylwetki naukowców, gdzie możemy zobaczyć jakimi ludźmi byli prywatnie i zawodowo, nawet jak wyglądali i jak wspominają ich ci, którzy się o nich otarli. O większości z tych nazwisk (pewnie wstyd się przyznać) nie słyszałam wcześniej, a jeśli nawet, to nie kojarzyłam ich z niczym konkretnym - ta książka spełnia więc bardzo dobrze walor poznawczy.



Dowiedziałam się wiele m.in. o RNA (kwas rybonukleinowy), który dla mnie faktycznie stał w cieniu DNA - niesłusznie! RNA należy się taka sama uwaga, a nawet w kontekście opisywanych odkryć większa niż DNA. Wszystkie te doświadczenia, badania, ta droga do odkrycia nowych kart historii ewolucji naprawdę była bolesna. Naukowcy spotykali się z niezrozumieniem, a nawet wrogością. Sama uważam, że niepotrzebnie, bo nauka, to nauka i co ważniejsze, nie stoi w sprzeczności z tym, w co dany człowiek wierzy - nauka dopełnia naszą duszę i karmi potrzebę wiedzy, którą i tak mamy znikomą i tak naprawdę nic nie wiemy, choć zdawać by się mogło, że wiemy już wiele.



Podoba mi się to, że autor sercem książki uczynił stwierdzenie DRZEWO ŻYCIA i prowadził czytelników od początku tego "pomysłu" do chwili obecnej, a początek wcale nie nastał wraz z Darwinem, ale był o wiele, wiele starszy. Sądzę, że właśnie ten tytuł mnie przyciągnął do lektury. Miałam nieco romantyczną wizję tej książki, głównie z racji mojej słabości do drzew (wiem, naiwne) i słabości do pięknych słownych zależności (SPLĄTANE DRZEWO ŻYCIA), oraz słabości do okładki (jest piękna).



Na chwilę zatrzymam się nad tą warstwą wizualną. Okładkę zaprojektowała Urszula Gireń i uważam, że wykonała kawała świetnej roboty. Efekt jest ujmujący i faktycznie zachęca do porwania tej książki z półek księgarskich - a czyż nie o to w tym chodzi? Uważam również, że okładka polska jest lepsza niż oryginalna - nasza jest elegancka i nie krzywcie się, ale to ma znaczenie. Jeśli chodzi o wnętrze, to znajdziecie tu sporo szkiców, rysunków DRZEW ŻYCIA projektowanych przez poszczególnych naukowców (niektóre są spektakularne nawet w samym wyglądzie).
Wracając do treści. Tak jak wspomniałam, to nie jest książka dla każdego. Ja spędziłam z nią sporo czasu i większość z tego, co przeczytałam, już mi z umysłu wyleciało. Cóż, człowiek potrzebuje powróżeń, by zapamiętać na beton. Jestem zdziwiona tym, czego się dowiedziałam, choć teoria ewolucji nie była mi obca (jak chyba każdemu), tu mamy jednak RADYKALNE SPOJRZENIE, które rzeczywiście wiele zmienia. Gdy czytałam o bakteriach, a potem o naszym DNA i o możliwościach RNA, o tym, że jesteśmy złożeni z wielu (choć to też przecież jest oczywiste) oczy robiły mi się większe i mózg czasem mówił DOŚĆ.



Może nie czyta się tego łatwo i nie jest to lektura dla każdego, ale ci, co lubią ten temat i lubią wiedzieć więcej nie powinni się zawieść. Ja szczególnie cenię to przedstawienie postaci, ten ludzki aspekt, ale całość jest wartościowa i dla chcącego, będzie to niezwykła przygoda.

dobra
6/10
Wydawnictwo Zysk i S-ka
π



poniedziałek, 4 stycznia 2021

#recenzjePi "Perfekcyjny świat Miwako Sumidy" Clarissa Goenawan


Nawet nie macie pojęcia, jak ja długo zbierałam się do przeczytania tej książki. Zapytacie : dlaczego? Odpowiedź jest prosta : bałam się jej. ostatni czas nie był i nadal nie jest dla mnie łatwy, a temat samobójstwa raczej nie podnosi na duchu... lecz chciałam, czekałam, wyczekiwałam spotkania z "Perfekcyjnym światem Miwako Sumidy" i wreszcie sięgnęłam, przeczytałam i ta historia dotknęła mnie, poruszyła - trudna, gorzka i bardzo wartościowa, jak to w przypadku SERII Z ŻURAWIEM do Wydawnictwa UJ bywa (szepnę wam na ucho, że ta seria to pewniak).


Clarissa Goenawan napisała tę książkę w lekkim stylu, dzięki czemu czytelnik się nie męczy, pomimo tak trudnego tematu jakim jest odebranie sobie życia przez młodą dziewczynę. Autorka w sprytny sposób połączyła wiele bolesnych kwestii, a samobójstwo Miwako stało się zapalnikiem - wybuch BUM i mamy inne tragedie, nowe koszmary i stare życia.
Książka została bardzo ciekawie skonstruowana, bo podzielono ją na trzy części, a każda część, to opowieść o Miwako z perspektywy osoby, która ją znała, tak też mamy koleżankę, chłopaka i siostrę chłopaka. Wszyscy ci bohaterowie coś skrywają, każdy nosi w sobie ból, który tai przez resztą świata. Wchodzimy za kurtynę i przyglądamy się im z bliska, patrzymy na nich niby z boku, a jednak oczami Sumidy, która już po śmierci układa im dni niczym po trzęsieniu ziemi. A świat się zatrząsł, bo nikt nie podejrzewał, że młoda, stanowcza, konkretna i posiadająca swoje zdanie dziewczyna popełni samobójstwo. Jak sobie poradzić z taką stratą? Jak wybaczyć? I komu trzeba wybaczać? Miwako? Czy sobie?



Najbardziej podobała mi się ostatnia część, czyli historia Fumi-nee (siostra chłopaka Miwako). Był tu element nadprzyrodzony, ale przede wszystkim była tu kulminacja wszystkiego, co do tej pory widzieliśmy. To nagromadzenie emocji, ta wyłaniająca się z każdego kąta strata i tęsknota - to było mocne i to było coś, co zapamiętam.



Nie jest to może moje najlepsze spotkanie z książką z SERII Z ŻURAWIEM, ale zdecydowanie (jak każde w tym przypadku) wartościowe i nie żałuję poświęconego jej czasu. uwielbiam historie z tej serii, a Wydawnictwo UJ dodatkowo dba o szatę graficzną i sprawia, że te książki się kocha, ba się do nich jakiś taki czuły sentyment. Oczywiście polecam, ale nie czytajcie zajawki z tyłu na okładce, bo ona niepotrzebnie ujawnia bardzo ważną rzecz, o której chyba nie powinnam wiedzieć tak wcześnie.

* ach i ten kot! Tama! Koty mają w sobie tajemnicę, a tajemnica to słowo, które łączy wszystkie postaci tego dramatu...

trudna, smutna i delikatna
7/10
Seria z Żurawiem
Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
π