Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 30 listopada 2021

#recenzjePi "ENOLA HOLMES sprawa złowieszczych bukietów" Nancy Springer


Czy ja już może pisałam, jak baaaardzo oczarowała mnie ENOLA HOLMES? Oczywiście, że pisałam! Nawet już dwa razy, a teraz będzie trzeci, bo SPRAWA ZŁOWIESZCZYCH BUKIETÓW jest tomem równie świetnym, co poprzednie. Ogromnie się cieszę, że zdecydowałam się zacząć przygodę z siostrą Sherlocka Holmesa. Cóż to za przebojowa, mądra, sprytna i dobra osóbka!


Trzeci tom, choć najkrótszy (liczy zaledwie 195 stron) trzyma w napięciu i nie można przestać go czytać... aż do ów 195 strony - a końcowe zdanie! Ach! Bo to jest napisane, skrojone idealnie. Nancy Springer wspaniale prowadzi fabułę narracją pierwszoosobową - słowami Enoli - z wyjątkiem prologu i epilogu. Za główną bohaterką chętnie się podąża, chce się dla niej jak najlepiej, nawiązuje się z nią więź.
SPRAWA ZŁOWIESZCZYCH BUKIETÓW dobitnie uświadamia, że w tej serii, to nie śledztwa są najważniejsze, ale tło społeczne. To, jaka była pozycja kobiet w XIX wieku, jak wyglądał Londyn (opisy tego miasta są niesamowite, pełne szczegółów, rzeczywiste, widać, że psiarka się przygotowała do tego tematu), jakie były zasady w kontaktach międzyludzkich itd.



Nancy Springer wyróżnia także MOWA KWIATÓW, która ma wielkie znaczenie od pierwszego tomu. Autorka buduje na tej "tajemnej wiedzy" kody, szyfry, którymi posługuje się ENOLA. Jest to wyjątkowo interesujące i skłania czytelnika do zgłębienia tematu. Lecz w tej serii jest wiele smaczków, od kwiatów zaczynając, na strojach kończąc.
Jednak największym klejnotem jest sama (SAMA) ENOLA (ALONE od tyłu). Barwna, budząca zaufanie, z którą łatwo się utożsamić... lub, z którą z przyjemnością by się człowiek zaprzyjaźnił. To wszystko tworzy nie tylko świetną fabułę, ale i piękną opowieść o odwadze i... tak!... miłości, bo jej trudne relacje z braćmi Sherlockiem i Mycroft'em, są też pełne nadziei i wyczekiwania zmiany.



Jednak wróćmy do fabuły. O czym jest tom 3? Zaczyna się głośnym tupnięciem, bo już na początku widzimy znanego i szanowanego doktora Watsona w bardzo przykrej pozycji... Czy Sherlock mu pomoże? Czy może jednak będzie to Enola? W tej części pisarka dodała ważny i dość straszny element XIX wieczny - SZPITAL PSYCHIATRYCZNY...



Na koniec ponownie pozachwycam się wydaniem. Szata graficzna tej serii, stworzona przez Poradnię K, jest wyjątkowa. Piękne kolory, świetne skróty myślowe pokazane w dystyngowanych cieniach na okładce - super. Cała kolekcja prezentuje się zacnie. Nie mogę się doczekać kolejnych tomów!

kwiaty powiedzą Ci prawdę
8/10
tom 3
seria ENOLA HOLMES
Wydawnictwo Poradnia K
π


poniedziałek, 29 listopada 2021

#recenzjePi "Tajemnica domu w Bielinach" Katarzyna Berenika Miszczuk (autor), Marcin Minor (ilustracje)


Nigdy nie czytałam niczego, co wyszło spod pióra Katarzyny Bereniki Miszczuk, a można rzec, że wszędzie o niej mówią... jednak do tej pory nie odnalazłam ochoty na zgłębienie "tematu". Jednak "TAJEMNICA DOMU W BIELINACH" z wielu powodów sprawiła, że postanowiłam to zmienić.


Po pierwsze, lubię literaturę skierowaną do młodszego czytelnika, stanowi ona pewną odskocznię i dostarcza tak potrzebnego w dzisiejszych czasach relaksu. Po drugie - legendy słowiańskie... ogólnie jestem fanką baśni, legend, podań i bardzo wiele ich znam, folklor jest dla mnie ucieczką od szarej codzienności i stare wierzenia dodają smaczku dniom, ale też i umilają wieczory pełne pogawędek w gronie znajomych. Po trzecie - książka pięknie wygląda i z zarysu fabuły zapowiadała się super.



"TAJEMNICA DOMU W BIELINACH" opowiada historię rodzeństwa, które po rozwodzie rodziców przeprowadza się wraz z mamą do starego domu dziwacznej ciotki Mirki, która jest szeptuchą... a przynajmniej była, zanim zaczęłam zapominać, co robiła dziesięć minut wcześniej. Jest to wielki stres i ogromna zmiana dla dzieci, które dotąd mieszkały w Warszawie i prowadziły typowo miejskie życie - a tutaj łup! wieś! I to nie taka normalna wieś, tylko wieś pełna zabobonów, demonów, szeptuch itp.
Styl Katarzyny Bereniki Miszczuk jest dobry, niczym się nie wyróżnia spośród morza książek, które się ukazują jak grzyby po deszczu, ale jest miły, poprawny i szybko się czyta. Nie jest też męczący i to pewnie dlatego, że właśnie jest taki normalny, literacko dobry, ale nie posiada jakichś charakterystycznych elementów.



To co wyróżnia tę autorkę, to zamiłowanie do słowiańszczyzny i choć ostatnio mamy prawdziwy BUM na te tematy, to nie dziwi iż to się podoba - bo to po prostu jest dla czytelnika bardzo atrakcyjne.
Jeśli chodzi o budowanie postaci... to są one dość schematyczne. Mamy rodzeństwo, gdzie najstarsza Bogusia - nastolatka jest zbuntowana i marzy o pierwszej miłości i tradycyjnie nic jej się nie podoba, jest brat Leszek, który wierzy tylko w to, co jest udowodnione naukowo (znany motyw i charakter z wielu książek), Tosia, która się boi, ale lubi czytać i maleństwo - roczna Dąbrówka, która przypomina mi "Serię niefortunnych zdarzeń". Mama zaś twardo stąpa po ziemi. No i ciotka Mirka, szeptucha, dziwaczka, staruszka z tajemnicami i kotem... Nie jest to jakiś zarzut, bo w sumie ludzie lubią schematy, ale jednak nie ma tu jakiejś oryginalności i głębi. Mimo to lubi się tę gromadę. Dla dzieci to pozytywna reprezentacja i książka jak najbardziej sprawiająca radość z czytania.



Jeśli jeszcze chodzi o schematy, to pisarka ucieka w nie także w dialogach. Dla przykładu, gdy Bogusia rozmawia z ciocią Mirką i ta tłumaczy jej różnicę między małżeństwem kiedyś i dzisiaj używa argumentu, który ja nagminnie spotykam w mediach społecznościowych, pod hasłem "cytaty", "złote myśli"... dawno to co się psuło - się naprawiało, a teraz wyrzuca się i takie tam, tego typu zdania. To też nie jest zarzut, ale chyba wolałabym coś, co autorka sama wymyśliła. Mamy także koncepcję starego jak świat NAWIEDZONEGO DOMU (choć nie do końca przez duchy) i oczywiście obowiązkowe skrzypienie, somootwierające się drzwi, wysuwające się szuflady, spadające garnki, potwory spod łóżka i cienie przesuwające się w oknie... tylko, że ten, kto lubi motyw NAWIEDZONEGO DOMU lubi też te powtarzające się "strachy"... to ma swój czar.



Książka ta ma wielki potencjał i myślę, że każdy kolejny tom ma szansę być lepszy od poprzedniego. Dzięki tej opowieści dzieci zapoznają się z dawnymi wierzeniami, odkrywają w sobie miłość do legend i słowiańszczyzny, a to zawsze na plus. Ta pozycja jest bardzo przyjemna w odbiorze, budowana na schematach, ale budowana literacko ładnie.
To pierwszy tom nowej serii Klub Kwiatu Paproci, tym razem DLA DZIECI, bo pisarka dotąd wydawała pozycje dla dorosłych (także o tematyce słowiańskiej). Jestem ciekawa kolejnych części a już w przygotowaniu jest "TAJEMNICA DĄBRÓWKI". Chętnie poznam!



Niewątpliwie wielką ozdobą "TAJEMNICY DOMU W BIELINACH" są ilustracje Marcina Minora. Nie ma ich wiele, ale te, które są - są świetne. Klimatyczne, charakterystyczne, pełne szczegółów, zabawne i jednocześnie troszkę straszne... świetna "atmosferyczna mieszanka". Rewelacyjna jest także okładka - ten dom wygląda odlotowo! Piękne wydanie sprawia, że cała seria będzie cudownie się prezentować.

szeptuchy, demony, stare domy
6/10
tom 1
seria Klub Kwiatu Paproci
Wydawnictwo Wilga
π



niedziela, 28 listopada 2021

#recenzjePi "ENOLA HOLMES sprawa leworęcznej lady" Nancy Springer


Drugi tom ENOLI HOLMES, jeszcze bardziej intensywny, pełen akcji i emocji - niż pierwszy, a pierwszy był przecież świetny. SPRAWA LEWORĘCZNEJ LADY zaczyna się wybuchem wulkanu i napięcie tylko rośnie - jak to mawiał mistrz suspensu Hichcock.


Przez chwilę bałam się, że książka będzie pochwałą marksizmu, a tego bym nie zniosła... ale nie! Jakież to było miłe zaskoczenie, jaka ulga i jaką poczułam do autorki sympatię. Ogromną! Bo nie jest to tylko książka o śledztwach ENOLI, siostry Sherlocka, ale i o kobiecej sile. Jest to świetny komentarz społeczny, analiza prądów, ideologii i zgubnych haseł, w które zaczynają wierzyć masy... i te masy zaczynają je wykrzykiwać na demonstracjach, zlotach, spędach. Rewelacja!



Nancy Springer i tym razem posłużyła się narracją pierwszoosobową (z wyjątkiem prologu i epilogu). Jest to bardzo dobre posunięcie, bo stwarza wrażenie iż sama ENOLA opowiada nam o sowich przygodach. Słyszymy jej myśli, obawy, smutki, jej tok rozumowania i lubimy ją. Nie trudno utożsamić się z tą postacią.




To, co jest dodatkowym atutem i ciekawostką, to zabawa w kodowanie tekstów. Myślę, że jest to świetny sposób na przekazywanie sobie sekretnych informacji - tylko dla wtajemniczonych... można śmiało skorzystać z podanego klucza.



W tomie 2 pisarka serwuje nam prawdziwą karuzelę wrażeń. Każda storna kipi od akcji i zawsze jest to akcja, która ma wielkie znaczenie dla fabuły. Zostają tu poruszone ważne, społeczne kwestie, nawet problem leworęczności... i ukazane realia XIX wiecznego Londynu. Smród, bród i ubóstwo, a w tym samotna, odważna dziewczyna, która postanowiła BYĆ SOBĄ. Nie mogę się doczekać kolejnych tomów! Bardzo polecam!



I niezmiennie jestem pod wrażeniem projektu okładki Wydawnictwo Poradnia K. Świetne wyczucie, intensywne barwy, wiele szczegółów i wszystko idealnie do siebie pasuje. Idealny pomysł na prezent - np. pod choinkę. Przeczytajcie, bo warto! A ja wyciągam łapki w stronę tomu 3.

samotnie przez londyński smród
8/10
tom 2
seria ENOLA HOLMES
Wydawnictwo Poradnia K
π


piątek, 26 listopada 2021

#recenzjePi "CIENIOSTRACH" Thomas Taylor (autor), Tom Booth (ilustracje)


Po MALAMANDRZE i GARGANTISIE wreszcie przyszedł czas na tom 3 WIDMOWEGO PORTU - CIENIOSTRACH. Przyznaję, że mocno czekałam na kolejną odsłonę przygód Herbiego Lemona i Violet Parmy. Są to bohaterowie, za którymi chce się podążać... i oficjalnie ogłaszam, że było to rewelacyjne ponowne spotkanie.


Ogromnie polubiłam całe uniwersum WIDMOWEGO PORTU, w którym mamy klimatyczne, nadmorskie miasteczko, stary hotel, Biuro Rzeczy Znalezionych i wielkie tajemnice, legendy, które jeżą włos na głowie.




Thomas Taylor posługuje się narracją pierwszoosobową i w tym przypadku jest to świetny zabieg. Oddał głos Herbiemu i ten głos jest rzeczywisty, słyszalny, absolutnie wiarygodny. Styl pisarza się nie nudzi, nie męczy, jak to np. stało się w przypadku stylu Marty Kisiel i jej MAŁEGO LICHA. Tutaj poza profesjonalnym wyczuciem słowa mamy ciągłą akcję, w tej książce cały czas coś się dzieje. Nie sposób się nudzić, a i też trudno odłożyć tę książkę na półkę nie skończywszy jej.




CIENIOSTRACH to potwór z cienia, który cieniami się karmi. Jest to jedna z wielu legend Widmowego Portu, a nasi bohaterowie będą musieli stawić mu czoło. Do akcji wkracza też nowa postać, rzekoma ciocia Herbiego... co z tego wyniknie? Musicie przeczytać sami.... a ja już nie mogę się doczekać kolejnego tomu.



Moim ulubieńcem jest kot Erwin i chyba nie jestem w tym osamotniona. Niby to postać drugoplanowa, ale pojawia się zawsze w najważniejszych momentach i posiada... cóż... posiada niezwykłe zdolności. Uwielbiam tego kota i to od pierwszego tomu! Jest też mechaniczny krab... którego się po prostu kocha.



Ten tom jest pełen sztuczek magicznych, tańczących cieni. głosów, a nawet mamy coś na kształt zombie. Trudno się oprzeć takiej mieszance... noooo i te LEGENDY nadmorskie i morskie... mokre i śliskie... ukryte w cieniu historii.



Wielkim atutem są też ilustracje Toma Bootha. Bardzo je lubię, wprowadzają odpowiednią atmosferę i chce się na nie patrzeć. Postaci są świetnie oddane i dla mnie właśnie tak wyglądają! Jeśli miałabym się do czegoś przyczepić, to może do okładki, bo tak jak OGROMNIE podobały mi się okładki I i II tomu, tak ta III nie trafiła w mój gust... wygląda trochę jak agresywna japońska animacja - ale to nie jest ważne - BO TA KSIĄŻKA i CAŁA SERIA jest WSPANIAŁA! Polecam i naprawdę nie mogę doczekać się kolejnego tomu.

pilnuj swojego cienia i zapal sknoconą świeczkę
8/10
tom 3
seria Widmowy Port
Wydawnictwo Wilga
π


czwartek, 25 listopada 2021

#recenzjePi "STULECIE KOSMOLOGII jak zrozumieliśmy Wszechświat" P.J.E. Peebles


KOSMOLOGIA, to nauka, która jak mało która rozbudza wyobraźnię. Mnie zawsze interesowało wszystko, co związane z Wszechświatem. Można powiedzieć, że na tym punkcie mam lekkiego fioła... więc gdy zobaczyłam, że Wydawnictwo Prószyński i S-ka wprowadzają na polski rynek pokaźną cegłę autorstwa P.J.L. Peebles'a (laureat Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki) pt. STULECIE KOSMOLOGII, to wiedziałam, że chce!


Jest to kompendium najważniejszych odkryć na tym konkretnym polu nauki. Jest to trochę książka historyczna, a trochę zbiór praw rządzących naszą - jeszcze tak mało zrozumiałą - rzeczywistością. W PRZEDMOWIE ten znakomity fizyk przygotowuje nas na to, co dostaniemy w dalszej części książki. Cóż... nawet tej PRZEDMOWY nie czyta się łatwo i należy się jej skupienie, ale tak to już jest, gdy w grę wchodzi fizyka, astrofizyka, kosmologia.
Peebles wychodzi od podstaw, czyli od TEORII WZGLĘDNOŚCI EINSTEINA. Jest to zrozumiały i najlepszy z możliwych punkt wyjścia do opowiedzenia historii KOSMOLOGII. Od EINSTEINA może nie wszystko się zaczęło, ale na pewno wszystko się zmieniło.



We WPROWADZENIU fizyk pięknie prowadzi nas przez zagadnienia, które będzie omawiał dalej. Jest to zrozumiałe, ale także wymagające... a potem jest tylko bardziej i bardziej. Jednak oczywistym jest, że ci, którzy sięgają po takie pozycje, właśnie tego oczekują.
Czytałam wiele książek o tej, bądź zbliżonej tematyce i muszę przyznać, że STULECIE KOSMOLOGII wymaga od czytelnika więcej, niż jej podobne. Przykładowo książki Briana Greena ("Piękno Wszechświata", "Do końca czasu"), są przyjemne i stosunkowo łatwe w odbiorze, nawet sam Einstein w ISTOCIE TEORII WZGLĘDNOŚCI jest bardziej przystępny, ale Peebles robi coś jeszcze - on to wszystko łączy w jedną całość i stara się pokazać przekrój przez tę, przecież niesamowicie skomplikowaną, dziedzinę nauki.



Podobają mi się rozważania na temat JEDNORODNOŚCI WSZECHŚWIATA i sprytne argumenty ku wytrąceniu pałeczki z rąk samemu EINSTEINOWI. Duże zainteresowanie wzbudziła we mnie także już sama kontrowersja przy nazwie WIELKI WYBUCH (takich perełek mamy tu całe mnóstwo). Oczywiście ja nadal tę książkę czytam, bo to nie jest pozycja, którą pochłania się na raz. Ona domaga się czasu i ten czas ode mnie dostaje każdego dnia... po trochę.



Jakie zagadnienia jeszcze znajdziecie w tej cegle? Np. modele kosmologiczne (fantastyczna sprawa, choć tak naprawdę jeden model jest tylko prawdopodobny, drugi jest raczej dla wygodnych), promieniowanie tła, struktura kosmiczna, nieświecąca materia, ciemna materia, natura badań naukowych i wiele, wiele innych arcyciekawych informacji.



Uczciwie informuję, że podczas czytania muszę mieć otwarty internet, w którym szukam prostych wyjaśnień podanych wzorów. Tak! Wzory to moje przekleństwo i jestem zmuszona sięgać po zasoby internetu. Nie ma w tym nic złego, bo choć można przebrnąć przez tę książkę bez wystukiwania wzorów w google, to jednak ja jeśli już poświęcam dwustronnemu podrozdziałowi czas, to chcę go zrozumieć najlepiej jak to tylko możliwe, a autor jednak założył, że posiadam solidne podstawy... podczas gdy, choć cały czas sięgam po tego typu publikacje, cały czas jestem w tej kwestii kompletnym laikiem. Mnie to osobiście nie przeszkadza, bo właśnie to jest w tym najlepsze - to pragnienie zrozumienia i bycie na progu - przygotowując się do KOSMICZNEGO SKOKU.



Czy polecam? Cóż... dla zainteresowanych, jest to pozycja obowiązkowa i chluba na półce (oby również stała się chlubą w głowie). Pięknie wydana (uwielbiam wyklejkę i grzbiet) no i jak to arcydobrze brzmi STULECIE KOSMOLOGII! Właśnie wyprężam z dumy pierś... i wypuszczam powietrze... bo zdaję sobie sprawę, że przede mną wyboista droga, lecz ja zawsze wolałam drogi polne od autostrad.

dla fanów KOSMOLOGII - pozycja obowiązkowa
8/10
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
π


środa, 24 listopada 2021

#recenzjePi "BRUD cuchnąca historia higieny" Piotr Socha (ilustracje), Monika Utnik-Strugała (tekst)


Cóż... smrodek to się za nami ciągnie... i o tym smrodku Monika Utnik-Strugała "trochę" napisała, a Piotr Socha zilustrował spektakularnie. "BRUD cuchnąca historia higieny", to książka fenomenalnie wydana i temat "mycia się" wyczerpująca. Nie spodziewałam się, że ta pozycja aż tak królewsko będzie się prezentowała! I uwaga - nie śmierdzi, tylko pachnie, tak jak tylko pięknie pachnąć książki potrafią.


Na samym początku zaznaczę, że jest to lektura dla absolutnie każdego, tzn. od powiedzmy takich większych dzieci do 150 latków. Dowiadujemy się tu takich perełek, że nos nie ogarnia. Każda strona, to nowe odkrycie iście toaletowe. Można się i pośmiać i... zapłakać, ale przede wszystkim docenić czasy, w których żyjemy.




To, co robi NIESAMOWITE wrażenie, to ILUSTRACJE Piotra Sochy. Wykonał kawał wielkiej roboty, bo mam tę pewność, że nad swoimi pracami spędził dłuuuuuuugie godziny. Są pełne szczegółów, kolorów, poczucia humoru, sprytnej refleksji, błyskotliwej konkluzji i jest ich OGROMNA ILOŚĆ. Tak! Ilustracji mamy tu bardzo, bardzo, bardzo dużo. Do tego dodajmy pokaźny format, który eksponuje każdy detal, drobiazg... nawet ten najbardziej smrodliwy. Tu nie można się do niczego przyczepić, to jest po prostu świetnie zrobione.




Monika Utnik-Strugała zaś zwięźle, jasno i zrozumiale opisała ludzkości trudności z utrzymaniem czystości. Bardzo dobrze się to czyta, a podczas lektury trzeba przecierać oczy w zdumieniu. O wielu rzeczach wiedziałam, bo temat higieny jest mocno wałkowany, a i ja lubię sięgać po książki z ciekawostkami historycznymi, ale przyznaję, że w tej książce można się taplać w brudzie tak, jak w żadnej innej. Skarbnica wiedzy o smutnych higieny początkach.




Wiecie, że królowie mieli specjalnych służących od stolca? A wiecie, że o tę posadę się bito? Może słyszeliście o perukach z wszami i myszami? Albo o robieniu kupy za wersalowymi zasłonami... a tak ogólnie, to gdzie popadnie? Jak was jeszcze mam przekonać, że warto? Może argumentem nie do odparcia "Tam gdzie śmierdzą wszyscy, nie czuć nikogo" (Bernard z Clairvaux).



Znajdziecie tu problemy z higieną od neandertalczyków poczynając, a kończąc na kosmitach. Zajrzycie do Egiptu, który naprawdę był wzorem czystości, wejdziecie do Gangesu (nie polecam), przebrniecie przez londyński ściek i nowojorskie ulice... w których zapewne ugrzęźniecie w końskim łajnie i jeśli będziecie mieć trochę szczęścia (jak nasz król Władysław Jagiełło) zostaniecie oblani wiadrem z nieczystościami. ZACHĘCAM!



"BRUD cuchnąca historia higieny", to (jak już wspomniałam) rewelacyjnie wydana książka. Wielki format, który pozwala zachwycić się w pełni ilustracjami Piotra Sochy. Świetny papier, na którym kolory wręcz tańczą toaletowego walca. Solidna, pełna niespodzianek treść. Całość prezentuje się zjawiskowo i genialnie nadaje się na prezent - ale dla kogoś, kto nie jest pełen odniesień (bo jeszcze pomyśli, że sugerujecie iż powinien się umyć... choć niektórym taka sugestia by dobrze zrobiła... bo wiecie, że nadal zadziwiająco wiele osób nie myje rąk po wyjściu z toalety?!).



Całkiem POWAŻNIE - POLECAM! Wydawnictwo Dwie Siostry wypuściło na rynek świetnie napisaną i zilustrowaną pozycję popularnonaukową dla każdego i rzeczywiście... to tej lekturze człowiek zaczyna kochać swoją łazienkę bardziej, mocniej, czulej.

ogień w pupci
8/10
Wydawnictwo Dwie Siostry
π


wtorek, 23 listopada 2021

#recenzjePi "NATKA i niesforny elf" Ruth Quayle (autor), Julia Christians (ilustracje)


Jeśli wasze dziecko uczy się czytać, zaczyna tę niezwykłą i przepiękną przygodę, to "NATKA i niesforny elf" będzie dla niego książką idealną. Pozycja ta sprawdzi się również do czytania dziecku przed snem. Jest to opowieść miła, ciepła, bardzo rodzinna i z poczuciem humoru.



NATKA jest naszą narratorką i przyznaję, że Ruth Quayle świetnie oddała charakter tej ruchliwej, rezolutnej i pomysłowej dziewczynki. Zdania są proste, ale nie banalne. Bardzo przyjemnie się to czyta, nie tylko dzieciom, ale także dorosłym. Ogromnie podoba mi się przekora z jaką NATKA podchodzi do świata i problemów. Ta historia jest nie tylko sprytnie napisana, ale i uczy spostrzegawczości, rozgarnięcia i pociesznej, acz koniecznej sztuki argumentacji.




"NATKA i niesforny elf" tak naprawdę składa się z 3 opowiadań, w których narratorką zawsze jest nasza mała bohaterka. Pierwsza historia dotyczy tytułowego NIESFORNEGO ELFA i jest typowo świąteczna, co w świetle zbliżającego się Bożego Narodzenia dobrze rokuje na prezent. Druga część jest o SZKOLNYM, NOWYM KOLEDZE, z którym NATAK koniecznie chce się zaprzyjaźnić. Trzecia odsłona zaś jest o OPIECE NAD MALUCHEM, a jak wiadomo, NATKA świetnie sobie radzi z maluchami.




Naprawdę ujęła mnie ta książeczka. Jest pełna radości i dziecięcej ciekawości. NATKA prezentuje się świetnie, jako dziecko niewiarygodnie pomysłowe i kreatywne. Trudno nie polubić tej małej istotki, choć bywa irytująca... ale dzielnie walczy o swoje zdanie.



Dużym plusem są ilustracje Julii Christians, którym mamy dużo - a one zawsze umilają czytanie i pozytywnie wpływają na wyobraźnię. Wydanie tej pozycji jest proste, ale przez to świetne do czytania dla początkującego czytelnika. Lekka, tekturowa okładka, mały format, duża czcionka - godna polecenia... więc POLECAM.

co ta NATKA tym razem wymyśli... ?
6/10
tom 3
seria NATKA
Wydawnictwo Wilga
π