Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 31 stycznia 2022

#recenzjePi "NA TRZEŹWO NIE DA RADY! książka dla doskonale niedoskonałych rodziców" Katie Kirby


Książka dla rodziców, ale myślę, że i dla przyszłych rodziców. Ciekawe anegdoty z frontu dzieciatych. Katie Kirby w zabawny, uroczy sposób opowiada o swoim macierzyństwie. Widać, że miała pomysł i całkiem sprawnie go zrealizowała. Jest to zapis jej bloga, a pomysł zrodził się, jak sama przypuszcza, po męczącym dniu i szklaneczce wina... choć pewnie nie była to jedna szklaneczka.




Podoba mi się szczerość autorki. Jest w tym taki uścisk dla każdej kobiety, która np. nie czuje się świetnie w ciąży, ma mdłości, a jedynym sposobem, by te mdłości odgonić - jest jedzenie... więc je, je, je i je - czując się większą z każdym kęsem, a ponieważ ów mdłości towarzyszą jej nie tylko o poranku, ale 24 na dobę, więc rośnie, rośnie, rośnie i rośnie.




Do prostych, literacko nieskomplikowanych tekstów dołącza ilustracje, również nieskomplikowane, które w komiczny, ale i często tragiczny sposób uświadamiają czytelnikowi, że bycie mamą, to nie kinowa słodkość, ale codzienna praca.



A jest nad czym pracować. Bo i trzeba pracować nad cierpliwością, nad złością, nad budżetem, nad żywieniem, nad chorobami, nad grafikiem, który nigdy nie jest dobry i zawsze się zmienia... nad wszystkim!



"NA TRZEŹWO NIE DA RADY książka dla doskonale niedoskonałych rodziców" ma w sobie urok i choć nie jest jakimś odkryciem, czasem może irytować, czasem możemy się z czymś nie zgadzać, lub czegoś nie rozumieć - to jednak pokazuje czyjeś życie i czyjś punkt widzenia. Moim zdaniem. takie świadectwo może dodać otuchy zmęczonej mamie, bo nic tak nie pomaga, jak wiedza, że nie jest się samą i że każdy musi przejść przez burze, które wywołują nasze dzieci - są to jednak burze, które każdy chce przetrwać... bo na końcu zawsze jest miłość.

urocze, szczere, proste w odbiorze - rodzicielstwo
6/10
Wydawnictwo Zysk i S-ka
π


niedziela, 30 stycznia 2022

#recenzjePi "ZAŁOGA PROMIENIA" Tillie Walden


Komiks, który zabiera nas w kosmos, który odkrywa nowe światy, który rzuca wyzwania i który opowiada o uczuciach - o tym, jak ważne jest wsparcie i obecność drugiego, kochanego człowieka. Wszystko to z wprost epickim rozmachem i narysowane z wielkim oddaniem, z czułością.


Tillie Walden porywa czytelnika wielkim talentem, wizjonerskimi scenami rodem z Gwiezdnych Wojen, tylko że w wydaniu delikatniejszym, łagodniejszym, choć mroczniejszym. Odbiorca wraz z bohaterkami wpływa na nieznane wody gwiezdnego zagubienia. Zawsze wiedziałam, że gatunek SF jest głęboko filozoficzny, ludzki i tutaj także to czuć. ZAŁOGA PROMIENIA, załoga z misją, z zadaniem do wykonania, z mocno rozbudowanym światem, który jednak gaśnie pod ciężarem opisanych emocji.



Rysowniczka, która szturmem wdarła się w serca komiksowych fanów, pozwala sobie na wiele. Na wiele swobody w tworzeniu fabuły. Bawi się schematami, wykorzystuje te znane i lubiane, by znokautować je ostatecznie swoim pomysłem, swoją wizją.



To, co chyba najbardziej mi się podoba w tym dziele, to kolory. KOLORY są PIĘKNE. Ton, barwa, wyważona, chłodna, ale umiejąca podnieść temperaturę sugestią. Jest to komiks wizualnie piękny, bogaty metaforą, spójny kreską, bliski samotnością.



W całym KOSMOSIE nie ma tyle miłości, co w jednym człowieku, który szuka drugiego. Rozumiem całkiem dobrze piękny zamysł, jaki stoi za tym komiksem i wiem, że dla wielu będzie to pozycja ulubiona, ważna i uzdrawiająca. Ja miałam właściwie tylko jeden problem z tym obrazem - nie mogłam wczuć się w bohaterki, nie mogłam się z nimi utożsamić. Myślę, że to kwestia wieku, ale i zapewne prywatnych, bardzo subiektywnych odczuć. Nie może to być jednak zarzut, bo jak mówię, to kwestia odbiorcy, a uważam, że odbiorca musi być w tym przypadku konkrety.



Kolejną, wartą zauważenia rzeczą jest CZAS, który płynie, w którym czytelnik się na początku gubi, ale szybko odnajduje drogę ku zrozumieniu. Uwielbiam zabawy z czasem, bardzo cenię sprawne nim żonglowanie i tutaj to dostaję.



Walden wykonała wielką pracę. Dostajemy grubasa, pięknie narysowanego, ze spójną fabułą i nowym światem w gwiazdach. Myślę, że to bardzo ciekawy komiks, na który warto zwrócić uwagę, a fani tego gatunku koniecznie muszą zobaczyć, jak wygląda - chociażby z potrzeby poznania twórcy.

KOSMOS, to za mało
7/10
Wydawnictwo Kultura Gniewu
π


sobota, 29 stycznia 2022

#recenzjePi "UZDRAWIAJĄCE EMOCJE rozmowy z Dalajlamą o uważności, emocjach i zdrowiu" Daniel Goleman


Świat pędzi jak szalony, a my z nim. Lecz nie ma ludzi niezniszczalnych. W końcu u każdego, nawet tego najsilniejszego, pojawia się zmęczenie, a wraz z nim - negatywne emocje. Często człowiek nie akceptuje sam siebie, brzydzi się swoimi słabościami, źle o sobie myśli... i to wpływa na jego życie, na jego codzienną walkę o przetrwanie.


Pod redakcją Daniela Golemana powstała niezwykle ciekawa książka, która pozwala czytelnikowi wiele rzeczy przemyśleć. "UZDRAWIAJĄCE EMOCJE rozmowy z Dalajlamą o uważności, emocjach i zdrowiu", to zbiór inspirujących lekcji życia, ale i zbiór niezwykłych rad, które należycie wysłuchane mogą odmienić nas od środka.




Nie jestem typem zakochanej w buddyzmie kobiety z Zachodu - staram się jednak słuchać mądrych ludzi, a mądrych ludzi nie jest znów tak wielu. Wszystko, co pomaga mi podnieść jakość życia, jest pożądane i cieszę się, że w moje ręce trafiła właśnie ta pozycja. Jest ona skierowana do wierzących i niewarzących, do praktycznych i rozmarzonych, do tych, co przeżyli już lwią część swego życia i tych, którzy stoją właśnie na rozdrożu i mają wybrać, gdzie pójść... by zajść.



UZDRAWIAJĄCE EMOCJE, to książka bardzo dobrze skomponowana. Czyta się ją z zainteresowaniem i swobodą, ponieważ mamy tu przecież rozmowy. Jest to sprytny zabieg, który pozwala skuteczniej dotrzeć do odbiorcy. Wiemy przecież, że o wiele lepiej przyswajamy informacje, które ktoś nam mówi, niż te, które bezosobowo zieją z kart mądrych tekstów.



Szczególną uwagę należy zwrócić na wartość, że tak się wyrażę "zdrowotną". Dostajemy tu z pozoru proste wskazówki, które jednak odpowiednio wprowadzone w życie mogą dać duże efekty. Poznajemy mądrości zbierane przez ludzkość od wieków, mądrości nieprzemijające i wracające jak bumerang... bo człowiek wcale nie uczy się na błędach... człowiek niestety nałogowo błędy powtarza.



Jestem bardzo zadowolona z tej książki i spokojnie mogę ją wam polecić. Z świeżą głową, otwartym umysłem, z chęcią do zmian na lepsze, z rozsądkiem - tak trzeba podejść do UZDRAWIAJĄCYCH EMOCJI.

emocje - wszyscy je znają, niewielu rozumie
7/10
Wydawnictwo Zysk i S-ka
π


środa, 26 stycznia 2022

#recenzjePi "BRUDNE CZYNY" Marek Hłasko


Moja słabość do Hłaski się rozwija, rozpędza, błyskawicznie rozprzestrzenia - to zupełnie jak z miłością... bez ostrzeżenia atakuje i kiedy się człowiek orientuje, jest już za późno. Nagle okazuje się, że czekałeś człowieku na tę siłę, na ten styl, na te słowa niewypowiedziane, które wreszcie ktoś Ci wykrzyczał do ucha. Tak... Hłasko krzyczy... szeptem...


BRUDNE CZYNY, są moim kolejny spotkaniem z tym absolutnie niezwykłym pisarzem. Nie są to teksty radosne, nie wlewają w duszę nadziei, nie pisano je "ku pokrzepieniu serc", a mimo to krzepią... Trudno wyjaśnić, jak smutek może krzepić, ale krzepi - może chodzi o ten ból, który każdy w sobie nosi. Ból, który każdy rozumie.
Dzieła Hłaski są psychologiczną rozprawą o gatunku, któremu na imię "człowiek". W BRUDNYCH CZYNACH czuć rozczarowanie, rezygnację, życiową niemoc. Hłasko daje nam gorzką lekcję, w której marzenia rozbijają się o twardą ścianę rzeczywistości. W tej książce pisarz nawiązuje do swojej fascynacji lotnictwem, która to towarzyszyła mu od dziecka.



Dla tych, którzy jeszcze się zastanawiają nad sięgnięciem po twórczość Marka Hłaski napisze, że jego styl jest oryginalny, kreuje słowem świat, który wwierca się w wyobraźnię i jest to tak wyraziste, że nasze myśli zaczynają bezwładnie dryfować po czarnym morzu bezsennej uważności. Nagle dostrzegamy, że to, co Hłasko opisuje, jest wszędzie, jest obok, jest w nas. Jego słowa dlatego są tak trafne, bo wszyscy jesteśmy zbudowani z pragnień... pragnień, które nie mogą się ziścić.... z pragnień, których odmówiło nam życie.



Trudno streścić fabułę, a i wydaje mi się to całkowicie niepotrzebne, bo w dziełach tego autora tak naprawdę nie akcja się liczy, ale wewnętrzna walka bohaterów, którzy wystawieni są na niewyobrażalne cierpienia, których pisarz konfrontuje z beznadziejnością i nie daje nadziei na poprawę. I choć brzmi to tragicznie, to też i leczy, uspokaja, gdyż okazuje się, że nie jesteśmy sami, że inni też czasem tak się czują... że inni też walczą.
W BRUDNYCH CZYNACH nie musimy lubić bohatera, nie musimy lubić wykreowanych postaci, ale musimy je rozumieć. W jakiś pokręcony sposób musimy czuć ich zagubienie, ich niemoc, wściekłość, gorycz, która przekłada się na wszystko, która wszystko zatruwa. Skażona ziemia - skażona człowiekiem.



Wydawnictwo Iskry wydało Marka Hłaskę w spójnych, eleganckich oprawach i jestem im bardzo wdzięczna za te wznowienia. To dzięki nim odkryłam jednego z moich ulubionych pisarzy... i dzięki mojemu ukochanemu... ale nie czas tu na prywatę. CZYTAJCIE HŁASKĘ!

wznieść się ponad to - ponad ten świat i ponad ludzi, którzy niczego nie rozumieją
9/10
Wydawnictwo Iskry
π


niedziela, 23 stycznia 2022

#recenzjePi "WIELKI ZŁY LIS" Benjamin Renner


Bezapelacyjnie Benjamin Renner stał się jednym z moich ulubionych współczesnych rysowników/ilustratorów. Już po TRZEBA RATOWAĆ ŚWIĘTA! pokochałam jego kreskę... i humor, a WIELKI ZŁY LIS tylko mnie w tym ukochaniu utwierdził.



Tutaj wszystko jest w punkt. W punkt jest fabuła, w punkt dialogi, w punkt bohaterowie, w punkt humor i oczywiście w punkt KRESKA! Doskonałe przedstawienie postaci zwierzęcych, nieco karykaturalne, odrobinę drapieżne, bardzo charakterystyczne, silnie ekspresyjne. Wizualnie i treściowo, to mistrzostwo komizmu - dowcip na najwyższym poziomie, z klasą, bez bezczelności i niezrozumiałej dla mnie często we współczesnych "śmiesznych" dziełach agresji. Tutaj jest elegancko, jest zabawnie sytuacyjnie i jest ciepło.




Właśnie! To bardzo ciepły komiks, miły, przyjemny, taki opiekuńczy względem czytelnika. WIELKI ZŁY LIS, nasz główny bohater, który nie jest - jak czytamy i widzimy - ani wielki, ani jak się okazuje zły - wkrada się do serduszka i dużego i małego. Niby bohater niejednoznaczny, trzymający się z wilkiem, knujący podstępną intrygę... ale przecież, w gruncie rzeczy... to jest poczciwina.




Zatem... są takie komiksy, takie ilustracje, takie książki, obok których NIE MOŻNA przejść obojętnie. To jedna z takich pozycji. Dlaczego? Tutaj głownie dlatego, że daje czystą radość, poprawia humor, podnosi na duchu, człowiek zaczyna marzyć o takiej ekipie, o takim lisie, który choć głodny, to dobry, choć pechowiec, to wrażliwiec, a jego zgorzknienie zdaje się być tylko powierzchowne i jest jedynie maską - formą obrony przed ZŁYM ŚWIATEM.



Polecam ten komik - KAŻDEMU! Tym, co mają smutną minkę i tym co mają wesołą, tym co chcą się wzruszyć i tym, co chcą się pośmiać. Jest w tej historii prawda o dobrej duszy, której nie po drodze z własną naturą. I oczywiście jest to PIĘKNIE narysowane i wydane. WIELKI ZŁY LIS będzie idealnym prezentem dla dzieci i dorosłych - na ten komiks nikt nie jest za stary. JA POPROSZĘ WIĘCEJ Benjamina Rennera!!!

WIELKI hmmm ZŁY yyyyyyy LIS kochany
9/10
krótkie gatki
Wydawnictwo Kultura Gniewu
π



sobota, 22 stycznia 2022

#recenzjePi "KARY KLEJNOT" Anna Sewell (autor), Aleksandra Michalska-Szwagierczak (ilustracje - według ilustracji Charlotte Hough)


Książki o koniach zawsze przyciągały moją uwagę. Kocham te zwierzęta i od dziecka mam z nimi nieustanny kontakt - z czego jestem nie tylko zadowolona, ale i dumna. Nie mam więc pojęcia, jak to się stało, że KARY KLEJNOT dopiero teraz trafił w moje ręce. Jest to klasyka literatury dziecięcej i mnie to wcale nie dziwi.


Anna Sewell napisała tylko tę, jedną powieść... walczyła z chorobą i zmarła parę miesięcy po premierze. Niestety nie doczekała się wielkiego sukcesu swojego dzieła, ale jej nazwisko na zawsze pozostanie w pamięci każdego, kto pozna historię niezwykłego konia.




To, co rzuca się w oczy od pierwszego zdania, to narracja - narratorem bowiem jest zwierze, nasz KARY KLEJNOT, który opowiada o swoim życiu. Rozpoczyna od pierwszych wspomnień, które łączy z postacią matki i zielonej łąki, po ostatni przystanek. Jest to bardzo wzruszająca droga, droga niełatwa, czasem wręcz okrutna okrucieństwem człowieka, ale ma i swoje lepsze stwory, ma swoje piękne momenty.



Ta książka, niby o koniu, tak naprawdę jest o ludziach. O naszym gatunku. O tym, jak potrafimy być dobrzy i jak potrafimy być źli. KARY KLEJNOT reprezentuje nie tylko zwierzęta, ale i ludzi, bo choć tutaj człowiek jest i zły i dobry dla konia, to przecież człowiek jest i zły i dobry również dla drugiego człowieka. Na naszej drodze także spotykamy okrutników, ale i spotykamy wielkie serca... to i smutne i piękne, Smutne - bo nikt nie ma prawa krzywdzić drugiego. Piękne - bo jest nadzieja.



Owszem, tak jak możemy przeczytać we wstępie, tej książce można zarzucić moralizatorstwo, ale czy to aby na pewno jest zarzut? W tym kontekście i po przeczytaniu całości uważam, że to "moralizatorstwo" jest podstawą, fundamentem siły tej powieści.



Wspaniała, ponadczasowa treść, w fantastycznym, klasycznym wydaniu z ilustracjami Aleksandry Michalskiej-Szwagierczak według oryginalnych ilustracji Charlotte Hough - tak, to wszystko sprawia, że tę książkę trzeba mieć!



Została zekranizowana wielokrotnie i ja, po przeczytaniu zarysu fabuły z tyłu książki wiedziałam, że miałam kontakt z KARYM KLEJNOTEM, ale bardzo dawno temu i w wersji telewizyjnej, jednak tak zapadł mi w pamięć główny bohater, że po latach nadal go w sobie nosiłam - teraz już nie zapomnę o nim nigdy.

opowieść o życiu, które jest dobre i ludziach, którzy bywają źli
8/10
Wydawnictwo Zysk i S-ka
π


piątek, 21 stycznia 2022

#recenzjePi "ZGUBA ZĘBIEŁKÓW" Tomasz Sanojlik


Zdecydowanie mój ulubiony tom SAGI O RYJÓWCE! Wiele mnie zaskoczyło i zaskoczenia były tylko miłe. Żal, że to już ostatnia odsłona przygód Dobrzyka i jego niepowtarzalnej ekipy. ZGUBA ZĘBIEŁKÓW odsłania przed czytelnikami ciekawe rozwiązania, ale przede wszystkim edukuje - starych i młodych.


Tomasz Samojlik po raz kolejny pokazuje, że jest świetny w kreowaniu oryginalnej fabuły. Jego pomysły na bohaterów, na akcję, na świat - przyciągają czytelnika w każdym wieku. Tym razem ryjówki i ich przyjaciele będą musieli przygotować się do zimy i tę zimę przetrwać. Idealnie czytało mi się ten tom właśnie teraz - w śnieżną zawiję, bo u mnie mocno sypie.




Miło patrzy się na rysunki Samojlika, które są spójne, świeże, barwne i pełne szczegółów. Tego autora poznaje się po kresce i po humorze - bo poczucie humoru jest tu także wyjątkowo rozpoznawalne. Podobnie było w BARDZO DZIKIEJ OPOWIEŚĆ. Jestem pod wrażeniem, że Tomasz Samojlik tak konsekwentnie buduje swój warsztat.



Bardzo doceniam dodatki - i te czysto edukacyjne i te estetyczne, w które zaangażowali się inni twórcy, tacy jak: Piotr Nowacki, Agnieszka Świętek, Tomasz Leśniak i in. Tworzy to nie tylko komiks wartościowy, ale i wizualnie ujmujący.



Nie tylko dzieci mogą korzystać z treści SAGI O RYJÓWCE. W ZGUBIE ZĘBIEŁKÓW autor porusza wiele ważnych tematów, takich jak skandaliczna kwestia znęcania się nad zwierzętami, czy palenie w piecu plastikiem. Lecz w tym tomie jest coś jeszcze i to coś zmieniło moje negatywne zdanie o "złolach" z poprzednich części. Tutaj mamy w pewnym sensie przełom, który następuje w obrazie jednego z ludzkich bohaterów. Bardzo mi się ta przemiana podobała i doceniam to zakończenie.



Podkreślić także trzeba pięknie wydanie. Kultura Gniewu to wydawnictwo które dba o swoje "komiksowe dzieci" i wypuszcza je w świat w najpiękniejszych, dopracowanych "strojach". Polecam SAGĘ O RYJÓWCE, bo to solidna seria z ciekawymi bohaterami i wciągającymi przygodami.

pada śnieg...
7/10
tom 4
SAGA O RYJÓWCE
krótkie gatki
Wydawnictwo Kultura Gniewu
π

wtorek, 18 stycznia 2022

#recenzjePi "Doktor Jekyll i pan Hyde" Robert Louis Stevenson (autor), Adão Iturrusgarai (ilustracje)


Absolutny klasyk w mistrzowskiej oprawie! "Doktor Jekyll i pan Hyde", to opowieść, której choć wcześniej nie czytałam, to była mi znana, bo wsiąknęła do kultury, zwłaszcza kultury tzw. popularnej i mam wrażenie iż nie ma człowieka, który by chociaż w zarysie nie kojarzył tej historii.



Robert Louis Stevenson był geniuszem pióra. Uwielbiam jego opowiadania ze zbioru "Pawilon na torfowisku", mam wielki sentyment do "Wyspy skarbów" i cenię jego "Katrionę", ale to właśnie "Doktor Jekyll i pan Hyde" roztrzaskał mnie o ścianę. Jest w tej krótkiej przecież nowelce ogromna prawda o ludzkiej naturze. Dla świata jesteśmy grzeczni - dla siebie, w zaciszu swych domów... zdzieramy bolesną maskę iluzji i otwieramy oczy na prawdziwe oblicze - skrywane, często pełne bólu, czasem samotności, niezrozumienia, tysiąca pragnień.




Ta podwójna natura męczy ludzkość od zawsze. Społeczeństwo wymaga od nas ustępstw i od dziecka uczymy się odpowiednich zachowań. Musimy się dopasować, musimy się wcisnąć w ciasne ramy poprawności. Nie ma w tym nic złego, chyba że świat odmawia nam podstawowych praw, wolności i nie daje nic w zamian. Wtedy może obudzić się PAN HYDE, a po tym przebudzeniu już nic nie będzie takie, jak było. Ani my, ani świat.




Myślę, że tę walkę widać było zawsze, ale w czasach współczesnych widać ją wyraźniej. Wystarczy wejść na facebooka by przekonać się, że każdy ma przynajmniej dwie twarze. Ta pogoń za doskonałością i szczęściem na pokaz sprawia, że ludzie wariują, popadają w szaleństwo - i w przenośni... i niestety dosłownie. Samobójstwo jest już chorobą cywilizacyjną, a pytania "dlaczego?" najlepiej nie zadawać.




Geniusz polega na tym, że wyprzedza swoje czasy i Stevenson własnie to zrobił. Nadał tor myślom następnych pokoleń, a jego Doktor przeszedł do historii... jako przykład rozdwojenia jaźni, ale przede wszystkim, jako przykład złożonej i delikatnej natury ludzkiego umysłu.



Cieszę się, że przeczytałam tę nowelę właśnie teraz, bo jestem już dojrzałym czytelnikiem i mogę z niej wyciągnąć ponadczasową mądrość. Piękny styl pisarza, który rewelacyjnie buduje napięcie, który dozuje niesamowitość wpierw skromnie, by na końcu odurzyć nas mrocznym cieniem zepsucia - wciąga, wwierca się w głowę i już od pierwszego zdania czytelnik wie, że obcuje z talentem.




I wreszcie WYDANIE! Czysta perfekcja! Jedna z piękniejszych książek na mojej półce - perła! Ilustracje Adão Iturrusgarai nie mogły być lepsze - one są doskonałe. W punkt oddają grozę tej opowieści, są wyjątkowe, niepowtarzalne, mroczne, pokraczne, kubistyczne, krzywe, dziecinne i jednocześnie mordercze, agresywne, wysoce niepokojące...



Projekt graficzny całości, to czysty "obłęd", który udziela się widzowi, czytelnikowi. To obłęd totalny, groteskowy, kolorystyczna pasja, bal wszystkich skrywanych pragnień, ogień pożądania i szał tworzenia. Warto mieć tę książkę na własność.

czy ten drugi we mnie - to jeszcze ja ?
10/10
świeżym okiem
Wydawnictwo Dwie Siostry
π