Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 29 listopada 2021

#recenzjePi "Tajemnica domu w Bielinach" Katarzyna Berenika Miszczuk (autor), Marcin Minor (ilustracje)


Nigdy nie czytałam niczego, co wyszło spod pióra Katarzyny Bereniki Miszczuk, a można rzec, że wszędzie o niej mówią... jednak do tej pory nie odnalazłam ochoty na zgłębienie "tematu". Jednak "TAJEMNICA DOMU W BIELINACH" z wielu powodów sprawiła, że postanowiłam to zmienić.


Po pierwsze, lubię literaturę skierowaną do młodszego czytelnika, stanowi ona pewną odskocznię i dostarcza tak potrzebnego w dzisiejszych czasach relaksu. Po drugie - legendy słowiańskie... ogólnie jestem fanką baśni, legend, podań i bardzo wiele ich znam, folklor jest dla mnie ucieczką od szarej codzienności i stare wierzenia dodają smaczku dniom, ale też i umilają wieczory pełne pogawędek w gronie znajomych. Po trzecie - książka pięknie wygląda i z zarysu fabuły zapowiadała się super.



"TAJEMNICA DOMU W BIELINACH" opowiada historię rodzeństwa, które po rozwodzie rodziców przeprowadza się wraz z mamą do starego domu dziwacznej ciotki Mirki, która jest szeptuchą... a przynajmniej była, zanim zaczęłam zapominać, co robiła dziesięć minut wcześniej. Jest to wielki stres i ogromna zmiana dla dzieci, które dotąd mieszkały w Warszawie i prowadziły typowo miejskie życie - a tutaj łup! wieś! I to nie taka normalna wieś, tylko wieś pełna zabobonów, demonów, szeptuch itp.
Styl Katarzyny Bereniki Miszczuk jest dobry, niczym się nie wyróżnia spośród morza książek, które się ukazują jak grzyby po deszczu, ale jest miły, poprawny i szybko się czyta. Nie jest też męczący i to pewnie dlatego, że właśnie jest taki normalny, literacko dobry, ale nie posiada jakichś charakterystycznych elementów.



To co wyróżnia tę autorkę, to zamiłowanie do słowiańszczyzny i choć ostatnio mamy prawdziwy BUM na te tematy, to nie dziwi iż to się podoba - bo to po prostu jest dla czytelnika bardzo atrakcyjne.
Jeśli chodzi o budowanie postaci... to są one dość schematyczne. Mamy rodzeństwo, gdzie najstarsza Bogusia - nastolatka jest zbuntowana i marzy o pierwszej miłości i tradycyjnie nic jej się nie podoba, jest brat Leszek, który wierzy tylko w to, co jest udowodnione naukowo (znany motyw i charakter z wielu książek), Tosia, która się boi, ale lubi czytać i maleństwo - roczna Dąbrówka, która przypomina mi "Serię niefortunnych zdarzeń". Mama zaś twardo stąpa po ziemi. No i ciotka Mirka, szeptucha, dziwaczka, staruszka z tajemnicami i kotem... Nie jest to jakiś zarzut, bo w sumie ludzie lubią schematy, ale jednak nie ma tu jakiejś oryginalności i głębi. Mimo to lubi się tę gromadę. Dla dzieci to pozytywna reprezentacja i książka jak najbardziej sprawiająca radość z czytania.



Jeśli jeszcze chodzi o schematy, to pisarka ucieka w nie także w dialogach. Dla przykładu, gdy Bogusia rozmawia z ciocią Mirką i ta tłumaczy jej różnicę między małżeństwem kiedyś i dzisiaj używa argumentu, który ja nagminnie spotykam w mediach społecznościowych, pod hasłem "cytaty", "złote myśli"... dawno to co się psuło - się naprawiało, a teraz wyrzuca się i takie tam, tego typu zdania. To też nie jest zarzut, ale chyba wolałabym coś, co autorka sama wymyśliła. Mamy także koncepcję starego jak świat NAWIEDZONEGO DOMU (choć nie do końca przez duchy) i oczywiście obowiązkowe skrzypienie, somootwierające się drzwi, wysuwające się szuflady, spadające garnki, potwory spod łóżka i cienie przesuwające się w oknie... tylko, że ten, kto lubi motyw NAWIEDZONEGO DOMU lubi też te powtarzające się "strachy"... to ma swój czar.



Książka ta ma wielki potencjał i myślę, że każdy kolejny tom ma szansę być lepszy od poprzedniego. Dzięki tej opowieści dzieci zapoznają się z dawnymi wierzeniami, odkrywają w sobie miłość do legend i słowiańszczyzny, a to zawsze na plus. Ta pozycja jest bardzo przyjemna w odbiorze, budowana na schematach, ale budowana literacko ładnie.
To pierwszy tom nowej serii Klub Kwiatu Paproci, tym razem DLA DZIECI, bo pisarka dotąd wydawała pozycje dla dorosłych (także o tematyce słowiańskiej). Jestem ciekawa kolejnych części a już w przygotowaniu jest "TAJEMNICA DĄBRÓWKI". Chętnie poznam!



Niewątpliwie wielką ozdobą "TAJEMNICY DOMU W BIELINACH" są ilustracje Marcina Minora. Nie ma ich wiele, ale te, które są - są świetne. Klimatyczne, charakterystyczne, pełne szczegółów, zabawne i jednocześnie troszkę straszne... świetna "atmosferyczna mieszanka". Rewelacyjna jest także okładka - ten dom wygląda odlotowo! Piękne wydanie sprawia, że cała seria będzie cudownie się prezentować.

szeptuchy, demony, stare domy
6/10
tom 1
seria Klub Kwiatu Paproci
Wydawnictwo Wilga
π



11 komentarzy:

  1. I so love the book cover! Looks like a great mystery! Love that it's inspired by legends too. Thanks for the beautiful review!

    OdpowiedzUsuń
  2. Such a wonderful review. Definitely one to think about for gift giving!

    OdpowiedzUsuń
  3. Oh evry good book darling
    nice cover

    OdpowiedzUsuń
  4. Motyw słowianszczyzny mnie bardzo pociąa. Fajnie, że można go tutaj znaleźć.

    OdpowiedzUsuń
  5. Od dłuższego czasu mam tę autorkę na oku, acz przygodę z jej twórczością zacznę raczej od innych utworów. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. "Seria niefortunnych wydarzeń" mnie zmęczyła około piątego tomu. ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. słyszałam, że się psuje po paru tomach... ale ja jeszcze nie czytałam... tylko oglądałam film i trochę słuchałam audio pierwszego tomu

      Usuń