Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 28 lutego 2021

#recenzjePi "ROK WŚRÓD PINGWINÓW" Lindsay McCrae


Ciekawskie, ubrane we frak - CESARSKIE. Czyż jest na tej Ziemi coś słodszego od pingwina? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć, bo kochanych stworzeń mamy na naszej Planecie wiele, ale zdecydowanie pingwiny zaliczają się do grona najcudowniejszych ptasich istot świata. Lindsay McCrae w tym swoim "dzienniku - reportażu" prowadzi nas w sam środek mroźnej zawieruchy, podczas której dzieją się prawdziwe cuda. Jestem mu wdzięczna za tę szczerą relację z 337 dni, które spędził na Antarktydzie, mieszkał w stacji Neumayer III i dokumentował życie pingwinów cesarskich. Nie była to praca łatwa, wymagała wielkiego wysiłku fizycznego i ogromnej odporności psychicznej, a także waleczności, determinacji i dobrego serca, które potrafi się wzruszyć, które potrafi podjąć - kiedy trzeba - właściwą decyzję i które nie boi się pomagać, nawet jeśli to może się komuś nie spodobać.


Lindsay McCrae zachwycił mnie skromnością, szczerością i odwagą. Nie kreuje się na bohatera, nie ma przerośniętego ego (choć mógłby je mieć), jest ludzki, naturalny, pełen wątpliwości i słabości, jest gościem, z którym z przyjemnością wypiłabym piwo i pogadała o pingwinach. Nie macie pojęcia, ile możemy my, ludzie, nauczyć się od tych niezwykłych zwierząt! McCrae jest operatorem przyrodniczych filmów dokumentalnych. W pracę wkłada całe serce i dzięki temu my dostajemy najpiękniejsze zdjęcia, wyczekane, rzadkie i niepowtarzalne. W tej pracy najważniejsza jest cierpliwość, bo na jedno ujęcie czasem trzeba czekać cały dzień - w zimnie, niemal w bezruchu, a jedno mrugnięcie, rozproszenie, może sprawić, że przegapi się ten najważniejszy moment, tę magię chwili.



Autor dzieli się z nami swoimi wątpliwościami. Gdy wyjeżdżał na tę daleką i długą wyprawę dowiedział się, że jego żona jest w ciąży, a on nie będzie przy porodzie i nie będzie uczestniczył w pierwszych miesiącach życia swojego dziecka. To była trudna próba, a na lotnisku polały się łzy. Uwielbiam jego szczerość, ale i jego poczucie humoru, lekkie pióro i ujmujący charakter - czuję, jakbym go znała i razem z nim była w tej Krainie Wiecznego Lodu (ale niestety lód nie jest wieczny - nawet tam).



Wróćmy jednak do PINGWINÓW CESARSKICH, w których się zakochałam. Zawsze lubiłam te nieloty, zabawnie człapiące po lądzie, by w wodzie być szaleńczo zwinnymi. Mają w sobie coś z człowieka i chyba dlatego je tak lubimy oglądać. Przypominają nas, tylko że my nie mielibyśmy szans w starciu z niewyobrażalnym mrozem, a one, dzięki współpracy, rok za rokiem - dają radę. Troszczą się o siebie, o swoje jaja, o pisklaki. Dochodzi między nimi do rozdzierających serce scen, do nieoczekiwanych porwań, ale i do heroicznych wyczynów. Różnią się jednak od nas - one żyją chwilą. Po koszmarze, idą dalej - bo muszą, bo właśnie tak trzeba, bo najważniejsze, to przetrwać.
Wielokrotnie, podczas czytania - wzruszyłam się, a po plecach przebiegły mi ciarki. Podziwiam całą ekipę (właściwie, to były to trzy osoby), które pracowała przy zdjęciach do filmu dok. Dynasties i koniecznie muszę go teraz obejrzeć. Czuję, że będę na niego patrzeć z wielką czułością, a każdy kadr będzie miał, dzięki przeczytanej książce, drugie dno, zaplecze.



Co jeszcze? Wydanie! Przepiękne, cudowne, fantastyczne! Okładka jest bardzo miła w dotyku i oczywiście piękna. Cóż to za fotografia! Rodzicielstwo - jakże ona wiele mówi o życiu i o tym, co w nim jest najważniejsze. Papier i czcionka idealna do czytanie, oczy się nie męczą i gładko suną po literach. I oczywiście ZDJĘCIA!!! Jakie my mamy tu fascynujące, poruszające fotografie. Dzięki nim łatwiej możemy wyobrazić sobie, a nawet przenieść się na Antarktydę, w ten chłód i przyjrzeć zarówno pingwinom, jak i ludziom i pracy filmowców. Jest to też świadectwo spełniającego się marzenia i oto marzeniem Lindsay'a stało się moim marzeniem (choć pewnie nie będzie mi dane przeżyć 337 dni na odciętej od świata stacji Neumayer III... szkoda - ale w sumie kto wie?).

marzenia są po to, by je spełniać
8/10
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
π



27 komentarzy:

  1. Chyba oszalałabym na takiej stacji, więc wolę poczytać, jak zrobił to ktoś inny :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. po przeczytaniu chęć na pobyt na "takiej stacji" przyjdzie :)

      Usuń
  2. Myślę, że dla osób zainteresowanych tym tematem to na pewno ciekawa publikacja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. moim zdaniem każdy się może w niej zakochać - nawet ten niezainteresowany

      Usuń
  3. Mimo tego, że raczej nie sięgam po tego typu książki to ta ma coś takiego w sobie, że mam ochotę po nią sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czytałam jeszcze książki o pingwinach, więc chętnie ją przeczytam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pingwiny są fajne, a Antarktyda fascynująca. Chętnie przeczytam tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Na prawde trzeba to kochać aby wytrzymać na takiej stacji ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, ale wspomnienia jakie cudowne.

      Usuń
    2. Wspomnienia ale i doświadczenie

      Usuń
    3. tak, zdecydowanie - to wyjątkowo wymagająca wyprawa była

      Usuń
  7. Zdecydowanie chcę tę książkę przeczytać.
    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  8. Choć reportaże nie są tym, co najbardziej mi w duszy gra, ten konkretny tytuł przeczytałabym z przyjemnością, oglądając jednocześnie atrakcyjne fotografie. Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Pingwiny są super! Wiesz już czy i gdzie pingwiny mają kolana? :D

    OdpowiedzUsuń
  10. O pingwinach jeszcze nie czytałam, bardzo przyjemna wydaje się ta książka ;)

    OdpowiedzUsuń