Łączna liczba wyświetleń

sobota, 21 grudnia 2019

#recenzjePi "Dziewczynka, która uratowała GWIAZDKĘ" Matt Haig


Książki Matta Haiga jak do tej pory przyniosły mi samą dziecięcą radość i pragnę, by to trwało i trwało, a niestety po „Dziewczynce, która uratowała GWIAZDKĘ” pozostała mi jeszcze tylko jedna część serii… ostatnia. Ale nie smućmy się, bo przede wszystkim jest się z czego cieszyć.
Druga część serii o GWIAZDCE, czyli wspomniana „Dziewczynka, która uratowała GWIAZDKĘ” jest równie urocza, co jej poprzedniczka i ma jeszcze więcej prześwietnych smaczków. Kompletnie się zatraciłam w świecie stworzonym piórem Haiga i kreską Moulda. Wiecie… tak bardzo się wkręciłam, że rano, gdy się budzę, po głowie chodzą mi imiona z tej historii, postacie tak mocno weszły w moje myśli! (to oczywiście na plus)


Tom II jest przeuroczy jeszcze z jednego, bardzo ważnego dla mnie powodu. Pamiętacie, że przy pierwszej części – „Chłopcu zwanym GWIAZDKĄ” pisałam, że autor nawiązał do moich ulubieńców: przewspaniałego „Władcy Pierścieni” i lubianego „Harrego Pottera”? Jak nie pamiętacie, to powtarzam, że Haig dyskretnie puścił oko do czytelników, którym te książki nie są obce. A co zrobił w „Dziewczynce, która uratowała GWIAZDKĘ?” Wprowadził Dickensa! Tak! Tak! Tego Dickensa! Tego, którego obok Tolkiena uwielbiam ogromnie! Jestem przezadowolona i fakt, że sam mistrz miał tak cudowną, ciepłą rólkę do zagrania w tej historii sprawia, że jeszcze bardziej polubiłam cały ten świat Ojca Gwiazdki.


Była jedna, no dobrze, dwie kwestie, które mi się nie spodobały w tej części i obie dotyczyły całkowicie paskudnego Pana Paskudnika. Jedna rozchodzi się o to, jak autor zakończył wątek tej postaci, a druga, że wcisnął zupełnie bezsensu i samemu sobie zaprzeczające, w ręce tego potwora Biblię, choć ów pan świąt nie uznawał i je nienawidził (tona szczęście wystąpił tylko raz i nie gra żadnej roli… to znaczy pewnie gra, ale wolę przeilczeć). To spore zaprzeczenie, zwłaszcza gdy pisze się o Świętach jakby nie patrzeć BOŻEGO NARODZENIA i na nich się (zdaje się) nieźle zarabia.


Lecz moi kochani, ja to wybaczam, bo bawiłam się wspaniale, polubiłam bohaterów, główna postać, Amelia – ma pazur, jest niepokorna, uparta, walczy o swoje! Świetna dziewczyna! I bardzo, bardzo silna.
W tej części znajdziecie trolle, wróżki, elfy, Świętego Mikołaja, odważną Amelię i śliczną… a nie, tego nie napiszę, sami przeczytajcie i zobaczcie, kto okazał się tak śliczny, że aż Ojciec Gwiazdka się zarumienił.

8/10

Nadal „Wróżka Prawdomówka” (która występuje w tej historii, jak i w tomie I) wiedzie prym i jest moją ulubienicą… a tej części ma wiele ważnego do zrobienia.


tom II
Wydawnictwo Zysk i S-ka


 π 



24 komentarze:

  1. Jak ja uwielbiam książki tej serii. Tej nie miałam okazji czytać, ale czytałam dwie inne. Pełne magii, świąt i dziecięcej wyobraźni. Ten tytuł również koniecznie muszę zaliczyć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę koniecznie zajrzeć do pierwszego tomu tej serii. Koniecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. No to mamy świąteczny komplet:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze jest jedna część :) o niej również napiszę, gdy przeczytam :) czyli niedługo ...

      Usuń
  4. Nie znam tej książki, ale bardzo podoba mi się wizualnie. Super, że wstawiłaś zdjęcia ze środka. Aż kupiłabym chętnie sama dla siebie ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Skoro ta część też warta poznania, to będę musiała ją kiedyś przeczytać. Wpierw jednak będę chciała sięgnąć po "jedynkę". :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ileż jest tych książek świątecznych!

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetna seria dla młodszego czytelnika :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nie tylko młodszego, ja się w niej zatopiłam po uszy :D

      Usuń
  8. Chętnie zapoznam się z tą serią :D
    Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Lubię takie urocze książki, zwłaszcza przed świętami :)

    OdpowiedzUsuń
  10. dla młodych czytelników super sprawa:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem pewna że moim córkom się spodoba 😀😀😀 bo mnie jak najbardziej. Kocham takie historie.

    OdpowiedzUsuń