Łączna liczba wyświetleń

sobota, 30 listopada 2019

#recenzjePi "Zaginiony stradivarius" John Meade Falkner

Skrzypce ze zdjęcia należały do mojego wspaniałego dziadka...
teraz są moje.

Jakże ja się cieszę, że odkryłam tę historię, że przeczytałam „Zaginionego stradivariusa” pióra Johna M. Falknera. To była prawdziwa, dzika przyjemność i jestem pewna, że zachwyci nie tylko fanów grozy, ale w ogóle wszystkich kochających świetnie skonstruowane i napisane opowieści.


Pierwsze, o czym muszę wspomnieć, to żal, że Falkner tak niewiele książek po sobie pozostawił i że tak niewiele się o nim mówi. To ogromny błąd, bo „Zaginiony stradivarius” dobitnie podkreśla wielki pisarski talent autora, jego niezwykłą zdolność do trzymania czytelnika za gardło pomimo, że fabuła wcale nie pędzi na łeb, na szyję.
Ja nie mogłam się oderwać od tej lektury i całkowicie wierzyłam w stworzonych tu bohaterów, w ich reakcje, obawy, targające nimi rozterki. Falkner posłużył się narracją pierwszoosobową, mamy do czynienia z długim listem ciotki do bratanka i słowem wyjaśnienia przyjaciela rodziny Maltraves - Pana Gaskella. Ten zabieg jeszcze bardziej zbliżył nas do tej historii, czytelnik dzięki temu nawiązał głębszą relację z opisywanymi wydarzeniami. Wtopiłam się w każde zdanie i każde rozumiałam, nie było tu niczego za dużo, niczego też nie brakowało.


Styl autora mnie porwał i zabrał w otchłań szaleństwa Johna Maltraversa, w jego opętanie muzyką i czającym się za jego plecami cieniem martwego rozpustnika. Czymś zupełnie rewelacyjnym i zdaje się nowatorskim jak na rok 1895 było uczynienie skrzypiec pełnoprawnym bohaterem, one wręcz oddychają, krwawią, mamią i niszczą na kartach tej książki. Są czającym się wiecznie niebezpieczeństwem, tajemnicą, która wymyka się wszelkim zasadom rządzącym światem, który znamy. Z jednej strony są zagadką, czymś nieuchwytnym i nadnaturalnym, a z drugiej można je dotknąć, są fizycznym przedmiotem, który zajmuje określone miejsce w rzeczywistości.


Można by pomyśleć, że w tej historii chodzi głównie o opętanie, ale mam wrażenie, że autor powiedział o wiele więcej. Wykorzystał grozę, nawiedzone skrzypce, do zobrazowania moralnego upadku, obsesji, która powoli acz systematycznie człowieka niszczy, widzimy tu wyrzeczenie się wartości, odejście od rodziny, odsunięcie się od tego, co dobre na rzecz rozrywki, zabawy. Elementem magnetycznym i jednocześnie łączącym fabułę jest oczywiście muzyka. Muzyka, która ma ogromny wpływ na życie bohaterów, która każe tańczyć pod swoje dyktando.
Ciekawym zabiegiem jest nazwanie głównego bohatera swoim imieniem. Nie wiem czy to było celowe, czy przypadkowe (choć trudno uwierzyć w taki przypadek). Autor, podobnie jak stworzona przez niego postać, kochał muzykę, sztukę, kulturę – był wrażliwy i tę wrażliwość przekazał i nam.


Dla mnie jest to prawdziwy majstersztyk, świetnie domknięta kompozycja, która jest niemalże doskonałym zapisem dźwięków, w pełni wybrzmieć może jedynie na idealnym instrumencie. Instrumencie, którym staje się czytelnik.


9/10 klasyczna, piękna, mądra groza WARTO


seria Misterium Grozy
Wydawnictwo IX


 π 



30 komentarzy:

  1. Dla mnie nie za bardzo, ale na prezent - pewnie :), jakbym była pewna, że ktoś ten typ lektury lubi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak czy siak, WARTO. Nawet by się przekonać, może wyjść poza strefę komfortu. :) pozdrawiam Pi

      Usuń
  2. Jestem ciekawa, czy i mnie by porwał styl autora. Interesujący tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  3. Skrzypce i groza? Intrygujące bardzo...

    OdpowiedzUsuń
  4. Po książkę chętnie sięgnę, ale szalenie mi się podobają zdjęcia, które zrobiłaś bardzo klimatyczne!

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo mnie zaciekawiła ta książka. Lubię takie klimatyczne historie grozy. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne skrzypce, prawdziwy skarb☺

    OdpowiedzUsuń
  7. Przekonalas mnie juz pierwszymi zdaniami recenzji

    OdpowiedzUsuń
  8. Książka mnie zaciekawiła, więc chętnie przeczytam :D
    Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. bardzo lubie o tej tematyce ksiazki

    OdpowiedzUsuń
  10. Muzyka w książkach, to co lubię i jeszcze groza. Koniecznie sięgnę po tą pozycję

    OdpowiedzUsuń
  11. Ta recenzja jest napisana tak pięknie, tak plastycznym, cudnym językiem, że od razu chce się sięgnąć po książkę. Tym bardziej, że tematyka mnie interesuje. I te skrzypce! Te malutkie są z czekolady? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och bardzo dziękuję! To niesamowicie miłe i ważne dla mnie słowa. Tak, te małe są z czekolady - postanowiłam zakończyć na słodko :)

      Usuń
  12. Przysięgam, że styczeń poświęcę na czytanie Twoich rekomendacji. Prezentujesz tyle wspaniałych książek, które do mnie mówią, że najchętniej przeczytałabym je wszystkie. Ale trochę za dużo na siebie wzięłam zobowiązań recenzenckich na grudzień, więc to zadanie na nowy rok dopiero...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę? Dziękuję Ci za te słowa i ogromnie się cieszę. Czuję, że przy kawie miałybyśmy o czym rozmawiać :)

      Usuń
  13. uuu bardzo spoko lektura chętnie bym się w niej zanurzyła:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Kocham takie powieści od których ciężko się oderwać. Twoje recenzje też kocham. Ta książka na pewno wyląduje na mojej półce .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspaniale! Będziesz zadowolona, to świetna historia i mądra :)

      Usuń