Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 11 listopada 2019

#recenzjePi "Osada" Camilla Sten


Wiązałam z tą książką spore nadzieje… zwłaszcza, że bardzo lubię opowieści z dreszczykiem, szczerze pisząc, to horrory, całą klasykę tego gatunku – uwielbiam. Więc jak to jest z tą „Osadą”? A no jest tak sobie.


Z ciężkim sercem, ze strony na stronę odsuwałam się od tej historii i to nie za sprawą samej historii, bo ona jest naprawdę wciągająca. Może nie jest to oryginalny pomysł, ale „czyta się”. Problem leży jednak gdzie indziej – mianowicie w warstwie literackiej, która jest, delikatnie określając, przeciętna. Autorka nie ma wielkiego talentu, nie ma też – moim zdaniem – nawet dobrze wypracowanego warsztatu. Mogę ją nieco odciążyć i część winy złożyć na barki tłumacza, który ewidentnie się nie popisał… ale to i tak jej książka i jej „styl” tak mnie boli i w oczy uwiera. Tutaj, niemal na każdej stronie, ktoś się „krzywo uśmiecha”, a opisy są momentami mocno żenujące. Ot, dla przykładu, takie zdanie (pierwsze, lepsze, nie że jakoś specjalnie szukałam) : „Wychudły, krwawiący Jezus gapi się na nas pustym wzrokiem z wiszącego w górze krzyża. (…) Poza tym postać została oddana tak wiernie, że aż robi to nieprzyjemne wrażenie.” Ja się pytam: Czy to autorka? Czy tłumacz? I zaraz odpowiadam, że chyba oboje. Co to miało być? Literacko… to porażka. I tak mniej więcej wygląda cała książka. Szkoda, bardzo szkoda.


O tym, jak jest ten tekst niedopracowany świadczy już sama okładka, na której ktoś walnął sporego byka. Jakiego? Proszę bardzo: „Osada to klaustrofobiczna opowieść o źle, które nigdy nie powinno ujrzeć światła dziennego, i tajemnicach, które skrywa przeszłość.” Może nie będę tego komentować…


Dobrze, kończę już tę litanię nieszczęść, pominę złe użycie słów, złe odmiany. Zapomnijmy! Teraz skupię się na tym, co może się w tej opowieści podobać, a już po recenzjach (chociażby zamieszczanych na LC) widzę, że rzeczywiście podoba się.  
Zatem, jak już ustaliłam, nie jest to książka pozbawiona wad, ale nie jest też zupełnie pozbawiona zalet. „Osada” wciąga, a historia grupy znajomych, którzy postanawiają nagrać dokument o nagłym zniknięciu mieszkańców małego, szwedzkiego miasteczka Slivertjarn, robi wrażenie. Faktem jest, że głównej bohaterki lubić się nie da, jest zwyczajnie głupia, a jej myśli (to, co dzieje się TERAZ poznajemy dzięki jej narracji pierwszoosobowej) często powodują ból głowy. Zdecydowanie Alice nie zachowuje się jakby miała 29 lat… raczej 19, a i to sądzę, że może być dla niektórych 19-latków krzywdzącą opinią. Mimo to, całość trzyma się kupy i jest konsekwentna. Możemy stwierdzić, że pomysł był dobry, bez szału, ale dobry. Nie jest to jednak horror, raczej historia z dreszczykiem i to takim letnim dreszczykiem. Bać się tutaj nie ma czego, opisy jak pisałam pozostawiają wiele do życzenia, ale samo miejsce robi klimat. Walące się w środku lasu miasteczko z mroczną przeszłością wkręca, musi wkręcać.  


Podsumowując, książka spodoba się tym, co nie czytają wiele grozy, ale czasem lubią się pospinać, napiąć mięśnie i wejść w skórę rządnych przygód dokumentalistów. Mnie zarys fabuły się bardzo spodobał i myślałam, że w książce może się nie zakocham, ale zostanę… powiedzmy… zauroczona. Uczciwie piszę, że „Osada” zbiera bardzo dobre recenzje, co oznacza, że się podoba i może warto dać jej szansę, bo nie ma to jak samemu przekonać się, czy straszy.

Dla mnie jest to 5/10, ale zerknijcie, poznajcie ten dreszczyk i dajcie znać… może jestem w błędzie. 



Wydawnictwo Zysk i S-ka


 π 




20 komentarzy:

  1. Może być właśnie tak jak piszesz, że wina leży pośrodku. Sam zetknąłem się z paroma sytuacjami, gdzie to tłumacz coś pokręcił. Szczytem jest chyba chęć tłumaczenia w ,,Hobbicie" nazw własnych. @_@

    Moja Babcia jest obecnie w położeniu dość słabym, bo jest leżąca po operacji nogi (po złamaniu z sierpnia). Nie mniej wizyta była całkiem dobra, nawet sobie Babcia przypominała pewne szczegóły ze swojego życia, co wcześniej nie zawsze tak dobrze Jej wychodziło.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siły dla Was i dla babci. Rodzina jest najważniejsza.

      Usuń
  2. Mimo wszystko chciałabym dać kiedyś szansę temu tytułowi, bo może właśnie mi się spodoba. Co prawda jeszcze nie teraz, lecz raczej w niezbyt odległej przyszłości. Zainteresował mnie zarys fabularny i chętnie przekonałabym się, jak odbiorę całokształt. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście :) koniecznie daj znać, jak tam wrażenia. Mnie też fabuła przyciągnęła... szkoda, że mimo wszystko się zawiodłam. Nawet tą fabułą, która jednak gra na zdartych kliszach. Ale daj znać!

      Usuń
  3. Oglądałam kiedyś film pod takim tytułem, ale fabuła była inna, więc to chyba nie ekranizacja tej książki...

    OdpowiedzUsuń
  4. I tak dużo punktów dałas jak na taki knot. Nie będę po to sięgać, jest tyle innych książek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Starałam się zrównoważyć opinie i zrozumieć tych, którzy tę książkę polubili... :) ale fakt - mnie zawiodła.

      Usuń
  5. Niestety takie mankamenty często zniechęcają do lektury...

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja jestem bardzo nakręcona do przeczytania tej książki. Po Twojej recenzji, mój zapał nieco osłabł.

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda, że książka Cię zawiodła, ja jednak chcę po nią sięgnąć, bo lubię takie klimaty. Ciekawa jestem czy przypadnie mi do gustu. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne! Koniecznie napisz czy przypadła do gustu :)

      Usuń
  8. A myslalam, ze to bedzie pozadny horror

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. lecz sprawdź, bo jak piszę, wielu się podobał... ja mam spore "ale" do warstwy literackiej, do talentu autorki... historia również wydaje mi się ograna, ale wciąga.

      Usuń
  9. Jeszcze się zastanowię, bo lubię takie historie.

    OdpowiedzUsuń