Łączna liczba wyświetleń

piątek, 28 sierpnia 2020

#recenzjePi "Marzycielki" Jessie Burton


Pierwsze, na co zwracamy uwagę i sprawdza się to w przypadku każdego, bez względu na system oceniania książek i bez względu na to, co sam o tym mówi - jest wygląd książki. Dlaczego? Bo najpierw patrzymy, potem dotykamy i na końcu czytamy - taka nasza biologia, taki nasz urok. Oczywiście najważniejsza jest treść, to nie ulega wątpliwości, jednak jeśli chodzi o książki dla dzieci, to cóż... oprawa ma znaczenie, często decydujące. A jak jest w przypadku "Marzycielek" Jessie Burton? Hmmm... jest WSPANIALE!


To przepięknie wydana baśń dla dziewczynek, choć nie tylko dla dziewczynek, bo ona jest po prostu dla kobiet. Wszystkich! Małych i dużych, starych... no dobrze: dojrzałych i młodych. Macie babcię, która kocha czytać? Kupcie jej "Marzycielki"! Będzie zachwycona. Macie córeczkę? Kupcie jej "Marzycielki" i razem z nią czytajcie. Macie żonę, która kocha piękne opowieści? Mężu! Kup jej "Marzycielki". Oczywiście, to nie jest tak, że totalnie zakochałam się w tej książce. Nie, nie. Styl autorki... pozostawił mnie w zadziwieniu. Spodziewałam się świetnie skrojonej - słownie - historii... a dostałam raczej prosto napisaną baśń. Może to i dobrze, bo baśnie właśnie takie są, ale jednak odczułam pewien ucisk w piersi. Chciałam czegoś więcej. Nie oznacza to, w żadnym razie, że książka jest napisana źle. Ona jest napisana dobrze (cały czas mowa jest o stylu). To porządnie przedstawiony świat, który łapie kontakt z czytelnikiem.


Więc teraz przyszedł czas na treść. O czym są "Marzycielki"? Jasne jest, że są o marzycielkach. A kim one są? Dwunastoma siostrami, królewskimi córkami, które po śmierci matki mają ciężkie życie z ojcem, władcą Kalii. Król Alberto postanowił "chronić" swoje dzieci przed światem, czyli w rzeczywistości zamknął je w zamku, ograniczył ich wolność i potraktował jak cenne klejnoty, które najlepiej trzymać w sejfie. Jak nie trudno się domyślić, dziewczyny nie były z tego zadowolone, stały się nieszczęśliwe i pragnęły powrotu "do żywych". Tutaj zaczyna się cała akcja, w pokoju bez okien, gdzie tuzin kobiet próbuje poradzić sobie z osamotnieniem i więzieniem.


Jessie Burton pod płaszczem baśniowej opowieści pragnie pokazać, że dziewczę nie musi wyjść za mąż za księcia, że to nie jest jedyna droga do spełnienia. Snuje historię sióstr, które nie potrzebują męskiej pomocy, by zwyciężyć, by się zrealizować. Same potrafią o siebie zadbać, są mądre, sprytne i silne. Mają też jeszcze jedną przewagę nad ojcem - WYOBRAŹNIĘ. Bardzo podoba mi się ta koncepcja. "Marzycielki", to tak naprawdę współczesna baśń o buntowniczkach, o kobietach, które chcą wyłącznie móc być sobą. Całość by mnie nawet tak nie ujęła, gdyby nie końcówka i to nie ta przewidywalna (bo ta baśń, jak to baśnie, jest bardzo przewidywalna), ale ta końcówka końcówka. To, co dzieje się już na ostatniej niemal stronie - to mnie zauroczyło i dlatego też moja ocena jest aż tak wysoka. Można powiedzieć, że nie pokochałam tak sióstr, jak inni recenzenci, że nie ujęła mnie aż tak ta opowieść - ale właśnie ten koniec dodał całości znaczenia i pokazał, że tylko my, ja i ty, mamy tę moc, tę siłę i ten klucz do własnego szczęścia.


Wrócę teraz, na chwilę, do wydania, które jest obłędne. Wszystko mi się w tej książce, przynajmniej pod względem wizualnym, podoba. Twarda oprawa, przyjemna w dotyku, piękny, najwyższej jakości papier i ILUSTRACJE! One dopiero wymiatają. Angela Barrett ma oko! Ma rękę! Ma talent! Genialnie zobrazowała "Marzycielki". W jej dziełach jest głębia, pewna nostalgia, smutek i nadzieja zarazem. Cudownie to wyszło! Oczywiście polecam, ale to chyba było jasne od początku mojej recenzji. Wydawnictwo Literackie spisało się na medal. Nawet jeśli chodzi o tytuł, który nie jest wiernym tłumaczeniem. Oryginał brzmi "Restless Girls", czyli "niespokojne", "bezsenne" - lecz to by nie brzmiało i tak nie przyciągało. "Marzycielki", to piękny, i przede wszystkim oddający treść - tytuł. 

 8/10 
Wydawnictwo Literackie 
π

36 komentarzy:

  1. Nie czytałam ale przeczytałabym ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ogromnie ciekawa jestem Twojej opinii :) jak pisałam, styl mnie nie porwał, ale ta końcówka... miała w sobie moc :)

      Usuń
    2. Jeśli będzie okazja to przeczytam ;)

      Usuń
    3. będę wyczekiwać Twojej recenzji :) ale ja zawsze wyczekuję każdej Twojej recenzji :)

      Usuń
    4. piszesz o książkach, ale i o grach, które bardzo mi się podobają - większość bym chciała mieć :) no i jesteś profesjonalna

      Usuń
    5. Nie jestem profesjonalna ;)

      Usuń
    6. piszesz świetne teksty - doceń siebie

      Usuń
    7. E tam.... Ty piszesz lepiej <3

      Usuń
    8. i ja i Ty jesteśmy całkiem fajne ;)

      Usuń
  2. Dużo dobrego słyszałam o tej autorce. Sama najpierw jednak chcę przeczytać od lat ,,Miniaturzystkę" a później ,,Muzę". Pewnie po tę też sięgnę.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. słyszałam o tych książkach, ale ponieważ styl mnie nie zachwycił, to wątpię, bym sięgnęła - MARZYCIELKI są dobre, bo są baśnią

      Usuń
  3. Czytałam sporo pozytywnych recenzji tej książki. Mam ją w planach.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też zwracam uwagę na szatę graficzną, a co dopiero młodzi czytelnicy:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam sie, ze w przypadku ksiazek dla dzieci wygląd ma duże znaczenie. Dziś przegladalam książkę, gdzie treść bardzo ładna, ale cala oprawa smutna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj - ale jak treść jest okej to warto - tylko szkoda, że przez oprawę odpycha od siebie

      Usuń
  6. Oj to muszę kupic ją moim marzycielkom :) Bardzo mnie chwyciła ta fabuła. Super recenzja Kochana pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj, bardzo chętnie bym przeczytała. Zapisuję więc sobie ten tytuł. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Tej autorki czytałam Miniaturzystkę i Muzę i po tych dwóch lekturach nie trzeba mnie specjalnie zachęcać do kolejnej. Tym bardziej dla dzieci :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie czytam zbytnio baśni, ale wyjątkowo zaciekawiła mnie ta książka ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajne drzewko. Myślę, że książka warta przeczytania w każdym wieku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. drzewko nie bez znaczenia - bo w książce diamentowe lasy :)

      Usuń
  11. Dawno nie czytałam żadnej baśni, ale dla tej chyba zrobię wyjątek :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytałam już tą książkę i bardzo mi się podobała.

    OdpowiedzUsuń