Łączna liczba wyświetleń

sobota, 22 sierpnia 2020

#recenzjePi "Benjamin Franklin" Walter Isaacson


Po pierwsze, bardzo lubię biografie, a już naprawdę lubię dobre biografie i ta na pewno taką dobrą biografią jest. Waltera Isaacsona słusznie nazywa się najlepszym współczesnym biografem... choć nie wiem, czy faktycznie jest najlepszy, ale jest znakomity, to pewne. Potrafi snuć opowieść o życiu jednostki w sposób, w jaki robią to pisarze, którzy pragną wiecznej chały dla swoich fikcyjnych bohaterów. Co ważniejsze jednak, Isaacson stara się niczego nie pominąć, dba o każdy szczegół i dzięki temu tworzy obraz postaci, którą "wziął na warsztat" możliwie jak najbardziej prawdziwie. Oczywiście przez karty taj książki przebija jego podziw do Benjamina Franklina i choć bywa w stosunku do niego krytyczny np.w kwestii niewolnictwa, to widać, że całkowicie zgadza się z nim światopoglądowo, a rzeczy, które np. ja bym raczej, może nie potępiła, ale miała do nich słuszny dystans - gloryfikuje, chociażby masonerię i jej rolę w tworzeniu się niepodległości Stanów Zjednoczonych. U niego ta rola jest marginalna, a dobrze wiemy, że wolnomularze mieli ogromny wpływ na to, jak Stany wyglądają i nie była to wyłączne nieszkodliwa grupka dobroczyńców. Ogromnie podobał mi się sposób przedstawiania Franklina czytelnikowi, to jak autor podzielił książkę, jak mądrze dawał oddech w rozdziałach nazywając ich poszczególne części. To pozwalało nie tylko utrzymać moją uwagę, ale i się nie zmęczyć.


Przyznaję, że o Franklinie przed przeczytaniem tej biografii wiedziałam tylko tyle, że był jednym z Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych i że był wpływowym masonem i wielkim politykiem, a to nie była wiedza zbyt obszerna. Dzięki tej pozycji poznałam Franklina od innej strony i doceniłam chociażby jego geniusz naukowy. Wiecie, że to on wynalazł dwuogniskowe okulary? Piorunochron również jest jego zasługą! A to tylko dwa z wielu innych osiągnięć na gruncie naukowym. Benjamin Franklin przyczynił się także do rozwoju intelektualnego społeczeństwa, bo to on zainicjował wypożyczanie książek, także stworzył ochotniczą straż pożarną. Najbardziej jednak zaimponował mi swoją spostrzegawczością i logicznym myśleniem - w kwestii przeziębienia odkrył, że ludzie zakażają się od siebie nawzajem, a nie z powodu zimnego powietrza! W tych czasach to było naprawdę coś.


Oczywiście Franklin był przede wszystkim genialnym politykiem i co za tym idzie świetnym manipulatorem. Maił usta pełne złotych myśli, pięknych hasem, ale ja nie oceniam jego moralności jakoś specjalnie wysoko. Potwierdzeniem jest chociażby jego chłodne usposobienie, że tak to nazwę "rodzinne". Był zimnym mężczyzną, da którego porywy serca nie miały większego znaczenia, choć pozwalał sobie im czasem ulegać, ale zawsze z głową. Żonę traktował raczej z dystansem, spędzał z nią mało czasu, podróżował i choć wspaniale się o niej wypowiadał i cenił ją w listach.... to zawsze na odległość. Nie było go nawet przy niej, gdy umierała. Tak, sądzę, że Franklin był większym egoistom niż przeciętny Kowalski... ale chyba to jedna z cech ludzi sukcesu, więc trudno brać ją całkowicie za wadę. Zapewne nie byłby tym, kim ostatecznie się stał, gdyby nie jego wyrachowanie. Miał jednak coś, co mi się bardzo podobało - poczucie humoru. Prawdziwe, mądre i niewydumane poczucie humoru. Zawsze twierdziłam, że poczucie humoru jest cechą ludzi inteligentnych - Franklin jest na to dowodem. Posiadał również lekkie pióro, co tu by nie pisać... był świetnym mówcą i dziennikarzem. Jego listy prezentują błyskotliwy umysł i cięte riposty WŁAŚNIE potrafił się odcinać, odgryzać w sposób uprzejmy, ZAWSZE uprzejmy, ale mocny i taki, że... no wiecie... idzie w pięty.


Ogromnie miłym akcentem w ów biografii jest nasz akcent - polski. Mianowicie Benjamin Franklin cenił i wstawił się za Pułaskim, którego nazwał hrabią, choć hrabiom nie był, tylko dlatego, by wzięto go do służby w amerykańskiej armii, gdzie jak wiemy stał się genialnym generałem, bardzo zasłużonym dla Stanów Zjednoczonych. Za to Franklin ma u mnie wielkiego plusa, ale oczywiście nie tylko za to. Podziwiam tego człowieka, jego determinację, to jak sobie w życiu poradził - zazdroszczę mu siły i umiejętności. Bez wątpienia odznaczał się genialnym umysłem i Ameryka byłaby zez niego inna... kto wie, czy byłaby tą Ameryką, którą znamy teraz. Na koniec wrócę jeszcze do samego Waltera Isaacsona i tego, jak dobrze napisał tę biografię. Dzięki jego talentowi dostałam tekst bogaty w informacje nie tylko polityczne, ale i powiedzmy obyczajowe, odwiedziłam francuskie dwory i angielskie towarzystwo. Mogłam przyglądać się narodzinom amerykańskiej niepodległości, ale i narodzinom dzieci. To była miła i pouczająca podróż, na którą i was namawiam.


PS No i to wydanie jest bardzo ładne! W środku znajdziecie ilustracyjny dodatek, portrety Franklina i jego rodziny, dom, w którym mieszkał za maleńkości, szkice jego wynalazków i inne interesujące rzeczy. Okładka zaś ma w sobie siłę, przyciąga wzrok i cieszy oko. 

 8/10 
Wydawnictwo Zysk i S-ka 
π

32 komentarze:

  1. Widzę ze ostatnio masz nastrój na cieższe klimaty...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. faktycznie - ostatnio sięgam po dość gęste tematy :)

      Usuń
    2. Jak miały na imie Hobbity z Drużyny Pierścienia?

      Usuń
    3. Bilbo, Frodo... t tak z innej beczki :D

      Usuń
    4. Bilbo nie należał do Drużyny - występuje we Władcy, ale jest postacią dalszą, w Hobbicie to główny bohater - w Drużynie byli : Frodo, Sam, Merry i Pippin :)

      Usuń
    5. Dziękuję :) I to cztery Hibbity? :)

      Usuń
    6. tak, to hobbity, czy jak kto woli : miziołki :)

      Usuń
    7. oczywiście, że pamiętam :)

      Usuń
    8. Dynastia miziołków ;D

      Usuń
  2. Ja akurat nie jestem miłośniczką biografii i bardzo rzadko sięgam po takie pozycje. Tak więc tej konkretnej książki raczej nie przeczytam. Niemniej dobrze, że jesteś zadowolona. Tytuł ten pewnie znajdzie też więcej sympatyków. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Również lubię biografię. Ta została pięknie wydana. Nie miałam jeszcze okazji czytać książki Waltera Isaacsona. Muszę się za jakąś obejrzeć.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  4. Sporo wiem o Franklinie ale i tak chetnie przeczytam. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przyznam, że ja o Franklinie nie wiem zbyt wiele, więc taka publikacja na pewno sporo wniosłaby do mojego życia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Skoro ta biografia jest naprawdę dobra, to zapisuję sobie, bo też lubię biografie, te dobre. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wezmę pod uwagę przy zakupie prezentu dla męża, bo lubi takie klimaty...

    OdpowiedzUsuń
  8. Jest to postać, której biografie chętni e przeczytam

    OdpowiedzUsuń
  9. Chyba zbyt ciężka książka jak dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Też bardzo lubię sięgać po biografię, ale robię to stosunkowo rzadko. Musi mnie zainteresować zarówno osoba, jak i tematyka. O Benjaminie Franklinie wiem niewiele, co przeważa szalę ku sięgnięciu po książkę. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Książka zbytnio nie jest dla mnie, ale na pewno jest warta przeczytania :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń