Aaron Mahnke wpadł na genialny pomysł i
spisał historie naprawdę złych ludzi. To typ opowieści „na dobranoc”, a raczej „na
złanoc”. Spodoba się wszystkim, którzy lubią się bać i straszyć siebie i
innych. Pamiętam, że gdy byłam mała uwielbiałam serial „Czy boisz się ciemności”,
który opowiadał o grupie przyjaciół zbierających się wieczorami przy ognisku i
snujących przerażające historie. „The world of LORE: Niegodziwi śmiertelnicy”
jest tego rodzaju rozrywką, tylko że… ci „niegodziwi śmiertelnicy” nie zostali
zmyśleni.
I to jest w tym wszystkim najbardziej
przerażające! To, że takie okrucieństwo istniało, istnieje i zdaje się, że
istnieć będzie, póki istniał będzie człowiek. Początkowo książkę tę traktowałam
„lekko”, lecz ze strony na stronę stawała się „ciężka” i przygniatała
bezwzględnością.
Autor ma charakterystyczny styl, jest
gawędziarzem i to czuć. Książkę czyta się szybko, ale nie do końca przyjemnie i
nie jest to wina Aarona Mahnke, ale opisywanych zdarzeń. Ta lektura może
odebrać nam resztkę zaufania do drugiego człowieka. I dobrze! Trzeba mieć głowę
na karku, trzeba wiedzieć, że świat nie jest wyłącznie „miłym miejscem”, że można
trafić na niegodziwego śmiertelnika i dlatego dystans, to wcale nie jest zła
strategia.
„The world of LORE: Niegodziwi
śmiertelnicy” bardzo mi się podobała i na pewno sięgnę po pierwszą część
ponieważ UWAGA na rynku również dostępna jest pierwsza część „The world of LORE:
Potworne istoty”, która opowiada o legendarnych, mitycznych stworach – to musi
być smaczne!
Przy lekturze „Niegodziwych śmiertelników”
należy jednak pamiętać, że jest to zbiór różnych historii i siłą rzeczy są one
potraktowane nieco powierzchownie. Autor nie ustrzegł się błędów chociażby w
odniesieniu do Elżbiety Batory (tutaj ogromny ukłon w kierunku tłumacza, który
polskiemu czytelnikowi wynotował ważny przypis). Dość niefortunne były także
wtręty o Świętym Mikołaju, który przecież nie pochodzi od grubego pana w
czerwonym kostiumie, wiedźm, czy innych Krampusów, a jego biografię można
znaleźć w byle Wikipedii. Sądzę również, że niektóre z tych historii nie
powinny znaleźć się w tej książce, ponieważ zwyczajnie nie pasują do siebie, a
wrzucanie wszystkich tematów do jednego worka zawsze spłyca i obniża
wiarygodność całości. Mam więc parę „zgrzytów” i zastrzeżeń, mimo to uważam, że
Aaron miał fantastyczny pomysł, który może mógł być zrobiony z nieco większym
rozmachem, ale wtedy książka musiałaby być oczywiście o wiele, wiele grubsza –
lub mieć wiele, wiele tomów.
„The world of LORE: Niegodziwi
śmiertelnicy”, to smutna prawda o ludziach, którzy stali się potworami, o
ciemnocie i ciasnocie umysłów, o okrucieństwie i przesądach, które prowadziły
do licznych tragedii. Ta książka to horror, który zdarzył się naprawdę… i
przestroga. Dlatego z całego serca polecam wam tę lekturę. Będziecie mieli co
opowiadać sobie przy ognisku.
7/10
* LORE pierwotnie jest podcastem, do
którego słuchania również was zachęcam.
* PAMIĘTAJMY w Polsce mamy już dwie
części „The world of LORE” (1) Potworne
istoty (2) Niegodziwi śmiertelnicy.
* To kopalnia krwawych ciekawostek po których
nie zaśniesz spokojnie.
* Kto lubi opowieści, ten polubi LORE.
* Skarbnica potworności, które wydarzyły
się naprawdę.
* Potwory są wśród nas i to nie jest
żart.
* Znalazłam w tej książce opowieść z
dzieciństwa, która mnie zawsze fascynowała, ale i przerażała… opowieść o
Fleciście z Hameln.
* Aaron Mahnke to gawędziarz, bajarz,
ktoś z kim z chęcią poszłabym na piwo.
* UWAGA, książka została cudownie
zilustrowana! M.S. Corley doskonale wprowadza czytelnika w potworny klimat.
* OKŁADKA jest rewelacyjna! Czujecie ten
klimat?
* Topory, siekiery, mordercze
pielęgniarki, sobowtóry, trucicielki, odmieńcy, tortury… i o wiele, wiele
więcej niegodziwości, tylko w LORE!!!
* Łapcie „The world of LORE: Niegodziwi
śmiertelnicy”, bo to fascynująca i przerażająca podróż w głąb ludzkiego umysłu.
cytat
„Wszystkie
napotykane osoby noszą maski i tylko jeśli nam pozwolą, możemy dostrzec, co się
pod nimi kryje.” ... chyba czasem lepiej, by nam na to
nie pozwalały - n i g d y - i trzymały się od nas z daleka.
* Ach! I jeszcze jedno! Jeśli ktoś płonie, to nie zawsze z miłości...
* Ach! I jeszcze jedno! Jeśli ktoś płonie, to nie zawsze z miłości...
tom II
seria Lore
Wydawnictwo Zysk i S-ka
Na co dzień udajemy, że nie ma niegodziwych śmiertelników. Niestety istnieją, ale bezpieczniej jest znaleźć ich tylko pod okładką książki. Bardzo mnie zachęciłaś do przeczytania tej książki i za to Ci dziękuję :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńTak... ta książka w sumie jest bardzo smutna, choć pisana z przymrużeniem oka. Może całe szczęście, że "z przymrużeniem", bo "bez przymrużenia" byłyby te historie wręcz nieznośne. Cieszę się i naprawdę polecam, chociaż trzeba mieć własny osąd i czasem nie słuchać autora :)
UsuńSłuszna uwaga, okrucieństwo i zło istniały nie tylko w książkach czy legendach, co widać gdy zwiedzamy zamki...
OdpowiedzUsuńNiestety...
UsuńLudzie nie zawsze są dobrzy, a w książce zabrano właśnie takie straszne historie. Recenzja bardzo zachęcająca, ale na razie nie mam ochoty na takie klimaty.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, do tego trzeba mieć nastrój.
Usuńpozdrawiam
Pi
Choć nie do końca w moim typie, to jednak czuję się zaciekawiona :)
OdpowiedzUsuńSpróbuj :)
UsuńWobec tego książka nie dla mnie. Nie znoszę nierzetelności i mimo iż treść to literacka fikcja, jeżeli ma ukazywać świat bliźniaczy do naszego, to postacie historyczne powinny pozostać sobą, a nie fikcyjnymi - co moim zdaniem wynika z ignorancji twórcy. Pozdrawiam!^^
OdpowiedzUsuńZ pewnymi rzeczami autor "zaszalał" pod swoje "kopyto", ale to zbiór naprawdę ciekawych historii i został świetnie zilustrowany.
Usuńpozdrawiam
Pi
Po recenzji mam ochotę na tę książkę!
OdpowiedzUsuńI słusznie :)
UsuńŚwietna recenzja, ale niestety się na książkę nie skuszę, nie moje klimaty. Chyba nie jestem gotowa na straszne historie.
OdpowiedzUsuńTo dobre do podczytywania - ale rozumiem :)
UsuńNieeeeeeee, nie mogłabym potem spać. Nie dla mnie. ;)
OdpowiedzUsuńJedno jest pewne - książka spełnia swoją rolę :) myślę, że mogłabyś np. sobie dawkować i opowiadać rodzinie o wrażeniach (czyli ich straszyć)
Usuńściskam
Pi
Tęsknię za takimi właśnie historiami. Kiedyś opowiadaliśmy sobie takie z kuzynem. Wymyślaliśmy takie pierdoły, a potem baliśmy się spać. Książkę chętnie bym więc przeczytała. Tak z sentymentem do wspomnień przeszłości.
OdpowiedzUsuńWidzę, że miałyśmy podobne dzieciństwo :)
Usuńpozdrawiam
Pi
Ten ostatni cytat mnie rozwalił 😂 O tym tytule słyszę pierwszy raz ;)
OdpowiedzUsuńTo ostatnie "ogniste" zdanie, to akurat mój twór :)
UsuńNa pewno książka mnie zaciekawiła, że względu na styl pisania autora :)
OdpowiedzUsuńSuper :)
UsuńJuż od pierwszych słów twojej recenzji wiedziałam, że to książka dla mnie
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę :)
UsuńZapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńZapraszam także do siebie na nowy post - KLIK
:) lecę :)
UsuńNie wiem co jest ze mną nie tak, ale najbardziej poczułam się zachęcona zdaniem "Aaron Mahnke to gawędziarz, bajarz, ktoś z kim z chęcią poszłabym na piwo" :D Chyba nie zdarzyło mi się nigdy czytać niczego podobnego, ale lubię poznawać nowe rzeczy, więc pogrzebię za pierwszym tomem :)
OdpowiedzUsuńMiło mi :) i wszystko jest "tak" :)
UsuńOj zdecydowanie coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńTo świetnie! :)
UsuńPamiętam ten serial pamiętam. Bardzo lubię się bać, więc ta książka z pewnością jest dla mnie. Ciekawa recenzja Kochana.
OdpowiedzUsuńMiłego popołudnia 😃😃😃
O! Ja "Czy boisz się ciemności" uwielbiałam! :)
Usuń