Łączna liczba wyświetleń

sobota, 27 lipca 2019

#recenzjePi "I sprawisz, że wrócę do prochu" Ambrose Parry



Edynburg 1847 roku był zaprawdę plugawym miastem i dziękuję Bogu, że nie miałam „przyjemności” w nim wówczas żyć – zwłaszcza, jako kobieta.
„I sprawisz, że wrócę do prochu” nie jest książką o wyłącznie ciekawym, wymykającym się standardom tytule, ale i o takiej samej treści – okładka również godna odnotowania. Dzięki tej historii poznajemy przeszłość miasta, które obecnie siebie nie przypomina (na szczęście). Możemy poszerzyć z n a c z n i e swoją wiedzę o panujących w tym minionym okresie zwyczajach, zarówno międzyludzkich jak i medycznych, z naciskiem na oba.
Nie jest to na pewno kryminał standardowy, bo dostajemy o wiele więcej niż opowieść o mordercy i jego zwyrodniałych zbrodniach. Idziemy przez miasto pełne niesprawiedliwości, braku szacunku dla kobiet, pogardy do nich i okrutnych założeń, które mężczyźni przyjęli za dobrą monetę, ponieważ to oni w tych założeniach byli zawsze p a n a m i. Mijamy apteki, które w niczym nie przypominają dzisiejszych, wchodzimy na salę pełną studentów przyglądających się operacjom prowadzonym „na żywca. Tak – to silna mieszanka i niektóre fragmenty radzę czytać przed obiadem.

Doktor Wstrząs?

Sam wątek kryminalny, jest raczej łatwy do wykrycia, a przynajmniej ja, odkąd pewna postać pojawiła się na kartach tej książki wiedziałam, że to TO, lecz nadal czerpałam ogromną satysfakcję z lektury, bo inne sprawy o wiele bardziej mnie pochłonęły – o wiele bardziej niż sam morderca.
Autorzy – Ambrose Parry to pseudonim, pod którym ukrywa się małżeństwo: Chris Brookmyre i Marisa Haetzman – niesamowicie skrupulatnie podeszli do tematu i chwała im za to! Czyta się to wspaniale, styl jest doprawdy znakomity i momentalnie przenosi czytelnika do śmierdzącego Edynburga.
Polecam tym, którzy w kryminale szukają czegoś więcej, tym którzy pragną się nie tylko zrelaksować, ale zrelaksować i czegoś w tym relaksie dowiedzieć. To bardzo „przyjemna” lektura, która oczarowała mnie swoim klimatem – choć jest to klimat ciężki i mocno trujący.

7/10 bardzo dobra historia (i to na faktach)
Polecam!


* Warto przeczytać chociażby po to, by dowiedzieć się co kobiety musiały znosić- a znosić musiały prawdziwy horror.    


Wydawnictwo Zysk i S-ka


 π 



21 komentarzy:

  1. Właśnie czytam. Jak na razie jestem zaskoczona na plus

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też byłam :) nietypowa - myślę, że to dobre słowo.

      Usuń
  2. Jeśli kryminał i jeśli dowiem się czegoś nowego, to jak najbardziej warta przeczytania...

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie do końca moje klimaty. Po części bym się chyba wynudziła ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. O książce nie słyszałam, ale myślę, że dodam ją do mojej listy książek do przeczytania i może kiedyś się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze się czyta i więcej się wie :) powinnaś być zadowolona :)

      Usuń
  5. Chętnie przeczytam, myślę, że to książka dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślę - sądzę nawet, że idealnie do Ciebie pasuje :)

      Usuń
  6. Muszę spróbować przeczytać tę pozycję. Należy do kategorii książek, które b. lubię. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia. Zapraszam do mojej strony www.krystynaczarnecka.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetnie! Cieszę się bardzo :) i oczywiście będę na stronę zaglądać :)

      Usuń
  7. Szkoda tego przewidywalnego wątku kryminalnego. Niemniej jednak sama fabuła mogłaby mnie zaciekawić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Morze nie jest aż taaak przewidywalne, ale powiedzmy, że gdybym miała obstawiać, to bym dobrze obstawiła :) Mimo to, jak pisałam, warto - wiele ciekawych rzeczy można się dowiedzieć, a to nie jest częste przy tym gatunku. Dobrze się czyta i ma klimacik :) ZACHĘCAM

      Usuń
  8. Widziałam tę książkę w zapowiedziach Wydawnictwa i już wtedy mnie zainteresowała. Na pewno przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. "Edynburg 1847 roku" - w tym miejscu recenzji zapisałam sobie tytuł :) Reszta tylko mnie utwierdziła w przekonaniu, że zapisac trzeba było :)

    OdpowiedzUsuń