Łączna liczba wyświetleń

środa, 14 lipca 2021

#recenzjePi "W nawiedzonym zamczysku" Jan Łada


"W nawiedzonym zamczysku" okazało się opowieścią inną, niż się spodziewałam. Myślę, że każdy, kto sięga po tę książkę, powinien wiedzieć, że NIE JEST TO OPOWIEŚĆ O DUCHACH i NIE JEST TO GROZA. Więc czym jest? Można powiedzieć, że ma znamiona fantastyki historycznej, ale przede wszystkim, to HISTORIA KONTUSZA I SZABLI (co zresztą wydawca napisał z tyłu na okładce, ale ja i tak miałam inną wizję i się tym nie przejęłam - a więc zachęcam do wzięcia sobie do serca tej informacji, bo to informacja niesamowicie istotna).


Jan Łada osadził opisywane wydarzenia na Wołyniu w latach 1633-1635 i mamy tu wiele historycznych odniesień, moc szlacheckości i od groma potyczek. Kręgosłupem tej powieści jest nienawiść panująca między dwoma zwaśnionymi rodami Miśniakowskich i Turobojskich, a nasz główny bohater Kazimierz z Miśniakowskich oczywiście zakochuje się w Hani z Turobojskich (afera niczym z "Romea i Julii"). Ta miłość jest paliwem napędowym i głównym wątkiem i (szczerze powiedziawszy) jest też najsłabszym elementem.



Ja ogólnie źle znoszę wszelkie romanse, ale te wyidealizowane zwłaszcza kują mnie po oczach. Kazimierz i Hania są to bohaterowie wydmuszki. On rycerz "na białym koniu", ona anielica-dziewica, dziecię złem nieskalane, czyste, wzdychające i mdlejące niczym Danusia w "Krzyżakach"... tylko bardziej. Sceny z ich wspólnym udziałem są nieprawdopodobne, jak np. ta z wilkami, gdzie w sytuacji wielkiego zagrożenia rzucają patetycznymi słowami i Hania jeszcze ewentualnie omdlewa.



Lecz oni, to oni, a ja mam przecież bohaterów, których z miejsca polubiłam. Motra i Walek, których niestety nie jest tak dużo, jakbym sobie tego życzyła, to chyba najbardziej ludzkie postaci i jednocześnie najciekawsze. Motra, którą oskarżają o czary, a która kocha Kazimierza (a on idiota woli nijaką Hanię) i która wiele razy wyciąga go z opresji pozsiada w sobie taką magię, takie przyciąganie i taką prawdziwość, że rekompensuje z powodzeniem płaskość głównych bohaterów.
Walek zaś jest osobnikiem tajemniczym, uchodzącym za wariata, ale mądrego wariata, który rozmawia z duchami. Wielki potencjał drzemiący w tej postaci niestety nie został należycie wykorzystany, ale zaręczam, że tam gdzie Walek, tam jest ciekawie.



Książka ta jest niesamowicie podobna do siękiewiczowskiej trylogii, lub do wspomnianych już "Krzyżaków". Są w niej momenty lepsze i gorsze, ale UWAGA warto ją poznać, bo to nasza narodowa spuścizna i ciekawy obraz dawnych dziejów.
Bardzo podobała mi się część pierwsza, czyli "NOC KUPAŁY", w której mamy folklor, pogaństwo, ale i ścierające się z nim wartości chrześcijańskie. No i jest Motra, kobieta, której los ostatecznie mnie złamał. Bardzo tragiczna postać, a pocałunek Kazimierza należał jej się jak psu kość... ale Kazimierz... cóż... nie zasłużył na miłość takiej kobiety ABSOLUTNIE.



Wrócę jeszcze na chwilę do duchów, których jest tu bardzo mało, a który pojawiają się na końcu i ... no właśnie - rozwiązują pewien problem Kazimierza. Uważam, że to trochę nazbyt proste, ale pisarz swoją wizję miał... Jeśli zaś chodzi o samo zamczysko, to nie przywiązujcie się do niego, bo nie jest ono głównym tłem, a raczej wracamy do niego rzadko i na chwilę.



Na uwagę zasługują opisy i styl, który jest taki dawny, taki "niedzisiejszy" ale przez to interesujący, piękny i kuszący. To opowieść, która miała podnosić na duchu i przestrzegać przed nienawiścią. Jan Łada stworzył działo potrzebne ludziom i jest to nasza spuścizna - trzeba ją poznać, a przynajmniej o niej wiedzieć.
"W nawiedzonym zamczysku" nie jest powieścią idealną, zwłaszcza dla czytelnika współczesnego, ale jest powieścią ciekawą ze względu na historię, ale i na autora, który był zakazany w PRLu, a którego biografia potrafi zadziwić i zachwycić - na końcu książki znajdziecie notę o nim OCALIĆ OD ZAPOMNIENIA.



Jestem wdzięczna Wydawnictwu Zysk i S-ka za wznowienie tego pisarza, bo jesteśmy mu to winni. To nazwisko powinno być w Polsce znane i szanowane. Jan Łada wplatał w swoje opowieści element nadprzyrodzony, co w czasach, gdy wydawał, spotykało się z krytyką, ale teraz jest raczej zaletą. Ponadto książka została znakomicie wydana. Piękna okładka, obwoluta, papier - prezentuje się wybornie i przyciąga oko.

KLĄTWY, które dostajemy w spadku.
7/10
Wydawnictwo Zysk i S-ka
π


20 komentarzy:

  1. Jakoś nie jestem przekonana do przeczytania tej książki, ale pierwsze zdjęcie jest niezwykle klimatyczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo to namawiam - bo choć faktycznie troszkę przestarzała, to ma w sobie wielką wartość i piękne ideały.

      Usuń
  2. Nie słyszałam nawet o tej książce, ale to raczej nie mój klimat. Jednak bardzo fajna recenzja! :)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Skojarzenia z twórczością Sienkiewicza brzmią zachęcająco, a i okładka przyciąga uwagę. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam serdecznie ♡
    Bardzo chętnie przeczytam tę książkę i poznam bliżej twórczość autora :) Niestety nie znam nic z pod jego pióra :)
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jego książki były w PRLu zakazane i dopiero teraz Zysk postanowił go wznowić. To jest pierwsza powieść na współczesnym rynku, ale w tomie opowiadań wigilijnych o duchach również od Zysk znajdziesz jego tekst "Lucyfer". Na tę chwilę to wszystko Jana Łady co jest dostępne szerokiemu gronu.

      Usuń
  5. Chętnie kiedyś sięgnę po tę pozycję, bo całkiem lubię takie klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  6. Skąd u Ciebie takie szable?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh jakoś tak wyszło. Rodowa spuścizna 😂😂😂 dziadek kiedyś nabył

      Usuń
  7. Książka zbytnio mnie nie zaciekawiła :/
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń