Łączna liczba wyświetleń

sobota, 15 czerwca 2019

#recenzjePi "Budząc lwy" Ayelet Gundar-Goshen



Lwy zostały obudzone... i nie wiem jak na powrót je w sobie ukołysać, uspokoić. Niech zasną! Ale lwy nie zasną, bo lwy za nic mają rozkazy i podniesiony ton - lwy są lwami.
Ayelet Gundar-Goshen to mistrzyni słowa, wie jak pisać i budować gęstą atmosferę, napięcie, które cały czas rośnie i rośnie i gdy już myślimy, że pęknie... ono dalej rośnie.
Tyle mi się ciśnie zdań na usta, tyle bym chciała o tej książce napisać, przekazać w tej recenzji wagę każdego stwierdzenia, które w niej pada - obawiam się jednak, że nie potrafię, że zawsze będzie "za mało", będzie "czegoś" brak, o "czymś" zapomnę, "coś" pominę.
Mimo to, spróbuję.
Autorka porusza w swojej książce masę tematów, i każdy jest tematem palącym, aktualnym i bolesnym. Znajdziemy tu imigrantów, dylematy moralne, życie małżeńskie, wychowywanie dzieci, ciągle goniącą nas przeszłość, trudne decyzje, złe wybory, błędne osądy, zawziętość, wstyd... i o wiele więcej. Wszystko to, ubrane zostało w przepiękny strój wyszyty starannie dobranymi literami, które tworzą słowa nie do podważenia, zdania nie do podrobienia.

"Piasek nie wie, gdzie był wczoraj, i nie wie, gdzie będzie jutro. Gdyby było inaczej, gdyby piasek pamiętał wszystkie miejsca, w których był, uczyniłoby go to tak ciężkim, że żaden wiatr nie zdołałby go unieść donikąd."

Wiem, że długo zostanie we mnie ta historia. Opowieść o lekarzu, który nie wiem czy był dobry i nie wiem czy jeśli był, to co tak naprawdę było większe - dobrać czy ego? Czytelnik dostaje tutaj tyle znaków zapytania, tyle dylematów, że początkowo może się pogubić. Szkoda mu pięknego człowieka, czystego lekarza z jego czystą rodziną, zachwycającą żoną, uroczymi dziećmi - a potem uświadamia sobie, że ten "czysty człowiek" potrącił innego człowieka, i co z tego, że "brudnego", i zwiał? (to nie jest spoiler, to pierwsza strona)

"Spał i spał, i spał, a potem jeszcze spał, aż wreszcie nadeszła chwila, w której żadnym sposobem nie mógł dłużej spać - i wtedy się obudził."

Owszem, dręczyły go wyrzuty sumienia, bo przecież był "dobrym" człowiekiem. A co z nią, z żoną zabitego? Jaka jest Sirkit? Jest wdową? Jest twarda? Jest bezduszna? Jest szantażystką? Jaka ona jest i czy czytelnik ją lubi? Nie od początku... ale potem, kiedy już się otrząśnie z lukrowanej wizji lekarza i jego idealnego domu - potem czytelnik widzi osobę, która jest twarda, nieugięta WIĘCEJ bezwzględna - bo taką ją stworzyli inni ludzie. Ci, którzy w Afryce znęcali się nad nią, ci którzy zmusili ją do emigracji, ci, z którymi dzieliła łoże, ci którzy byli bogaci i biedni, dobrzy i źli... tylko, że tych złych zawsze było więcej.

"Mężczyzna umiera i tak jakby nie zostawia niczego, ale właściwie to zostawia swojej żonie krzesło i widok na rzekę, i jak o tym pomyśleć, to wcale nie jest mało."

Zachwycam się całą złożonością tej powieści, jej dynamiką i słusznością. Ayelet zna ludzi, zna jak nikt! Pisze niesamowicie, przebiera w emocjach, jak w pudełku czekoladek i teraz wiem, że jej psychologia, te studia, które zdecydowała się skończyć, to było słuszne, przemyślane - ona po prostu rozumie ludzi, zna ludzi i widzi ludzi.

"Dwoje ludzi żyje w tym samym domu. Śpią obok siebie. Pieprzą dogłębnie jedno drugie. Biorą prysznic jedno po drugim. Gotują, jedzą, kładą dzieci spać, podają sobie pilota, rolkę papieru toaletowego. I przez cały ten czas właściwie nie żyją razem. Nie żyją nawet obok siebie. Przez cały ten czas żyli oddzielnie, a ona nie miała o tym pojęcia."

"Budząc lwy", to książka niejednoznaczna, pozostawiająca czytelnika z otwartą buzią, dziurą w sercu, pustką, którą nie może wypełnić żadna odpowiedź. Ayelet zamknęła "psychikę" i jej nielogiczność w pudełku i podpisała "Budząc lwy", ale mogłaby też napisać "strach", bo wszystko co robią bohaterowie, zdaje się w strachu mieć korzenie.
Jedyne, co bym ewentualnie dopisała, to na s.89 do Auschwitz - niemiecki obóz koncentracyjny - ponieważ wspomnienie o wyciecze do Polski, może dla niektórych być mylące. Trzy słowa, jakże ważne, zwłaszcza dzisiaj, ważne dla prawdy.
Jedno jest pewne, książka wbiła mnie w fotel i POLECAM ją całym sercem. Autorka dała mi książkę, na którą chyba czekałam od zawsze. Czytając myślałam: "Takie książki chcę czytać! Taką literaturę chcę poznawać!"

PS A jaka wspaniałą okładka! Jakie subtelne wydanie! Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego stworzyło wizualną perełkę! (jak zawsze przy serii z żurawiem) ZACHWYT 


* POŻĄDANIE, to również jedno z imion tej książki.
* DECYZJA, jedna a ciągnie za sobą cały strumień zdarzeń, którego już nie sposób zatrzymać. Ta DECYZJA wiąże, co dotąd było niezwiązanie, łączy ludzi, którzy byli dotąd na dwóch przeciwległych biegunach.
* "Budząc lwy" uświadamia nam, że świat jest jedną, wielką pajęczyną zdarzeń i przerwanie pozornie nieistotnej nitki uwalnia strumień wypadków.


rewelacja

8/10


seria z żurawiem
Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego



 π 





6 komentarzy:

  1. Wygląda na to, że warto przeczytać. :)
    Ja polecam "Araf" Elif Safak. Własnie skończyłam. Świetne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo polecam :) a o "Araf" nie słyszałam, więc dziękuję za podpowiedź. Co do "Budząc lwy" gwarantuję, że nie będziesz żałować.

      Usuń
  2. O książce nie słyszałam, ale zaciekawiła mnie recenzja, więc dodam ja do moich książek oczekujących do przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
  3. Opisujesz ciekawie, ale fragmenty, które tu umieszczasz jakoś do mnie nie przemawiają... Obawiam się, że Twoja recenzja bardziej by mi się spodobała niż sama książka;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, ja mogę tylko powtórzyć się i napisać: WARTO. Dla mnie to była uczta.

      Usuń