Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 13 grudnia 2021

#recenzjePi "SNIFF" Antonio Pronostico (rysunki), Fulvio Risuleo (scenariusz)


Jeden za najlepszych komiksów jakie czytałam! Ciężki, chłodny ale i przy tym duszny, klaustrofobiczny. Ma w sobie napięcie, że aż w powietrzu strzelają iskry. W prosty i niewymuszony sposób przykuwa uwagę zarówno fabułą, jak i znakomitą kreską. Jednocześnie jest opowieścią i dziełem sztuki. Łączy w sobie zgrabną metaforę i obdartą z godności miłość ludzi drżących o każdą wspólną chwilę.


Nad naszymi bohaterami wisi katastrofa. Czuje się ją wszędzie, w każdym zdaniu i w każdym kadrze. Jest to poczucie końca, który chce się oddalić, o którym chce się zapomnieć. Zarówno ON jak i ONA chcą być okłamywani i rozpaczliwie chcą wierzyć w te swoje kłamstwa. I pojawia się nadzieja, czytelnik dostaje swoje love story, rodzi się na naszych oczach miłość, pasja, pożądanie i wtedy myślimy : Uda się! Uda się im! ... kłamstwa, kłamstwa, kłamstwa ...



SNIFF, jak mamy wytłumaczone na końcu komiksu, to słowo z angielskiego oznaczające pociąganie nosem, wąchanie i jest to "ograne" przez Antonio Pronostico po mistrzowsku. Jego rysunki patrzą na czytelnika, wyzywają czytelnika, śmieją się czytelnikowi w oczy i tak! POCIĄGAJĄ NOSEM, SMARKAJĄ SIĘ przed naszymi oczami.



ON i ONA, pełni myśli, usprawiedliwiający się, patrzący na wszystkich podejrzliwie OBWĄCHUJĄ się, wciągają swój zapach, chcą się upewnić, że się nie zmienił, że nadal się znają, że są połowami tego samego jabłka.



Wnikliwa analiza rozpadu, który zaczyna się od małej frustracji, od znudzenia, od smrodu, w który niepostrzeżenie zamienił się - przecież wcześniej pachnący - partner. Fulvio Risuleo napisał mądre zdania, jego scenariusz działa, miażdży romantyczną wizję miłości.



Fabuła? Jest ON i ONA, są wczasy na nartach, są rozmowy, krótkie, zdystansowanie : To nie moja wina kochanie. Są pokusy i bark sił na ich odpędzenie. Jest miłość... miłość? Może to złe słowo... raczej jest KONIEC MIŁOŚCI. Cóż... wszystko kiedyś się kończy. Śnieg topnieje i słońce świeci nad zielonym polem nowości.



To, co jest absolutnie doskonałe w tym komiksie, to kreska. Ilustracje są niesamowite, a okładka... OKŁADKA TO MOC! Kobieta patrzy się na mnie z wyrzutem, jakbym to ja sprowadziła na nią nieszczęście. Jakby to ja była powodem jej trosk. Może trochę to prawda, bo nieszczęście nie wydarzy się, dopóki o nim nie przeczytam.



Kolory stonowane, dobrane z ogromną starannością, przemyślane. Kształty pewne, zamaszyste. Minimalistyczne otoczenie wyciąga w naszych bohaterów maksimum emocji. Te puste, białe stoki i ONI, dwoje ludzi próbujących siebie dogonić. Czyż nie każda wielka historia tak właśnie się kończy? Próbą ratowania końca?



SNIFF został świetnie wydany i naprawdę musicie go wziąć do rąk, by docenić genialność okładki. Nie da się tego pokazać na zdjęciu, to niemożliwe. Ta kobieta... ona patrzy. Patrzy uporczywie, nieznośnie, boleśnie. Piękne obrazy, trudna treść, drżąca ONA i drżący ON. I KONIEC, który zawsze przychodzi.

samotność, to otchłań - a najstraszliwsza jest samotność we dwoje
9/10
Wydawnictwo Kultura Gniewu
π


14 komentarzy:

  1. Ależ mnie zaintrygowałaś już samą okładką tej książki. Ciekawy tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  2. No, no - zapowiada się ciekawie:-)
    jotka

    OdpowiedzUsuń
  3. Such beautiful art. Very cool book!

    OdpowiedzUsuń
  4. Such a wonderful review. Love this artist!

    OdpowiedzUsuń
  5. Zabawne ilustracje. Na pewno zbudzają wiele zaciekawienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dla mnie raczej przejmujące - ale może to wybrzmiewa przy poznaniu całości - POLECAM

      Usuń
  6. Z pewnością niebanalne, ale jednak podziękuję i raczej nie będę sięgać po taką publikację. Niemniej cieszę się, że skoro dałaś temu tytułowi szansę, to nie musiałaś żałować poświęconego czasu, lecz wręcz przeciwnie - jesteś bardzo zadowolona. :)

    OdpowiedzUsuń