Nadszedł ten dzień, gdy muszę się
pożegnać z „Samotnią” i jej bohaterami. Czuję pewien smutek, ponieważ
prawdziwie zżyłam się z tym towarzystwem, z jego problemami, wzlotami i
upadkami. To był ogromny zaszczyt, móc przebywać w tak zacnym gronie (w
większości, a przynajmniej częściej). Nie skłamię, jeśli napiszę, że nieraz łza
cisnęła mi się do oka, lecz były też chwile wesołe, nawet bym rzekła (Dickens
zaraża składnią) bardzo zabawne i łatwo było parsknąć śmiechem.
„Samotnia” jest dziełem wybitnym,
wielkim i hojnym w darach dla czytelnika. Tak grube tomy gwarantują związek
uczuciowy z postaciami, czuły i wręcz intymny – to wielka zaleta i za to
przecież kochamy książki. I właśnie! Po takiej wspaniałości zastanawiam się, co
dalej? Trudno czytać przecież do końca życia Dickensa, ale gdy zakosztowało się
nieba, nie chce się kosztować niczego innego. Oczywiście „Samotnia” nie jest
moim pierwszym spotkaniem z tym mistrzem słowa i wierzcie, każde z nim
spotkanie wyprowadzało mnie z równowagi (w sensie pozytywnym) i wprowadzało w
stan całkowitego zrozumienia dla czasu, który poświęciłam temu autorowi – nie żałuję
ani sekundy!
Lecz może więcej o samej „Samotni”,
czyli domu, który na zawsze pozostanie w mojej pamięci. To co spotkało naszych
bohaterów w TOMIE II wciągnęło mnie w wir niesamowitych przeżyć. Odnalazłam tu
aferę kryminalną, rodzinne spory i tajemnice, prawnicze okrucieństwo (bo cóż
innego), smutne decyzje i jeszcze smutniejsze odejścia, przyjaźń i oddanie,
oraz oczywiście miłość! Miłość wielką, ale nie zajmującą wiele miejsca w tych
opasłych tomach i właśnie dlatego prawdziwą, pozbawioną słodkiego blasku, który
by jej mógł tylko zaszkodzić. Dickens potrafił pisać o miłości bez niepotrzebnych
słów.
Mam, pośród wielu postaci z „Samotni”,
swoje ulubione z Jo na czele i Esterą (ma się rozumieć), polubiłam Allana i
Pana Jarndyce (nie dało się go nie lubić)… lecz mam też takich, z którymi cieszę
się, że znajomość zakończyłam i są to głównie osoby z kręgu sądowniczego (jakoś
tak się dziwnie złożyło). Sprawa Jo, czy jak kto woli „Uparciucha”, wzruszyła
mnie do łez i prawie pękło mi serce (przesadzam? Może), jestem pewna, że wasze
oczy również zwilgotnieją trochę, lecz poza wzruszeniem odczułam złość,
naprawdę sporą, i taką bezsilność, bo Dickens się nie mylił, pisząc, że tacy są
wokół nas i co dzień… właśnie – co robią codziennie? Przeczytajcie i się dowiedzcie.
To, jak autor zakończył, niektórzy
mówią, że swoje najważniejsze, najdojrzalsze i najcelniejsze – dzieło,
pozostawia nadzieję, że istnieje w świecie rozsądek i miłość, ma się rozumieć…
i miłość.
10/10
* Ta książka powinna ubogacić każdy dom,
każdą domową biblioteczkę i każde serce, któremu rozsądek jest bliski i książka
potrafi być towarzyszką.
* To powieść wielowątkowa, niezwykle bogata w treść różną, podejmująca kwestie palące, bolące i bliskie. To arcydzieło!
* To powieść wielowątkowa, niezwykle bogata w treść różną, podejmująca kwestie palące, bolące i bliskie. To arcydzieło!
* Ach! I George! Zapomniałabym o Georgu, dzielnym dragonie!
CZYTAJCIE !!!
* I te ilustracje! Te ilustracje, które
zdobiły pierwsze wydanie „Samotni” w 1853 roku, są wspaniałe! Wyśmienite!
Cudowne!
Czy ptaszki opuściły klatkę? Czy
odzyskały wolność, upragnioną? Czy pofrunęły?
I co znaczy wolność? I czy dla każdego znaczy to samo?
Ta książka, to również ważna rada:
TRZYMAJMY SIĘ Z DALA OD SĄDÓW! sędziów, prawników, adwokatów
Boże nas broń!
ach i od pożyczek UCHOWAJ
I co znaczy wolność? I czy dla każdego znaczy to samo?
Ta książka, to również ważna rada:
TRZYMAJMY SIĘ Z DALA OD SĄDÓW! sędziów, prawników, adwokatów
Boże nas broń!
ach i od pożyczek UCHOWAJ
tom II
Wydawnictwo Zysk i S-ka
Takich lektur i takich recenzji nam potrzeba, zdjęcia także niczego sobie:-)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie książka marzenie :) i bardzo dziękuję za te miłe słowa - moje serduszko skacze z radości - buziaki :)
Usuńnie wiem czemu jeszcze jej nie przeczytałam!
OdpowiedzUsuńZachęcam Cię gorąco! "Samotnia" jest wspaniała, daj jej szansę i nie zrażaj się objętością, a zobaczysz, ile da Ci wzruszeń! :)
UsuńNie czytałam tej pozycji, ale po zapoznaniu się z Twoją recenzją, będę chciała to kiedyś nadrobić. Co do twórczości Charlesa Dickensa, mam duży sentyment do "Opowieści wigilijnej" tego autora. :)
OdpowiedzUsuńOczywiście! "Opowieść wigilijna" jest wyjątkowa, często do niej wracam.
UsuńIlustracje sa super. :)
OdpowiedzUsuńJa lubię książki, któe maja wiele tomów. Ale jak przychodzi koniec, to jest ciężko, oj ciężko. Dlatego (między innymi) uwielbiam "Mroczną Wieżę" - od razu można zacząć od nowa. ;)
Dokładnie! Trudno się rozstać z bohaterami... bardzo trudno :) a "Mroczna Wieża" jeszcze na mnie czeka :)
UsuńSzczerze mówiąc, nie mam pojęcia, czy to czytałam. Jeśli tak, chyba powinnam pamiętać, a nic mi nie świta. A jeśli nie... Piszesz w taki sposób o tej książce, że na pewno będę chciała ją poznać. Zostało mi sporo nieprzeczytanej klasyki, co mnie zresztą bardzo cieszy. Wciąż masa dobrej literatury czeka na poznanie :)
OdpowiedzUsuńBędziesz zachwycony! To historia porywająca, trudna, bolesna i tym samym ważna. Nie brakuje także charakterystycznego dickensowskiego humoru - wybitne dzieło, piękne.
UsuńNa pewno nie czytałam. ,,Samotnia", podoba mi się ten tytuł. Podzielam opinię, że od sądów i pożyczek należy trzymać się z daleka. A wolność? Pewnie dla każdego jest czymś innym.
OdpowiedzUsuńPolecam! Warto.
UsuńW wolnym czasie chętnie przeczytam :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com
Świetnie! :)
UsuńWitaj!
OdpowiedzUsuńNa razie mam do przeczytania książkę o Karolingach. :) Potem zajmę się tamtą piątką.
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com
Suuuuuper :)
UsuńCzytałam. Czuć, że to klasyk <3
OdpowiedzUsuńPS Bardzo ładne zdjęcia :)
Wspaniała jest :)
UsuńWybitne nazwisko, to i książka konieczna do przeczytania. Muszę ją poznać.
OdpowiedzUsuńBędziesz zadowolona. To piękna literatura.
UsuńPiękna recenzja, taka entuzjastyczna. O tak, takie właśnie człowiek ma odczucia i wrażenia po kontakcie z prawdziwą, wspaniałą klasyką. Dickens zafascynował mnie już jakiś czas temu, "Oliverem Twistem", ale "Samotni" nie czytałam. Jeszcze "Małą Dorrit' bardzo lubiłam. W niej jest też takie ciepło, które, wydaje mi się, znalazłaś w tej książce, o której piszesz. "Dickens potrafił pisać o miłości bez niepotrzebnych słów." - to prawda. W "Małej Dorrit" też to widać. Dzięki za tę recenzję, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDickens jest niezawodny. Każde jego dzieło jest piękne, nie można źle trafić :)
UsuńJak pisałam pod recenzja pierwszego tomu - czytane będzie, tylko nie wiem kiedy. Szczerze się przyznam, że nie mam teraz nastroju na takie klimaty. Nie miałam urlopu od początku roku i jestem tak zmęczona, że ogarniam tylko najprostsze i najlżejsze historie...
OdpowiedzUsuńFaktycznie, "Samotnia" nie jest na raz, na szybko, trzeba być uważnym czytelnikiem, więc może rzeczywiście warto zaczekać do chwili oddechu. pozdrawiam
UsuńChciałabym niedługo sięgnąć po to dzieło. Bardzo mnie ta książka zaintrygowała i kusi coraz mocniej. :)
OdpowiedzUsuńWarto! To wyjątkowa literacka podróż - wybitna.
Usuń