Nie ma kota, nie ma kołyski, nie ma zachwytu.
Minęłam się z tą książką… i bardzo mi z
tego powodu przykro, ale przecież nie może się człowiekowi podobać wszystko,
prawda? Tyle, że ja naprawdę myślałam, że Vonneguta polubię. Ba! Ja nawet
sądziłam, że stanie się jednym z moich ulubieńców… cóż, stało się inaczej i nie
ma nad czym płakać, zdarza się.
„Kocia kołyska” jest książką silnie
światopoglądową i właśnie w tym problem – światopogląd autora, choć może
powinnam napisać – narratora – jest zupełnie, ale to zupełnie różny od mojego. Idąc
dalej tym tokiem rozumowania, dość łatwo się domyślić, że ta historia znajdzie
swoją publikę. I oczywiście znalazła, wystarczy wejść na lubimy czytać i
zobaczyć recenzje – w większości pochlebne, niektóre wręcz pochwalne. Nie piszę
więc, że „Kocia kołyska” wam się nie spodoba, piszę tylko, że mi się nie
podobała i to kompletnie mi się nie podobała.
Czasami miałam wrażenie, że autor za
daleko posuwa się w swojej kpinie i ironii, bo jako żywo uważam, że nie ze wszystkiego
należy kpić (to moje zdanie). Już wspomniałam, że jestem osobą z zupełnie innej
bajki, więc poglądy, które starał się przeforsować, męczyły mnie, a nawet irytowały,
książka zaś nie wydała mi się śmieszna, a złośliwa i co gorsza, robiąca z
czytelnika idiotę niezależnie od tego czy autora (okej - narratora) wspierasz i
rozumiesz, na końcu i tak zostajesz głupcem.
Kurt Vonnegut prezentuje pewne
stanowisko, ale nie chodzi tu wcale o to, że z nim się nie zgadzam, ale o to,
że mnie się nie szanuje, mnie, jako osoby o odmiennym światopoglądzie. To taka
trochę nachalna propaganda, a sam autor zdaje się być mistrzem w wyrywaniu zdań
z kontekstu, co nie świadczy o nim zbyt dobrze.
Rzecz jasna „Kocia kołyska” wielu się
podoba i ja to akceptuję, a nawet namawiam: przeczytajcie i dajcie mi znać, czy
się zachwyciliście, czy raczej nie. Przypomniał mi się najsławniejszy rysunek
Kurta Vonneguta, którym ozdobił jedną ze swoich powieści – i była to „dziura w
zadku”… ta książka właśnie taka jest. Ja szukam w literaturze piękna, nawet w
literaturze, która opisuje rzeczy brzydkie, tutaj tego piękna nie odnalazłam. Nie
mój świat, nie moje klocki.
Lecz Vonnegut, to klasyk i myślę, że
należy coś tego klasyka przeczytać. Ja może zaczęłam od złej książki, może
powinnam od sławnej „Rzeźni numer pięć” i kto wie, a nóż zajrzę, ale nie teraz,
teraz potrzebuję czegoś pięknego.
Nie ocenię „Kociej kołyski” w skali od 1
do 10, bo nie wiem, co miałabym jej dać. Z jednej strony jest ciekawa, ma wiele
interesujących zdań i napisano ją z dużą fantazją, a z drugiej totalnie się z
nią rozminęłam.
Ach! I pamiętajcie, w „Kociej kołysce”
nie ma ani kota, kołyski też raczej nie ma, jest za to pies, znajdziecie tam również „nową religię”,
małą wyspę, liliputa, olbrzymkę, pisarza z problemami, dzikich naukowców i
koniec… świata.
* Jest coś, z czym się z autorem zgadzam - to wszystko bełkot, łgarstwa i kłamstwa (przynajmniej był szczery).
* Muszę wspomnieć, że ci, którzy Vonneguta pokochają, mogą być wdzięczni Wydawnictwu Zysk i S-ka, ponieważ jego powieści są oprawiane celująco! I tak, to było piękne (a jednak coś i mi się podobało).
* Muszę wspomnieć, że ci, którzy Vonneguta pokochają, mogą być wdzięczni Wydawnictwu Zysk i S-ka, ponieważ jego powieści są oprawiane celująco! I tak, to było piękne (a jednak coś i mi się podobało).
Wydawnictwo Zysk i S-ka
Bywa i tak, nie wszyscy muszą polubić wszystko, ważne by mieć własne zdanie i umieć bronic swoich racji:-)
OdpowiedzUsuńDokładnie! Serdecznie pozdrawiam :) uściski
UsuńNie czytałam jeszcze tej książki. Ciekawe, jak ją odbiorę...
OdpowiedzUsuńKoniecznie daj znać :)
UsuńJednak nie dla mnie ta książka. :(
OdpowiedzUsuńMoże to dobrze ;)
UsuńWłasnie doszłam do wniosku, że chociaz na pewno czytałam coś Vonneguta, to w ogóle tego nie pamiętam! :/
OdpowiedzUsuńheh... no właśnie.
UsuńCiekawy motyw kiedy niepochlebna recenzja zachęca do przeczytania, bo Twoja niebywale zachęca do tego by wyrazić swoją własną opinię na temat tej ksiazki. Zgadzam się z Tobą, ze nie ze wszystkiego należy drwić, zwłaszcza w życiu ale w książkach podchodzę do tego inaczej i no kurcze nie wiem musiałabym sprawdzić. No muszę ją gdzieś tam wcisnąć w swoja listę książek. Czasem lubię nawet czytać o światopoglądach, z którymi się nie zgadzam, bo dobrze poznać różne formy postrzegania świata. Tylko szkoda, ze nie ma tam kota. Kot jest zawsze fajny ;)
OdpowiedzUsuńHah! To dobrze! :) Myślę, że warto sprawdzić, bo może akurat Tobie przypadnie do gustu i odkryjesz "swojego" pisarza. :)
UsuńJeszcze nie czytałam, ale może za jakiś czas to zmienię :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńChyba czytałem ale nic nie pamiętam ze szczegółów. A to oznacza, że prawdopodobnie do mnie też autor nie trafił tym razem.
OdpowiedzUsuń:) Jak na razie jest całkiem nieźle jeśli chodzi o wszystkie moje sprawy.
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com
Witam w klubie :)
UsuńJak ja dawno nie czytałam Kurta Vonneguta! A tę książkę nawet mam w swojej prywatnej biblioteczce :)
OdpowiedzUsuńO proszę ;)
UsuńJeszcze się nad nią zastanowię ^^ nie jest do końca w moim gusicie ale mnie ciekawi :)
OdpowiedzUsuńW moim zupełnie nie jest, ale warto sprawdzić.
UsuńEch. Zostaje mi tylko po raz drugi podkreślić nazwisko autora na mojej liście. Mam na półce 6 "terminowych" książek i 4 kolejne w drodze, więc nie zanosi się na szybkie zapoznanie, ale kurcze, musze się w końcu zebrać...
OdpowiedzUsuńZawsze czekam na Twój komentarz :)
UsuńThat book looks very interesting. I would like to read it. Thank you so much for sharing.
OdpowiedzUsuńNew Post - http://www.exclusivebeautydiary.com/2019/09/armaniprive-rose-alexandrie_25.html
nice to read this
UsuńNie wiem, ale wydaje mi się że chyba to nie jest książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńU mnie tak samo ;)
Usuń