Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 23 września 2019

#recenzjePi "Kocia kołyska" Kurt Vonnegut

Nie ma kota, nie ma kołyski, nie ma zachwytu.

Minęłam się z tą książką… i bardzo mi z tego powodu przykro, ale przecież nie może się człowiekowi podobać wszystko, prawda? Tyle, że ja naprawdę myślałam, że Vonneguta polubię. Ba! Ja nawet sądziłam, że stanie się jednym z moich ulubieńców… cóż, stało się inaczej i nie ma nad czym płakać, zdarza się.
„Kocia kołyska” jest książką silnie światopoglądową i właśnie w tym problem – światopogląd autora, choć może powinnam napisać – narratora – jest zupełnie, ale to zupełnie różny od mojego. Idąc dalej tym tokiem rozumowania, dość łatwo się domyślić, że ta historia znajdzie swoją publikę. I oczywiście znalazła, wystarczy wejść na lubimy czytać i zobaczyć recenzje – w większości pochlebne, niektóre wręcz pochwalne. Nie piszę więc, że „Kocia kołyska” wam się nie spodoba, piszę tylko, że mi się nie podobała i to kompletnie mi się nie podobała.
Czasami miałam wrażenie, że autor za daleko posuwa się w swojej kpinie i ironii, bo jako żywo uważam, że nie ze wszystkiego należy kpić (to moje zdanie). Już wspomniałam, że jestem osobą z zupełnie innej bajki, więc poglądy, które starał się przeforsować, męczyły mnie, a nawet irytowały, książka zaś nie wydała mi się śmieszna, a złośliwa i co gorsza, robiąca z czytelnika idiotę niezależnie od tego czy autora (okej - narratora) wspierasz i rozumiesz, na końcu i tak zostajesz głupcem.
Kurt Vonnegut prezentuje pewne stanowisko, ale nie chodzi tu wcale o to, że z nim się nie zgadzam, ale o to, że mnie się nie szanuje, mnie, jako osoby o odmiennym światopoglądzie. To taka trochę nachalna propaganda, a sam autor zdaje się być mistrzem w wyrywaniu zdań z kontekstu, co nie świadczy o nim zbyt dobrze.


Rzecz jasna „Kocia kołyska” wielu się podoba i ja to akceptuję, a nawet namawiam: przeczytajcie i dajcie mi znać, czy się zachwyciliście, czy raczej nie. Przypomniał mi się najsławniejszy rysunek Kurta Vonneguta, którym ozdobił jedną ze swoich powieści – i była to „dziura w zadku”… ta książka właśnie taka jest. Ja szukam w literaturze piękna, nawet w literaturze, która opisuje rzeczy brzydkie, tutaj tego piękna nie odnalazłam. Nie mój świat, nie moje klocki.
Lecz Vonnegut, to klasyk i myślę, że należy coś tego klasyka przeczytać. Ja może zaczęłam od złej książki, może powinnam od sławnej „Rzeźni numer pięć” i kto wie, a nóż zajrzę, ale nie teraz, teraz potrzebuję czegoś pięknego.
Nie ocenię „Kociej kołyski” w skali od 1 do 10, bo nie wiem, co miałabym jej dać. Z jednej strony jest ciekawa, ma wiele interesujących zdań i napisano ją z dużą fantazją, a z drugiej totalnie się z nią rozminęłam.

Ach! I pamiętajcie, w „Kociej kołysce” nie ma ani kota, kołyski też raczej nie ma, jest za to pies, znajdziecie tam również „nową religię”, małą wyspę, liliputa, olbrzymkę, pisarza z problemami, dzikich naukowców i koniec… świata.  

* Jest coś, z czym się z autorem zgadzam - to wszystko bełkot, łgarstwa i kłamstwa (przynajmniej był szczery). 
* Muszę wspomnieć, że ci, którzy Vonneguta pokochają, mogą być wdzięczni Wydawnictwu Zysk i S-ka, ponieważ jego powieści są oprawiane celująco! I tak, to było piękne (a jednak coś i mi się podobało).


Wydawnictwo Zysk i S-ka


 π 


24 komentarze:

  1. Bywa i tak, nie wszyscy muszą polubić wszystko, ważne by mieć własne zdanie i umieć bronic swoich racji:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam jeszcze tej książki. Ciekawe, jak ją odbiorę...

    OdpowiedzUsuń
  3. Jednak nie dla mnie ta książka. :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Własnie doszłam do wniosku, że chociaz na pewno czytałam coś Vonneguta, to w ogóle tego nie pamiętam! :/

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawy motyw kiedy niepochlebna recenzja zachęca do przeczytania, bo Twoja niebywale zachęca do tego by wyrazić swoją własną opinię na temat tej ksiazki. Zgadzam się z Tobą, ze nie ze wszystkiego należy drwić, zwłaszcza w życiu ale w książkach podchodzę do tego inaczej i no kurcze nie wiem musiałabym sprawdzić. No muszę ją gdzieś tam wcisnąć w swoja listę książek. Czasem lubię nawet czytać o światopoglądach, z którymi się nie zgadzam, bo dobrze poznać różne formy postrzegania świata. Tylko szkoda, ze nie ma tam kota. Kot jest zawsze fajny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah! To dobrze! :) Myślę, że warto sprawdzić, bo może akurat Tobie przypadnie do gustu i odkryjesz "swojego" pisarza. :)

      Usuń
  6. Jeszcze nie czytałam, ale może za jakiś czas to zmienię :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Chyba czytałem ale nic nie pamiętam ze szczegółów. A to oznacza, że prawdopodobnie do mnie też autor nie trafił tym razem.

    :) Jak na razie jest całkiem nieźle jeśli chodzi o wszystkie moje sprawy.

    Pozdrawiam!
    https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak ja dawno nie czytałam Kurta Vonneguta! A tę książkę nawet mam w swojej prywatnej biblioteczce :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeszcze się nad nią zastanowię ^^ nie jest do końca w moim gusicie ale mnie ciekawi :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ech. Zostaje mi tylko po raz drugi podkreślić nazwisko autora na mojej liście. Mam na półce 6 "terminowych" książek i 4 kolejne w drodze, więc nie zanosi się na szybkie zapoznanie, ale kurcze, musze się w końcu zebrać...

    OdpowiedzUsuń
  11. That book looks very interesting. I would like to read it. Thank you so much for sharing.

    New Post - http://www.exclusivebeautydiary.com/2019/09/armaniprive-rose-alexandrie_25.html

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie wiem, ale wydaje mi się że chyba to nie jest książka dla mnie.

    OdpowiedzUsuń