Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 7 marca 2024

#recenzjePi "RZEKI LONDYNU" Ben Aaronovitch

Ben Aaronovitch, to moje wielkie odkrycie. Ten autor naprawdę ma talent. W każdym zdaniu czuć literacki kunszt - to taki Dickens, tylko współcześnie (a to ogromny komplement). Nie spodziewałam się, że RZEKI LONDYNU aż tak przypadną mi do gustu - wprawdzie to początek mnie powalił na kolana, bo im dalej, tym entuzjazm nieco zjeżdżał, ale ogólnie... to jest świetna literatura!

Przepadam za humorem, takim typowym angielskim. Pisarz ujął mnie pogodnym stylem, bardzo inteligentnym i wspaniale opisującym stworzony przez niego świat. Opisy w tej książce są fantastyczne, nie dłużą się a w sposób niesamowicie obrazowy budują magiczny klimat. Brawa dla Małgorzaty Szypuły, bo wykonała piękne tłumaczenie i z pewnością nie była to łatwa robota. Niuanse językowe, słowne, jakie występują w RZEKACH LONDYNU musiały wymagać od tłumacza pełnego skupienia i talentu.
Jednak nie obyło się bez lekkiego rozczarowania. Właściwie to je jest żadne rozczarowanie, tylko wina moich gigantycznych oczekiwań po fenomenalnym początku. Jeśli chodzi o warstwę literacką nie ma się do czego przyczepić - jest doskonała, oryginalna, zabawna i wciągająca... Miałam jednak problem z samą opowieścią, a raczej z tym, w jaką stronę poszła.


Początek mi się ogromnie podobał, bo był tajemniczy, kameralny, cichy i pełny zagadek a przy tym szalenie zabawny - a może raczej zabawnie napisany, ze swadą i wyobraźnią. Tak powiedzmy do setnej strony byłam szczęśliwa, potem zasmuciło mnie miejskie życie, gangsterskie wibracje rzeczne. Właściwie największy problem miałam z tymi "rzecznymi tarciami", czyli z Matką i Ojcem Tamizą i ich obozami. Przypominało to mi wojnę gangów, klimat był u Mamy Tamizy iście burdelowy. Ten wątek, tak ogromnie ważny, odarł tę historię z tajemnicy... lecz nie oznacza to, że nie jestem zadowolona. To rozczarowanie było winą błędnych założeń, bo ogólnie całość się broni i jest spójną, ciekawą historią.


Jestem zdecydowana sięgnąć po kolejne tomy. Polubiłam Petera Granta, policjanta-czarodzieja i jego mistrza Thomasa Nightingale'a. Niezwykła ekipa do zadań nadprzyrodzonych. Paranormalny Londyn odpowiada mi wybornie! Ach dałabym wiele by dołączyć do ich szeregów! A jest jeszcze kwestia cudownego stylu Aaronovitch'a, który to przypomniał mi, jak bardzo chciałabym coś takiego napisać! Bardzo inspirujący kawał fantastycznej literatury.

wszyscy gramy
tom 1
Peter Grant
Wydawnictwo Zysk i S-ka
egzemplarz recenzencki
π

5 komentarzy:

  1. Ooooo, coś dla mnie, uwielbiam Londyn i paranormalne zdarzenia. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Awesome to see your review. Oh, what is it about rivers? Even our river has presented some greaty mysterious..and a lot of bootlegging.

    OdpowiedzUsuń
  3. Intriguing cover. It does look like something I would enjoy. Thanks so much.

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię taki kameralny klimat, więc jestem bardzo na tak.

    OdpowiedzUsuń
  5. Gracias por la reseña. Tomo nota.

    OdpowiedzUsuń