Łączna liczba wyświetleń

środa, 15 lipca 2020

#recenzjePi "JAK ZROBIĆ STATEK KOSMICZNY o bandzie awanturników, zaciętym wyścigu oraz narodzinach prywatnej astronautyki" Julian Guthrie


No to lecimy! I to nie byle gdzie, bo prosto do gwiazd.
Ależ mnie ta książka zaskoczyła. Nadal jestem w szoku i nie mogę się otrząsnąć po emocjach, jakich mi ów opowieść dostarczyła. Co za wspaniały styl, co za energia, pasja i mądre szaleństwo wyskakuje z kartek „JAK ZROBIĆ STATEK KOSMICZNY”. Nie chce mi się wierzyć, że czytałam o prawdziwych ludziach. Niesamowite!
Julian Guthrie wykonała ogromną pracę, przyłożyła się i w konsekwencji my, czytelnicy, dostajemy coś wyjątkowego. Perełkę, która sprawia, że serce zaczyna mocniej bić. Jestem pod wrażeniem stylu autorki, bo jest on świetny. Przecierałam oczy ze zdumienia, że ktoś mógł napisać książkę o budowaniu statku kosmicznego, skręcaniu śrubek i dopasowywaniu materiałów tak, ze wprost nie da się odłożyć tej książki na półkę. Pragnie się ją poznać do końca, bo czytając miałam wrażenia – co ja plotę – wręcz byłam tam, w tym statku, przeżywałam wzloty i upadki, trudności i radości razem z tą grupą cudownych „szaleńców”. Mało tego! Ja się prawdziwie wzruszałam i niejedna łezka spadła na zadrukowany papier, który ożywił także i moje marzenia. Przypomniałam sobie, jak od zawsze patrzyłam w gwiazdy, jakie miała pragnienia i nawet zrobiło mi się trochę szkoda, tak… poczułam smutek, że nie miałam na tyle odwagi, by także spróbować rzeczy wielkich… ale, ale.

mały Peter Diamondis i jego model atomu

Tutaj mamy do czynienia z różnymi bohaterami. Mam swoich ulubieńców i na początek wspomnę o postaci przewodniej, czyli Peterze Diamondisie. Nigdy, ale to nigdy nie spotkałam takiego człowieka, myślę, że oni rodzą się bardzo, ale to bardzo rzadko. Jaki on jest? Odważny – oczywiście. Utalentowany – piekielnie. Uparty – obsesyjnie. Wytrwały – heroicznie. Skoncentrowany – wybitnie. To postać nietuzinkowa, która stałą się moją inspiracją, wręcz autorytetem w dziedzinie „spełniania marzeń”. Od dziecka wiedział, czego chce – jakże ja mu tego zazdroszczę. Nie dał się pokonać światu, nie dał sobie wmówić, że nie warto, że to nie ma sensu. Skończył równolegle dwa kierunki na najlepszych uczelniach w Stanach. Wykonał morderczą pracę i zwyciężył. A mógł powiedzieć: dość! To facet po medycynie na Harvardzie, a nie leczy, tylko buduje statki kosmiczne. To wizjoner, czarodziej, człowiek legenda.
Kolejnym mym ulubieńcem jest Mike Melvill, pilot, genialny samouk, który nie skończył szkoły średniej a został pierwszym astronautom w prywatnym przemyśle kosmicznym. Dopiero w wieku 30 lat zdobył licencję pilota – i jest skromny. W kosmos poleciał po sześćdziesiątce – ładnie… co nie? Uwielbiam go!
Kto następny? Erik Lindbergh… tak, tak, to wnuk słynnego Charlesa Lindbergha, ale nie pozwolił, by określiła go wyłącznie sława dziadka. Sam zbudował swoją historię. W młodym wieku zachorował na reumatoidalne zapalenie stawów, był młodym starcem i myślał, że to koniec… ale to nie był koniec. Przeszczepiono mu kolana, po czym dokonał tego samego, co jego dziadek, tylko że w krótszym czasie. Czyż to nie dowód, że w życiu wszystko jest możliwe? A przynajmniej, że słowo „niemożliwe” należy używać z wielką ostrożnością?
I na koniec jeszcze jeden „mój bohater” Brian Binnie, a właściwie on i jego żona. To piękne świadectwo miłości, wytrwałość i siły – takiej, które pozawala podnieść się po upadku. Brian jest doskonałym pilotem, który lądował awaryjnie i myślał, że to już koniec… ale, jak już się przekonaliśmy, w przypadku TYCH ludzi nie ma końca, a przynajmniej „koniec” nie ma z nimi łatwo. On również wzbił się w kosmos, dokonał tego w iście mistrzowskim stylu, a jego żona zaprzęgła cały świat do modlitwy za szczęśliwy lot i… lądowanie. Udało się!   


Lecz to tylko garstka „szaleńców”, awanturników, nie sposób ich tutaj wszystkich wymienić. Jednak jeśli sięgniecie po tę książkę gwarantuję, że nie pożałujecie i znajdziecie w niej natchnienie, wzruszenie, pasję, ogromną determinację i wielkie poświęcenie. WARTO.
Jedyną, malutką sprawą, która wybiła mnie z rytmu zachwytu jest zdanie, które mówi o rzekomym „antyrosyjskim” nastawieniu Ameryki. No moja droga, Ty chyba nie wiesz, co to Rosja, bo jeśli byś wiedziała, to byś takich głupot nie pisała. KGB to nie Troskliwe Misie. Lecz to tylko jedno zdanie, a właściwe słowo i nie gasi mego ZACHWYTU nad tym, co tu przeczytałam. Jestem pod ogromnym. OGROMNYM wrażeniem. Wyrazy uznania dla tych, którzy mają odwagę i siłę spełniać marzenia i walczyć z bezwzględnym losem.

* Chcecie polecieć w kosmos? No to wsiadać na statek zwany książką i lecimy! 

BRAVO!
CZYTAJCIE!
Coś pięknego! Emocje nadal we mnie siedzą.

8/10


Wydawnictwo Zysk i S-ka


 π 



43 komentarze:

  1. To chyba książka dla zainteresowanych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niekoniecznie - to książka pełna pasji, która inspiruje nie tylko siedzących w temacie

      Usuń
    2. Pełna pasji.... to piękne <3

      Usuń
    3. tak - i ta książka jest prawdziwie piękna :)

      Usuń
    4. poszukam w bibliotece

      Usuń
    5. suuuuuper :) bardzo się cieszę, bo naprawdę warto :)

      Usuń
    6. Nie zaszkodzi zajrzeć :)

      Usuń
    7. No pewnie... uwielbiam Twojego bloga <3

      Usuń
    8. naprawdę? bardzo Ci dziękuję za te słowa, nawet nie masz pojęcia ile znaczą :) zwłaszcza, gdy jest ciężko w życiu - on pomaga

      Usuń
    9. Na prawdę i pamiętam jak trafiłam przez przypadek, potem płakalam bo nie mogłam trafić ponownie i marzyłam abyś zajrzała do mnie <3

      Usuń
    10. och dziękuję Ci bardzo :* kochana, te słowa dają siłę :)
      również uwielbiam Twój blog - już wypatrzyłam na nim tak wiele książek, które mam ochotę zdobyć, że mam pełną listę
      masz świetny gust i lekkie pióro - czuć, że kochasz książki

      Usuń
    11. Nie ma za co... piszeszczerze jakby co :)
      Na prawdę? Bardzo mi miło i dziękuję... wzurszyłam się... masz rację takie słowa dodają otuchy w trudne dni <3 To obie zrobiłyśmy sobie dobry dzień <3

      Lekkie pióro, świetny gust? Ojej... a ja to samo myślałam o Tobie ale nigdy o sobie

      Usuń
    12. jak już pisałam - czytelniczo jesteśmy chyba "bratnimi duszami" :) :*

      Usuń
    13. miłego dnia kochana :)

      Usuń
  2. Zaciekawiłaś mnie tą książką. Choć wpierw nie planowałam sięgania po ów tytuł, to teraz mam ochotę popytać o niego w bibliotece. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. naprawdę WARTO - Ci ludzie są niezwykle inspirujący

      Usuń
  3. Myślę, że wbrew pozorom, ta książka może zainteresować wielu laików. Będę miała na uwadze ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak - zdecydowanie może :) ogromnie polecam WARTO

      Usuń
  4. Pierwszy słyszę, ale tytuł zapamiętuję! Twoja recenzja brzmi jak jeden wielki entuzjazm i jesli to są wspomniane wrażenia po lekturze, to ja też chcę. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ta książka zbytnio nie jest dla mnie :/
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Na początku pomyślałam, że to niekoniecznie książka dla mnie, ale zachęciłaś mnie do jej przeczytania. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Szczerze powiem nie przypuszczałam, ze tule w niej pasji i emocji

    OdpowiedzUsuń
  8. Bez takich ludzi świat stałby w miejscu. Z podobna ciekawością oglądałam kiedyś film o kosmonautach:-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mega ciekawa przygoda czytelnicza. Jestem na tak! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Na pewno super historia, jak tylko znajdę to biorę.

    OdpowiedzUsuń