Po PAMIĘCI ZWANEJ IMPERIUM przyszedł czas na PUSTKOWIE ZWANE POKOJEM. Jest to historia z bardzo dobrym pomysłem i śmiało mogę napisać, że jest nawet lepsza od tomu pierwszego. Jedynak miała momenty przegadane, trochę papierowe i trudno było mi się wgryźć w fabułę - dwójka zaś ma w sobie ten magiczny pierwiastek Wszechświata i jego nieskończonych możliwość.
W gruncie rzeczy jest to opowieść o ludziach i o tym, jak trudno nam się porozumieć. Tylko teoretycznie należymy do tego samego gatunku - zachowujemy się często zaś jak wrogowie. PAMIĘĆ... była polityczna, PUSTKOWIE... też takie jest, ale jakby trochę czulsze, bardziej ludzkie.
Arkady Martine ma niesamowicie wyrazisty styl i przyznaję, że nie zawsze mi się on podoba. Jest charakterystyczna, tworzy swoje światy i momentami się o te światy potykam, ale doceniam jej zaangażowanie, bo wykonała wielką pracę przy tworzeniu tych książek - to widać.
Czy jest to moja ulubiona seria? Zdecydowanie nie, ale polubiłam główną bohaterkę, właściwie to główne bohaterki. Może nie stały mi się bliskie i nie zależało mi na nich tak, jakbym sobie tego życzyła, ale wywarły wrażenie, które pewnie utrzyma się na jakiś czas.
PUSTKOWIE ZWANE POKOJEM, to opowieść kosmiczna, z obcymi za progiem, z przybyszami, których się nie rozumie. Nie wiem, czy mi się podobał koniec - myślę, że można było zrobić coś więcej w sensie metafory, przekazu, ale to wizja pisarki - to jej opowieść.
w kosmicznym zamęcie
Teixcalaan
tom 2
Wydawnictwo Zysk i S-ka
egzemplarz recenzencki
π
Dużo jest u Ciebie serii, to fajnie, ja lubię serie :)
OdpowiedzUsuńTam gdzie pojawiają się obcy, tam pojawia się u mnie zaintrygowanie.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy mi się spodoba, ale chętnie zacznę lekturę.
OdpowiedzUsuń