Jest ich sześć - sześć OPOWIEŚCI O DUCHACH. Jedną już znałam z innego zbioru opowiadań (także od Zysk i S-ka) UPIORNY CZYNSZ... skupię się jednak na opowiadaniu tytułowym, czyli NACISK ŚRUBY. Z tą historią wiąże się moje spore zaskoczenie, bo od pierwszych zdań miałam wrażenie, że je znam... i faktycznie... znałam.
NACISK ŚRUBY, to można powiedzieć klasyczna opowieść o duchach. To taka idealna historia na gawędzenie przy kominku, lub przy ognisku. Schemat jest rewelacyjny - czyli jest ktoś, kto opowiada coś, co słyszał, przeżył, lub był pośrednio świadkiem jakiegoś dziwnego wydarzenia - a wszyscy słuchają i dogadują... na końcu zaś się boją tak, żen ie mogą sami zasnąć w łóżku.
Jednak ja czułam, że nam tę opowieść i szybko zorientowałam się, że na podstawie NACISKU ŚRUBY powstał serial, który miałam przyjemność oglądać, mianowicie NAWIEDZONY DWÓR W BLY. Wprawdzie ten serial akurat mniej mi się podobał od innego, stworzonego przez tych samych ludzi, czyli NAWIEDZONY DOM NA WZGÓRZU, alei tak był przyzwoicie nagrany i miał klimat. Jednak wróćmy do pierwowzoru, ponieważ w serialu wiele dodano, upiększono, uwspółcześniono - nie wiem czy na korzyść, ale takie prawo kina.
NACISK ŚRUBY, to jak wspomniałam bardzo tradycyjne straszenie. Jest też, na tamte czasy oryginalne, bo nawiedzone zostaje dziecko - a już sam ten fakt może przerazić. Upiornych dzieci w tej historii jest dwoje, a ów dwór nie zostaje dłużnikiem i świetnie buduje atmosferę skrzypiących schodów (że się tak wyrażę).
Oczywiście nie jest to zbiór opowieści, które przestraszą do żywego. Są to jednak historie, które lubię, tradycyjna groza, mroczna z tajemnicami w tle. Są oczywiście duchy, a to jest dla mnie w tym gatunku najważniejsze - horror bez duchów, to żaden horror. Henry James był autorem o przyjemnym piórze, ładnie pisał i jego styl jest wart poznania. Polecam.
nawiedzony dwór i dzieci
Wydawnictwo Zysk i S-ka
egzemplarz recenzencki
π
Ja bym chętnie przeczytała. Teraz jestem w trakcie lektury Strychnicy Zychli. Póki co specjalnie się nie boję ;P
OdpowiedzUsuńO, to coś dla mnie. :)
OdpowiedzUsuńOraz przeczytałam "Nacisk ślubny" :D :D :D :D
Ja też lubię tradycyjną grozę.
OdpowiedzUsuńGracias por la receta. Te mando un beso.
OdpowiedzUsuńOh, it does look good!
OdpowiedzUsuń