Przyszło mi dzisiaj pisać o książce,
która dla mnie nie jest tylko wspaniałą opowieścią, cudownym spotkaniem z
wielką literaturą, ale jest również wspomnieniem, sentymentem, czułością, którą
postanowiłam odświeżyć i poznać, tym razem, zupełnie samodzielnie. Co to
wszystko znaczy? Ten przydługi wstęp niemówiący o niczym?
„Klub Pickwicka” tata czytał mi i mamie
wieczorami, gdy byłam berbeciem… i wszyscy zanosiliśmy się głośnym śmiechem, bo
Dickens nas tutaj nie oszczędza, tylko serwuje doskonałą satyrę na swoje czasy –
ale jak to u niego bywa – i na czasy współczesne. Dickens zawsze na czasie!
Nie wiem jak was zachęcać, jak namawiać,
może po prostu napiszę, że kocham tę opowieść, tych bohaterów, ich wzloty i
upadki, prześmieszne dialogi, wybitny język, barwne ubiory, tak barwne, jak
charaktery, miłosne przepychanki i jazdę na lodzie, piruety, angielskie
krajobrazy, wykwintne damy i te mniej wykwintne, prostolinijność i zawiłość
(jednocześnie). To książka wyjątkowa, jedna z moich ukochanych, zapisała się
wielkimi literami w moim życiu i ja życzę wam takich właśnie książek.
Nie chcę też zostać zupełnie źle
zrozumiana - co do ważności tego dzieła. „Klub Pickwicka” nie jest bowiem
wyłącznie satyrą, śmieszną historyjką o grupie „dziwaków” – „Klub Pickwicka”,
jak każda książka Dickensa, porusza tematy ważne, ludzkie, smutne, a często
nawet rozdzierające serce, ale robi to w sposób inny niż np. w „Samotni”, o
której już wam pisałam. Tutaj autor postawił na uśmiech i ja mu za ten uśmiech
z całego serca dziękuję, bo czyż my dzisiaj przypadkiem nie za rzadko się
śmiejemy? Ja przy lekturze często parskałam śmiechem, niepowstrzymanym,
prawdziwym, wydobywającym się wprost z trzewi, choć pewnie lepiej by zabrzmiało
– z duszy.
Pokochałam bohaterów, a najbardziej
dwóch, miłością prostą, miłością czytelnika: Sama Wellera (sługę Pana
Pickwicka) i Pana Pickwicka (oczywiście). Cóż to za przepiękny duet, jestem
pewna, że i wam przypadnie do gustu i zagości na stałe w pamięci jako
wspomnienie miłe, urocze, pocieszne i mocno kontrastowe.
Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała o
języku (choć już coś napomknęłam), a jest o czym pisać. Dość, że uważam
Dickensa za prawdziwego mistrza słowa, lecz mam wrażenie, że w tym przypadku
przeszedł sam siebie. Co pokochałam? Welleryzmy! Moi drodzy, co to są za
wisienki, truskaweczki, malinki, perełki, trufle drogocenne! Podam może
przykład, aby każdy wiedział, co to welleryzm i że pochodzi od ubóstwianego przeze
mnie Sama Wellera (i wszystko jasne) :
Na koniec osobisty APEL: Czytajmy dobrą
literaturę, czytajmy Dickensa!
10/10
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Wydawnictwo Świat Książki
Polecę tę książkę mojej przyjaciółce, która uwielbia twórczość tego autora. 😊
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Jest wspaniała! :)
Usuńpozdrawiam
Pi
Oj tak, ten duet jest znakomity. To wspaniała literatura.
OdpowiedzUsuńKOCHAM :)
UsuńTytuł jak najbardziej znajomy, ale dopiero przede mną. Muszę w końcu to nadrobić. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńNamawiam :)
UsuńJakoś na razie Dickens mnie nie ciągnie. Ale może za jakiś czas, kto wie.
OdpowiedzUsuńJesień ma bardzo fajne kolory, a także pogoda czasem jest bardzo dobra. Ogólnie wczesna jesień to jest coś, co i mi się podoba. :)
Pozdrawiam!
To wspaniała opowieść. Warto.
UsuńChętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie!
UsuńMuszę do niej wrócić. :)
OdpowiedzUsuńOch! Więc czytałaś? WSPANIALE! I tak, to jest książka, do której się wraca z przyjemnością.
UsuńO, najwyższa nota! Niech żyje klasyka!
OdpowiedzUsuńWiadomo :)
UsuńUroczyście obiecuję, że jeszcze w tym roku przeczytam coś Dickensa. A z innej beczki - zawsze chciałam mieć zestaw takich pięknych filiżanek jak na drugim zdjęciu :)
OdpowiedzUsuńMoje serce się cieszy :) a co do zestawu, mam go po babci i uwielbiam ;) bardzo dziękuję i miło, że Ci się podoba.
UsuńKlub Pickwicka jest niesamowicie zabawną ksiazką. Z przyjemnością czytałam. Pozdrawiam Cię Kochana 😃
OdpowiedzUsuńUwielbiam :)
UsuńNie czytałam jeszcze. Przez Ciebie teraz przegrzebałam półki, bo zupełnie zapomniałam, czy już tę książkę mam, czy nie. Niestety, jak sporo tego Autora mam, w tym w oryginale, to do tej się nie dokopałam! Zastanowię się nad uzupełnieniem biblioteczki :D.
OdpowiedzUsuń*w sensie po angielsku. Kogo stać na oryginalne wydania :D
UsuńJeśli po nią sięgniesz, to będziesz zachwycona! To mój ukochany Dickens i to się raczej już nie zmieni.
Usuń