Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 27 maja 2019

#recenzjePi "Dziewczyna z daleka" Magdalena Knedler



Przeczytałam 377 stron, a tej opowieści wystarczyłoby może 100... Przegadana, więcej słów niż treści, więcej biadolenia niż prawdziwej powieści...

Myślałam, że aby wydać książkę, należy umieć pisać... myliłam się.

Po pozytywnych recenzjach spodziewałam się przynajmniej "dobrej" książki. Nic z tego. Trudno mi uwierzyć, że ta pozycja ma tak wysokie notowania...

Książkę tę ratują wyłącznie wątki historyczne. Sama opowieść Natalii... tylko to da się czytać. Jednak współczesność... współczesność woła o pomstę do nieba!!! Masa pytań retorycznych, które są powtarzane praktycznie bez przerwy. Zdania zakończone pytajnikami, jedno po drugim, chyba naliczyć można z sześć w jednym akapicie, które zupełnie, ale to zupełni nic nie wnoszą do historii. Bezsensowne metafory i DIALOGI!!! No to to już jest po prostu przerażające. Sztuczne, nieprawdziwe, do bólu nijakie, wysilone poczucie humoru, które raczej żenuje, bo na pewno nie śmieszy... Mogłabym tak jeszcze długo.

A te monologi i przemyślenia bohaterów współczesności?! Delikatnie napisawszy - jest to ciężkostrawne. Zresztą już sama akcja otwierająca całą tę "powieść" zdaje się być stworzona przez gimnazjalistkę... Marnie, oj marnie...

Nie mogę pominąć samego naciąganego rozbudowania akcji/teraźniejszości polegającego na tym, że co chwila ktoś wybiega z kuchni, wbiega do kuchni, siedzi przy stole gapiąc się w przestrzeń, rozmyśla bez żadnej puenty, idzie spać, bo jest tak strasznie zmęczony, wstaje, chce jeść, nie chce jeść i tak w kółko... No ludzie, kompletne otępienie. Akcja bez akcji. Chyba chodziło tylko i wyłącznie o "nabuchanie" sobie stron...

Autorka i jej "Dziewczyna z daleka" bronią się tylko przeszłością, której na szczęście dla czytelnika (gdyż Pani Magdalena nie radzi sobie z konstruowanie fabuły zbyt dobrze) nie trzeba było wymyślać, bo podobne historie zostały już napisane - a napisało je samo życie.


Za historię, jakąś tam pieczołowitość w zbieraniu informacji i szacunek do przeszłości daję tej książce 4/10... lecz jest to zwyczajnie SŁABA LITERATURA...


Wydawnictwo Novae Res



 π 



6 komentarzy:

  1. Tak, niestety to prawda : żeby wydac ksiązkę nie trzeba umieć pisać. A potem czytelnicy się męczą z takimi wypocinami bo się nacięli i kupili...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczęściem możemy dzielić się opiniami.
      pozdrawiam i ponownie zapraszam
      Pi

      Usuń
  2. Podpisuje się pod Wami Dziewczyny. A wiecie co mnie jeszcze wkurza? Że wydawcy bez mrugnięcia okiem wydają książki celebrytów, nawet jeśli nie są dobre. Z góry zakładają że się sprzeda największy gniot, bo napisała to osoba pokroju np. Joanny Krupy. Boże jak mnie ta baba drażni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też uważam, że to problem... ale niestety ten "problem" faktycznie się sprzedaje i to dopiero PROBLEM.

      Usuń
  3. Kiedyś zastanawiałam się, czy nie wypożyczyć, bo spodobała mi się okładka. Ostatecznie wybór padł wówczas na inne pozycje.

    OdpowiedzUsuń