Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 16 października 2025

#recenzjePi "ITALIA W KIELISZKU WINA przewodnik nieoczywisty" Marc Millon

WINO jest przyprawą życia, jest smakiem do obiadu i relaksem do kąpieli i potrafi podnosić na duchu. Lampka wina ma magiczną moc a historia tego "płynu" jest chyba... jeszcze bardziej magiczna. ITALIA W KIELISZKU WINA - PRZEWODNIK NIEOCZYWISTY pióra Marca Millon'a, to prawdziwa skarbnica wiedzy o napoju, który ukochali bogowie.

Millon jest ekspertem w tej dziedzinie i to widać. Widać także serce, zapał i ogromne zaangażowanie - to nie tylko fachowiec i znawca, ale także pasjonat. Muszę jednak zaznaczyć, że choć WINO gra tu pierwsze skrzypce, to czasem jest pretekstem do pokazania historii ludzi, kultury, obyczajów i wierzeń. Mamy tu do czynienia z bogatą opowieścią, soczystą i idącą do głowy.



Nie czyta się jednak tej pozycji lekko i szybko. To raczej ten rodzaj książki, którą bardziej się podczytuje niż pochłania. Jest to rzecz pełna ciekawostek, ale tworzy piękną i spójną całość. Mamy tu gromadę niezwykłych bohaterów, takich jak Napoleon, Dante, Odyseusz... Sięgamy także do Biblii, czasem nawet schodzimy do piekła, ale i niebo wino nam potrafi przybliżyć. W niezwykłym stylu Millon prowadzi nas przez winnice, rozmaite ich tradycje, jak i pokazuje historie arcyciekawe, o których się niewiele mówi, jak kobieta malarz w latach tak niemodnych dla kobieta i tak w konsekwencji trudnych (a w tle wino, wino, wino, bo wina, wina, wina dajcie).


Podsumowując muszę napisać, że jest to w dużej mierze książka po prostu historyczna. Wino jest głównym bohaterem, ale oddaje głos - wcale nie drżący i bełkoczący - ludziom, którzy postanowili wino uczynić częścią kultury, sztuki, tradycji i wznieść to rzemiosło na wyżyny doskonałości. Zdecydowanie ciekawa pozycja, szczególnie polecam każdemu, kogo interesuje i historia i wino (lampkę do lektury można wychylić).

z tego WINA jest włóczykij
seria ze smakiem
bo.wiem
Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
egzemplarz recenzencki

π

wtorek, 14 października 2025

#recenzjePi "RADIANT BLACK galeria złoczyńców" Higgins, Costa, Carey i.in.

RADIANT BLACK: Galeria złoczyńców, to komiks zdecydowanie superbohaterski... bez dwóch zdań promiennie superbohaterski i chociaż mój stopień wejścia w historię był nieco trudny i mozolny, ponieważ zaczęłam od TOMU 003, to i tak jestem bardzo zadowolona.


Zastanawiam się, co bardziej mi przypadło do gustu: fabuła, czy ilustracje i chyba jednak postawię na ilustracje. RADIANT BALCK jest świetnie narysowany. To komiks pełen energii, szybkości, drapieżności i tej ekskluzywnej mocy superbohatera. Prawda jest taka, że ta opowieść się błyszczy od ilustracji, skrzy od kolorów a sceny walki są onieśmielająco szalone. Lubię także styl, który ma w sobie wiele z klasycznych komiksów z tego gatunku.



Fabuła jest zawiła, wątki się łączą tak, że ja, jako osoba, która rozpoczęła przygodę od końca, nie mogłam się momentami połapać kto jest kim. Czytało mi się jednak dobrze, zapewne przez sprawnie napisane dialogi. To bardzo spójny estetycznie i literacko komiks, który przenosi nas w ciekawy świat a pokazane moce wprowadzają coś nowego w uniwersum.




Komiks dostarcza czytelnikowi i zabawę, rozrywkę i przyjemność związaną z oglądaniem rysunków z wysokiej półki. Śmiało mogę napisać, że to dobra rzecz. RADIANT BLACK został także bardzo ładnie wydany, na świetnym papierze - tradycyjny komiks dla nerdów... hihi.

niech moc będzie...
RADIANT BLACK
tom 003
image
nonstopcomics
egzemplarz recenzencki
π

środa, 8 października 2025

#recenzjePi "KONIEC jest moim POCZĄTKIEM" Tiziano Terzani

Bóg mi świadkiem, że potrzebowałam tej książki! Jest ona skrojona na miarę mojej duszy. Jest opowieścią dziennikarza, jest jego świadectwem i przede wszystkim jest lekarstwem na smutek, na ból, na godzenie się zarówno z życiem, jak i ze śmiercią. Piękna, absolutnie piękna rozmowa ojca z synem.


KONIEC JEST MOIM POCZĄTKIEM porusza całe spektrum tematów, poglądów - poglądów, które kształtowane były przez bogate doświadczanie świata i ludzi. Tiziano Terzani był mistrzem opowieści i obserwacji, był dziennikarzem totalnym, podróżnikiem szalonym, kochankiem tej Ziemi, jej dzieckiem, początkiem i końcem swojej egzystencji.



"Sądzę, że ani jednej decyzji w życiu nie podjąłem z powodu pieniędzy (...). Nigdy. Pieniądze były dla mnie czymś takim: jesteś spragniony - pij." Czy znamy wielu ludzi, którzy mogą wypowiedzieć takie lub podobne słowa... z ręką na sercu? Jestem zachwycona... choć nie, "zachwyt" to złe słowo - jestem poruszona i do głębi wzruszona prostotą wypowiadanych przez Terzani'ego zdań. Są one tak proste, tak oczywiste, tak spójne z prawdą, tak zorganizowane i jasne w odbiorze - że czytające je odczuwałam fizyczne zanurzenie się w czystej, źródlanej wodzie.


Ta książka pokrzepia na tak wiele sposobów! Nie potrafię opisać wagi ów rozmowy ojca z synem - umierającego ojca z synem, który postanowił słuchać. Podziwiam tego dziennikarza za jego odwagę, hart ducha, szczerość i za to, że - choć pewna jestem, że nie umiera się łatwo na oczach rodziny - to umierał godnie, pięknie, bohatersko. Zabrał z barków najbliższych rozpacz odchodzenia, ból kończącego się życia, którego nie da się ocalić. On dał im i wierze w to głęboko - sobie - spokój.


KONIEC JEST MOIM POCZĄTKIEM, to także opowieść o ludziach, których Tiziano spotkał idąc przez życie. To historia rządzących i rządzonych, to polityczny rachunek sumienia przeszłości, która gotuje los przyszłości. Mamy tu do czynienia z podrożą wielką, przez kraje, kultury, wydarzenia. Nasz bohater był, widział i mówił - zostawił świadectwo i właśnie tego oczekuję po dziennikarstwie... zawsze tego oczekiwałam. Piękna! Absolutnie piękna rozmowa... tuż przed śmiercią - która jest początkiem.

świadectwo wielkiej miłości - do życia
Wydawnictwo Zysk i S-ka
egzemplarz recenzencki

π

wtorek, 7 października 2025

#recenzjePi "JELENI SZTYLET" Marta Mrozińska

JELENI SZTYLET Marty Mrozińskiej, to polskie fantasy i początek serii. Ten pierwszy tom wdarł się w gatunek z przytupem, choć pierwsze sto stron rozczarowało mnie... jednak było to tylko (na szczęście) pozorne rozczarowanie. Po wstępie akcja pędzi i robi się nie tylko ciekawa fabularnie, ale i fantastycznie. Zdecydowanie największą mocą tej opowieści są mityczne, leśne kreatury, stworzenia, które są bliskie, bo przecież nasze babki i dziadkowie nadal lubują się w "straszeniu" młodego pokolenia Wąpierzami a Rusałki, to niemal wschodnioeuropejski skarb.

Nie miałam absolutnie żadnych oczekiwań, może poza tym, by czytało mi się JELENI SZTYLET dobrze i to oczekiwanie zostało spełnione. Akcja wciąga i intryguje. Zaskoczeniem był dość duży poziom brutalności - zakładam, że książka jest skierowana do nastolatków także... choćby z racji młodego wieku Bory - głównej bohaterki. Klimatem książka przypomina mi twórczość Martina, Pieśń Lodu i Ognia i jej bezwzględność, surowość i chłód postaci, ich wyrachowanie oraz... wściekłość. Całkiem niezły - muszę przyznać - klimat.


Marta Mrozińska jest utalentowaną pisarką. Jej styl prezentuje się świetnie, nie popełnia dłużyzn a dialogi są bardzo dobre. Nie ma się do czego przyczepić, bo to jest po prostu porządnie napisane fantasy. Poza stylem Mrozińska ma też oryginalność, bo choć słowiańszczyzny mamy teraz mocny wysyp i aż się ona nudzi (w mojej ocenie) to autorka sprawiła, że jej opowieść ma w sobie świeżość... i pachnie lasem.


Moim jedyny rozczarowaniem jest WOJNA. W każdym fantasy musi być wojna... ja wiem, że to ma ten metaforyczny charakter, ale przyznaję, że od wojny wolę tajemnice i budowę świata fantastycznego, tzw. światotwórstwo. Wątki miłosne o dziwo mi bardzo odpowiadały - o dziwo - ponieważ nie jestem fanem ów skrętów miłosnych. Lecz tutaj miłość jest poprowadzona z rozsądkiem i nawet trudno stwierdzić, czy mamy do czynienia z miłością, czy raczej ze wściekłością.
Ogromnym atutem Bory, naszej głównej bohaterki, jest jej autentyczność, jej złość, a naturalna bo wynikająca z ciężkiego życia nienawiść do wszystkich, których na swej drodze spotyka. Bardzo ciekawie napisana postać, którą dobrze się śledzi i dlatego też płynnie przejdę do tomu drugiego BURSZTYNOWY MIECZ.


Na koniec dodam, że książka jest wydana przepięknie. Ta okładka jest obłędna i to głównie ze względu na nią po tę serię sięgnęłam. Brawo Zysk i S-ka! (zresztą nie tylko JELENIE SZTYLET wygląda pięknie a cała seria wgniata w fotel!!!)

las żyje
JELENI SZTYLET
tom 1
Wydawnictwo Zysk i S-ka
egzemplarz recenzencki

π

niedziela, 5 października 2025

#recenzjePi "HILDA I ROŻEK przebudzenie Pana Śniegu" Luke Pearson

HILDA... już to pisałam... to jedna z moich ulubionych bohaterek komisowych. Poznałam ją wprawdzie nie w komiksie a w rewelacyjnej animacji - jednak zakochałam się w całokształcie i postaci i świata przedstawionego - stworzonego przez fenomenalnego: Luke Pearson. Niestety nie czytałam klasycznej HILDY, tylko oglądałam bajkę na podstawie komiksów i trochę mam nadzieję, że Kultura Gniewu kiedyś wyda HILDĘ z jej miejskimi przygodami.


Wracam już do HILDY I ROŻKA, czyli takiej trochę "podserii", w której wyszły niestety dopiero dwa tomy, ale liczę na więcej i więcej, bo to czysta, niczym nie skrępowana radość czytelnicza. TOM 2 PRZEBUDZENIE PANA ŚNIEGU jest nie tylko uroczą opowieścią, ale także bardzo mądrą i wzruszającą. Pearson nie zawodzi, tworzy pozornie proste historie i zawsze ozdabia je w piękne przesłanie. To komiks dla dzieci - oczywiście - ale ja go polecam każdemu. HILDA I ROŻEK, to treści uniwersalne, pełne przyjaźni, oddania, odwagi, pokory, umiejętności przyznawania się do błędów a ROŻEK jest bohaterem, o którym marzę w realu... takie tam dziecięce marzenia hihi.



To, co zawsze mnie oczarowuje, to kreska i kolory. Styl Luke'a jest niepowtarzalny, z moment łapie za serce każdego, kto lubi i ceni piękne, staranne obrazy. Linie są miękkie, łagodne, takie kojące, co sprawia, że zarówno krajobrazy, budynki jak i postaci są miłe, ciepłe, przyjazne. I oczywiście kolory! Absolutna rewelacja! Już pomijam bezbłędne włosy HILDY, ale no przecież tu wszystko jest na swoim miejscu i krzyczy życiem i energią. Barwy są intensywne, soczyste a przy tym w jakiś magiczny sposób nieprzytłaczające, kojące i w tym konkretnym tomie wspaniale jesienno-zimowe.


Nie da się przecenić tej pozycji, bo jest po prostu świetna. Każdy, kto szuka inspiracji i wzorowo rozrysowanej opowieści, ze sprawnie prowadzoną narracją i pięknymi ilustracjami powinien sięgnąć po te dzieła. Dla mnie to przykład nie tylko porządnie wykonanej pracy, ale i artystycznej wizji, która może posłużyć do budowania kolejnych mądrych, radosnych i ciepłych jak kocyk w zimowy wieczór historii. Bardzo POLECAM!

idzie zima
HILDA I ROŻEK
tom 2
krótkie gatki
Wydawnictwo Kultura Gniewu
egzemplarz recenzencki

π

czwartek, 2 października 2025

#recenzjePi "PIASECZNIKI" George R.R. Martin

PIASECZNIKI George'a R.R. Martina długo na mnie czekały. Jest to zbiór wczesnych opowiadań pisarza, wcześniej już poznałam jedno z nich pt. W DOMU ROBAKA i choć było dobrze napisane a historia ciekawa, to jednak nie wzbudziło we mnie wielkiego entuzjazmu... jak więc sprawa ma się z innymi opowieściami ma liście książki PIASECZNIKI? Raz lepiej, raz gorzej.


Pióro Martina - widać - ewoluowało i to znacznie. Jego seria PIEŚNI LODU I OGNIA, czy OGIEŃ I KREW odznaczają się wyrazistością w stylu, zaś historie zawarte w PIASECZNIKACH mają styl niewyróżniający się na tle innych pisarzy fantastycznych. To co wyróżnia Martina w tym konkretnym przypadku, to tematyka, przedmiot obserwacji i finałowe sceny.


Autor wyraźnie sięga po inspiracje polityczno - religijne. W każdym z opowiadań porusza te tematy, nie zawsze jawnie, czasem podskórnie, ale obecne są a pisarz konsekwentnie dąży do oceny - rozumiem, że opartej na własnych wnioskach i obserwacjach. Czasem mi się ten komentarz podoba, czasem podoba mi się mniej, a czasem wcale.


W tych tekstach także wyraźnie widoczny jest ich moralizatorski charakter. Martin jednak robi to bardzo umiejętnie, bo nie rzuca nam opiniami w twarz, a przemyca je zgrabnie, pod postacią fantastycznych wizji - co doceniam. Oczywiście pisarz świetnie tworzy nowe światy, które tworzą analogię do otaczającej nas rzeczywistości.


W PIASECZNIKACH czytelnik dostaje siedem opowieści i trudno mi wybrać najsłabszą i najlepszą. Wszystkie prezentują podobny poziom, były pisane w podobnym czasie i są bardzo dobrze przetłumaczone. Dotykamy mrocznych światów, ale po Martinie akurat innych się nie spodziewam. Zdecydowanie ciekawa lektura - myślę, że obowiązkowa dla fanów pisarza i dla wszystkich, którzy cenią i lubią krótką formę.

w świecie, w którym światło jest rzadkością
Wydawnictwo Zysk i S-ka
egzemplarz recenzencki

π

poniedziałek, 29 września 2025

#recenzjePi "ZNAM CIĘ" Michael DeForge

Nie mogłam wyśnić sobie bardziej aktualnego, trafnego i błyskotliwego komiksu na te czasy. ZNAM CIĘ Michaela DeForge, jest dziełem, po którym czytelnik będzie miał długo czkawkę. Nie jest to lekka rzecz, nie jest przyjemna - jest wstrząsająco prawdziwa i przez to szalenie smutna... choć nawet z tego mroku artysta ulepił skrawki światła humoru, jest jednak to humor słony, w którym śmiech nigdy nie jest śmiechem lekkim, zawsze zaś zabarwionym głębokim poczuciem żalu.


ZNAM CIĘ jawi mi się jako opowieść o tu i teraz. To świat, który cały czas nas "aktualizuje" oczywiście dla naszego "dobra". W tej historii widać, jak nieważni jesteśmy dla mechanizmu propagandy - państwowej, strukturowej, informacyjnej, ogólnoświatowego "ładu", którym zarządzają ci bogaci, ci lepsi, ci ważni. Mamy tu do czynienia z naprawdę mroczną diagnozą, w której człowiek człowiekowi wrogiem. Już nie rozpoznajemy twarzy bliskich, bo nie ma bliskich - bo zostali zaktualizowani i przybrali postać oczekiwaną a nie autentyczną. Już nie rozpoznajemy w lustrze własnego odbicia, bo życie w świecie ciągłej gonitwy wyssało z nas duszę. Już nie wiemy, czego chcieliśmy i czego chcemy - jesteśmy tylko powłoką, strupem, odpadem społecznych oczekiwań.



DeForge jest wielce utalentowanym artystą i obserwatorem. Jego ilustracje, tak dziwne, dziwaczne, niepojęcie zawiłe i pozornie chaotyczne tworzą klimat duszności, ścisku, klaustrofobii. Ten zgiełk w obrazie przekłada się bezpośrednio na treść w słowie. To absolutnie genialna metafora, silny bodziec, który pozwala poczuć wręcz fizycznie cierpienie samotności w tłumie. Barwy i kolory szaleją przed oczami i widz gubi się, aż ból przenika do gałek i nie da się już dłużej na to patrzeć... a jednak wzroku odwrócić się też nie da... bo gdzie mamy spojrzeć? W koło? W świat? Nagle wszystko na nas pędzi - ku katastrofie, zderzeniu z prawdą, w której życie jednostki, jest tyle warte co nowe oprogramowanie... pamiętając, że stare trzeba wywalić.



ZNAM CIĘ jest komiksem wymagającym, ale dającym wiele. Kultura Gniewu fantastycznie wydała to dzieło. Twarda oprawa, zgrabny format, soczyste kolory. Nie tylko mądre, ale i ładne. Z mojej perspektywy - warto. To ważny głos na współczesne czasy, w których już nie wiadomo kto jest kim i kto kogo zastąpi... i kiedy.

nie ma już rzeczy znajomych - są zaktualizowane
Wydawnictwo Kultura Gniewu
egzemplarz recenzencki

π