Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 4 maja 2025

#recenzjePi "UCZTA DLA WRON sieć spisków" George R.R. Martin

To, na co w pierwszej kolejności zwrócę uwagę, to WYDANIE. Dlaczego? Bo książka raczej znana jest bardzo dobrze, jest też kolejną w serii - serii, która już chyba jest klasyką gatunku. Więc WYDANIE jest piękne! Zastanawiam się, czy ta szata nie jest przypadkiem najlepsza, jak do tej pory - jeśli chodzi i to konkretne wznowienie PIEŚNI LODU I OGNIA. Cudowny ruch, elegancja, bajeczna waleczność i baśniowość. Ja nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń.


Co do fabuły... przyznać się muszę, że akurat UCZTĘ DLA WRON jakoś tak traktuję po macoszemu... nie wiedzieć czemu. Może powodem jest fakt, że ponieważ czytam naprawdę dość dużo, to gdy wchodzę w serię, którą nie poznaję tom po tomie, tylko z przerwami... wybijam się. Tracę wątki, jakoś nie potrafię wczuć się w bohaterów.



Niemniej UCZTA DLA WRON - SIEĆ SPISKÓW, to prawdziwa wojna podjazdowa. Tutaj... jak zawsze w przypadku postaci wykreowanych przez Martina, nikomu nie można ufać. I właśnie! Ostatnio obiegła świat rewelacja, że Martin nie podaruje czytelnikom zamknięcia PIEŚNI LODU I OGNIA, że zostawia nas z tym serialowym... i to także mogło zaważyć na moim czytaniu, a raczej na mojej nieuwadze w poznawaniu tego tamu.


Prawda taka, że cały czas, z tyłu głowy miałam brak zakończenia. Nic tak nie podcina czytelniczych skrzydeł... jak świadomość, że czyta się coś, co nie doczeka się "koronacji". Lecz nie mam w sumie za złe Martinowi tego, że opuścić chciał już ten świat. Myślę, że sporo go kosztowało energii wchodzenie w tak przecież zawile, drobiazgowo skonstruowaną rzeczywistość. Może zwyczajnie już do to "nie kręciło".


Cóż... bywa jak bywa, ale wydanie jest MISTRZ! Dumnie stanie na półce i jeśli kiedyś najdzie mnie ochota, to jeszcze wrócę do tego ŚWIATA SPISKÓW. Martin w tej serii obnażył to, co w ludziach najgorsze. Cudowanie, bo posłużył się fantastyką... i tak, wszyscy mają coś za uszami. Klasyk by rzekł: wszyscy kłamią.

spisek goni spisek
PIEŚŃ LODU I OGNIA
tom 4B
Wydawnictwo Zysk i S-ka
egzemplarz recenzencki
π

sobota, 3 maja 2025

#recenzjePi "ZA DRUTAMI MURNAU opowieść ojca i syna" Stefan Majchrowski, Jan Majchrowski

Wartościowa - tak można określić ZA DRUTAMI MURNAU - OPOWIEŚĆ OJCA I SYNA... ale to oczywiście za mało... za mało. Mamy tu do czynienia z historią, naszą, piękną i straszną. Historią, która powinna kształtować charakter następnych pokoleń. Dodatkowo mamy także pewnego rodzaju uzupełnienie - uzupełnienie szczególe, bo pierwszą część napisał ojciec, jeniec niemieckiego obozu w Murnau, rotmistrz kawalerii II RP, pisarz, bohater. Drugą część, niejako uzupełnienie, kontynuację, poszukiwanie ojca w śladach, które pozostawił na ziemi niemieckiej - syn Jan Majchrowski. Piękne!



Stefan Majchrowski w ZA DRUTAMI MURNAU pokazuje życie w obozie lecz nie używa pierwszej osoby, a niejako snuje relacje, staje się poniekąd reporterem i głosem tych, którzy już nic powiedzieć nie mogą. Szczególna opowieść, nie tylko dlatego, że - przede wszystkim - PRAWDZIWA, ale także dlatego, że pokazuje niezłomny charakter polskiego żołnierza, oficera. W obozie było różnie, lecz duch był silny, pasja wielka, był to obóz, który zgromadził nieprzeciętnych obywateli, można rzec - wybitnych, którzy za drutami tworzyli teatr, sztukę, muzykę, uczuli się i mocno kombinowali... jak to Polacy. Fantastyczna książka, a po słowach "A nie będą wam grozili!" przyznaję się uczciwie - popłynęły mi łzy.



Druga część jest niemniej interesująca. To już opowieść syna Stefana Majchrowskiego - Jana, który wyrusza po śladami ojca. To wprost niewiarygodna historia, granicząca z metafizyką, z tym, co nieprawdopodobne, z... opatrznością? Ogromnie polecam. Wspaniała lektura!



Książkę ponadto, że jest wartością samą w sobie ze względu na temat - to jeszcze czyta się świetnie. Literacko jest to poziom słowa z najwyższej półki. Czuć talent, czuć polszczyznę, czuć wagę każdego zdania, bo nie ma tu zdań niepotrzebnych. Czytelnik dostaje także zbiór fotografii z archiwum rodziny Majchrowskich - to jeszcze mocniej ożywia i rozświetla tę niesamowitą opowieść o odwadze, o polskości, o sile i męstwie.

historia, która zachwyca - uczmy się jej i czerpmy garściami... na życie
Wydawnictwo Zysk i S-ka
egzemplarz recenzencki
π

piątek, 2 maja 2025

#recenzjePi "BŁONIA TAJEMNICY" Mateusz Wiśniewski, Michał Araszewicz , Piotr Marzec, Antoni Serkowski, Judyta Sosna, Magdalena Zwierzchowska

BŁONIA TAJEMNICY czytałam... niespiesznie. Kartki przerzucałam... powoli. Myślałam o tym, co poznawałam... dużo. W konsekwencji mogę stwierdzić, że jest to dzieło, które wyciągnęło z twórczości naszego polskiego SAMOTNIKA Stefana Grabińskiego to, co najdziwniejsze, najstraszniejsze, najczarniejsze. Mamy tu do czynienia z demonami horroru, które nawiedzają duszę ludzką - od zawsze. Absolutnie świetna robota!


Komiks ten jest zbiorem opowieści inspirowanych historiami napisanymi przez Stefana Grabińskiego. Dostajemy aż pięć opowiadań plus rewelacyjne dodatki, w tym np. rozmowę Grabińskiego, jego prywatną refleksję na temat twórczości, literatury i własnego w niej miejsca. Jest też jego krótka biografia, słowo o jego życiu i tym, jak wielki wpływ mają jego dzieła na współczesnych - czego dowodem jest chociażby ten oto komiks. Lecz Grabiński zawsze inspirował. Na podstawie jego "szalonych literackich wizji" powstały filmy - oglądałam i bardzo polecam! I jestem pewna, że jeszcze niejeden artysta, pisarz, poeta, malarz - zainspiruje się Stefanem Grabińskim.



BŁONIA TAJEMNICY, jak już wspomniałam, to pięć komisowych historii, każda narysowana przez innego twórcę, każda wyjątkowa, odznaczająca się oryginalnym, niepowtarzalnym klimatem. Trudno, naprawdę trudno wyłonić najlepsze, bo wszystkie są mocne... Jednak spróbuję.



Moim faworytem pod względem ilustratorskim jest pierwsza historia - SZALONA ZAGRODA - do której rysunki wykonał Michał Araszewicz. Od pierwszych kadrów byłam zachwycona. Kolorystyka, postaci, szaleństwo na każdej kartce i rosnące napięcie... Straszne i piękne. Straszne, bo o demonach, które obudzić mogą się w każdym... Piękne... bo odmalowane z rozmachem, przemyślane, dopracowane.



Jeśli chodzi zaś o fabułę, to największe wrażenie zrobiła na mnie DZIEDZINA... zresztą graficznie (Judyta Sosna) to także jest mistrzostwo. Mamy tu do czynienia z pisarzem, którego chory umysł rodzi chore rzeczy. Potwory wyobrażone, stają się realne a świat przybiera złowrogie barwy niszcząc twórcę od środka. Mocne!
Mamy także, rzecz można Grabińskiego klasycznego - SMOLUCH, to historia, w której kolej, pociąg odkrywają główną rolę. Wiemy dobrze, jak istotny to był motyw w twórczości tego pisarza. Do SMOLUCHA rysunki wykonał Antoni Serkowski i czuć ten ruch, czuć ten pęd i słychać ten dźwięk...



Kolejny jest CZAD - opowieść, która jak możemy przeczytać w dodatkach, była dla Grabińskiego bardzo ważna. Piotr Marzec rewelacyjnie oddał jej szaleństwo. Czytając i patrząc na tę historię odbiorca czuje zagubienie a oczy miotają się to w prawo, to w lewo szukając bezpiecznej przystani... ale takiej przytani tam nie ma.


Ostatnie jest SPOJRZENIE z ilustracjami Magdy Zwierzchowskiej. Wow! Co to za delirium, pełna psychoza, staczanie się w otchłań, jest to swoista "droga bez powrotu", w której bohater popada w coraz to silniejsze paranoje a świat staje się wrogiem, życie zaś męką. Wszystko to przyprawione bólem straty i niezrozumienia. Ilustracje są wyraziste, pełne atmosfery osaczenia, trochę w klimacie de Chirico.


Cóż - podsumowując NAMAWIAM! Komiks świetny, może nawet wybitny. Moim skromnym zdaniem zasługuje na nagrody i wyróżnienia. Mocna, porządna praca wielu rąk, świetna redakcja, projekt okładki - wszystko mądrze rozplanowane i z wielkim szacunkiem dla tego, który zainspirował - dla Stefana Grabińskiego. Chyba można to nazwać hołdem złożonym pisarzowi. POLECAM!

pociąg do szaleństwa
Wydawnictwo Kultura Gniewu
egzemplarz recenzencki
π

czwartek, 1 maja 2025

#recenzjePi "FAKING WITH BENEFITS gra pozorów z bonusami" Lily Gold

Nooooooo tego się nie spodziewałam a teraz wypada napisać parę słów - a słowa cóż... Normalnie nie wiem, co ja sobie myślałam sięgając po tę książkę. Znaczy się, wiedziałam, że to nie jest "mój gatunek", bo romans generalnie mnie nie interesuje literacko - jednak czasem sięgam po nazwijmy to eksperymenty. Tak np. było w przypadku BRIDGERTONÓW... lecz FAKING WITH BENEFITS jest erotykiem i uważam, że 18+ to chyba trochę śmieszna "wycena lat" no ale okej, ustawowo przyjęte. Ale, ale... od początku.

Więc okładka jest myląca - bo patrząc na nią, jakoś tak lekko się robi, jakoś tak niewinnie i słodko... oj oj. Ani to niewinne, ani słodkie. Przez lwią część książki (czytałam może nie super uważnie, ale fabuła nie wymaga "dogłębnej analizy") miałam wrażenie, że jest to poradnik, jak z w miarę normalnej, samotnej dziewczyny/kobiety zrobić... dziwkę. Autorce się to zdecydowanie udało. Jednak to końcówka mnie rozwaliła - mamy tu do czynienia z czymś na kształt "I żyli długo i szczęśliwe." w bajkach, i tak jak w bajkach taki i tu ów zdanie jest fałszem serwowanym odbiorcy - bo każdy wie, że dopiero po tych słowach zaczyna się życie.
Jednak postaram się być trochę bardziej... pozytywna, bo jako erotyk, to książka się sprawdza... nie jest to jakiś ambitny gatunek, więc zakładam, że większość erotyków jest "sprawdzalnych" i "działających". Lily Gold po prostu naoglądała się pornosów (tak sądzę) i spisała jedną z fabuł w książkę - to uczciwa ocena i jeśli ktoś szuka takiej książki - to ją znalazł. Patrząc na oceny i zainteresowanie na choćby goodreads zakładam, że odbiorcy istnieją i są kontenta.


Powrócę jednak na chwilę do zakończenia tej "ambitnej" powieści. Spokojnie, nie zdradzę, co się stało, napiszę tylko, że jest to tak ogromny absurd, takie zaprzeczenie męskości i kobiecości, że aż boli... Już naprawdę, mogła "pisarka" trochę ograniczyć swoją wyobraźnię i pragnienie uszczęśliwienia WSZYSTKICH... myślę, że ten koniec jest największym obciążeniem książki (jakby tych obciążeń i absurdów było mało). Lecz jak mówię, są fani, są odbiorcy - i nawet mogę to zrozumieć, bo erotyki się sprzedają, ludzie je czytają i oglądają, tylko koniecznie należy wiedzieć, że ta niewinna okładka, to jednak taka niewinna nie jest. To nie jest romans z elementami pikantnymi, a pikanteria z elementami dziwnego romansu.

bonusów w cholerę
Wydawnictwo Zysk i S-ka
egzemplarz recenzencki
π

środa, 30 kwietnia 2025

#recenzjePi "JĘZYK MAGII" Cari Thomas

JĘZYK MAGII, to ciekawie zapowiadająca się seria dla yyyyy młodzieży... bohaterowie są w nastoletnim wieku a akcja w większości dzieje się w szkole. Książka (tom 1) skrywa jednak wiele podchwytliwości (że tak to ujmę). Otóż JĘZYK MAGII, choć za bohaterów - głównych - ma nastolatków, to wiodącą postacią jest sama MAGIA i to nie taka "lekka i przyjemna", a raczej okultystyczna i tu pojawia się pytanie: to w końcu do kogo książka jest skierowana? I myślę, że ze względu na ten - w moim odczuciu - okultyzm, książkę czytać powinno się nie w wieku piętnastu lat... może od tej dwudziestki... sama nie wiem.


Cari Thomas przyłożyła się do konstrukcji świata i do tajemnic, których w JĘZYKU MAGII jest sporo. Widać potterowskie inspiracje i to widać tak dość jawnie, ale widać też, że pisarka chciała być samodzielna i stworzyć własną literacką przestrzeń. Za to oczywiście moje wyrazy uznania, próba nie strzelba... czy jakoś tak. Jednak JĘZYK MAGII jest mimo wszystko powierzchowny i opiera się na pojęciu MIŁOŚCI, ale raczej tej pełnej pasji niż tej pełnej głębi. Nie że jedno wyklucza drugie... ale, jak wspomniałam - powierzchowność i czasem nadmiar niepotrzebnej gadki.


Sama akcja jest dobrze prowadzona, wątek - nazwijmy go - kryminalny, bardzo mi się podoba. Wątki rodzinne też nie są złe, choć czasem klimatem przypominają wyłącznie komórkę pod schodami Pottera... bez światła, sam zamordyzm.


Literacko jest nieźle. Dobrze się czyta, tempo może czasem zbyt senne i nadmiar opisów wewnętrznych rozterek nastolatki przytłacza całość... ale jest... nieźle. Myślę, że spokojnie można się w fabułę wkręcić - nie wybitne, ale dobre. Rozrywka całkiem udana, choć przypominam o tym okultystycznym obliczu JĘZYKA MAGII.

bo... że miłość trzeba związać...
JĘZYK MAGII
tom 1
Wydawnictwo Zysk i S-ka
egzemplarz recenzencki
π

wtorek, 29 kwietnia 2025

#recenzjePi "LILJA ZŁODZIEJKA skarb trzech królów" Janne Kukkonen

LILJA ZŁODZIEJKA: SKARB TRZECH KRÓLÓW Janne Kukkonen, to pełen akcji, energii, biegu, ucieczki, pogoni, skarbów, tajemnic komiks. Tak! To naprawdę przebojowa historia - bo i przebojowa jest jego główna bohaterka Lilja.


Lilja jest złodziejką i należy do złodziejskiego cechu, ale cały czas zmaga się z powiedzmy... dyskryminacją. Jest malutka i jest dziewczyną a rabusie się z takich chucher... śmieją. Nie może dostać żadnej porządnej roboty - aż pewnego razu sama postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i tym samym siebie i swojego biednego, starego nauczyciela wpędza w dość duże kłopoty. Jedno jest pewne - musi kraść i to nie byle co i to nie byle jak.



To pierwszy tom przygód ZADZIORNEJ Liljii i ja już nie mogę się doczekać następnego. Słowo ZADZIORNA / ZADZIORNY bardzo pasuje do tego komiksu. Myślę, że właśnie to słowo idealnie oddaje ducha tej opowieści. Jest w tym i humor, i temperament, i akcja... jest też zwiastun kłopotów, a kłopoty okazują się specjalnością naszej Liljii Złodziejki.


Poza świetnym scenariuszem mamy również świetne rysunki. Komiks jest po prostu bardzo ładny. Janne Kukkonen to kreska pewna, energiczna i bardzo - wojownicza... pomyślmy... ZADZIORNA? Tak! Zadziorna kreska i zadziorne kolory, świetnie skomponowane i dopasowane do tempa akcji. Wielki szacun - a rozrywka przednia!



Podsumowując, komiks ma taką średniowieczną wibrację, klimat królewski, zamkowy, zbójecki. Bardzo ciekawa opowieść, którą się rewelacyjnie czyta i ogląda. Czekam na kolejne tomy z niecierpliwością, bo Lilja wciąga i uczy patrzenia na życie z lekko przymrużonymi oczyma. Fajne!

dzisiaj ukradnę coś... a co!
Lilja
tom 1
Wydawnictwo Kultura Gniewu
egzemplarz recenzencki
π

niedziela, 27 kwietnia 2025

#recenzjePi "JEDYNA CÓRKA" Guadalupe Nettel

Trudne, ale bezcenne doświadczenie czytelnicze! JEDYNA CÓRKA, to książka, która dotyka tak ekstremalnie delikatnych tematów... i robi to z wielkim szacunkiem do opisywanych dramatów i ... cudów. Jestem pod wrażeniem talentu, wrażliwości i wyczucia pisarki. Guadalupe Nettel, meksykańska autorka, ceniona nie bez przyczyny - myślę, że spokojnie mogę jej podziękować za wartościową lekturę, która zostanie ze mną na długo.

Prawda jest taka, że JEDYNA CÓRKA trafiła na idealny moment w czasie. Wpadła w moje ręce w znakomitej chwili zrozumienia i wielkiej czułości oraz żalu. Macierzyństwo jest piękne, ale jest także ogromnym, przeogromnym wyzwaniem i... ryzykiem. Czy kobieta sobie poradzi? Czy sprosta narzuconym społecznym normom, oczekiwaniom? Czy będzie osądzana? Odpowiedzi są zawsze takie same. Tak! Poradzi sobie najlepiej, jak będzie w stanie. Nie, nie sprosta narzuconym normom - nikt im nie sprosta, bo nie ma ludzi idealnych. Tak, będzie osądzana, obgadywana, poprawiana. A... czy warto? Cóż... chyba warto...


JEDYNA CÓRKA, to opowieść złożona - złożona z matek rodzaju rozmaitego. Mamy matkę, która pragnie dziecka i dostaje dziecko chore. Mamy matkę - ofiarę męża, która boi się świata i syna, bo nie chce, by wyrósł na mężczyznę takiego, jakim był jego ojciec - ona jednak pcha go w tę otchłań nieświadomie, lecz nieustannie. Mamy matkę gołębicę, która wychowuje nie swoje dziecko, choć sama dzieci nie chce i nigdy nie chciała... ta matka "bezdzietna" jest naszą narratorką. Niezwykłe połączenie dramatów, które rezonują, przenikają się i dopełniają na każdej stronie.


Książkę czytałam jednym tchem, choć nie jest to lekka opowieść. Gwarantuję, że nie da się od niej oderwać i mam nadzieję, że przeczytają ją - nie tylko kobiety. To ważny głos, głos jednak delikatny, nienachalny, czuły, pełen miłości i skarbów zrodzonych z ... rodzenia nowego życia. JEDYNA CÓRKA to ryzyko, to trauma, to złość i rozczarowanie... to także strach, ale i miłość. Niezwykła opowieść! Absolutnie zachwycająca... do samego końca. I chociaż to nie thriller, nie kryminał, to trzyma w napięciu, trzyma za gardło.

macierzyństwo w swej nagości
Seria z Żurawiem
Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
bo.wiem
π