Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 1 grudnia 2024

#recenzjePi "MASŁO" Asako Yuzuki

Książka inna niż wszystkie... już począwszy od tytułu MASŁO. Można powiedzieć, że albo to szalone, albo genialne, ale biorąc pod uwagę treść i jak jest to dobrze napisana opowieść - pasuje i szaleństwo i geniusz. Asako Yuzuki napisała historię w cudownie przewrotny sposób - historię kryminalną i książkę kucharską, a także mocny psychologiczny dramat... tak! I nadała temu tytuł MASŁO!


Mamy tu do czynienia z fabułą, która teoretycznie trzyma się na kręgosłupie morderstw, ale w praktyce, to właśnie MASŁO, to jedzenie jest tym wszystkim, w czym czytelnik pływa. Nie da się tej książki czytać bez choćby próby skosztowania tego, o czym Yazuki pisze. Ja zrobiłam pierwszy przepis, który wychodzi z ust oskarżonej trucicielki w rozmowie z naszą główną bohaterką, dziennikarką Riką - i "spadałam"... gdy przeczytacie, zrozumiecie jak doskonałe jest to słowo.



Lecz o czym właściwie MASŁO jest? Wiem, że inspiracją do napisana tej książki była prawdziwa historia kryminalna, lecz ja o niej chyba nie słyszałam... lub słyszałam, ale w mediach co chwila wybucha jakaś mordercza afera, więc trudno mi skupiać się na wszystkich. Choć jest to temat wiodący, który skupia się na szaleństwie kobiety, to jest tylko pretekstem do poruszenia o wiele, wiele ciekawszych i ważniejszych tematów. Jak już wspomniałam, to psychologiczny dramat, który w swym wachlarzu prezentuje rolę kobiety, funkcję mężczyzny, społeczeństwo (w tym wypadu japońskie, ale w sumie to chyba już bez różnicy) i przyjaźń. Kobieca przyjaźń wysuwa się na prowadzenie i jak możemy dobitnie przeczytać w bardzo mądrze napisanym POSŁOWIU, jest to ulubiona działka Asako i jest w tym świetna.



MASŁO doczekało się rewelacyjnej reklamy. Już sam tytuł jest reklamą, ale oprawa i sposób prezentacji tej książki, to wyżyny marketingu - w tym wypadku zasłużonego. Ja po książkę sięgnęłam wprawdzie z innych pobudek... zainteresowała mnie ze względu na zawód głównej bohaterki - tam gdzie DZIENNIKARZ, tam ja, ale nie zaprzeczam, że w pierwszej kolejności do głosu doszły oczy, a oczy zobaczyły okładkę niestandardową, z MASŁEM i KROWĄ. Polecam!

spadanie bywa smaczne
Wydawnictwo Literackie
egzemplarz recenzencki
 π

6 komentarzy:

  1. A ja nie słyszałam o tej książce. Niezwykle ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oh, we do love butter here. Very interesting.

    OdpowiedzUsuń
  3. It does catch my eye. I will look for it. Thanks.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie słyszałam o tej książce, ale bardzo mnie zaciekawiła.

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam książki, w których jest dużo jedzenia (nie, nie mam na mysli kucharskich stricte ;p )

    OdpowiedzUsuń