O DZIEWCZYNCE, KTÓRA WPADŁA W BAŚŃ, to druga książka Bena Millera, którą przeczytałam. Pierwszą była JAK POZNAŁEM ŚWIĘTEGO MIKOŁAJA i to nie była dobra rzecz. Dla mnie był to po prostu plagiat OPOWIEŚCI WIGILIJNEJ i to słaby. Mimo tego rozczarowania postanowiłam dać drugą szansę autorowi, głównie dlatego, że tytuł tej najnowszej książki bardzo mi się spodobał. Uwielbiam baśnie i zapowiedź, że ktoś w nie wpada z miejsca przykuła moją uwagę. Czy było warto? Z pewnością było lepiej.
Głowna bohaterka Lana jest dziewięciolatką, która chce się bawić z bratem Harrisonem, ale on nie ma dla niej czasu ponieważ musi się uczyć. Jest niepocieszona, ale wszystko się zmienia, gdy w pewną deszczową, burzową noc z ziemi wyrasta supermarket U GRIMMÓW. Lana poznaje tam dziwnego staruszka, a ten pokazuje jej portal do baśni ukryty w pojemniku na słodycze. Fabuła brzmi bardzo dobrze i uważam, że pomysł jest zacny, choć czytając miałam szereg skojarzeń z innymi dziełami literatury dziecięcej i nie były one delikatne, a raczej namalowane grubą kreską.
Po pierwsze BAŚNIE BRACI GRIMM, co nie jest zarzutem, a przynajmniej nie byłoby nim, gdyby nie powtarzano nam tak dosłownie treści baśni. W tyle głowy pojawiła mi się także NARNIA, a kropką nad "i" okazały się skojarzenia z WOJNĄ CUKIERKOWĄ Brandona Mulla - ogólnie Mulla tu sporo (jak na mój gust).
Książka jest napisana bardzo, bardzo prostym językiem, momentami aż infantylnym. Mogę to zrozumieć tylko jeśli założę, że jest skierowana do dziecka. W sumie ma to wtedy sens ponieważ O DZIEWCZYNCE, KTÓRA WPADŁA W BAŚŃ może być pozycją do samodzielnego czytania.
Sporą ozdobą tej książki są ilustracje Danieli Jaglenki Terrazzini - ilustratorki, która systematycznie współpracuje z Benem Millerem. Tak jak podobały mi się w JAK POZNAŁEM ŚWIĘTEGO MIKOŁAJA, tak też podobają mi się w tym przypadku.... szkoda, że jest ich tak mało.
Kończąc napisze, że jest to miła opowieść, choć nie bez wad. Dzieci spokojnie mogą czytać, choć dorośli już raczej nie - kogoś, kto dużo czyta będzie uderzało wiele niedociągnięć i zbytnia prostota językowa, która zazwyczaj jest zaletą, ale w tym przypadku jest zbyt prosto i zbyt łopatologicznie. Po tę pozycję sięgnęła ponieważ ogromnie spodobał mi się tytuł, a w PODZIĘKOWANIACH dowiedziałam się, że nie jest dziełem autora, bo on chciał CZARUJĄCY SUPERMARKET (niech to będzie podsumowanie).
To co mi się podoba, to fakt, że pisarz umieścił w swoich trzech książkach - JAK POZNAŁEM ŚWIĘTEGO MIKOŁAJA / O CHŁOPCU, KTÓRY ZNIKNĄŁ ŚWIAT / O DZIEWCZYNCE, KTÓRA WPADŁA W BAŚŃ - swoje dzieci. To urocze i bez wątpienia jest to piękny prezent dla potomstwa. Ogólnie książki Millera są miłe, przyjemne, więc jeśli szukacie czegoś dla dziecka, które samodzielnie chce przeczytać książkę i być z tego dumne, to to dobry wybór. Łatwo i szybko się ją czyta.
U GRIMMÓW w supermarkecie
Wydawnictwo Wilga
π
Looks like a great read to share with the whole family💕🌸🐰💕🌸 Happy Easter!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńLooks like a treasure! Wonderful review!
OdpowiedzUsuńLove the cover and premise!🌸🌸🌸🌸🌸Happy Easter!
OdpowiedzUsuńHappy Easter too
UsuńDobrze wiedzieć, że to książka dla dzieci, skoro pisana jest tak infantylnym językiem.
OdpowiedzUsuńmoże nie aż tak - ale jednak ma sporo niedociągnięć, choć jest bezpiecznym wyborem - nie ma w niej żadnych ideologii, jest mila
UsuńTym razem nie jestem przekonana, ale nie ja jestem targetem tej książki.
OdpowiedzUsuń:)
Usuńdziękuję za komentarze
OdpowiedzUsuń