Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 25 marca 2019

#recenzjePi "Droga" Cormac McCarthy




SEKCJA ZWŁOK LUDZKOŚCI - tak można, w skrócie, scharakteryzować tę książkę.

Słowo, które nasuwa mi się jako pierwsze na myśl - po przeczytaniu - to PUSTKA. Czuję wielką pustkę i obecnie nie wiem, czym ją zapełnić. To mroczna historia, która trzyma czytelnika do samego końca za gardło - czasem przydusza, by znów nieco zwolnić uścisk, pozwolić złapać oddech i ponownie chwycić w swoje zimne, mroźne szpony.
Trudno wyrzucić tę specyficzną, ciężką narrację z głowy. W pewnym momencie zauważasz, że twoje myśli upodobniły się do zdań z "Drogi". Z jednej strony to wspaniałe, bo wiesz, że historia w ciebie weszła, z drugiej zaś smutne, bo to przecież smutna historia.
Ojciec i syn, dwie dusze pragnące zbawienia - i cała masa dusz potępionych. To opowieść o woli życia, przetrwaniu, walce, o sile charakteru i oczywiście, to opowieść o miłości - wielkiej, ojcowskiej miłości... "Droga" jest ciężkiego kalibru, nie bierze jeńców.

TAK TRUDNO ZNALEŹĆ CZŁOWIEKA WŚRÓD LUDZI
Brudny świat.
Świat w sadzy i popiele.
Duszące powietrze.
Nieludzcy ludzie.
Dwaj wojownicy.
Rycerze Światła.

8/10

* Jedyne, co mi czasem zgrzytało, to kwestie chłopca. Miałam wrażenie, że autor gubił wiek małego, raz pisał jego dialog jakby miał 5 lat, raz jakby miał co najmniej 10 lat... ale może o to chodziło.

UWAGA

Nie bez znaczenia jest fakt, 
że "Droga" dała 
Cormac'owi McCarthy'emu 
w 2007 roku 
Nagrodę Pulitzera.


Wydawnictwo Literackie




 π 


wtorek, 19 marca 2019

#recenzjePi "Fatalna czarownica" Jill Murphy


Coś dla dzieci... i tych, którzy wciąż pamiętają, co znaczy BYĆ DZIECKIEM. 

"Fatalna Czarownica" nie jest fatalna, ale bardzo dobra i tego się trzymajmy. Może nie ujęła mnie jakoś... hmmm niesamowicie, ale polubiłam główną bohaterkę. Dlaczego? Bo mogłam się z nią utożsamić. Tak, tak! Ja, zdecydowanie już nie dzieciak, potrafiłam się utożsamić z tą pierwszoklasistką, która czego się dotknęła - psuła.
Oczywiście, jak na bajkę przystało, tutaj wszystko się dobrze kończy - w życiu bywa różnie, a raczej - inaczej. Niemniej, jest to miła, urocza opowiastka, krótka książeczka, która wywołuje ciepłe uczucia w czytelniku. I Harry Potter nie był pierwszy :)
Lubię Mildred z połamaną miotłą, skłonnością do popadania w kłopoty i kreowania katastrof, oraz - jej pasiastego kota.
ps Na uwagę zasługują również czarno-białe ilustracje. Nadają całości prawdziwie magicznego klimatu. 

7/10


cykl: Fatalna czarownica
Wydawnictwo RM



 π 



piątek, 15 marca 2019

#recenzjePi "Wszystkie kwiaty Alice Hart" Holly Ringland



Ta książka jest po prostu DOBRA i nic więcej. Czytało mi się ją czasem dobrze, a czasem miałam wrażenie, że obijam się o każde zdanie, jak o ostry kant. Czuć, że to debiut, oczywiście dobry debiut, a dla autorki nawet wyśmienity, ponieważ kto nie chciałby tak zadebiutować - wydać pierwszą książkę i to od razu w 20 krajach!
Nie uważam jednak, że jest do świetna historia, a już na pewno nie jest świetnie napisana. Pewne opisy, miałam wrażenie, że były pisane na zasadzie "zapchaj dziura". Pomysł otarł się o genialność, owszem, te kwiaty, sposób wydania! BAJKA! Lecz sama treść, no coś mi tam momentami mocno zgrzytało.

Jest to opowieść o ciągłym traceniu czegoś, bo życie właściwie na tym polega. Każdego dnia coś tracimy - chociażby czas... To też historia upadania i podnoszenia się.
Co do głównej bohaterki... tak jak polubiłam Alice, jako małą dziewczynkę, tak mnie denerwowała jako 26 latka. Jej babka, to już w ogóle przegięła pałę! Zwłaszcza jeśli chodzi o kwestię z Oggim - o zgrozo!!!
I tu dochodzę do sedna sprawy i do tego, czego nie mogę pojąć - mianowicie, ja nie lubiłam żadnego z bohaterów tej książki. To mi się nie zdarza często, a raczej zdarza mi się to wyjątkowo rzadko. Przeczytałam, zarejestrowałam i teraz odkładam na półkę. Moim zdaniem coś tutaj poszło nie tak...
6/10

* Książka ta miała niewątpliwie jedno - doskonałą reklamę, o której pewnie każdy początkujący pisarz marzy, marketing pierwsza klasa.
* Jeśli już mam wysupłać jakichś miłych bohaterów, którzy nie działali mi na nerwy, to: Oggi i Sally. Niestety nie ma ich zbyt wielu na kartach książki, więc i trudno tak naprawdę ich ucieleśnić, są więc, tak jak reszta, wyłącznie papierowi. Wydaje mi się, że wszystkim postacią, stworzonym przez Holly Ringland, brakuje "mięsa".
* Muszę napisać, że pomimo ogólnego rozczarowania, zdarzyło się parę wzruszeń podczas czytania.
* Kwiaty - świetna ciekawostka dla kogoś, kto w tym nigdy nie siedział, ale i tu jest pewne "ale". W trakcie czytania zaczęłam męczyć się tym ciągłym wciskaniem, gdzie się da, znaczenia kwiatów. Serio? Cała Australia, jeśli nie zna symboliki kwiatów, to siedzi na googlu i ją googluje? Zwyczajnie, po pewnym czasie te dane zaczęły być zwykłym szumem informacyjnym i nadały całej historii wydźwięk mało prawdopodobny. Bo co to miało być? Poradnik? Słownik? Przewodnik po kwiatach? Czy pełnokrwista opowieść? Moim zdaniem autorka przedobrzyła, bo mniej, czasem znaczy więcej.
* Słowo klucz tej opowieści to : p r z e m o c

6/10 dobra, ale bez szału i z potknięciami w konstrukcji 

* Muszę jednak oddać tej książce jedno - po jej przeczytaniu pozostał we mnie duży żal - żal straconych szans - czyli tego, co każdy traci, chociaż raz...


Wydawnictwo Marginesy



 π 


piątek, 8 marca 2019

#recenzjePi "Pasja życia" Irving Stone



Irving Stone stworzył przepiękny obraz wybitnego malarza Vincenta van Gogha. To przerażająco smutna historia człowieka, który tak bardzo jak był wybitny, tak bardzo był samotny.
Na pierwszy plan wysuwa się wielka miłość braterska. Miłość do grobu - święta.
Jestem pod ogromnym wrażeniem. Jestem też szczerze wzruszona. Choć Vincent mnie w wielu momentach drażnił, nawet wkurzał, widzę w nim przede wszystkim prawdę. To postać bez cienia zawiści, to istota ludzka pragnąca się kształcić, borykająca się z życiem, czująca mocniej, przeżywająca wszystko silniej. Nie jest łatwo być artystą. Nie było łatwo być van Gogh'em. Dlaczego? Bo On doświadczał boleśnie każdy promień Słońca, każdy powiew wiatru, drżenie serca innych było jego trzęsieniem ziemi.
Autor "Pasji życia" pozwolił czytelnikowi poznać mistrza. To świetna książka, która zbliża każdego, kto po nią sięgnie, do doskonałości... doskonałości pełnej radosnych, żółtych Słoneczników.
Czytałam tę opowieść dość długo. Dlaczego? Chyba dlatego, że mnie zasmucała. Przygnębiał mnie codzienny wysiłek dobrego, choć może trochę naiwnego mężczyzny. Pragnął miłości a odnalazł kpinę. To nie powinno się stać. Nie zasłużył sobie na to. "Rudy wariat" potrafił kochać jak żaden "normalny".
* Jednak, co najważniejsze, najbardziej cenię Theo, i głęboko wierzę, że bez Theo nie byłoby Vincenta. To był BRAT! Przyjaciel i złoty człowiek. Właśnie, ze względu na niego, Vincent nie powinien tak kończyć życia. To było samolubne i ten czyn, niestety, zadecydował również o losie Theo.
7/10

cytat:

"Ale nie o to idzie, aby było wielu, tylko aby był ktoś, kogo się naprawdę lubi. Jak nie, to człowiek jest sam."



Wydawnictwo Muza


 π 


piątek, 1 marca 2019

#recenzjePi "Cisza białego miasta" Eva García Sáenz de Urturi





#Kraken

"Cisza białego miasta" niewątpliwie, w swoim gatunku, jest REWELACYJNA. Obecnie znajduję się pod jej wielkim wrażeniem. Eva Garcia Saenz de Urturi napisała nie tylko fantastyczny kryminał, ale (może nawet przede wszystkim) niezwykłą historię ludzi, miejsc, smaków, wzruszeń... i tak, ja jestem wzruszona. Mnie to dotknęło i jestem również zaszczycona, że mogłam spędzić tych parę chwil z książką, która w jakimś stopniu zostanie ze mną na zawsze.
Do tej pory kryminały traktowałam wyłącznie jako rozrywkę, coś co czytam, i zaraz zapominam. Autorka wywróciła mi ten pogląd do góry nogami. Zakochałam się w jej sposobie opowiadania, w jej talencie, zdaniach, bohaterach.
Właśnie! Eva stworzyła niezapomnianych bohaterów, mięsistych, prawdziwych, takich, w których się wierzy i którym się wierzy. Wlała w moje serce nadzieję, że talent jednak nie umarł wraz z Hemingwayem, Conradem czy Fallaci i chociaż oni pisali zupełnie inną literaturę (nie zrozumcie mnie źle, nie porównuję ich, wielkość podanych nazwisk jest o niebo większa od omawianego - ale dostrzegam ten ogień, talent, pasję), to pisali pięknie - Eva robi to samo, w tym swoim kryminalno-obyczajowym stylu, lekkim, rozrywkowym, ale nie pozbawionym tła historycznego z elementami tradycji, zwyczajów, obrzędów. Jasna sprawa, że nie jest ona Hemingwayem (on był jeden, niepowtarzalny), nie może być, bo pisze zupełnie inne książki, ale ma iskrę i to mi się podoba, bardzo mi się podoba. Babka zwyczajnie zdała egzamin na piątkę z plusem - stworzyła świetny kryminał, a przecież o to tutaj chodziło. Uważam, że takich autorów należy cenić - zwłaszcza, że są... nie bójmy się tego powiedzieć: rzadkością.
Podczas lektury biegałam z Krakenem po ulicach Vitorii, miałam nadzieję, że spotkam Albę, razem z nim się rozczarowywałam i cierpiałam. Podziwiałam też niepokojące piękno bliźniaków, niemalże greckich bogów... a raczej hiszpańskich. Zastanawiałam się, kim jest morderca, miałam wiele teorii i chociaż wpadłam dość szybko na dobry trop, to nie znaczy, że autorka mnie nie zaskakiwała. Ach ona zaskakiwała mnie na każdym kroku, przy każdym zgrabnym zdaniu, słowie...
Dawno nie czytałam czegoś tak dobrego, tak głębokiego i zarazem lekkiego. "Cisza białego miasta" ma w sobie tę wybitność począwszy od tytułu, kończąc na ostatniej kropce. Każda strona przepełniona jest miłością autorki do opisywanych miejsc, jej znajomością tematu, pasją tworzenia i radością dawania.
Co mnie jeszcze zachwyciło? Chociażby sposób przedstawienia rodziny. Najlepszy był dziadek głównego bohatera, którego nie sposób nie podziwiać. Mam nadzieję, że tacy ludzie naprawdę istnieją... ale powinno ich być znacznie więcej.

I ten cytat otwierający, wyrwany z ust Rusta ("Detektyw") :
"Świat potrzebuje złych ludzi.
Żeby strzegli go przed tymi gorszymi".
* Nie dość, że świetna pisarka, to jeszcze ma gust!


Dziękuję wydawnictwu Muza za możliwość recenzowania tego zacnego dzieła. Poproszę więcej Evy!

*Sama się dziwię, że postawiłam tej książce aż 8 gwiazdek... ale należało się!
* Z chęcią umówiłabym się na Noc Perseidów z Krakenem... na dachu... nawet na schodach.
* Obym częściej trafiała na takie perełki.
* Czysta czytelnicza rozkosz!
* Po tej książce człowiek czuje ten rodzaj pustki, który spokojnie można nazwać "kacem"... i to ma już być koniec? Ach nie, nie... przecież to dopiero pierwsza część. Ufff!
* I ten smutek... że się nie jest w gronie tych obdarowanych "pisarskim złotem fantazji".
* Pamiętajcie, tutaj nie znajdziecie tanich, oklepanych schematów. Znajdziecie za to niebanalny motyw, prawdziwie przebiegłego mordercę, fabułę tyle ile zaskakującą, tyle też wzruszającą. Warto dojść do ostatniej strony - przeczytać PODZIĘKOWANIA.
* Jeśli macie w życiu przeczytać tylko jeden kryminał, to niech to będzie "Cisza białego miasta".
* Radzę wam, zarezerwujcie sobie dzień, lub dwa, bo tak książka was nie wypuści.
* PAMIĘTAJCIE książkę tę oceniam w jej gatunku, czyli KRYMINAŁ - nie ambitny klasyk! To lekka rzecz, gładko wchodzi, nie ma drugiego dna.
* BRAVO!

8/10
POLECAM gorąco POLECAM




tom I
cykl: Trylogia Białego Miasta
Wydawnictwo Muza



 π