Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 25 kwietnia 2024

#recenzjePi "KALINKA koniec wszystkiego (i całej reszty)" Karensac &Thom Pico

Ostatni tom "KALINKI koniec wszystkiego (i całej reszty)" sprawił mi dużą przyjemność. To miła, energiczna, zabawna opowieść komiksowa, która posiada bardzo sympatycznych bohaterów. Może i jest dla młodszego czytelnika, bo faktycznie jest napisana w sposób prosty a humor jest dosłowny, oczywisty, ale i dorosły może się bawić przy lekturze.



Ten ostatni rozdział KALINKI uważam za udany. Powracają bohaterowie z poprzednich części, historia ma spójność i oczywiście została świetnie narysowana. KARENSAC & THOM PICO stworzyli ciekawy cykl, który przypomniał mi doskonałą HILDĘ, choć nie był tak ambitny w treści.




To, co wyjątkowo cenię w tej serii, to ilustracje. Przepadam za tym, jak KARENSAC narysował krajobrazy i plany ogólne. Z biegiem tomów polubiłam także sposób przedstawiania postaci, choć nadal nie jestem w stu procentach fanką. Komiks jest pełen życia, barw i akcji - trudno się nudzić, choć ma parę braków fabularnych i można się do niektórych rzeczy przyczepić, jak np. do dialogów, które bywają infantylne. Mimo to uważam, że to przyjemna opowieść i bardzo się cieszę, że ją poznałam. KALINKA jest charakterna, waleczna i ma bardzo dobre serduszko - a Łysolek jest super pieskiem!


Jeśli szukacie miłej komiksowej serii dla dzieci, to spokojnie sięgajcie po KALINKĘ. Pory roku, magiczni bohaterowie, prosty humor i radosne ilustracje - myślę, że warto. I myślę, że duży i mały będzie się dobrze bawił - a najlepiej czytać razem!

to koniec... czy nie koniec ?
KALINKA
tom 4
Wydawnictwo Kultura Gniewu
krótkie gatki
egzemplarz recenzencki
  π

wtorek, 23 kwietnia 2024

#recenzjePi "Lilavati" Szczepan Jeleński

Jestem i zachwycona i przerażona jednocześnie. LILAVATI Szczepana Jeleńskiego, to książka wyjątkowa, bo pokazuje matematykę w arcyciekawy sposób. Autor wybrał fascynujące zadania i je nam przedstawił w formie niemalże przypowieści. Przeraziło mnie zaś to, że zdałam sobie sprawę iż o matematyce wiem bardzo mało, a nawet to, co myślałam, że wiem, jest tylko powierzchowne i ulotne - bo uleciało z biegiem czasu.


LILAVATI, to potężny zbiór zadań, które bawią, uczą i sprawiają, że mózg dymi. To książka, jak sam autor napisał, do podczytywania, do ciągłego powracania do niej, do czytania etapami, do rozwiązywania i grania. Prawda jest taka, że LILAVATI pokazuje potęgę matematyki i jej absolutnie niesamowite zastosowania. Pokazuje także, jak rzadko kierujemy się w życiu logiką - powodem jest jej nieznajomość i brak chęci uczenia się, ponieważ logika nie jest łatwa, ale jest narzędziem bezcennym.



Matematyka uczy myślenia. To genialny sposób na ćwiczenie umysłu. Nie jest to proste, ale jest diablo satysfakcjonujące. Boję się tej książki, bo stawia mi wyzwania, ale i pociąga mnie.... z tego samego powodu.


Rewelacyjnie wydana, z masą zadań typu: Ile wody jest w beczce? To nie jest lektura lekka, ale jaka satysfakcjonująca! Myślę, że ta pozycja ma moc wyzwalania miłości do matematyki. Szkoda, że w szkołach nie uczą w ten sposób... przedmiotów ścisłych. Bardzo polecam! Gigantycznie cudowna książka stymulująca mózg.

wilk, koza i kapusta
Wydawnictwo Zysk i S-ka
egzemplarz recenzencki
  π

niedziela, 21 kwietnia 2024

#recenzjePi "Elryk z Melniboné" Michael Moorcock

Pomyślałam - ale księga! Kiedy ja ją przeczytam?! A gdy zaczęłam, to nie mogłam przestać! I tak przeczytałam ją w trzy niecałe dni! ELRYK Z MELNIBONE, to świetna fantastyka, która wciąga i przez którą się płynie przyjemnym, acz burzliwym rejsem... jak to z adrenaliną bywa.

Okazało się, że Michael Moorcock jest rewelacyjnym twórcą fantastycznych światów! Nie odkryłam Ameryki, wielu przede mną to wiedziało - ale ja dopiero zaczęłam tę ekscytującą przygodę z bladolicym ERLYKIEM i jego śmiercionośnym mieczem ZWIASTUNEM BURZ. Bohater ten jest pięknie napisany, ma w sobie melancholię i tajemnicę, ma siłę i drapieżność i ma fatalny gust. Jego ukochana Cymoril, to typowa śpiąca królewna (dosłownie), to tak Danusia z KRZYŻAKÓW... wnerwiająco naiwna.


Jedna są też inne kobiety, np. cudowna Oona, złodziejka snów, albo Shaarilla, latająca, bezskrzydła piękność... tak, jest w czym wybierać (a wątek z Ooną została GENIALNIE zakończony... a może rozpoczęty....).


Opowieść o ELRYKU, to spektakularny pokaz wyobraźni. ogromnie podoba mi się stworzony przez Moorcock'a świat. Jest to rzeczywistość magiczna, w której potwory, ludzie i czarodzieje, oraz inne niezwykła istoty ścierają się ze sobą i wszystko jest głęboko filozoficzne, metaforyczne, co mnie wyjątkowo przypadło do gustu.


ELRYK przypomina nieco WIEDŹMINA. Myślę, że ma podobny klimat - ja WIEDŹMINA jeszcze super nie poznałam, cały czas czekają na mnie książki, ale wiem, co tam jest grane (trudno nie wiedzieć, bo to kultowy bohater) i uważam, że ELRYK spodoba się fanom Sapkowskiego.
Dodatkowo książka jest zjawiskowo wydana. Okładka przykuwa wzrok (Szymon Wójciak), a jest to dopiero pierwszy tom! Już nie mogę się doczekać następnych. Trzymam kciuki, że Zysk i S-ka szybko wydadzą kolejne.


Na uwagę zasługuje także przedmowa Neila Gaimana... a właściwie opowiadania Gaimana inspirowane ELRYKIEM. Trafnie wprowadza w klimat i pokazuje, jak wielką siłę mają opowieści. POLECAM!

białowłosy
Saga o Elryku
tom 1
Wydawnictwo Zysk i S-ka
egzemplarz recenzencki
  π

czwartek, 18 kwietnia 2024

#recenzjePi "1984" George Orwell

Wcześniej nie czytałam 1984. Czytałam FOLWARK ZWIERZĘCY dwa razy, ale nie 1984. Teraz udało się i "udało się", to dobre określenie na przeczytanie 1984... bo naprawdę nie czyta się tego z lekkim sercem. Książka jest niesamowita - straszna, ale niesamowita.

Wydawnictwo Zysk i S-ka wznowiło ten tytuł z nowym tłumaczeniem Jerzego Łozińskiego. Nie mogę porównywać tłumaczeń i nie mam narzędzi by ocenić to, ale zdecydowanie dobrze się mi czytało tę przerażającą lekturę. Myślę, że dzięki Łozińskiemu ta opowieść mogła zyskać jeszcze mocniejszą, wyrazistszą aktualność.


Wracając do samej fabuły, tematyki - to historia, która się dzieje. To totalitaryzm w całej swej majestatycznie krwawej okazałości. Zamordyzm! Świat bez nadziei, bez prawdy, bez wolności. Piekło! Piekło, które zawsze ludzie ludziom...


Porażający obraz, o którym nie da się zapomnieć. Największą siłą jest ponadczasowość. Widać człowiek nigdy nie wyzwoli się ze skłonności do zbaczania w strefy czerwone. To okropnie smutna wizja - prawda. To zamknięte usta, cenzura myśli, przemoc w czystej postaci.
1984 dobitnie pokazuje mechanizmy, jakie rządzą gnijącym światem władzy. Czytelnik przygląda się powolnej, kierującej się pozorną "wolnością" drodze ku upadkowi wszystkiego, co piękne i o co warto walczyć, po co warto żyć. FOLWARK ZWIERZĘCY był mocny, ale 1984 jest mocniejszy. Lektura można rzec obowiązkowa i cieszę się, że przeczytałam ją właśnie teraz.


Klasyk! Pięknie wydany, z świetnym projektem okładki Jędrzeja Chełmińskiego! Warto! Po stokroć warto! A może po prostu trzeba.... ?

2 + 2 = .....
Wydawnictwo Zysk i S-ka
egzemplarz recenzencki
  π

poniedziałek, 15 kwietnia 2024

#recenzjePi "STO KWIATÓW" Genki Kawamura

STO KWIATÓW... bo kwiaty są delikatne, kruche, chwilowe - zupełnie jak życie, zupełnie jak pamięć. Genki Kawamura, to pisarz, który z wielkim wyczuciem pisze o wielkich stratach. Czasem nie ma słów, by opisać smutek, nie ma metafory, bo każda wydaje się żałośnie tendencyjna... po prostu nie ma możliwości, by przekazać ból, bo ból trzeba poczuć. Więc czym jest opowieść o STU KWIATACH? Cóż... myślę, że słowami, które bolą.

Tracić kogoś można na tak wiele sposobów. Ktoś może od nas odejść, bo już nas nie chce, nie potrzebuje. Może też się oddalić emocjonalnie, stać się zimnym, nieczułym, obcym. Bywa też, że ktoś od nas odchodzi, bo umiera, bo zabiera go wypadek, choroba... ale jest tez ten innych rodzaj odejścia - zapominanie. Straszne, bo jest, ale go nie ma, siedzi tu, obok, ale to już nie on, nie ona. 3
STO KWIATÓW, to pełna emocji opowieść o tym, jak być silnym, gdy się nie ma siły. Historia, która porusza ukryte w sercach lęki i pokazuje, że nawet największy strach można pokonać dobrym wspomnieniem ciepłej miłości.


Pięknie napisana, refleksyjna, trudna, ale potrzebna książka. Takie historie uczą wrażliwości i pokazują, że nikt nie ucieknie od smutku, od żalu i wreszcie, że każdy, absolutnie każdy w swoim krótkim życiu będzie za kimś tęsknił. Polecam.

życie jest kwiatem
Seria z Żurawiem
Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
bo.wiem
egzemplarz recenzencki
  π


wtorek, 9 kwietnia 2024

#recenzjePi "ALRAUNE" Hanns Heinz Ewers

ALRAUNE Hanns'a Heinz'a Ewers'a, to nie jest zwykła opowieść - to opowieść niezwykła, tzn. taka, która wwierca się w głowę, wciska w nią różne, dziwne rzeczy i każe o sobie nigdy nie zapomnieć. Cóż... czuję się zaskoczona nie tylko tym, że książka tak mi się podobała, ale także, a może przede wszystkim tym, że jest aktualna, pomimo sędziwego wieku (urodzona w 1911) i niesamowicie mroczna, z subtelnym erotyzmem, który choć nie strzela w czytelnika, to jednak wpływa na niego znacznie.

Można napisać, że jest to historia pewnej kobiety - kobiety nieczystej z założenia, grzesznej od poczęcia, pięknej ogniem z piekła... ale ja widzę w ALRAUNE lustro grzechów ludzkich. Znieprawienie nie pochodzi od kusicielki, ale od tego skuszonego, od twórcy, rodzica, mistrza. To świat stworzył tę nierządnicę, to świat ją wychował, to ze świata czerpała inspirację - można rzec, że ten świat nie dał jej szans.


Ewers odznaczył się pisarskim wizjonerstwem. Jego język, styl jest misterny, pełen odniesień, metafor... Cała ta opowieść jest metaforą, którą czyta się z zaangażowaniem i wypiekami, czasem z niesmakiem, ale zawsze z ciekawością i podziwem - jak te zdanie razem grają! Jak one są pełne treści! Kiedyś widać tak się właśnie pisało - bez pustosłowia.


ALRAUNE, jest smutną opowieścią, tragiczną, jest też trudną, bo porusza bardzo trudne tematy, niewygodne, wulgarne, lecz niestety obecne, realne. Bohaterowie tego dramatu zostali wyraziście napisani, tu każdy jest "jakiś", nie ma niepotrzebnych postaci. Świetnie skonstruowana fabularnie i (że tak to ujmę) emocjonalnie.


Książka została fantastycznie wydana! Rewelacyjny projekt okładki Urszula Gireń. Grzbiet robi wrażenie i daje radość patrząc na nas z biblioteczki. Bardzo polecam zapoznać się z tym utworem - w moim przekonaniu naprawdę warto.

kochana przyjaciółko
Wydawnictwo Zysk i S-ka
egzemplarz recenzencki
  π

piątek, 5 kwietnia 2024

#recenzjePi "JAK SPRZEDAĆ NAWIEDZONY DOM" Grady Hendrix

Grady Hendrix jest dobrze znany w świecie horroru, głównie za swoje niestandardowe do niego podejście. Czytałam jego FINAL GIRLS. OSTATNIE OCALAŁE i bardzo mi się podobało. Podszedł do tematu zaskakująco, jakby z drugiej strony i stworzył coś ciekawego - może nie wybitnego, ale ciekawego. Jak jest z jego kolejną powieścią pt. JAK SPRZEDAĆ NAWIEDZONY DOM? Również bardzo ciekawie. 

Ponownie Hendrix bierze popularny motyw i robi z niego coś innego, coś krępująco niewygodnego, ale przy tym metaforycznego i nawet zabawnego. Jego styl, to seria sprzeczności, które świetnie się czyta. Koncepcja nawiedzonego domu zawsze mi się podobała, to klasyk, którym można obracać nieustannie i zawsze cieszy. Tutaj jednak sprzedajemy - dom rodzinny, dom pełen matczynych lalek i przeszłość, która zawsze ostatecznie upomina się o swoje. 

Upiorne lalki, pacynki i budynek, który wypełnia jeszcze obecność tych, którzy odeszli... to mrozi krew i zapowiada udaną fabułę. Nasza główna bohaterka traci rodziców i musi dogadać się z bratem, którego raczej nie lubi - w kwestii podziału i sprzedaży majątku. To nie są łatwe rozmowy, a stają się upiorne wraz z przebudzeniem się morderczych lalek. 

Cenię horrory, które sprytnie i podskórnie opisują sprawy codzienne, życiowe, problemy, z którymi każdy kiedyś się zmierzy. Tak naprawdę dobry horror, to opowieść o nas, o naszych słabościach, lękach, strachu przed śmiercią, o nierozwiązanych sprawach... Horror potrafi być skarbnicą emocji. JAK SPRZEDAĆ NAWIEDZONY DOM, to tak naprawdę historia rodzinnych relacji, tego jak są skomplikowane i tego, że czasem trzeba traumy, by je zrozumieć i naprawić. 

Ta książka jest jednocześnie interesującą rozrywką, jak i studium rodzinnych relacji. Cieszę się, że poznałam tę historię i spokojnie mogę ją polecić. Dodatkowym atutem jest wydanie. Zysk i S-ka postarało się, bo projekt okładki, to porządna rzecz. Twarda, "niby zniszczona", z upiorną lalką w centrum i na grzbiecie (do góry nogami) - fajna sprawa. 


sprzedajemy! 

Wydawnictwo Zysk i S-ka 

egzemplarz recenzencki 

  π


sobota, 30 marca 2024

#recenzjePi "KRONIKA TOWARZYSKA LADY WHISTLEDOWN" Julia Quinn, Suzanne Enoch, Karen Hawkins, Mia Ryan

LADY WHISTLEDOWN, to chyba moja ulubiona postać stworzona przez Julię Quinn, to też akurat KRONIKA TOWARZYSKA LADY WHISTLEDOWN musiała ostatecznie wpaść w moje ręce. Jest to o tyle fajna sprawa, że mamy tu do czynienia ze zbiorem krótkich, romantycznych opowieści, które się ze sobą niepozornie splatają i zostały napisane przez rożne autorki.

Zatem mamy JEDYNĄ PRAWDZIWĄ MIŁOŚĆ pióra Suzanne Enoch, DWA SERCA Karen Hawkins, TUZIN POCAŁUNKÓW Miy Ryan i wreszcie TRZYDZIEŚCI SZEŚĆ WALENTYNEK Julii Quinn. To bardzo pozytywna książka, a kronika dodaje historiom wiele uroku. Lubię ten humor Lady W. i to, że jest spostrzegawcza i zawsze wyciąga odpowiednie wnioski.


Jakie są te romantyczne opowieści - cóż... romantyczne, naiwne, różnią się stylem, bo przecież pisały je rożne autorki a każda odznacza się swoją własną miłosną estetyką. Jestem całkiem zadowolona z tego eksperymentu i myślę, że własnie tego typu literatura lepiej się sprawdza w krótkiej formie.


Muszę też zaznaczyć, że książka ma super okładkę - o wiele bardziej mi się podoba od pozostałych z tego uniwersum. Elegancko i zachęcająco wygląda ten delikatny profil Lady W. Lecz to, co najważniejsze, to fakt, że czyta się rach-ciach. Fabularnie historie nie odbiegają od pozostałych Quinn, ale jest nieco bardziej urozmaicone, bo nie mamy jednej autorki. Taki zbiór naprawdę na plus.

co tam słychać u Lady W.
tom 1
Lady Whistledown
Wydawnictwo Zysk i S-ka
egzemplarz recenzencki
π



piątek, 29 marca 2024

#recenzjePi "KRÓLOWA CHARLOTTA" Julia Quinn, Shonda Rhimes

Ta opowieść naprawdę jest okej, choć nie lubię współczesnej tendencji do pisania historii na nowo. Tutaj, jeśli potraktujemy książkę pt. KRÓLOWA CHARLOTTA jako wyłącznie rozrywkę inspirowaną historią, to nie mam pytań... jednak jeśli chcecie doszukiwać się prawdy historycznej - to dajcie sobie spokój.

Ładna romantyczna przygoda, ze sporym oddaniem drugiej osobie, z poświęceniem i siłą. Znajdziemy tu naprawdę interesujące wątki, wzruszające. Pod tym względem KRÓLOWA CHARLOTTA jest inna od książek z uniwersum BRIDGERTONÓW.


Julia Quinn wraz z Shondą Rhimes stworzyły ciekawą parę kochanków - małżonków. Tę książkę dobrze się czyta, wciąga, ale jest wyłącznie rozrywką - WYŁĄCZNIE i nie odbiega od innych romansów. To jednak opowieść naiwna, która uwypukla te problemy, które w romansie się liczą. Akcentuje pikanterię, napięcie, dramy rodem z telenoweli i nawet jak pojawiają się sprawy poważne, to one jednak oprawione w to romantyczne ramko - gubią siłę.


Książka dobra w swoim gatunku. Nie można mieć wielkich oczekiwań po romansach, zwłaszcza tych spod pióra Julii Quinn, bo to rozrywka lekka, a nie wybitne dzieło. Jeśli tak do tego podejdziemy, to będziemy się bawić i może nawet wzruszać. W innym wypadku odbijemy się od lektury. To ROZRYWKA, choć KRÓLOWA CHARLOTTA wiem, że startuje do bycia czymś więcej... i może przez to ostatecznie trochę traci.

próba szaleństwa
Wydawnictwo Zysk i S-ka
egzemplarz recenzencki
π

środa, 27 marca 2024

#recenzjePi "RESTAURACJA NA KOŃCU WSZECHŚWIATA" Douglas Adams

AUTOSTOPEM PRZEZ GALAKTYKĘ Douglasa Adamsa, to była istna jazda bez trzymanki. RESTAURACJA NA KOŃCU WSZECHŚWIATA jest równie odjechana, nietypowo szalona, pełna akrobacji wyobraźni. Uważam, że sam pomysł na tę serię jest wprost doskonały - i zdaje się, że nie jestem odosobniona w tym względzie. Czasem nie siadły mi żarty, ale ogólnie, to wyjątkowo interesująca seria.


Tom drugi kontynuuje przygody Artura Denta, któremu udało się ocaleć, podczas gdy Ziemia została zniszczona, bo była przeszkodą w planach budowy międzygalaktycznej autostrady. Może i ten scenariusz wydaje się oderwany od rzeczywistość, ale w gruncie rzeczy jest oparty na prawdzie o ludzkim gatunku. Ja np. w opisie Vogonów dostrzegam (niestety) oblicza wielu obywateli Ziemi. Ta książka jest i śmieszna i refleksyjna - myślę, że to najlepsze z możliwych połączeń, a gdy dodamy do tego WSZECHŚWIAT, to wychodzi nam pyszne danie. Danie dnia! Można rzec... bo przecież rzecz się rozchodzi o RESTAURACYJNE PRZYSMAKI.


Jestem pod naprawdę dużym wrażeniem wyobraźni Adamsa i zupełnie się nie dziwię, że ta seria stała się hitem i obecnie to niemalże klasyk. Styl pisarza jest urzekający, oryginalny, nie do pomylenia z żadnym innym twórcą - a to wielka sprawa.


Jednak w tym konkretnym wydaniu nie chodzi wyłącznie o znakomitą treść, świetne tłumaczenie (Paweł Wieczorek), filozoficzne, metaforyczne aspekty, ale także o ILUSTRACJE. Chris Riddell, to postać znana w świecie rysowników i nie bez przyczyny, bo jego talent jest niepodważalny. Jestem urzeczona wizjami, jakie roztoczył przed czytelnikami.


Książka została fantastycznie wydana i tworzy zwartą, spójną całość z tomem pierwszym. Te pozycje to perełki i myślę, że każdy, kto lubi SF powinien je mieć na swojej półce. W tej opowieści jest coś ze ŚWIATA DYSKU Terryego Pratchetta. Polecam!

filiżanka herbaty - poproszę...
tom 2
AUTOSTOPEM PRZEZ GALAKTYKĘ
Wydawnictwo Zysk i S-ka
egzemplarz recenzencki
π