Chciałam czegoś innego - i dostałam coś innego. Chciałam wyjść ze swojej strefy komfortu - i wyszłam ze swojej strefy komfortu i... nie był to najlepszy z moich wyborów. Pomyślałam, że skoro nie czytam romansów, a poczułam chęć eksperymentowania z tym gatunkiem, to na początek dobrze wybrać romans połączony z tym, co lubię - w przypadku KORONY Z KOŚCI jest to romans połączony z fantasy i baśnią. Wydawało się super, ale niestety nie jest to dobra literatura... jednak nie będę po niej "jechać", bo czytadłem jest przednim.
Wprawdzie już od pierwszych zdań, a dokładnie po pierwszych dwóch zdaniach wiedziałam, że nie jest to styl piękny, a opowieść nie będzie głęboka, tylko raczej przerażająco jednowymiarowa i powierzchowna - to dałam jej szansę i ostatecznie dałam się wciągnąć w tę telenowelę. Myślę, że słowo "telenowela" idealnie oddaje charakter tej historii.
KORONA Z KOŚCI opowiada o trzech siostrach, księżniczkach, które zostały wychowane przez matkę do rządzenia. Mają zadanie wyjść za mąż za władców trzech królestw i pokornie wypełniają ten obowiązek - ale tylko ślub się zgadza z planem, bo wszystko inne zdaje się iść bardzo źle. W grę zaczną wchodzić uczucia, zdrady, wielkie nadzieje, pasja, walka o władzę i chyba też miłość... choć w tym szaleństwie nie wiem, czy można cokolwiek co przeżywają bohaterowie nazwać miłością.
Fabuła jest bardzo telenowelowata i czyta się to bardzo szybko. Laura Sebastian nie jest pisarką genialną... jest raczej mocno przeciętna, ale wbiła się w oczekiwania publiczności i przyjęła język... że tak to określę "młodzieżowy", co nie powinno być zarzutem... ale jednak jest. Po fantastyce spodziewam się gęstej fabuły napisanej dobrze, stylistycznie miło, a tutaj w drugim zdaniu pada słowo "banialuki" i ono strasznie razi po oczach (nie, że mam coś do tego słowa, jest w porządku, ale naprawę nie pasuje tutaj, jakoś zgrzyta). Zaraz mnie nastawił ten początek na odbiór całości i okazało się, że nastawienie, które przyjęłam było słuszne.
Nie oznacza to, że książka jest pozbawiona zalet. Właściwie, to daje dużo frajdy, wciąga i jest seksowna. Posiada ciekawe zwroty akcji i czytelnik jest zainteresowany tym, co będzie dalej. Chociaż postaci są skrajnie papierowe, to jednak można się zatopić w ich pokręconych życiorysach i romansach. Na poziomie podstawowym, daje odskocznię od rzeczywistości, jest rozrywką - jednak nic poza tym, nie ma głębi.
Okładka jest całkiem ładna - zdecydowanie najładniejsza z tych, które powstały (mowa o wydaniach zagranicznych). Zysk i S-ka (Magdalena Zawadzka) postawiło na dobry projekt, choć ta kobieta z rozwianymi włosami przypomina trochę modelki reklamujące szampony do włosów - jednak ogóle wrażenie jest dobre, a całość estetyczna.
trzy siostry i matka
korona z kości
tom 1
Wydawnictwo Zysk i S-ka
egzemplarz recenzencki
π
Czasem można po cos takiego sięgnąc, taki "odmóżdżacz" jak mawia moja kolezanka.
OdpowiedzUsuńOh what a cover! It looks royal. Good to read your review!
OdpowiedzUsuńSometimes, we just have to choose the wrong book to know what we like.
OdpowiedzUsuńJa póki co nie mam tej książki w swoich planach.
OdpowiedzUsuńGracias por la reseña Lo tendré en cuenta.
OdpowiedzUsuń