Gdy po raz pierwszy zobaczyłam tę książkę z miejsca ją odrzuciłam. Okładka mnie przeraziła, choć i tak jest najlepsza ze wszystkich, jakie dla niej zaprojektowano. Po prostu uznałam, że to totalna młodzieżówka, lub dzikie pląsy szalonej dziewczyny, jakiś lekki romans, a to totalnie zaprzecza moim zainteresowaniom... ale po zdaje się paru miesiącach od premiery uznałam, że przeczytam jej opis - i postanowiłam spróbować.
Opis sprawił, że POZORANTKA mnie zainteresowała, a przynajmniej zaintrygowała. Wyłonił się z niego obraz historii o kobiecie z problemami, z psychiczną traumą, lub zwyczajnie kobiety chorej psychicznie - z rozdwojoną jaźnią, a to już zdecydowanie brzmiało ciekawie... i poniekąd się sprawdziło.
Holly Bourne napisała książkę w pierwszej osobie. Nasza główna bohaterka - April, która na skutek pecha, złych wyborów, okropnych facetów, których spotykała na swojej drodze - zmienia się w Gretel. Gretel jest inna, jest wyluzowana, niezależna, seksowna, wykorzystuje innych, kłamie i zawsze jest szczęśliwa... tylko, że Gretel nie jest prawdziwa. To ucieczka porządnej, mądrej kobiety, w fikcyjną postać - by jakoś bronić się przed złym światem.
POZORANTKA okazała się książką trudną, przesyconą tematami tyle ważnymi, co strasznymi. Przemoc wobec kobiet, tkwienie z toksycznych związkach, niska samoocena, brak wiary w siebie i w to, że może być lepiej, jeśli tylko weźmiemy się w garść i zostawimy "tego palanta". To nie są łatwe sprawy, ale Holly dość umiejętnie je opisała.
Z jednej strony styl jest lekki, ale z drugiej nie banalizuje przedstawionych problemów. Widać, że autorka zrobiła bardzo dogłębny research i chwała jej za to. Książka jest ciekawie skonstruowana i ostatecznie nie (na szczęście) demonizuje mężczyzn - bo to by było skrajnie głupie. Pokazuje tylko, jak to możemy przeczytać w POZORANTCE, że jeśli ciągle słyszymy, że pies kogoś pogryzł, to myślimy, że wszystkie psy gryzą.
Może nie będzie to książka, którą postawię wśród ulubionych, nie jest wybitna, ale jest - w moim odczuciu - ważna. Byłaby jeszcze ważniejsza, gdyby napisał ją mężczyzna, bo tutaj perspektywa faceta bardzo by się przydała - nawet bardziej, niż kobieca, bo to książka ewidentnie skierowana do kobiet, a kobieta wie, jak to jest być kobietą, za to czasem wcale nie rozumie, jak to jest być mężczyzną. Mimo wszystko uważam, że może być dla niektórych dobrą terapią i wsparciem.
Najgorsza w tym jest okładka, ale jak wspomniałam, ona i tak jest najlepsza wśród tych, które powstały (zagraniczne). Nie wiem dlaczego zdecydowano się na zbanalizowanie tej książki poprzez różowe, bądź niepoważne graficzne rozwiązania, ale trudno... Podkreślam Zysk i S-ka i tak wykonało najlepszą.
czy ta pani naprawdę nienawidzi mężczyzn ???
Wydawnictwo Zysk i S-ka
egzemplarz recenzencki
π
No fakt, okładka w ogóle nie pasuje do tego co opisujesz odnośnie treści.
OdpowiedzUsuńGracias por la reseña. Lo tendré en cuenta. Te mando un beso.
OdpowiedzUsuńVery intriguing..as they say can't judge a book by its cover..I will look for this one.
OdpowiedzUsuńIt does look very interesting. Thanks so much!
OdpowiedzUsuń