BRIDGERTONOWIE, to dla mnie duże zaskoczenie. Romansów nie lubię i czuję zażenowanie podczas czytania wszelkich wątków miłosnych. Nie bierze się to z jakiegoś urojonego nawyku, ale po prostu zawsze tak miałam i chyba najbardziej mi przeszkadza w nich ich infantylność. A tu proszę - całkiem dobrze się bawię z tą serią.
Zdecydowanie nie jest to literatura wybitna. To rozrywka, czytadło, coś na raz, na przekąszenie i tak własnie się sprawdza. Trochę nie rozumiem zarzutów w stronę pisarstwa Julii Quinn - ja uważam, że ma lekkie, przyjemne pióro, które porównałaby do ptasiego mleczka. Pisze bardzo dobrze, z humorem i tam gdzie trzeba - pazurem. Od romansu raczej nie oczekuję niczego więcej, a przynajmniej nie od tego typu romansu.
Jednak nie byłabym sobą, gdybym trochę nie ponarzekała. Drugi tom BRIDGERTONÓW KTOŚ MNIE POKOCHAŁ jest sympatyczny i naprawdę dobry do pewnego momentu... do nocy poślubnej, a właściwie raczej do ponocy poślubnej. Wszystko, co następuje po tym przyjemnym wydarzeniu jest niestety naciąganie, naiwne, wymuszone, a problemy świeżo poślubionych są zwyczajnie śmieszne. Sceny miłosne zaś... jakkolwiek to zabrzmi - powtarzalne i... o zgrozo - w konsekwencji nudne. Całe szczęście, że ślub następuje prawie na końcu. I co ważne - w pierwszym tomie MÓJ KSIĄŻKĘ jest dokładnie tak samo. Czyżby Quinn dobrze zaczynała i słabo kończyła? (wiem, dwuznaczne, ale przy romansie można sobie pozwolić n dwuznaczność)
KTOŚ MNIE POKOCHAŁ, to historia Anthony'ego, brata Daphne, którą dobrze poznaliśmy w pierwszym tomie i Kate. Para na początku zdecydowanie nie przypada sobie do gustu - ale jak wiemy, kto się czubi, ten się lubi... tyle, że Anthony podbija do siostry Kate i potrzebuje jej "błogosławieństwa". Fabuła banalna, ale takie to już są romanse. Mam tylko nadzieję, że w trzecim tomie poznamy inne charaktery, bo Anthony równie dobrze mógłby być Simonem z pierwszego tomu, a Kate - Daphne.
Mimo wszystko, ja naprawdę bardzo dobrze się bawiłam przy lekturze. Rozrywka dla mnie tyle sympatyczna, co zaskakująca. Chętnie zmieniłabym okładkę, nie przepadam za serialowymi, filmowymi, ale poza tym, to urocze i tak, infantylne, naiwne, nierealne, bez dbałości o prawdę historyczną, bazujące na sentymencie do Jane Austen, lecz jej nie przypominające, ale co z tego? To jest napisane dla odprężenia ciała i umysłu i to się sprawdza. Oby tylko te końcówki w następnych tomach były lepsze.
nie lubię Cię - ale chyba kocham
tom 2
BRIDGERTONOWIE
Wydawnictwo Zysk i S-ka
egzemplarz recenzencki
π
Mnie własnie nuda i infantylność odstrasza od romansów.
OdpowiedzUsuńOd czasu do czasu lubię poczytać tego typu książki.
OdpowiedzUsuńEs un buen libro. Te mando un beso.
OdpowiedzUsuńIt is an escape. And I think the author has a great way of starting her novels too. But of course, I never finish these..I'm afraid.
OdpowiedzUsuńI have a few friends who can't get enough of these.
OdpowiedzUsuń