Piękna opowieść o jedynej, prawdziwej miłości. Ta historia chwyta za gardło i trzyma, trzyma, trzyma... aż na końcu puszcza, ale wcale nie jest ci lżej. Antoni Ferdynand Ossendowski, był wyjątkowym pisarzem, pisarzem-podróżnikiem, który w swoich tekstach zawsze zawierał ponadczasowe prawdy. Był też mądrym i wnikliwym obserwatorem, co czuć w jego twórczości i co sprawia, że te książki się nigdy nie zestarzeją.
"SŁOŃ BIRARA" opowiada o wielkiej przyjaźni człowieka i zwierzęcia... i jak to zazwyczaj bywa, zwierze okazuje się wierniejsze. Amra jest małym chłopcem, mieszka wraz z rodziną w nędznej chacie, a ich największym skarbem jest ów słoń, który do tej pory pracował z dziadkiem Amry, ale dziadek zginął, a słoniem zajął się chłopiec. Między Amrą a zwierzęciem powstaje silna więź, a o tym, jak ta więź jest silna czytelnik dowiaduje się w środkowej części opowieści, gdy Amra opuszcza Birarę, by wraz z młodym księciem zdobywać wiedzę w dalekiej Anglii. Książę pokochał słonia i zapragnął by oboje zostali w jego królestwie, lecz słonie nie może chłopcom towarzyszyć w podróży do Anglii, więc pozostawiony szaleje z tęsknoty.
Dla mnie to nie tylko opowieść o słoniu, ale przede wszystkim opowieść o wielkiej miłości. O tym, jaki ból można komuś zadać, najpierw go "oswajając", kochając, a potem go opuszczając. Miłość nie rozumie samotności - bo miłość, to bliskość.
Książka przypomina mi trochę klimatem "W pustyni i w puszczy", choć akcja nie dzieje się w Afryce, tylko w Indiach, a słonie indyjskie są zdecydowanie inne, niż te afrykańskie, ale jest coś, co kojarzy mi się z sienkiewiczowskim hitem i to coś, jest w stylu, atmosferze, sposobie opowiadania. Odnalazłam tu także motywy z mojej ukochanej książki "ZEW KRWI" Londona.
Ossendowski nie pozostawia także bez komentarza kwestii kolonizatorskich i surowo ocenia białych najeźdźców - zwłaszcza wybrzmiewa to w ostatnim rozdziale. Świetnie spuentowanie nienażartego zachodu, który nigdy nie zapłacił za wyrządzone krzywdy.
Muszę przyznać, że się wzruszyłam. Historia słonia, który okazał się bardziej ludzki od ludzi sprawiła, że moje serce zabiło mocniej. Jest to książka dla każdego - przeczytajcie, bo to piękna opowieść.
Wydanie jest podstawowe, czcionka duża, łatwo i szybko się czyta, a dodatkowym plusem jest cena - na każdą kieszeń. Ilustrację na okładce wykonała Agnieszka Kuglasz.
w wielkim ciele - wielkie serce
8/10
Wydawnictwo Zysk i S-ka
π
Nie czytałam tej książki, ale przekonuje mnie taka tematyka, zwłaszcza z uwagi na dostrzeżone przez Ciebie podobieństwa do "W pustyni i w puszczy" oraz "Zewu krwi". Swoją drogą, piękna sesja zdjęciowa - ma w sobie coś egzotycznego :)
OdpowiedzUsuńBardzo piękna opowieść. Mądra.
UsuńDziękuję ❤❤❤❤❤
Antoni Ferdynand Ossendowski i wszystko jasne... To trzeba przeczytać :)
OdpowiedzUsuńDokładnie 💪👍❤
UsuńNie czytałam, a teraz to także lektura szkolna...
OdpowiedzUsuńI super ❤ piękna, mądra, ale w końcu to Ossendowski więc nie mogło być inaczej ❤👍
UsuńZgadzam się, że to wyjątkowy pisarz. Cieszy mnie, że znalazło się wydawnictwo, które sięga po jego prace i je wznawia
OdpowiedzUsuńja też ogromnie się cieszę, że Zysk go wznawia - robią świetną robotę, a ja każdą jego książkę przeczytam :)
UsuńTo na pewno bardzo wzruszająca opowieść.
OdpowiedzUsuńtak... wspaniała
UsuńI dunno why, my friend who rarely ever calls me ..only when she's high says, "I'm going to safe the elephants!" I certainly need to tell her about this memorable book. Such great photos too. Thanks so much for this wonderful post❤
OdpowiedzUsuńThis book is truly amazing ❤ Ossendowski was great human being
UsuńOh, it does sound like such a great book. I love the review! Wonderful elephant in the photos too!
OdpowiedzUsuńThx so much ❤
UsuńUwielbiam takie piękne opowieści o zwierzakach. Chętnie przeczytam tę książkę.
OdpowiedzUsuńBardzo polecam. Piękna ❤
UsuńOj książka dla mnie, bardzo chętnie przeczytam!
OdpowiedzUsuńSUPER - bardzo się cieszę, bo to wspaniała opowieść
Usuń