I na dobre wgryzłam się w prozę Martina, choć nic tego specjalnie nie zapowiadało. OGIEŃ I KREW część I, to książka, którą lepiej mi się czytało, niż GRĘ O TRON. Składam winę na to, że GRĘ O TRON potraktowałam po macoszemu, bardzo szybko, bez należytej uwagi, a OGIEŃ I KREW część I czytałam spokojniej. Lecz to nie jedyny powód - w tej powieści bardzo podoba mi się narracja, jej kronikarski charakter, a przyznaję, że właśnie styl Martina mi nie pasował, coś mi zgrzytało przy LODOWYM SMOKU, przy W DOMU ROBAKA... a tu rewelacyjnie, lekko, szybko i przejrzyście, ale nie za prosto.
Muszę też wspomnieć o tym, co poprzedzało moje czytanie tej pozycji. Więc oglądałam recenzje serialu i to takie z omówieniem każdego odcinaka, choć samego serialu nie czytałam i oczywiście ma rewelacyjnie PANOWANIE SMOKA, które świetnie objaśnia niuanse władzy i władców Westeros. To wszystko sprawiło, że ta opowieść stała mi się bliższa od GRY O TRON, pod której oczywiście wrażeniem także jestem, ale jeśli miałabym wybrać, to wolę OGIEŃ I KREW, a przynajmniej jak dotąd, bo przede mną jeszcze część II.
jak już wspomniałam, to napisana w kronikarskim stylu, raportowana historia RODU SMOKA Targaryenów. Ma wielką moc, wciąga od pierwszych stron, a pokrętne rodzinne i nie tylko rodzinne relacje wprowadzają w konsternację niejednego, nawet najbardziej skłóconego z własną rodziną. Lecz to, co na początku wydaje się wręcz niedorzeczne, po jakimś czasie zaczyna być cieniem prawdy o ludziach, bezwzględną jak kostucha.
Nie radzę się jakoś przywiązywać do bohaterów, bo po pierwsze, właściwie trudno komuś kibicować z racji ich zjadliwych charakterów, a po drugie... ich życie bywa krótkie. Martin jest z tego znany, choć tutaj chyba jest tego trochę mniej, a przynajmniej mniej jest to bolesne niż w GRZE O TRON.
Żałuję tylko, że nie mam wydania w twardej oprawie (może kiedyś), ale to serialowe też jest bardzo ładne. Okładka o dziwo podoba mi się, ma klimat, choć chyba wolałabym samego smoka. Książka jest bogato i przepięknie zilustrowana przez Douga Wheatley'a. Może nie jest to moja ukochana kreska, ale.... te obrazy robią wrażenie! Są realistyczne, niemal wypukle i bardzo drapieżne. Nie pozostaje mi nic, jak tylko polecić i zacząć CZĘŚĆ II.
pali się - spala się
OGIEŃ I KREW
część I
Wydawnictwo Zysk i S-ka
π
Ja mam Grę o Tron w twardej okładce, co mnie bardzo cieszy. :)
OdpowiedzUsuńJa też i też mnie cieszy.
UsuńMam na liście do przeczytania.
OdpowiedzUsuńsłusznie :)
UsuńTak, ich życia bywa krótkie. To fakt.
OdpowiedzUsuń:D
UsuńNa pewno kiedyś sięgnę po książki Martina.
OdpowiedzUsuńto już właściwie must read :D
UsuńWiem, tylko tyle się czeka na jego książki. Sanderson trochę rozpuścił wypuszczając 2-3 książki rocznie, a teraz jeszcze wydawnictwo zysk wydaje HoME Tolkiena. Na szczęście z tego co się orientuję, to jest w pełni ukończone dzieło.
UsuńPrzyznaję, że Sanderson jest niesamowity. Przepadłam w jego wyobraźni i lubię go bardziej od Martina... ale jednak ... to Martin i faktycznie zrewolucjonizował fantastykę
UsuńGracias por la reseña. Te mando un beso.
OdpowiedzUsuńgracias
UsuńNiestety nie jestem fanką Martina, wie szczerze mówiąc, nawet nie ukrywam, że może kiedyś przeczytam. Bo tak nie będzie 😃
OdpowiedzUsuńrozumiem... chociaż ja też nie byłam, jednak po zagłębieniu się w jego twórczość stwierdzam, że jest w tym co robi świetny, jeśli nie genialny - może kiedyś dasz mu szansę :) szczerze namawiam
UsuńHe is a good winter read!
OdpowiedzUsuńI agree :)
UsuńYes, such a love edition! Thanks so much!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńBardzo mnie zachęciła twoja recenzja. Piękne wydanie. Zapisuje te tytuły. Gry o tron nie czytałam. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńKasinyswiat
a mnie bardzo to cieszy :)
Usuń