Tadeusza Baranowskiego polubiłam za sprawą NA CO DYBIE W WIELORYBIE CZUBEK NOSA ESKIMOSA (dla mnie ten tytuł to prawdziwa bomba) i tak mi to lubienie zostało. Zaś co do głównych bohaterów BEZDOMNYCH WAMPIRÓW O ZMROKU, czyli Szlurpa i Burpa, to poznałam ich w DYMKACH Z TINTINA, gdzie zamieszczono dwa komiksy z ich udziałem ("Przybysz", Szlurp & Burp kontra Thorgal"). Z miejsca polubiłam te potworki!
Ponoć to najmniej znane postacie stworzone przez Baranowskiego, a są moimi ulubionymi. Nie można ich nie lubić, bo te dwa Wampiry nie tylko świetnie wyglądają, ale i mają wyjątkowe charaktery. Jest w tym oryginalność i specyficzny, bardzo miły humor, który możemy odnaleźć w każdym dziele tego artysty.
BEZDOMNE WAMPIRY O ZMROKU, to zbiór piętnastu opowieści o ów monstrach i jest to uczta (krwawa, bardzo pożywna). Moim ulubionym jest PIENIĄDZE SZCZĘŚCIA NIE DAJĄ? To stosunkowo prosta historia, ale i zabawna i mądra. Podoba mi się także zimowy klimat tej historii. Rysownik świetnie oddal w kresce atmosferę i dowcip. Mogę to jednak napisać o niemal każdym z tych komiksowych opowiadań.
Nie martwcie się jednak, jeśli myślicie, że to tylko jakieś stare, nieaktualne, leżące w trumnie tematy... o nie, nie... mamy tu bowiem taż czasy PANDEMII. Myślę, że nikt tak dobrze nie pasuje do PANDEMII, jak właśnie WAMPIRY.
Dlaczego lubię tych bohaterów? Bo ich się nie da nie lubić! Ci dwaj agenci prezentują postawę bardzo niewampirzą, a mimo to nie da się ich pomylić z żadnym innym gatunkiem. To urocze kreatury, które boją się własnego cienia. Mają też coś jeszcze... coś, co ich jeszcze bardziej zbliża do czytelnika - mają pecha.
Tadeusz Baranowski zawsze zachwyca spektakularnym stylem. Jego rysunki są pełne szczegółów, są karykaturalne, ale to ładna karykatura i są oczywiście niesamowicie barwne. Uwielbiam tę burzę kolorów, ten pozorny chaos z którego wyłania się sprytna koncepcja kontrolowanego nieładu. Bardzo cieszę się z tego komiksu, bo Szlurpa i Burpa nigdy za wiele.
To, na co także trzeba zwrócić uwagę, to wydanie. Jest idealne! Zaraz rzuca się w oczy format - duży i..... bardzo dobrze! Dzięki temu odbiorca może w pełnio delektować się rysunkami i nie sprawia mu problemu czytanie, bo czcionka jest odpowiednia. Niby taki drobiazg, bo to tylko trochę większy format od standardowych, w jakich wydawano Baranowskiego, ale robi wielką różnicę. mamy tu dbałość o każdy szczegół, bo np. czcionka, którą napisano tytuł, nazwisko autora i wydawnictwo jest strzałem w dziesiątkę. Nie można się do niczego przyczepić.
Czytelnik dostaje także historię powstawiania WAMPIRÓW, która ciągnęła się przez lata i wcale nie była łatwa. mamy również ciekawy dodatek, który ukazuje Baranowskiego przy pracy nad okładką i wywiad z nim. Jeśli chcecie się pośmiać i polubić z Wampirami - bierzcie w ciemno!
wampiry też się boją
Wydawnictwo Kultura Gniewu
π
A dziś byłam w bibliotece i patrzyłam na jakies ksiązki z wampirami w tytule a wziełam w koncu coś innego. Wampiry nastepnym razem :)
OdpowiedzUsuń😱😱😱😁😁😁😁
UsuńWampiry i pandemia to rzeczywiście połączenie idealne.
OdpowiedzUsuńZgadzam się
Usuń