Przewrotny jest świat i krucha jego autentyczność... zaś fałsz potrafi zaskoczyć geniuszem. "PRAWDZIWE FAŁSZERSTWA", to książka, która bawi i uczy. Bawi - bo wszyscy lubimy czytać o ludziach "nabitych w butelkę", choć sami raczej nie chcemy być "nabijani". Uczy - pokory, nieprzewidywalności i pomysłowości, którą człowiek ma zapisaną w swoim kodzie DNA (jedni jednak mają jej zdecydowanie więcej od innych).
Lydia Pyne temat ten potraktowała bardzo szeroko, dzięki czemu mamy zróżnicowany obraz "problemu". Poznajemy fałszerzy dzieł sztuki, obrazów, podpisów, smaków, kinowego spektaklu, "kłamliwych kamieni", wypchanych płetwali błękitnych, diamentów - słowem FAŁSZ w fascynującym wydaniu.
Jest to też książka, która pokazuje, jak coś, co jest podróbką, staje się autentycznym dziełem sztuki, poszukiwanym i chcianym, kolekcjonerską gratką. Podobnie sprawa ma się z np. aromatami, bo jeśli aromat banana, w którym nie ma ani okruszka banana, smakuje BARDZIEJ bananowo od banana... to czyż nie miło czasem takiego banana skosztować?
Jedna z śmieszniejszych historii dotyczy tzw. "kłamliwych kamieni". Nie jest to wyłącznie zabawna opowieść, ale jest to jeszcze opowieść o przytarciu nosa zarozumialcowi - a historia jest przewrotna, bo "kłamliwe kamienie" obecnie zyskały na wartości, a nazwisko wystrychniętego na dudka "profesorka" powtarzane jest ku przestrodze studentom.
Bardzo zainteresowała mnie też kwestia "skamielin Frankensteina", a zwłaszcza znaleziska z Piltdown, które szumnie nazwano "pierwszym Anglikiem". To rewelacyjny przykład na to, że ludzie naprawdę marzą o przodku, który połączy ich z małpami.
Dochodzi też kwestia tytułowych PRAWDZIWYCH FAŁSZERSTW, bo gdy podróbka staje się cenna, ktoś musi potwierdzić jej UWAGA autentyczność! Jest to temat rzeka, którym można wypełnić niejedną książkę i stworzyć rewelacyjne scenariusze filmowe.
Autorka sprytnie połączyła wiele wątków i stworzyła dość wnikliwą analizę FAŁSZERSTW. Jest w tej książce, poza warstwą typowo informacyjną, warstwa filozoficzna, która również zasługuje na oklaski. I wreszcie moje ulubione "prawdziwe fałszerstwo" - Kamień z Peckham... jakże to wspaniale nas określa... nasz postęp i nas jako ludzi.
Na koniec wspomnę o rewelacyjnej okładce. Trudno przejść obojętnie obok takiego projektu. Brawo dla WUJ i brawo dla Sebastiana Wojnowskiego - i oczywiście dla Leonarda da Vinci. Czytajcie i śmiejcie się, albo płaczcie... lub podrabiajcie...
niby podróbka - a prawdziwa
7/10
seria #nauka
Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
bo.wiem
π
Dobrze, że są wydawane takie publikacje, które bawią i uczą.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTym razem spasuję, bo ja i sztuka to dwa całkowicie różne pojęcia. Kompletnie nie rozumiem, co autor miał na myśli, malując dane dzieło, więc tym bardziej nie znam się ani na prawdziwych, ani na fałszywych obrazach. :)
OdpowiedzUsuńTylko że tu nie trzeba się na niczym znać. W tej książce jest wiele przykładów podrabiania nie tylko obrazów. To opowieści o ludziach.
UsuńU la la, to byłoby dobrze przeczytać. :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńZapowiada się naprawdę świetna lektura :)
OdpowiedzUsuńto prawda :)
UsuńWszystko tu brzmi ciekawie, wiec czytajmy!
OdpowiedzUsuńsłuszne nastawienie :)
UsuńOh so cool! Therefore you are!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńPierwszy raz widzę to na oczy, ale brzmi ciekawie. Właśnie okładka bardzo przykuwa wzrok!
OdpowiedzUsuńTak - świetny projekt, a wnętrze odsłania interesujące opowieści :)
UsuńZaintrygowała mnie ta publikacja. Rozejrzę się za nią w bibliotece. :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę
Usuń