Nie praktykuję jogi z namaszczeniem, robię to czasem, ale tylko jako ćwiczenie gimnastyczne, które bywa, że przeradza się w pewną formę psychicznego relaksu. Inne książki Emmanuela Carrère 'a mnie kompletnie nie interesują, ale ta - konkretna - owszem. Chciałam ją przeczytać i nie żałuję.
"JOGA" jest formą pamiętnika, dziennika, ogólnie rzecz ujmując jest to autobiografia. Bardzo lubię ten typ, ten rodzaj pisarskiego samooczyszczenia. To, co mi się podobało, to szczerość, oczywiście nie potrafię ocenić na ile szczery był autor, bo problem autobiografii polega na tym, że opisywany opisuje siebie, a siebie zawsze widzimy w nieco innym świetle, niż widzi nas świat. Wybieramy co ciekawsze, a czasem nawet koloryzujemy to, co koloru miało w życiu niewiele. Mimo to, czuję szczerość, zwłaszcza dotyczy to części, gdy opisuje swój pobyt w szpitalu psychiatrycznym, swoją walkę z chorobą. To jest mocne, to jest prawdziwe i to jest szczere - szczerze przerażające.
Moja pochwała musi też skupić się na jednej, bardzo ważnej kwestii - mianowicie Emmanuel wie, że jest bogaty, że nikt mu nie umarł, że nie ma raka i że ma wszelkie możliwości ku temu, by przestać narzekać i zacząć żyć - bo ma szczęście... tylko, że go nie czuje. Wspaniale, że to podkreślił, to, że jest bogaty, bo niektórzy bogaci zdają się narzekać na cały świat, tylko, że gruby portfel sprawia, że wszyscy ich traktują lepiej, niż na to zasługują.
Kolejnym mocnym elementem jest styl. Carrère ma talent, pisze świetnie. Czułam, jakby siedział przede mną i mówił i to mówił ciekawie, z drżeniem w głosie, czasem z niepewnością, czasem ze smutkiem, czasem z radością, a czasem z podnieceniem od którego boli głowa.
Jeden z moich ulubionych fragmentów pochodzi właśnie z części III OPOWIEŚĆ O MOIM SZALEŃSTWIE, gdy pisarz wspomina, jak to wśród świetnych lekarzy specjalistów trafił się "skurwiel". Rewelacyjny obraz szaleństwa - prawdziwego szaleństwa współczesności. Lecz tego, co mi się podobało jest o wiele więcej. Przepadam za jego "wyznaniami miłości", z tym, jak pisze o miłości, o kobietach swojego życia. W tej książce wybrał JOGĘ jako przewodniczkę, jako lekarstwo, a medytacja jest jego ucieczką, am może raczej próbą spotkania siebie samego. Bardzo interesujące świadectwo, które podnosi na duchu, bo okazuje się, że każdy szuka, każdy błądzi i każdy cierpi - niektórzy tylko mają skłonności do cierpienia ciągłego, nawracającego, chorobliwego - o nie znaczy, że są gorszymi ludźmi.
Jest jednak też coś, co mi przeszkodziło w pełnym zadowoleniu z lektury. Mianowicie polityczne wtręty. Pamiętajmy, że są dwie grupy ludzi, którym za nic nie wolno wierzyć, jeśli mówią nam o polityce - pierwsza grupa, to POLITYCY, a druga grupa, to CELEBRYCI - Carrère oczywiście zalicza się do tej drugiej i lepiej by zrobił, gdyby sobie darował kategoryczne oceny. Zwłaszcza, że przytacza sentencje kogoś takiego jak Lenin. Jeśli bym kiedyś powoływała się na Lenina (a nie zrobiłabym tego nigdy), to zaznaczyłabym, że był zbrodniarzem, kanalią... ale Emmanuel jest Francuzem, a zauważyłam, że Francuzi mają skłonność (przepraszam, wiem że uogólniam, lecz w tym przypadku wiele jest takich świadectw i sobie na to pozwolę) obdarzać Rosję wielkim zaufaniem i miłością, zapewne dlatego, że nie wymordowali im tysięcy obywateli... i nie byli nigdy pod ich jarzmem. Nadal przecież cechuje ich dziwny sentyment to Putina, z którym ściskają się, kiedy tylko jest okazja.
Myślę, że ta książka jest wartościowa, ja z niej wyciągnęłam wiele dobrego i cieszę się, że poświęciłam jej czas. To opowieść o drodze, którą każdy musi jakoś przejść. Jest w "JODZE" coś pokrzepiającego, coś ludzkiego, coś poruszającego. Na szczęście nie znalazłam tu żadnego sekciarstwa, które czasem, w tego typu książkach, kuje w oczy. To spokojne świadectwo życia. Gwarantuję, że niektóre fragmenty zostaną w waszej pamięci na długo. Są też takie, o których będziecie opowiadać znajomym. Czy warto? Nie wiem. Pewne jest, że czytelnik powinien mieć pewne "życiowe doświadczenie" i mówię tu o autentycznym ŻYCIOWYM DOŚWIADCZENIU, które pojawia się z wiekiem, a nie z ilością przeczytanych książek.
droga jest celem - a koniec, gdziekolwiek jest... zaczeka
6.5/10
Wydawnictwo Literackie
π
Czuję, że ta książka mogłaby sporo dobrego wnieść do mojego życia. Będe miała ją na uwadze.
OdpowiedzUsuńjestem bardzo ciekawa Twojej opinii :)
UsuńChcę to przeczytać!!!! :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNa pewno warta uwagi, jeśli czerpałaś z niej naukę, to każdy może:-)
OdpowiedzUsuńjotka
to prawda :)
UsuńTym razem jednak nie dla mnie publikacja. :(
OdpowiedzUsuńCałkowicie rozumiem
UsuńKsiążka zbytnio mnie nie zaciekawiła :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Rozumiem
UsuńMiałam kilka podejść do jogi, jednak każde z nich zakończyło się porażką... Mimo wszystko będę miała na uwadze ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńJa w sumie to mam podobnie. Brak mi systematyczności
UsuńJa w ogóle nie praktykuję jogi. Jest dla mnie za nudna
OdpowiedzUsuń:D
UsuńKsiążka rzeczywiście zapowiada się ciekawie. Swego czasu uprawiałam jogę. Jedynie ten fragment o Leninie mógłby mnie nieco wyprowadzić z równowagi ;)
OdpowiedzUsuńpodobnie i mnie ;)
UsuńDobra recenzja. Książka zachęca. Dziękuję też za szczere słowa na temat stosunku Francuzów do Rosji. Ależ cały Zachód ma ten problem: do dzisiaj nie przyswoił pewnej części europejskiej historii Pewnie dlatego, że nie przeżył tej historii na własnej skórze.
OdpowiedzUsuńNiestety. To aż trudne do uwierzenia, ale prawdziwe.
UsuńI just do yoga in bed.
OdpowiedzUsuńhah me too :D
Usuń