Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 6 lutego 2022

#recenzjePi "WOŁANIE W GÓRACH wypadki i akcje ratunkowe w Tatrach" Michał Jagiełło (autor), Dominika Jagiełło (opracowanie), Adam Marasek (współudział)


Książka, którą znałam "po części", gdyż stare wydanie zajmuje ważne miejsce na mojej półce... ale to nowe, poszerzone, pięknie wydanie - ono to dopiero dorobiło się honorowego miejsca! WOŁANIE W GÓRACH, czyli opowieści o wypadkach w Tatrach, można rzec: kronika tatrzańskich wypadków, opowiedziana przez Michała Jagiełłę, ratownika TOPR, który odszedł od nas nagle 1 lutego 2016r.


Jak już wspomniałam, to wydanie jest poszerzone, a pracowała nad nim córka autora Dominika Jagiełło, przy wsparciu Adama Maraska (TOPR). Wyszła z tej współpracy niezwykła, bezcenna pozycja, która nie tylko jest zapisem historycznym, ale i ma wielką wartość edukacyjną. Michał Jagiełło zawsze dodawał "coś" od siebie, i zawsze było to "coś" mądrego, co warto wziąć sobie do serca.



Tę książkę czyta się z zapartym tchem, jak najlepszą powieść. Dla mnie, jako osoby, która w Tatrach spędza każdą wolną chwilę, która się pod tymi szczytami urodziła - cóż... tak, dla mnie jest to książka wyjątkowo istotna, a każde z opisywanych miejsc jest mi bliskie.



Szczególnie osobiste dla mnie było czytanie o wypadku ostatniego więźnia PRL-u, prof. Józefa Szaniawskiego, który był moim wykładowcą i człowiekiem, z którym często rozmawiałam o miłości do tatrzańskich szczytów. Gdy zginął, byłam na studiach i czekałam na kolejny wykład z tym wspaniałym, radosnym, mądrym i szarmanckim człowiekiem... odszedł, ale na zawsze pozostanie w mej pamięci.

"Dlaczego zlekceważyliście, panowie turyści, pomruki burzy i grzmoty? Dlaczego nie umykaliście w dolinę, tylko pchali się tam, gdzie szczyt, a na nim żelazny krzyż?"


To, co rzuca się w oczy zaraz, od pierwszych stron - to rzetelność. Jest też wielki szacunek do opisywanych historii, bo są to niemal zawsze historie smutne, które opowiadają o czyjejś, wielkiej tragedii. Ten szacunek i wypływająca z niego troska o życie ludzkie sprawia, że nie jest to zwykła "kronika wypadków", ale także silnie emocjonalna, czuła narracja człowieka, który wraz ze swoimi towarzyszami nie raz ryzykował własne życie dla życia innych.



I oczywiście mamy głównego bohatera TATRY. Góry, które są naszymi, polskimi małymi Alpami, w których jest piękno, ale i groza, które potrafią życie ratować, ale i życie odbierać. Wspaniałość tego niepowtarzalnego regionu polega na jego dzikości... wolności, którą ja zawsze odnajduję na szlaku. Szkoda, że... niestety... nie każdy turysta, to rozumie - ale szkoda moich słów w kontekście WOŁANIA W GÓRACH na takich niedzielnych spacerowiczów.



Książka została wspaniale wydana i polecam ją każdemu, kto wybiera się nie tylko w Tatry, ale w każde inne góry, a Ci, co się nie wybierają i tak warto, by poznali, bo ta wiedza może kiedyś uratować życie.

ktoś woła - ktoś idzie
8/10
Wydawnictwo ISKRY
π

14 komentarzy:

  1. Rzetelność jest bardzo ważna w tego typu publikacjach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój mąż to czytał, ale w dużo gorszym wydaniu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie ja też - a to jest i nowe i piękne i uzupełnione o nowe wypadki

      Usuń
  3. Myślę, że dla miłośników gór i literatury górskiej ta książka będzie idealna. Ja jednak do nich nie należę, więc odpuszczę sobie tą książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, bo to naprawdę świetna i wciągająca książka

      Usuń
  4. Bardzo ciekawa dla mnie ta ksiązka, choć ja, jak wiesz, wolę Karkonosze. Widzę też, że zdjęcia w środku ładne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Wydanie jest mega a historie poruszające. Warto

      Usuń
  5. Parece un genial libro., Gracias por la reseña. Lo tendré en cuenta.

    OdpowiedzUsuń
  6. Może też kiedyś przeczytam z uwagi na górską tematykę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam zamiar ją przeczytać :) na pewno dużo mi da i pomoże w pisaniu Idąc pod prąd bo czasem wspominam różne rzeczy z racji tego że bohaterowie działają w pogotowiu górskim. Ostatnio nie brakuje groźnych wypadków, odmrożeń także w Beskidach, nie trzeba iśc w Tatry by zginąć. GOPR owcy alarmują żeby uważać, nie chodzić nawet Gorce, bo silne wiatry i snieg mogą być zgubne dla turystów. Ale czy ludzie słuchają ratowników? Jest też ciekawa 2 częściowa książka o TOPRze, nowość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To przykre, że ludzie mają taki opór w przyjmowaniu informacji. A o tych nowościach wiem. Może sięgnę kiedyś.

      Usuń