Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 5 sierpnia 2021

#recenzjePi "ŹRÓDŁO" Ayn Rand


Tę książkę czyta się długo. Nie sądzę, że wynika to z objętości (816 stron), bo znam książki, które liczą sobie tyle, a biegnie się z kartki na kartkę nie czując zmęczenia. Ze "Źródłem" jest inaczej, bo to nie do końca jest powieść, nie do końca literacka fikcja - jest to raczej pogląd, filozofia autorki, styl życia i wizja człowieka doskonałego. Mamy tu problematyczny i może dla niektórych nie do pokonania próg wejścia, czyli jakieś pierwsze 150 stron - potem już się wpada i to wpada się z charakterystycznym chlupnięciem, rozbryzgiem tak, że cały świat w koło jest trochę "zmoczony" zdaniami Ayn Rand.


Moja relacja z filozofią pisarki jest skomplikowania, bo niemal zawsze się z nią zgadzam, a jednak nie wszystko mi się podoba. Na początku myślałam, że wynika to z niezrozumienia, z nieznajomości całości, ale teraz sądzę, że po prostu nie przepadam za niektórymi jej poglądami. Widzę też pewne sprzeczności, schematyczność i (co gorsza) stereotypowość - którą zaraz wyjaśnię.



Uwielbiam większość jej bohaterów, nie dlatego, że ich lubię, ale dlatego, że są rewelacyjnie skonstruowani. Według mnie Peter Keating jest napisany po mistrzowsku, a jego życie, to jedno z najbardziej tragicznych, jakimi dysponuje literatura. Podobnie sprawa się ma z naszym ideałem Howardem Roarkiem, architektem ducha, który w swoje projekty dosłownie wkłada wszystko, czym dysponuje. Wiem, że dla czytających tę recenzję nie ma to sensu, bo nie znacie fabuły, ale wystarczy, że napiszę iż książka wpuszcza nas w świat najlepszych architektów - ups! błąd - w świat ludzi, którzy nazywają siebie najlepszymi architektami. Może nie wydaje się to atrakcyjne, ale tym bardziej powinno ciekawić.



Tak naprawdę nie chodzi o budynki, ale o idee. Nie chodzi o ludzi, ale o człowieka. "Źródło" jest pochwałą indywidualności, której ja również jestem "wyznawczynią". Trzeba mieć mózg, aby stworzyć takie dzieło, ab napisać tak gęstą i logiczną całość - podziwiam Ayn Rand, wielki talent i stalowa konsekwencja.
Lecz jest jeden bohater, a dokładnie bohaterka, która zaprzecza wszystkiemu, która niszczy wizję Ayn - Dominique. Kobieta, która miała być ideałem, a która jest tak stereotypowa, że to aż boli. Perfekcyjna z zewnątrz i z wewnątrz - taka miała być. Lecz perfekcyjna z zewnątrz - a kapryśna w wewnątrz -taka jest naprawdę. To takie nudne, że ta najlepsza, musi być bez skazy, musi być pragnieniem każdego mężczyzny, musi być powalająco piękna, onieśmielająco arogancka, obrzydliwie bogata, rozpieszczona i musi wokół siebie robić dramę.



Właśnie! Najsłabsza w tej powieści jest miłość. Z jakichś niewiadomych przyczyn autorka zrobiła z tego taką telenowelę, taką tragedię, takie wymyślanie... Oczywiście zdaję sobie sprawę, że to wszystko ma sens, że każde zdanie i każde zdarzenie prowadzi do zaplanowanego celu, ale jednak - zbytnia drama.



Poświęciłam tej książce sporo swojego czasu i - nie żałuję, choć to była trudna relacja. Trudna, jak tylko może być trudne spojrzenie w lustro. Pisarka postawiła swoich czytelników przed lustrem i kazała patrzeć. O dziwo nie jest to przyjemne, ale sądzę, że jest to potrzebne. Kierujemy się dziwnymi zasadami, myśląc, że kierujemy się dobrem swoim i innych - ale błądzimy, a dowodem na to nasze błądzenie, jest wskaźnik bycia szczęśliwym. Czy to świat oszalał? Czy tylko my?



Wiele w "Źródle" gorzkiej prawdy - można rzec, że sama gorzka. Ayn obdarła świat elit ze skóry, ale zrobiła to samo również z masami, posłusznymi i impulsywnymi. Stworzyła również najohydniejszego bohatera, podłego, zgniłego, zwietrzałego - Toohey'a. Cóż, to nie jest łatwa powieść, ale warto. Najsmutniejsze jest jednak to, że autorka zobrazowała prawdziwy świat, choć oczywiście w mocnym schemacie, ale świat pozorów, świat władzy, świat zagubienia, świat bez celu - bez żywego celu, prawdziwego celu... świat, gdzie celem jest nie wzrost, ale pogarda.



Jeśli chodzi zaś o wydanie, to bardzo podoba mi się projekt okładki i to, że mamy twardą oprawę... tylko niestety złotko mi się starło, gdybym wiedział, że tak się stanie, to bardziej bym uważała - dlatego ostrzegam, uważajcie na złocenia, bo mają tendencję do znikania.

EGO mądre - by wzrastać
8/10
Wydawnictwo Zysk i S-ka
π


18 komentarzy:

  1. Intryguje mnie opisana przez Ciebie postać protagonisty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zaręczam, że tu każda postać jest skrojona niesamowicie interesująco i dogłębnie

      Usuń
  2. Niestety, te złocenia wyglądają ładnie, ale faktycznie nie są zbyt trwałe. Co do treści książki, tym razem jednak nie dla mnie. :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Może być. Lubię grubaski do czytania i nie odstraszą mnie wciąganie się przez 150 stron.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ładne wydanie, ale nie poczułam chemii. Chyba nie mój typ.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem ciekawa tego dramatycznego życia bohatera. Przeraża mnie ilość stron, ale może poszukam audiobooka. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie będzie pewnie łatwo, ale czasami tego nam potrzeba...

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiem, że nie ocenia się książki po okładce, ale ta ma moc przyciągania ;) Chetnie przeczytam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Projekt okładki jest rzeczywiście śliczny, tylko trochę niepokoję się o treść. Niby cię zadowoliła i w większości zgadzałaś się z poglądami autorki, ale słabo, że kilka innych rzeczy wypadło gorzej. Nie wiem, czy bym się nie zanudziła podczas czytania. Musze to jeszcze przemyśleć. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znudzić się nie znudzisz, bo książka jest wciągająca i niezwykle inteligentnie napisana. Bardzo ją doceniam, co nie zmienia faktu, że nie muszę ze wszystkim się zgadzać - a nadal czuję, że warto było. Najbardziej mnie denerwowała postać kobieca, reszta została skrojona na miarę.

      Usuń
  9. Dziękuję Tobie za tą recenzję. Gdyby nie ona przegapiłabym ciekawą lekturę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wyjątkowa książka. Dla niektórych bardzo ważna, dla mnie interesująca i pouczająca.

      Usuń