Łączna liczba wyświetleń

sobota, 13 czerwca 2020

#recenzjePi "Piotruś Pan i Wanda" J.M. Barrie


Są książki, które się nie starzeją, które nie były pisane „by się podobać”, ale by żyć. Taką opowieścią zdecydowanie jest „Piotruś Pan i Wanda”. Tutaj bohaterowie nie zabiegają o nasze względy, nie starają się nam podlizywać, nie są „na topie”, bo są prawdziwi i, co za tym idzie, wieloznaczni.


Jako dziecko traktowałam Piotrusia powierzchownie, płasko, po dziecięcemu. Widziałam Nigdylandię, wróżki, Indian, chłopców i Kapitana Haka dosłownie… teraz, po latach, gdy powróciłam na Wyspę ukazał się moim oczom obraz o wiele bardziej złożony. Z tą książką jest trochę tak, jak z „Małym Księciem”, każdy – niezależnie od wieku – znajduje w niej co innego. To wielowymiarowa opowieść o dorastaniu, a może bardziej o dojrzewaniu dziewczynki, Wandy.


J.M. Barrie stworzył głębokie studium psychologiczne dziecka, które nie chce dorastać, ale musi i musi sobie z tym poradzić. Ten proces powtarza się, tak było zawsze i każdy brzdąc przez to będzie przechodził… jednemu pomoże w tym szkoła, troskliwy rodzic, babcia z dziadkiem, starsza siostra, a innemu Piotruś Pan. Ten Piotruś Pan, który na końcu odchodzi, tak jak odchodzi dzieciństwo.     
Jest wiele interpretacji taj historii. Niektórzy widzą w Nigdylandii miejsce, do którego odchodzą dzieci, gdy umierają, inni widzą w tym tylko bajkę, a jeszcze inni przemianę dziewczynki w kobietę. Lecz nieważne co wy tu widzicie, bo nie ma tu dobrych i złych odpowiedzi. Książka to czary, które sprawiają, iż widzimy światy choć jednakowo opisane, to inne dla każdego czytającego.


Co do samego wydania, jestem z niego bardzo zadowolona. Okładka jest naprawdę piękna, a ilustracje miłe dla oka. Kamila Stankiewicz ma miękką kreskę, a narysowane przez nią postaci prezentują się dostojnie i przyjemnie. Może nie jest to mój ukochany rodzaj ilustracji, ale tutaj się sprawdził i nie mogę im nic zarzucić. Jasne, że wolę przykładowo kreskę Quentina Blake, czy Maurice’a Sendak’a, ale to wielkie nazwiska.
Na uwagę zasługuje również tłumaczenie Władysława Jerzyńskiego, który zdecydował się na dosłowność, dlatego też mamy Państwo Kochańskich, Brzęczynkę zamiast Dzwoneczka i moją ulubioną zmianę Nigdyladnię, a nie Nibylandię. Uważam, że to ciekawy i, co ważniejsze, uzasadniony zabieg. Czyż Nigdylandia nie jest odpowiedniejsza? Właściwsza i bardziej sugestywna? „Nigdy”, a „niby”… które słowo ma większą moc?
Nie rozumiem opinii, których wiele w internecie, że „Piotruś Pan i Wanda”, to książka nie dla dzieci. W dzisiejszym świecie cenzuruje się wartościowe klasyki, ze względu na tak zwaną „wrażliwość”, a w tv puszcza się dzieciom brutalne bajki, które nie mają „drugiego dna”, nie zmuszają do myślenia, tylko ogłupiają – i tego się nie cenzuruje, na to się pozwala. Naprawdę chcemy wychować pokolenie idiotów?

Z przyjemnością czytałam,
z przyjemnością pisałam o tej książce
i z przyjemnością daję jej zasłużone

9/10


Wydawnictwo Zysk i S-ka


 π 



31 komentarzy:

  1. Wydaje mi się, że to bardziej książka dla dorosłego niż dziecka a samo wydanie piękne... Nigdylandia? a to nie była Nibylandia? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Czyż Nigdylandia nie jest odpowiedniejsza? Właściwsza i bardziej sugestywna? „Nigdy”, a „niby”… które słowo ma większą moc?"

      z angielskiego "NEVERland"
      dla mnie to książka dla każdego, bo każdy odnajdzie w niej to, co chce, a dziecko zobaczy bajkowy świat, taki jak powinno zobaczyć - ale to moje zdanie :) oczywiście :)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Nie no ja wiem, że to napisałaś i w ogóle... ale ja zawsze znałam Nibylandię.. i też wiem, że z tłumaczenia to jest Never ale jakoś tak utkwiło mi to w pamięci... a Disneya nie oglądałam (nie pomyśl, że nie czytałam wpisu). O wiele bardziej mnie intryguje tłumaczenie "Dzwoneczka" ;)

      W tej książce każdy może odnaleźć coś dla siebie ale trzeba się wczytać


      Co do cenzury... z jednej strony nie ustrzeżemy dziecka przed złem całego świata, z drugiej tyle jest zła wiec po co dawkować je jeszcze w książkach ale cenzurowac klasyki? Zło... zresztą... dzieci i tak prędzej czy później spotkają się ze złem i złością... co ciekawe... cenzurujemy bajki ale kupujemy dzieciom gry i zabawki które wzmagają agresję - pistolety, karabiny, proce, petardy, pozwalamy oglądac ogłupiające bajki typu Gumbal czy jakoś tak albo inne w których biją się, walczą ze sobą obkładają pięściami i padają brzydkie słowa. Czy to nie paradoks?

      Usuń
    4. PS Śliczna figurka ;)

      Usuń
    5. Ależ oczywiście, że nie pomyślałam, że nie czytałaś, tylko uznałam, że ten fragment jest wystarczającą odpowiedzią :) mi ta dosłowność bardzo przypadła do gustu, choć rozumiem, że siła przyzwyczajenia jest wielka - sama z początku nie mogłam się przestawić, ale w końcu doceniłam ten zabieg, który jest nie tylko szczery, ale i uzasadniony. "Niby" w żadnym razie nie przypomina "Nigdy", to słowa o kompletnie innym znaczeniu.
      Jeśli zaś chodzi o Twoją ocenę współczesnych "bajek", to oczywiście się z nią w 100% zgadzam. Jestem naprawdę oburzona cenzurowaniem klasyków. Dzieci powinny myśleć, a najlepszy na to sposób, to czytać dobrą literaturę - dobrą i sprawdzoną, a klasyka literatury dziecięcej taka właśnie jest.

      uścisków moc :)

      Usuń
    6. No tak po po prostu jakoś go przeoczyłam - nie wiem jak ;/
      W sumie mnie również ta nazwa bardziej odpowiada... "Never" - kiedyś miałam taką ładną recenzję o Piotrusiu... przeanalizowałam od deski do deski ale przepadła :( i też poruszałam ten wątek....
      Ale Dzwoneczek to Dzwoneczek xD

      Ja tam nie przypominam sobie aby słysząc o obicnaniu palców przez siostry Kopciuszka czuła strach - nie skupiłam sie na tym ale wiem ze niektre dzieci są bardzo wrażliwe.... bardzo i wyłapują takie elementu a potem sie boją, tylko rozwiązanie jest jedno - nie czytac tej bajki a inną. proste a nie czytać bajki które ogłupiają

      Usuń
    7. Najważniejsze, by rodzic był mądry, to dziecko również powinno na takie wyrosnąć :)

      Usuń
    8. Dokładnie... aby nie przekazać głupote w spadku :P

      Usuń
    9. oby... ale jak wiemy, z tym bywa różnie...

      Usuń
    10. Heh kiedyś słyzałam takie zdanie "Jak traktujecie dzieci jak idiotów, to nie dziwcie się, że rośnie pokolenie idiotów" a to tak przy recenzji filmów... jak widać to i tutaj ma sens

      Usuń
    11. I ludzie o tym pisali w komentarzach, ze będą cytować a to zdanie trzeba gdzieś wyryć

      Usuń
    12. najlepiej gdyby każdy to wyrył sobie w głowie ;)

      Usuń
  2. Wydanie piękne, a i tłumaczona w ten sposób mi się podoba...

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniałe wydanie w cudnej sesji zdjęciowej. Recenzja też zresztą bardzo przyjemnie napisana. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka na pewno przyjemnie się czyta :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo podoba mi się szata graficzna książki. Ja również nie rozumiem dlaczego obecnie tak łatwo szufladkuje się książki i tym samym tworzy iluzję, że jakaś grupa czytelnicza nie powinna, nie wypada aby sięgała po jakiś tytuł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dobrze czytać, że nie jestem sama w tej opinii :)

      Usuń
  6. Chyba powinnam przeczytac jeszcze raz, po tylu latach może się wydac całkiem inna ksiązką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zdecydowanie - to niezwykłe, jak ta książka dorasta z czytelnikiem...

      Usuń
  7. Bardzo chętnie przeczytam. Cudna recenzja jak zawsze. Lubiłam książki o Piotrusiu Panie i Wendy. Znam kilku panów z syndromem P.Pana 😃😃😃

    OdpowiedzUsuń