Łączna liczba wyświetleń

środa, 2 stycznia 2019

Nowy Rok - Nowy Blog


Jeden się skończył, drugi zaczął... Jesteśmy przez to dojrzalsi, mądrzejsi? Tego nie wiem. Z pewnością "nabieramy liczb", starzejemy się, przeklinamy czas, który ma to gdzieś. Oczywiście świętujemy, pijemy szampana, tańczymy, śpiewamy, wybieramy albo kameralne grono, albo imprezy masowe - żyjemy w dobrych czasach. Naszym jedynym zmartwieniem jest to, z jak dużym kacem się obudzimy w Nowym Roku 2019...
Jako dziennikarka widziałam wiele i nie piszę tego, by się chwalić, bo nie ma czym. Nie zwiedzałam nigdy świata, tak jak to robią gwiazdy instagrama, facebooka - nie. Za każdym razem, gdy gdzieś jechałam, miałam w tyle głowy kasę i to, że muszę się z tego wytłumaczyć. Gdy wracałam z podkulonym ogonem, gdy coś szło nie tak jak sobie zaplanowałam, chciałam zapaść się pod ziemię, bo dla mnie to była przegrana bitwa. Pracę traktowałam zawsze serio, bo życie traktuję serio. Bardzo serio.
Wiecznie przeszkadzali mi głupcy, którzy mają wiele pieniędzy i mało rozumu. Zadziwiające jest, że to prawie zawsze idzie w parze. Gdy byłam dzieckiem wpatrywałam się w aktorów, jak w bogów, wszechwiedzących, wszechwyglądających, wszechobecnych. Pamiętam, jak mój dziadek zagadnął, kim chciałabym być gdy dorosnę, a ja odpowiedziałam, że aktorką. Wtedy on się uśmiechnął, i zapytał "Dlaczego?", a ja na to, że nie chcę być tylko jednym, a aktorzy mogą być każdym, kim zapragną. Dziadek poklepał mnie po plecach, zagwizdał jakąś wesołą melodię, bo tak miał w zwyczaju i gdy myślałam, że  już nie wróci do tej rozmowy, powiedział: "Oni są tylko klaunami kochanie, a Ty nie jesteś klaunem, nie nadajesz się do tej pracy, jesteś prawdziwa." Już nigdy więcej nie chciałam być aktorką, uważałam, że to straszny obciach.   
Patrzę teraz na martwy, zimny i sztywny 2018 i nie wiem, co o nim napisać, jaką modlitwę odmówić, jak pożegnać. Sylwester, to najdziwniejszy pogrzeb, przychodzi cały świat i cały świat się śmieje... teraz wiem, że to śmiech przez łzy, bo każdy coś tej nocy traci.
Wiele razy próbowałam rozkręcić tego bloga, ale nie miałam na niego wystarczająco dobrego pomysłu, nadal chyba nie mam. Myślę jednak, że mój zawód jest na tyle ciekawy, że będę miała o czym pisać. Zwłaszcza, że prawdziwe dziennikarstwo zostało zamordowane, wrzucone w niszczarkę i zapomniane. Oczywiście, każdy chce pamiętać o wielkich, np. o takiej Orianie Fallaci, ale nikt nie chce nią być, nie chce, albo nie umie - wychodzi na jedno. Kariera jest najważniejsza, kariera i pieniądze, ludzki zachwyt, chwilowy ale taki błyszczący i kuszący. Ja nie mam ani jednego, ani drugiego, dlatego mogę pisać naprawdę, bo tak jak mówił dziadek, jestem prawdziwa.
Nie musicie znać mojego imienia i nazwiska, bo to przecież nawet lepiej. Ludzie, gdy poznają twoje dane, szybko wrzucają cię do jakiejś sztucznej szuflady, którą stworzył ich mózg - to zawsze błąd i zawsze owocuje kłamstwem. Kłamią o tobie, i kłamią sobie. Tworzą nieistniejącą wizję, obraz, świat - niestety sporo ludzi, ogromna większość, lubi te kłamstwa, one dają im bezpieczeństwo, są jak ciepły koc, ale jak długo można siedzieć pod kocem? W końcu albo braknie ci świeżego powietrza, albo zatrujesz się własnymi gazami.
Na swoją obronę napiszę, że miałam dobrych nauczycieli. Zwłaszcza jednego, cenionego, wspaniałego, wyjątkowego człowieka - korespondenta wojennego, ale on raczej nazywa się korespondentem pokoju - bo czyż nie o to w tym zawodzie chodzi?
Czego Wam życzę? Na dobry początek w o l n o ś c i - ponieważ dla mnie jest ona najważniejsza... ale ta zdrowa. Ta, która najpierw jest obowiązkiem, dopiero potem prawem. 

 π 

     

9 komentarzy:

  1. Bardzo, bardzo mądre słowa! To będzie mój kolejny ulubiony blog! Będę tu często zaglądać i niecierpliwie czekam na kolejny wpis!!! Dziękuję za odwiedziny mojego skromnego bloga i miłe słowa w komentarzu. Pozdrawiam gorąco i życzę również wolności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te słowa wiele dla mnie znaczą. Ten blog, to w pewnym sensie eksperyment, na który zbierałam się latami. A Pani blog nie jest skromny, jest ciepły, prowadzony z sercem i przez to wyjątkowy - bo prawdziwy. Będę zaglądać! Zdecydowanie! PS Bombka z czerwoną wstążeczką w gwiazdki - c u d o !

      Usuń
  2. Mało blogów z dobrym słowem, które układa się w rzeczową opowieść. Sama bloguję od 2006 roku. Byłam szumna, czasami bezrozumna. Patrzyłam jak świat się kłaniał, jak kreował, jak mocno próbował mnie ciągnąć w dziwne strony - często te sztuczne. Nagradzał a potem zapominał, bo nie chciałam bić piany. Uważałam, że lepiej po prostu żyć.
    Nadal patrzę na świat blogowy, ten na fb, instagramie. Mam czas, a to też sztuka. Mam chęć, a to daje siłę do działania. Też miałam długą przerwę w pisaniu. Zamieniłam to na szycie - ot życie. Teraz po latach wracam do składania słów na nowo.
    Blogowanie może być pięknym oknem, które otwieramy dla innych. To od nas zależy, czy będziesz tylko "Pi" czy aż "π" ... Ps. Kocham tą liczbę, która nie ma końca. Oby ten mały krok był dla Ciebie też nieskończoną przygodą. Pozdrawiam ciepło - Jola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowa. Będę się starać, by być "π" dla Was i dla siebie.

      Usuń
  3. Zaintrygowałaś mnie...a Twój komentarz był tysięcznym na moim blogu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawiązując do liczby Ludolfina, muszę nadmienić, że jestem matematykiem od 34 lat:-)

      Usuń
    2. A to trafiłam :) i z komentarzem i z matematyką.
      serdeczności

      Usuń
  4. Wspaniale zaczęłaś, czekam na więcej... Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń