Już od jakiegoś czasu zastanawiam się, na czym polega fenomen erotyków... zapewne odpowiedź jest banałem - na tym samym, na czym polega popularność filmów dla dorosłych, ale ja uważam, że w tym gatunku SERIO wystarczy przeczytać jedną książkę, by już wiedzieć, co będzie w innych.
Jaką przewagę nad innym ma ICEBREAKER? Bo nie jest to przewaga językowa (mam na myśli literacką stronę, nie fizyczną), nie jest to też przewaga w konstrukcji postaci, ani w fabule... a więc? A więc gra toczy się o okładkę, o absolutnie śliczne, słodkie, słodziutkie, rozczulające wydanie! To przynajmniej skusiło mą skromną osobę. Te barwione brzegi z łyżwami są zniewalające a sama ilustracja rozczulająco cukierkowa - to się miło ogląda! I ładnie wygląda! Lecz...
Hannah Grace postanowiła napisać swe "dzieło" z dwóch perspektyw - więc mamy JĄ i JEGO, lecz w realu mamy (jeśli już w ogóle kogoś) to JĄ. Perspektywa męska jest szalenie niewiarygodna, napisana z babską naleciałością (interpretacja dowolna) identyczna do perspektywy bohaterki. Dialogi naiwne, ale rozumiem, że nie mogę się do tego doczepiać, bo tu przecież chodzi o OGIEŃ.
I faktycznie, jest pikantnie, tylko nie wiem, do kogo ta książka ma trafić. W mojej ocenie bohaterowie, ich osobowości, moment życiowy jest nastoletni - ale nastolatek nie powinien tego czytać i już. Więc może ktoś bardziej dojrzały? No i znów problem, bo akcja za nic nie może wciągnąć kogoś, kto już np. prowadzi życie zawodowe, czyli tyra jak głupi w konsumpcyjnej maszynie świata. Więc nie wiem...
Skupię się jednak na tym, co dobre - więc na wydaniu: słodziutka słodycz! Uroczy projekt! I jest ten OGIEŃ - bo jest. Myślę, że właśnie to kupuje czytelników. Zakładam, że po erotyki sięgają nie tacy, który jak ja - nie rozumieją ich fenomenu - a raczej osoby, które naprawdę czerpią z nich przyjemność.
Kończąc - na półce mam jeszcze jeden i pewnie w niedalekiej przyszłości sięgnę, by go "zaliczyć" (ale zabrzmiało) i odłożyć w odmęty biblioteczne lub podarować koleżance, która akurat ma puste łóżko. Ta opowieść jest w fabule naiwnie lekka, ale jest taż fajna, bo kończy się fajnie (celowo używam słowa fajnie). Myślę, że jeśli znacie kogoś bardzo dobrze i chcecie tej osobie podarować chwilę sam na sam ze sobą - to dawajcie! Ładnie wygląda i trochę iskrzy. Ja myślę o tym, komu by tak spalić majtki.
na lodzie bywa gorrrrąco
Wydawnictwo Zysk i S-ka
egzemplarz recenzencki
π
Hmm sama nie wiem. Chyba nie jestem targetem tej książki.
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja
UsuńTo nie dla mnie. I nie bardzo lubię schematy. Chyba że w filmach katastroficznych, wtedy zawsze jest naukowiec, który cos wie, a nikt mu nie wierzy i to mi nie przeszkadza ;p
OdpowiedzUsuńGracias por la reseña.
OdpowiedzUsuń